Waga pomalutku w dół. Bez szaleństwa. Dziś miałem ciężki bój z grawitacją - powiedzmy że się udało. Wprawdzie nie poćwiczyłem wszystkiego co chciałem ale coś tam poćwiczyłem.
Dziś zapowiada się pracowity dzień - jak zwykle. Zmęczenie daje znać o sobie, nic mi się nie chce i na nic nie mam sił. To co robię, robię z przymusu niejako z automatu bo tak trzeba. Ciężko.
Jedzenie wczoraj:
4 kanapki z szynką i pomidorem
jabłko
makaron z gulaszem
4 wafelki
kiełbasa z serem smażona x 2
Wyszło mi jakieś 2100 kcal przy czym ok 400 to same wafelki :) dalej mało jak na mnie - chyba. W każdym razie proporcje się poprawiły: węglowodany doganiają tłuszcze (też pewnie dzięki wafelkom ;) ) Białko ok. 200% Tłuszcz 140% Węglowodany 110%
Wszystko przekroczone 100% ale to jest ustawione na jakiegoś młodego (albo młodą) chudzielca więc procenty interesują mnie tylko o tyle że pokazują proporcje spożycia.