Oj nie chciało mi się, nie chciało wstawać. Rano robię HIIT (ćwiczenia interwałowe wysokiej intensywności). Po wczorajszym wieczornym treningu Kobudo czułem mięśnie i rano nie za bardzo chciały się rozruszać. Z łóżka wygoniła mnie myśl że jutro luzik (przynajmniej od HIITa). Jakoś przemęczyłem te kilkanaście minut i nawet jestem zadowolony.
Wczoraj jak wspomniałem był rano HIIT a wieczorem godzinka Kobudo ćwiczyłem z bo i tonfą - szlifowałem technikę. Sporo się człowiek uczy jak tak sam sobie ćwiczy a przy tym myśli nad tym co i jak robi.
Przedwczoraj też był oczywiście rano HIIT a wieczorem basen - dalej rzeźbiłem kraula i powoli zabrałem się za żabkę. Z żabką ciężka sprawa - trudno będzie to ogarnąć ale w końcu się nauczę - lubię takie wyzwania.
Jedzeniowo dosyć kiepsko jakoś na razie nie mam serca żeby się za to wziąć ale nadejdzie ten dzień. Zacznę od diety ŻM (żryj mniej) a potem przejdę do JZ (jedz zdrowiej). :)