Dzis bylam na wycieczce i dostaliśmy "suchy prowiant" (fotka poniżej), ominęła mnie zupa dyniowa, na którą tak czekałam, a ponoć była wybitna. Cóż. Nie można mieć wszystkiego. Za to zwiedziłam zamek w Krasiczynie i jestem pod dużym wrażeniem
Dziś dzień 8 w Radawie, powoli zaczyna być z górki. Z uwagi na to, że to sobota nie ma zabiegów ani zorganizowanych ćwiczeń. Są jedynie posiłki - ale to najważniejsze.
To już prawie połowa 14-dniowego turnusu. Jest dobrze. Najwięcej traci tato (z największą nadwagą) i na diecie makrobiotycznej. Zgubił już dokładnie 2 kilo. Ja wczoraj trochę mniej chodziłam co przy tutejszym obżarstwie warzywnym waga od razu wyłapała. Dziś postanawiam być aktywniejszą ruchowo.
Wrzucam dzisiejszy jadłospis, może się komuś przyda :)
Dziś na wadze dokładne 66. Jutro pewnie będzie 65 z groszami :)
Za oknem 16 stopni, zapowiadane są opady. Mam nadzieję, że mimo wszystko uda się pospacerować gdzieś między chmurami. A jak nie to będę okupować bieżnię.
No nareszcie waga w dół i to od razu o pół kilo. Jem zatem do woli to co dostaję i nie ograniczam się :) Za mną już poranne ćwiczenia (zrezygnuje z nich bo są dla seniorów, będę w tym czasie na sali gimnastycznej), spacer na 10 tysięcy kroków, gra w badmintona.
Dziś zaczęłam zabiegi na kręgosłup - tutaj przepisuje je lekarz, co prawda niewiele bo 2 zabiegi przez 10 dni (łącznie 20 zabiegów) ale można sobie dokupić jeśli ktoś ma taką potrzebę.
Dzień 3 w Radawie - waga stoi. Organizm pewnie jest w szoku, że ma tak dużo jedzenia znaczy zieleniny. Jeśli jutro nic się nie ruszy to zacznę jeść połowę porcji choć będzie to trudne bo wszystko jest pyszniutkie.
Dziś wg menu do śniadania miała być nektarynka (!) ale dostaliśmy po kiwi i mandarynce na głowę. Nie jadłam nigdy mandarynki na Dąbrowskiej, podobnie jak rodzynek (we wczorajszej surówce trafiło mi się 5) i uwaga - były pieczarki i suszone grzyby w bigosie któregoś tam dnia. Jestem w szoku. Ilości skromne ale smak dają. To ośrodek certyfikowany to pewnie wiedzą, co robią. Tak jak widać na zdjęciach talerze są pięknie ozdobione - kawałkami owoców - grejpfruta, melona, śliwki... Ja to chyba byłam zbyt restrykcyjna we wszystkich moich postach.
...
Dziś
Łącznie
IF
1
8/40
kroki
19 717
80 131/40000
kilometry
22,12
103,22/40000
spalone kalorie
1 235
4 552 /20000
bez słodyczy
1
8/40
bez podjadania
1
8/40
Waga
66,9
Cel: 62
Ten ostatni talerz to mojej mamy, przeszła na opcję z gotowanymi warzywami bo surowe jej nie slużyły
Dzis pogoda w kratkę- od pięknego słońca do soczystej burzy. Całe szczęście deszcz nie złapał mnie na spacerze.
Jedzonko bez zmian - pyszne i obfite
...
Dziś
Łącznie
IF
1
7/40
kroki
8 307
60 444/40000
kilometry
26,82
81,1/40000
spalone kalorie
899
3317 /20000
bez słodyczy
1
7/40
bez podjadania
1
7/40
Waga
66,9
Cel: 62
Jakoś mam odrzut od orbitreka, może dlatego, że nie działa w nim wyświetlanie funkcji czy też ustawienie oporu, kompletnie nic. Ale troszkę orbitrekuję. Nastomiast spodobał mi się rowerek stacjonarny bo można na nim czytać/oglądać coś w komórce więc już drugi dzień z rzędu zaliczyłam na nim 20 kilometrów. Wieczorkiem znowu nikogo nie było w sali ze sprzętami - żyć nie umierać :)
A propos umierania to dziś umierałam z przejedzenia po kolacji. Pieczone jabłko z wiśnią i goździkami było przepyszne - gorące i aromatyczne. Że też człowiek nie robi takich rzeczy w domu bo to przecież prosta sprawa...
Akcja W nabiera rumieńców bo dojechałam do Radawy. Wczoraj nie miałam czasu pisać więc tabelka będzie za dwa dni łącznie.
...
Dziś
Łącznie
IF
1
6/40
kroki
21 008
52 137/40000
kilometry
23,36
54,28/40000
spalone kalorie
1 051
2418 /20000
bez słodyczy
1
6/40
bez podjadania
1
6/40
Waga
66,5
Cel: 62
Dojechałam nareszcie do Radawy na dietę warzywno -owocową dr Dąbrowskiej i tu zaskoczenie - jedzenie niesamowicie smacznie doprawione, przyjemne dla oka i baaardzo obfite. Ledwo zjadłam obiad tak było dużo do jedzenia - dwie surówki, kalafior gotowany, zupa, kompot. Jak sama robiłam tą dietę to taka ilość jedzenia starczyłaby mi na dwa posiłki, co najmniej.