Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Całe moje życie kręci się wokół wagi i moich kompleksów, chciałabym to zmienić i zacząć cieszyć się z życia i wyciskać z niego ile się da.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 37678
Komentarzy: 206
Założony: 31 marca 2008
Ostatni wpis: 21 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
babajaga82

kobieta, 42 lat, Kraków

171 cm, 99.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 września 2010 , Skomentuj

Po trzech tygodniach wolnego od diety wracam dzisiaj (przynajmniej mam taką nadzieję) na dobrą drogę. Minęły wakacje, śluby, rocznice, urodziny i teraz do grudnia mam w planie zmobilizować się i znowu zacząć działać. Nie jest zle...po długim okresie zapuszczenia się i przytycia z powrotem do 95 kilogramów, osiągnęłam wagę, przy któej zaczynam wyglądać jak człowiek 84 kg. Dokłądnie było już 82 jak wiecie, ale wakacje zrobiły swoje. Ale mimo to czuję się rozgrzeszona, bo to tylko 2 kg. Od dzisiaj zaczynam znowu. Plan na wrzesień 7 z przodu. Wiem, że nie będzie łatwo, bo trochę rozżarłam się przez ostatni okres i teraz nie tak łatwo będzie odmówić sobie niektórych pyszności. W weekend spotkałam się ze znajomymi, stwierdzili, że super wyglądam...to było milutkie i mobilizujące :-)

We wrześniu chcę się skupić na diecie, ze sportem u mnie ciężko, więc może 3 razy w tygodniu orbitreks,a od pazdziernika siłownia...oby :-)

Plan na dziś:

- kawa z mlekiem i słodzikiem (już za mną, planuję jeszcze jedną)

- brzoskwinia (może jeszcze mandarynka)

- rybka w galarecie

Przemiana materii to u mnie ostatnio dramat, muszę znalezć na to jakiś sposób.

31 sierpnia 2010 , Skomentuj

Witam wszystkie laseczki te obecne i te przyszłe po wakacjach :-)

Wróciłam oczywiście grubsza o 2 kilo, ale wcale mnie to nie zmartwiło, bo przez te dwa tygodnie all inclusie pozwalałam sobie na wszystko na co miałam ochotę, więc te dwa kilo to nie tragedia. W tym tygodniu i w weekend czekają mnie jeszcze dwa dni grzeszenia związane
z małymi uroczystściami, ale od dziś się pilnuję, a od poniedziałku ruszę pełną parą.

Myślę, że te dwa tygodnie luzu dobrze mi zrobiły, popróbowałam wszystkiego co mnie kusiło przez te półtora miesiąca diety i teraz mam siłę i ochotę walczyć dalej.

Opalenizna zatuszowała te dwa przybrane kilogramy więc paska nie zmieniam z nadzieją,
że w przyszłym tygodniu znowu zobaczę 82 na wadze :-)

Zakupiłam już sobie do pracy slim cofe...zobaczymy co to warte.

Już jestem po jednej kawie...ale na razie normalnej z mleczkiem i słodzikiem, bo musiałam sobie sprawić chwilę przyjemności w ten paskudny deszczowy dzień, w dodatku wiecie jak to po urlopie...człowiek nie wie w co ręce włożyć w pracy.

Niestety zapomniałam zabrać jedzonko ze sobą na lunch, a po pracy jadę zaraz na spinning, więc ciężko będzie wytrzymać. Na zakupach jeszcze od przyjazdu nie byłam, więc lodówka świeci pustkami...może coś dietetycznego z niej uda mi się wieczorem wygrzebać :-)

Pozwiedzałam Wasze pamiętniki i trzymacie się rewelacyjnie...aż zazdroszczę. Ale to motywujące i mój plan na wrzesień to 7 z przodu...muszę Was gonić :-)

12 sierpnia 2010 , Komentarze (1)

Cześć laseczki te obecne i przyszłę :-)

Dzisiaj ostatni wpis przed wakacjami. Waga 81,8 kg... nie jest zle, biorąc pod uwagę, że ostatni raz bikini miałam na sobie z wagą 84,00 kg czyli powinnam się zmieścić...inna sprawa jak w nim będę wyglądać :-(

Panicznie boję się tego, że tam straaasznie przytyję...a z drugiej strony mam już ochotę pogrzeszyć i na pewno to zrobię...eeehhh.

Podczas ostatniego turne po sklepach i oglądania się w lustrach swtierdziłąm, że jestem jeszcze niemiłosiernie gruba. Dziwne, że mając tą samą wagę jakieś 3 lata temu czułam się całkiem niezle.

Dobra koniec biadolenia. Ciężko mi teraz pisać o wadze, skoro za dwa tygodnie może się okazać, że będę ważyć 5 albo 7 kg więcej...u mnie to możłiwe... i co ja wtedy będę miała napisać?? !!

10 sierpnia 2010 , Skomentuj

Przepraszam ale mam taki zajob w pracy, że nawet nie miałam czasu nic tutaj skrobnąć. Mamy 10 sierpnia, czyli od ostatniego wpisu minęło 10 dni. I wreszcie mogę przesunąć pasek wagi
z 85 na ... 84...83... 82,5 kg!

Nie wiem czy to wynik bardzo ostrej diety czy stresu związanego z pracą, a może jednego i drugiego, ale wreszcie odnotowałam jakiś spadek wagi. I wiecie co? - zasłużyłam na to, bo byłam wyjątkowo grzeczna wyjątkowo silna i wyjątkowo wytrwała.

A teraz ta gorsza wiadomość. W weekend jadę wreszcie na dwutygodniowy urlop ... Egipt all inclusive...podobno jedzenie i drinki w hotelu boskie, bo hotel superowy. Oczywiście wydałam na to kupę kasy i znając życie nie będę się oszczędzać. Boję się, że przez takie dwa tygodnie leciutko przytyję 5 kilo.

Czemu ta cholerna waga zawsze musi psuć wakacje? !!!

 

30 lipca 2010 , Komentarze (1)

Dobrze Qwasku kochany, za namową spróbuję zapisywać wszystko co wkładam do paszczy (obym się nie przeraziła:-) więc:

1. kawa z mlekiem 0,5% i słodzikiem

2. Brzoskwinia

3. Kawa z mlekiem i słodzikiem.

4. Jak wrócę do domu to się okaże....

Problem w tym, że pamiętnik piszę w pracy (w domu staram się nie używać komputera), a w pracy to jem niewiele i jedzenie właściwie zaczyna się w domu a wtedy ciężko wszystko zapisywać, żeby następnego dnia opublikować ale spróbuję :-)

30 lipca 2010 , Komentarze (2)

Dzisiaj piątek, a moja waga znowu 85,00 kg co oznacza, że od poniedziałku żadnych postępów. Miałam ciężki tydzień. Brak efektów mnie zniechęca, mój facet patrzy na mnie z politowaniem, że niby się odchudzam a waga taka sama. Dla niego to niewyobrażalne, bo jemu wystarczy pożegnać chleb, ziemniaki i piwsko a waga leci w dół w oszałamiającym tempie. Pewnie stąd ostatnio ten jego lekceważący stosunek do mojej osoby.

Wakacje zostały już zaklepane i od tego momentu zaczęło się kolejne piekiełko w domu, bo usłyszałam, że wcale nie chce jechać, że powinniśmy je przełożyć na wrzesień jak w Polsce skończy się pogoda, a na koniec dodał, że będzie się mnie wstydził na plaży.

Hmm.... zabolało...jak cholera. Sama całe życie wstydzę się na plaży, ale to co innego, to ja i moje kompleksy, ale jeżeli osoba, któą kochasz mówi coś takiego to naprawdę brakuje Ci tchu.

Od dzisiaj znowu ostra walka, ale nie dla niego. Nie warto chyba dla niego...

Dla siebie. Wiele już nie zdziałam ,ale zawsze  może uda się chociaż dwa kilo zrzucić.

Całe moje życie to walka z kilogramami i komplesksy, ale od jakiegoś czasu cały mój związek też kręci się tylko wokół tego. Nie wiem co robić, czy to ma sens. Czy on ma prawo mnie tak traktować. Owszem jestem gruba, a faceci to wzrokowcy, chcą mieć koło siebie piękne ciało, to ich napędza i podbudowuje ich ego. Ok z jednej strony ma rację, muszę dbać o swój wygląd również dla niego. Ale z drugiej strony kilogramy nie powinny stanowić podstawy związku. Nie ma prawa mnie obrażać i upokarzać. Nie zasługuję na to. Może każde z nas powinno poszukać szczęścia gdzie indziej... Tylko po tylu latach ciężko podjąć taką decyzję.

Wiem, że to pamiętnik odchudzania i a nie porady sercowe, ale w tym wypadku mam wrażenie, że te rzeczy są nierozerwalne.

29 lipca 2010 , Komentarze (1)

Mam naprawdę kryzys...a ponieważ piszę już tak kolejny dzień tzn, że wcale nie jest on chwilowy.

Wczoraj z tego wszystkiego zgrzeszyłam wszystkim co niezdrowe i zabronione. Najpierw twister z KFC, potem tabliczka czekolady. I wiecie co...waga ruszyła, już nie jest 85 a 85,5 !

Przynajmniej wiem, że się nie zepsuła hehehe.

Ale wcale mi do śmiechu nie jest.

Miałam jechać w sierpniu na wakacje, ale ciągle słyszę jakieś ale od mojego Pana i już zaczyna mnie to wszystko męczyć. Poza tym mam wizję tych wakacji, że będę wyglądać jak wielki wieloryb a on będzie patrzył na mnie z obrzydzeniem i tęsknym okiem spoglądał za laskami w bikini.

Jakby nie było mimo paru zrzuconych kilogramów jestem wielorybem. Tak się czuję jak idę przez galerię i widzę te sarkastyczne uśmiechy i ironiczne spojrzenia. Nie wiem czemu, ale nawet jak obok stoi dwa razy większa dziewczyna ode mnie to i tak drwiący uśmieh przechodniów zawsze trafia na mnie. A ja oczywiście potem mam wszystkiego serdecznie dość i cały mój zapał, energia i dobre samopoczucie odchodzi w dal, utwierdzając mnie w przekonaniu, że powinnam schować się przed całym światem.

27 lipca 2010 , Komentarze (1)

Zrobiłam cały długi wywód i wszystko się skasowało.

Dobra, to widocznie znaczy, że mam się nad sobą nie użalać, bo napisałam chyba z 20 liniejk jak mi zle, jak się staram i jak nie mogę nawet grama schudnąć.

Ok zdechnę z głodu a i tak będę gruba. OK !

26 lipca 2010 , Komentarze (1)

Niestety nie mam się czym pochwalić. Waga 85,00 kg, czyli od zeszłego poniedziałku tylko 0,6 kg mniej, nawet paska nie mogę przesunąć bo zrobiłam to już w tygodniu a o tego czasu nic nie drgnęło. Trwam....ale jak długo wytrwam bez efektów zobaczymy. Dla mobilizacji przed pracą wybrałam się do apteki i zakupiłam błonnik z ananasem i chrom. Lekko się psychicznie od tego uzależniłam i wmawiam sobie,ze po tych specyfikach nie chce mi się jeść...a może po prostu żółądek mi się skurczył. Nieważne...wolałam kupić i nie ryzykować, że apetyt wróci.

Naprawdę jestem zawiedziona bo trzymam ostrą dietę...ok grzeszę alkoholem, ale praktycznie tylko winem, więć tragicznych skutków to mieć nie powinno. A moja waga...ehh

Muszę zmusić się do większego wysiłku fizycznego, ale to nie takie łatwe jak człowiek po ciężkim dniu dociera do domu i marzy mu się tylko obiadek i kanapa.

Dobra...mobilizacja, suplementy i owoce już gotowe do akcji w pracy a po południu w domku jakieś warzywka i zero alkoholu w tygodniu. A teraz idę zrobić sobie pyszną kawkę ze słodzikiem - mój zapychacz :-)

 

23 lipca 2010 , Komentarze (3)

Zaraz pogryzę wszystkich ze złości. Po co ja się ważyłam. Znowu te cholerne 0,5 kg w górę. Mimo, że po wczorajszym porannym zgrzeszeniu wytrwałam na samych owocach, mimo, że wieczorem biegałam. Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr

Jak tu człowiek ma wytrwać ?

Jestem zła, zniechęcona i najlepiej uśpijcie mnie i obudzcie za 15 kg mniej :-(

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.