Niestety nie mam się czym pochwalić. Waga 85,00 kg, czyli od zeszłego poniedziałku tylko 0,6 kg mniej, nawet paska nie mogę przesunąć bo zrobiłam to już w tygodniu a o tego czasu nic nie drgnęło. Trwam....ale jak długo wytrwam bez efektów zobaczymy. Dla mobilizacji przed pracą wybrałam się do apteki i zakupiłam błonnik z ananasem i chrom. Lekko się psychicznie od tego uzależniłam i wmawiam sobie,ze po tych specyfikach nie chce mi się jeść...a może po prostu żółądek mi się skurczył. Nieważne...wolałam kupić i nie ryzykować, że apetyt wróci.
Naprawdę jestem zawiedziona bo trzymam ostrą dietę...ok grzeszę alkoholem, ale praktycznie tylko winem, więć tragicznych skutków to mieć nie powinno. A moja waga...ehh
Muszę zmusić się do większego wysiłku fizycznego, ale to nie takie łatwe jak człowiek po ciężkim dniu dociera do domu i marzy mu się tylko obiadek i kanapa.
Dobra...mobilizacja, suplementy i owoce już gotowe do akcji w pracy a po południu w domku jakieś warzywka i zero alkoholu w tygodniu. A teraz idę zrobić sobie pyszną kawkę ze słodzikiem - mój zapychacz :-)
qwas
26 lipca 2010, 11:13nie smutamy się wagą tylko do dzieła :) buziak na dobrzy dzień :D