Postanowiłam przejść na dukana. W pracy wiele osób stosuje i wszystkie tracą lub utrzymują straconą wagę, nawet jeśli nie trzymają jej się skrajnie restrykcyjnie. Mam wiec dowody na jej skuteczność. Szczerze mówiąc jak na razie nie znam nikogo ktoby na tej diecie nie schudł, to mnie trochę przekonuje. Dieta wydaje się znośna. żwłaszcza po moich experymentach z kopenhaską, która była nie do zniesienia. Przynajmniej nie trzeba się głodzić.
Dziś poczyniłam pierwsze zakupy tzn kupiłam ksiązke "Metoda doktora Dukana". Jakiś czas temu przeczytałam "Nie potrafię schudnąć", ale ta nowsza wersja, choć dwa razy droższa wydaje się być fajniejsz. Nie lubię książek kucharskich bez zdjęć, a w niej każdy przepis jest zilustrowany no i grafcznie wygląda bardzo ładnie. Poza tym kupiłam kilka produktów dukanowskich tzn. otręby, twaróg, jogurty i kefir beztłuszczowy, jajka. Muszę jeszcze zaopatrzyć się w mleko 0%, olej parafinowy- bardzo mnie ciekawi ten specyfik i jakiś słodzik w płynie. Kupilam też blachę by móc piec w moim kombiwarze i foremki do mufinek. Nie wiem od kiedy zacznę, ale na pewno to będzie jeszcze w tym tygodniu, na razie opróżniam adukanowskie:) zapasy i powoli zaczynam się przestawiać.
Dziś:
- kawa z mlekiem i słodzikiem
- kostka twarogu półtłustego z mlekiem
- 2 jabłka
- winogrona- prawie kg
- ok 220g serka wiejskiego lekkiego
- budyń ze słodzikiem i 300 ml mleka
- 3 łyżeczki otrębów owsianych z jogurtem na 0%
- gorący kubek grzybowo-serowy
- jajecznica na maśle z 2 małych jajek
- duży plaster cytryny
Trochę się tego nazbierało, a zdawało mi się że tak dietkowo było.
Poza tym 55 minut pilates, wiem że trochę mało było dziś ruchu, ale za to odrobiłam wszystkie zaległe homeworki, a zebrało się ich od 17 maja sporo, no i wkońcu zabrałam się za prasowanie. Wsumie dzień był całkiem aktywny jak na niedzielę. Od jutra brutalny powrót do pracy, po tygodniowym urlopie. A po niej mam angielski, a potem czeka mnie siłka.