- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (19)
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 89553 |
Komentarzy: | 423 |
Założony: | 27 października 2007 |
Ostatni wpis: | 12 lutego 2014 |
kobieta, 42 lat, Lublin
168 cm, 84.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
ponowny powrót córki marnotrawnej
Poniedziałek.... dieta idzie cudnie
Wtorek.... dieta idzie jeszcze lepiej
Środa.... do godziny 18 git. Później spotkałam się z moim Lubym i zaczęłam mu opowiadać jak to bardzo mi się chce słodkiego. Powiedział, że jak chcę to możemy iść do sklepu coś kupić. Ja na to, że nie powinnam jeść, tyle wytrzymałam więc wytrzymam jeszcze. I zdecydowaliśmy się pójść na spacer. Spacer był dłuuuuugi i straszliwie spotęgował mój apetyt na słodkie. Więc po drodze do jego mieszkania wstąpiliśmy do sklepu akurat takiego, gdzie sprzedają ciasta domowej roboty. Misiek rozmawiał na zewnątrz z kolegą a ja dopadłam do lady sklepowej. Wzięłam po kawałku z kilku ciastek i wyszedł cały kilogram. Się trochę przeraziłam ale zapłaciłam za wszystko i poszliśmy do mnie. Nie zjedliśmy wszystkiego, ale jak mi się ciąg niezdrowego jedzenia zaczął to tak trwa. Wczoraj te nieszczęsne ciastka o 21, później akcja kanapki o 22 i dziś znowu od samego rana ciastka i kanapki. I kawa ulepek bo przez wczorajsze randkowanie jestem trochę niewyspana :-)
Ale postaram się przystopować, bo znowu zniweczę moje osiągnięcia w odchudzaniu.
Od wczoraj po raz n-ty zaczęłam fazę uderzeniową diety protal. Już sobie obiecywałam, że dam sobie spokój z tą dietą i wezmę się za coś bardziej racjonalnego, ale jakoś powracam do niej ciągle i ciągle. Pewnie dlatego, że szybko widać efekty. A ja wraz z pierwszymi promieniami wiosennego słońca potrzebuję szybkich efektów jak powietrza.
Poniedziałek pod względem dietetycznym wyszedł super. Dzień był zwariowany sam w sobie a dietę jeszcze trudniej było wpleść między jednym wariactem a drugim.
Menu:
śniadanie: 2 parówki na gorąco
w pracy: mały jogurt natualny+serek wiejski
obiad: gotowana pierś z kurczaka + 2 korniszony
kolacja: parówka drobiowa + wędzony brzuszek z łososia + gruby plaster twarogu
O 7 wyszłam z domu do pracy, na szczęście po śniadaniu. Później 8 godzin w firmie i zakupy bieliźniarskie (kupiłam sobie super przeźroczyste figi z czerwonej koronki, kupa kasy poszła na to ale było warto :D). Z zakupami prosto do przyjaciółki od której po kilku godzinach odebrał mnie Luby. Kilka godzin u niego i do domu mnie odprowadził. Jak wyszłam z domu o 7 tak wróciłam po 23. Zanim wzięłam prysznic i zjadłam kolację to była północ, o 6 trzeba było wstawać i jak zwykle się nie wyspałam.
Ale dziś robimy sobie przerwę, bo od 4 dni jesteśmy ze sobą przez większą część dnia. Czas złapać oddech. No i czas pomalować paznokcie, ogolić nogi, nałożyć maseczkę i zrobić się na bóstwo....ehhhhh..... I mam nadzieję trochę poćwiczyć dziś. Ostatnio czuję przemożną potrzebę wyciągania się, rozciągania się i forsowania się. Chyba naprawdę wiosna idzie. W końcuuuuuu.................
romantyczna kolacja i akcja odchudzanie
związek nie sprzyja odchudzaniu :)
ostatni dzień fazy uderzeniowej