Od 3 miesięcy jestem w pełni satysfakcjonującym związku, z cudownym facetem przy którym czuję się całkowicie bezpieczna. Po 3 miesiącach sielankowego życia przytyłam 6 kg. I choć powinnam czuć się wspaniale to czuję się coraz gorzej i to właśnie dlatego, że tyle przytyłam. Mój chłopak w pełni mi akceptuję taką jaką jestem i wspiera mnie we wszystkim co sobie postanowię. Więc by się wydawało, że nie powinno być żadnych przeciwności do tego, żeby chudnąć. Ale są... we mnie!!!
Już kilka razy próbowałam się odchudzać ale za każdym razem znajdowałam sobie jakąś wymówkę, żeby znowu się obżerać. A on biedny zdezorientowany nie wie co się dzieje, bo faceci jednak nie do końca chyba rozumieją taką niekonsekwencję.
Od kilku dni chodzę i biadolę, bo wszystkie koleżanki w pracy się odchudzają i to z niesamowitym skutkiem. Waga im spada, zaczynają się stroić i coraz bardziej dbać o siebie. A ja? Nie mam w co się ubierać, bo wszystkie ubrania wiosenne które na ten rok kupiłam są na mnie za małe, a nawet jak się w nie mieszczę to wyglądam jak baleron. Chodzę w szaroburych ciuchach, w których źle się czuję. A skoro się źle czuję to automatycznie nie przywiązuję uwagi do makijażu ani do fryzury. Czuję się źle i żeby się pocieszyć jem jeszcze więcej i zagryzam stresy słodyczami i pizzą. Jak to można tak się nad sobą użalać!!!!!!!!!!!
Dziś rano popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Byle jakie włosy, czarne ubranie, odstający brzuch, pyza na twarzy i drugi podbródek którego nie miałam już od kilku dobrych lat. Chcę znowu poczuć się piękna i atrakcyjna. Chcę, żeby promieniowała ta sama pewność siebie, która biła ode mnie jeszcze w styczniu. Chcę być piękna, żeby mój ukochany z jeszcze większą dumą spacerował ze mną po ulicy.
Chyba to dzisiejsze zetknięcie się z rzeczywistością trochę mną trzepnęło. Inaczej zaczęłam podchodzić do procesu chudnięcia. Mam nadzieję, że wkrótce całkowicie powróci do mnie motywacja sprzed kilku miesięcy.
Póki co nie stosuję żadnej diety. Szykuje się dość intensywny towarzysko długi weekend a nie chcę mieć wyrzutów sumienia, że zjadłam coś czego nie powinnam. Dlatego po prostu ograniczę się trochę z jedzeniem, poza tym pieczywo ograniczone do minimum i zero słodyczy. Plus ruch.
Muszę schudnąć. Chcę schudnąć. Chociaż do mojej wagi sprzed 3 miesięcy, czyli do 72 kg.
WielkaMarta
28 kwietnia 2010, 12:15na pewno Ci się uda schudnąc, odzyskasz motywację, jestem tego pewna. Idź na zakupy, kup sobie jakiś fajny ciuch w obecnym rozmiarze i czaruj;) To czy jesteśmy atrakcyjne nie zależy tylko od wagi. Trzymam kciuki:)))
agniczka
27 kwietnia 2010, 17:52A mówią że z miłości się chudnie co nie :D Skądś znam takowy stan. Normalnie jakby cofnąć czas wstecz o jakis czas.. ;)
aischa48
27 kwietnia 2010, 17:42don;t worry...zgubisz jak bardzo bedziesz tego chciec nie masz od zawsze tych kg wiec spoko dasz rade wierze w ciebie...a teraz marsz do lazienki i prosze zrobic ladny makijaz ubrac fajny kolorowy ciuch i przestac myslec o boze czemu tak sie zaniedbalam tylko powiedziec jestem spoko laska:) ........wierze w ciebie a wiesz dlaczego????bo mialam podobnie a nawet tak samo jak ty....utylam ale po 4 mies 7 kg w nowym zw ...ale zauwazylam ze cos nie tak i teraz walcze:)
bebeluszek
27 kwietnia 2010, 17:36na dobry poczatek, zrob makijaz, wlosy i wloz ciuchy ktore lubisz. :) to zawsze wplywa pozytywnie na psychike. a moze nawet jakies male zakupy :D a potem do dziela! :) sciski serdeczne!