To o mojej pracy. To czym się zajmuję jest częściowo uzależnione od dostarczonych mi (na czas!!!) materiałów, które muszę "przerobić" i przesłać dalej. Ponieważ ktoś się spóźnia to ja nie mam co robić.... A wiadomo - kiedy nie ma nic do roboty to czas wlecze się niemiłosiernie.
Dzisiaj 15.10 więc poranna waga miała pokazać 62 kg. (taki miałam plan ponad 2 tyg. temu) No cóż. Nie zawsze wszystko musi wychodzić. Waga dzisiaj : 63,2 kg. To i tak nie jest źle. Babodni dopiero przedemną więc teraz ma prawo być trochę więcej. Ciuchy jednak dosyć luźne i dobrze się z tym czuję. Dzisiaj po południu jesteśmy zaproszeni na imieniny więc pewnie coś podjem ale postaram się "oszczędzać" aby jutro rano nie było niemiłej niespodzianki.
W pracy szykuje się wyjazd na szkolenie do Zakopanego 12-15 listopada. Prawdopodobnie pojadę choć jeszcze nie jest to do końca pewne. Nigdy nie byłam w Zakopanym i nigdy też nie wyjeżdżałam z domu (bez dzieci) na tak długo. Wyjazd zapowiada się naprawdę super i wczoraj powiedziałam o nim mojemu mężowi. Reakcja?? Szkoda gadać.