...
Własnie wrociłam ze szpitala z synkiem. Ma gorączkę powyzej 41 stopni. Zaczełam sie bać bo dyspozytorka sama sugerowała zabranie malca do szpitala i lekarz z erki jak zobaczył małego powiedział ze nie ma na co czekać. Przykre w tym wszystkim jest to że lekarz musiał wrzasnąć na jakąś pielegniarkę bo ta robiła wszystkim łaskę dookoła. Układając pasjansa zaczęła mnie uświadamiac że z luminalem trzeba czekać az dziecko całkowicie straci przytomność i zesztywnieje a nie "spieszyć się" kiedy zaczyna drżeć i odpływać. Oczywiście lekarz powiedział zupełnie coś innego, że w warunkach domowych zbyt późne podanie czopka może skonczyć sie tragicznie. Na dodatek każdy lekarz podaje inną przyczynę ale widzę że niczego nie są pewni, srodki przeciwgorączkowe w ogóle nie zbijają gorączki. Mam nadzieje że zadziała antybiotyk. Moze powinnam zostac w szpitalu ale w tym roku mam juz dosyć szpitali, złych wiadomości i bólu dookoła.
brak czasu
Pamiętam że jak wróciłam do pracy po pierwszym dziecku to sobie mialam za złe że nie przysiadłam do doktoratu w tamtym okresie. I teraz naprawdę chciałabym wykorzystać optymalnie ten okres i co? Pomimo najszczerszych chęci dni umykają jeden za drugim w błyskawicznym tempie, kiedy biorę kodeks do ręki i próbuję sie ulotnić w dzień do nauki to słyszę płacz synka widzę jego zapłakaną buzię i wyciagnięte rączki w moim kierunku i jest mi bardzo przykro mam świadomośc że czas spędzony z babcią nie jest tym samym co z mamą. Poza tym rozmieniam się na wiele rzeczy którymi tak naprawdę nie muszę się zajmować. Kupuję starszej siostrze mieszkanie w W-wie, pomimo że rodzice wybudowali jej wcześniej dom i transakcja wiąże się z załatwianiem mnóstwa formalności. Robimy to z mężem przede wszystkim dla rodziców bo to cudowni ludzie a ze strony siostry nawet nie mam co liczyć na jakąkolwiek wdzięczność. Jak siegnę pamięcią wszystko w życiu partoliła dokumentnie nie słuchała rodziców zawsze była mądrzejsza od wszystkich a teraz ma pretensje do całego świata i zatruwa najbliższym członkom rodziny życie. I dlatego będę musiała zostawić synka i szybciej wrócić do pracy by spłacać zaciągnięty kredyt. I tak moje dziecko będzie ponosiło konsekwencje nietrafionych decyzji życiowych ciotki.
niebo gwiaździste nade mną
Ostatnio często się budzę w nocy i wtedy zdarza mi sie przeglądać Wasze pamiętniki. Dzisiejsza noc byla wyjątkowa niebo gwieździste jak w sierpniu. W sypialni nad łożkiem mam okna połaciowe przez które z córcią często oglądamy niebo zasypiając. I dzisiaj w nocy leżałam i wyobrażałam sobie że jest lato i że za oknem słychać świerszcze. I błogo mi sie zrobilo na sercu. W ciagu dnia nie mam czasu żeby wejść do internetu bo mój synek jest coraz bardziej absorbujący a w wolnych chwilach zaczynam powtarzać kodeksy na aplikację radcowską. Jakoś tak przepływa mi dzień za dniem nawet nie wiem kiedy. Z mężem ustaliliśmy że od kwietnia odstawiam małego od piersi i wtedy będę mogła się skutecznie poodchudzać. A propos walentynek od męża dostalam piękne XIX wieczne biskwitowe figurki z manufaktury Grafenthal w Polsce niedocenianej a na Zachodzie cieszącej się duzym powodzeniem. Stoją na parapecie w jadalni i wyglądają super. A od dziesiaj ograniczam sie z jedzeniem a jak bedzie w praktyce zobaczymy....
tłusty czwartek
Dziwię się bardzo że nie tyję powyżej tych nieszczęsnych 79 kg. Objadam sie nieprzyzwoicie wczoraj np. zjadłam kilka deserów Wedla z mlecznej czekolady z bitą smietaną dzisiaj pączków nawet nie liczyłam a waga stoi. To chyba dzięki karmieniu piersią. Uświadomiłam sobie że za dwa miesiące mój synek będzie obchodził pierwsze urodziny, mam nadzieję że się opamiętam i do tego czasu schudnę do 75 kg ( oczywiście nie obrażę się jak będzie więcej). Powoli zaczynam się uczyć do aplikacji radcowskiej bo bycie jedynie mecenasową mnie nie satysfakcjonuje w żaden sposób. Ale dzisiaj się dowartościowałam wydawało mi się że na tym wychowawczym wszyscy o mnie zapomnieli a tu proszę rano telefon z propozycją objęcia stanowiska dyrektora departamentu prawnego jednej z centralnych instytucji. Mam czas do jutra ale po rozmowie z najbliższymi stwierdziliśmy że zdrowie i komfort psychiczny dzieci jest dla mnie najważniejsze i nie mogę ich skazywać na brak matki w tym okresie ( przyjęcie propozycji wiązałoby się z wracaniem do domu o 20.00 i poźniej). Wiem że taka okazja może się nie powtórzyć. Kilka lat temu była podobna sytuacja ale wydawało mi się że jestem zbyt mało doświadczona i co przyjęli osobę która w ogóle nie miała pojęcia o tym co robi a ja robiłam większośc pracy za mniej niz połowę zarobków mojego przełożonego. Mało tego dowiedział się o propozycji mi złozonej i zwyczajnie zaczął dyskredytować mnie w oczach szefostwa obawiając się konkurencji z mojej strony. Przez blisko dwa lata nie dostałam dnia urlopu bo cały czas byłam potrzebna. Nie miałam czasu wyjśc do toalety a on całe dnie przesiadywał na pudelku, pomponiku etc. I wtedy uświadomiłam sobie że nie mam tupetu którym bym umiała zakryć brak kompetencji jak to robił mój przełożony. A i jak twierdzi mój ślubny mam syndrom prymusa cały czas mam świadomość jak wielu kwestii odpowiednio nie zgłębiłam... Na dodatek dzieci i tak sie zastanawiam po co były te sufrażystki?
ufff...
Dla mnie Nowy Rok zaczyna sie dopiero teraz. Wreszcie mogę odetchnąć. Wrócilismy bowiem ze szpitala Lusia na szczęście bohatersko zniosła operację choć nie obyło sie bez ciężkich chwil. Przetrzymali ją blisko godzinę dłużej na sali operacyjnej bo miała krwotok, na szczęście udało się go w miarę szybko opanować. Jak się wybudzała już przy mnie kiedy się podniosła też jej poszła krew i z ust i nosa. Widok straszny bo w pewnym momencie nie mogła biedactwo złapać tchu a i jeszcze później to krwawienie z nosa utrzymywało się na tyle długo że przenieśli ją na parę godzin z jej pokoju na intesywna opiekę i leżała z karkiem obłozonym lodem. Mój mąż jak zobaczył ja taką z całą twarzą zakrwawioną i jak wymiotowała kilka razy krwią to widziałam że miał watpliwości czy dobrze zrobiliśmy wyrażając zgode na operację. Ale najwazniejsze że wszystko jest na dobrej drodze i Lusia czuje sie dobrze. co prawda jest jeszcze osłabiona i taka bladziutka ale to konsekwencja tego że straciła duzo krwi. Tak więc kiedy w miare wszystko się stabilizuje postanowiłam ja równiez złozyć przyrzeczenie noworoczne. Razem z Kitkiem96 do lata zamierzam osiągnąć moją docelową wagę. Biorę sie od dzisiaj na weekend wyjeżdżam do tesciów to pewnie nie będzie łatwo bo tesciowa smacznie gotuje i zawsze dla mnie robi wysmienite gołąbki ale jakoś będe musiała przetrwać te kilka dni. A tak na marginiesie to widzę że znowu zdarza się że za mną oglądaja sie jacyś mężczyźni ale najlepsze w tym jest to że zauważać zaczął równiez to mój mąż. A i jeszcze jadno znacznie poprawił mi nastrój ojciec chłopczyka który był także operowany który w trakcie rozmowy na temat wspólnych znajomych powiedział że to niemozliwę byśmy ich mieli bo on jest duzo starszy ode mnie a ja pewnie nie tak dawno skończyłam studia. Najlepsze że okazało się że jest zaledwie parę miesięcy starszy. Zapewne starał sie być miły ale dobrze mu to wychodziło i humor mi poprawił w odróżnieniu od mojego małzonka, któremu taki wyraz uprzejmości nie przypadł do gustu...
trauma
Jutro o 9.00 rano moja córcia idzie pod narkozę, staram się o tym nie myśleć. I tak myslą wracam do wczorajszego dnia. I dziekuje Bogu że nad nami czuwał. Otóż o mały włos synek by mi sie nie udławił foliową metką od zabawki. Nie wiem co pomogło najprawdopodobniej on sam sobie mój mały bohater, co prawda staralismy się udzielić natychmiast własciwej pomocy przeszłam nawet specjalny kurs resystutacji w CZD ale ta cholerna metka utkwiła tak głeboko że nawet palcami nie mogłam jej wyrwac poza tym przez mysl mi nie przeszło że coś takiego mógł oderwać. Wczorajszy cały dzień chodziłam i z radości popłakiwałam sobie jak wyciągałam z pralki jego sweterki jak wkładałam do szuflady którą uwielbia sie bawić. Nie chcę nawet mysleć co mogłoby sie stać, zapewne bym oszalała z rozpaczy. Najgorsze w tym wszystkim jest to że naprawdę staram sie uważać. Moja córka juz tez jest uczulona że zadnych małych elemetów nie można zostawiać. Nigdy pomimo że ma ponad 4 lata nie dostaje słodyczy podczas jazdy w ogóle staram sie aby podczas jazdy nie jadła. Wydawało mi się że raczej dokładam nalezytej staranności ale jak widać tylko mi się wydawało. Ten rok dopiero sie zaczął a ja chciałabym żeby jak najszybciej sie już skończył. A na dodatek sie rozchorowałam. Bo oczywiście nie moglismy nawet sie połączyc z pogotowiem i wyjeżdżaliśmy samochodem do CZD żeby zdążyć i nie miałam czasu i wolnych rąk (cały czas staraliśmy sie go odkrztusić)żeby załozyć butów tak więc w styczniu wybiegłam z nim w samych rajstopach na ulicę do samochodu na szczęście tam złapał oddech i zaczął płakać.A na konsekwencje nie trzeba długo czekać dzisiaj cały czas cieknie mi z nosa, gorączka a córka nie powinna sie teraz rozchorować. No i w koło Macieju...
...
Tak mi źle ostatnio... szkoda słów mój skarb ma najprawdopodobniej w poniedziałek operację bedą ja kwalifikować w piątek. Kocham ją nad życie, moja duma i jak sama powiedziała parę godzin temu, kiedy czytałam bajki na dobranoc - moja największa przyjaciółka. Dzis dostała misia z fabryki misiów i sama nazwała go o przepraszam ją bo to misia jak mój nick na tym forum cliffo. Biegnę sie przytulić do mego skarba.
oko
Niestety mam uszkodzoną rogówkę w oku i prawie nic nie widzę. W ogóle to fatalnie sie zaczął ten rok dla mnie ale napisze później jak bedzie lepiej z okiem.
życzenia
Spokojnych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia oraz Szczęśliwego Nowego Roku aby wszystkie zamierzenia zarówno te bardzo ważne jak mniej istotne się zrealizowały i abyśmy we właściwym czasie zauważyły różnice pomiędzy nimi
życzę
Wszystkim Dzielnym Vitalijkom
środa
Byłam na seminarium doktoranckim, i oczywiście kiedy wreszcie wyrwałam sie z domu to zajrzałam do kilku ciastkarni, kafejek. Jak pies urwany z łancucha. No i na efekty nie trzeba było długo czekać dziś na wadze prawie 79 kg. Tak więc przestawiam pasek i zabieram sie do odchudzania. Tym bardziej że mam swietny przykład w domu mój Tatuś w ciągu troszkę ponad miesiaca schudł ponad 8 kg stosując specjalnie dla Niego opracowaną racjonalną dietę i pokonując codziennie kilometry na rowerku stacjonarnym. A ja w tym czasie co? Przytyłam!!!
O nie tak być nie może dowiedziałam się że mam dobra przemianę materii tylko apetyt za duzy. Ot co, cała filozofia..