kryzys
Ostatnio spotkał mnie znajomy którego od dawna nie widziałam i nie chce opuścić. Na imię mu kryzys egzystencjalny. Przed chwilą przeszłam poważną rozmowe z moim mężem, twierdzi że internet mnie przygnębia i poprosił żebym przez jakiś czas postarała się ograniczyć z nim kontakt. W skrytości ducha muszę mu przyznac rację owszem od kilku dni prawie kazda czynnośc którą wykonuje a wiekszość czasu spedzam z maluszkami przywołuje mi na myśł Pysię. Sama wiem co to znaczy nie móc wziąść na ręce maluszka czy zwyczajnie sie do niego przytulić. Banalne czynnośći których uroku nie docenia się na co dzień a których wartość poznaje sie dopiero wtedy kiedy ich zabraknie. U mnie córka była zaledwie kilkanaście dni po urodzeniu w Centrum Zdrowia Dziecka ale ta niemozność cieszenia sie bliskością maleństwa najbardziej mi zapadła w pamięci z tamtego okresu. Dlatego mi tak ciężko i bedę tu trochę rzadziej zaglądała aby zgodnie z sugestią ślubnego nieco sie zdystansować co na pewno nie oznacza zapomnieć. Pozostaje modlitwa
...
Boże bądź miłościw dla Angeliki i nie doświadczaj już bardziej Pysi tyle już przeszła przez ostatnie miesiące! Wybaczcie ale nie moge o niczym innym myśleć dzień zresztą jak i poprzednia noc upłynie z rożańcem na ustach. Brakuje mi słów, wszystko w obliczu takich chwil wydaje się takie błahe...
konkurencja
Na mojego męża zagięła parol koleżanka z pracy. Dowiedziałam sie o tym równoczesnie od mojego męża i pani z którą siedzi w pokoju. Z tego co zrozumiałam to dziewczyna zaraz po studiach mocno ukierunkowana na sukces. No cóż chyba bedę musiała wygramolić się ze swojej bezpiecznej skorupki i przejść sie do pracy męża by spojrzec w twarz swojej konkurencji. Normalnie strach sie bać....
festiwal czekolady
Chyba to będzie najciężej w moim zyciu osiągnięta rzecz (ten piec) myslałam, że spokojnie sukcesywnie bedę schodzić z obecnej wagi ale w moim przypadku weekendy to porażka. Wówczas gotuję obiady oprócz tego wspólne sniadania i kolacje a jeszcze teraz w Almie naszym ulubionym sklepie odbywa sie festiwal czekolady. No i co nakupiłam belgijskiej czekolady i w sama wsunęłam kilka tabliczek. Jak na moje obżarstwo to i tak nie jest źle...
dieta strukturalna
Ostatnio cos za mną chodzi... bo ponoć zdrowa no i jak sama nazwa wskazuje dieta; mnie przekonuje ze do koktajli dodaje sie mleka sojowego, bo po ostatnim moim rozpasaniu przetworami z mleka krowiego synkowi karmionemu ciągle piersią wyskoczyła jakas wysypka. Czy któraś z Was ją stosowala i z jakimi efektami???
zakład
Mój mąż założył sie ze mną że nie schudne do pierwszego dnia lata do zadeklarowanych 69 kg. Tak więc zdopingował mnie ponownie gdyż ostatnimi czasy odchudzanie zeszło na dalszy plan. Tym bardziej muszę byc konsekwentna w działaniu gdyż zakład dotyczy najogólniej pisząc pięknego ponad 100 letniego rokokowego pieca kaflowego. Biorąc pod uwagę iż takie rzeczy cieszą się dośc dużym powodzeniem założyłam sobie że wymarzoną wagę muszę osiągnąć przed końcem stycznia żeby z jednej strony zrzucac wagę bezpiecznie a z drugiej aby ktoś mi nie sprzątnął mojej nagrody sprzed nosa. A co z tego wyjdzie czas pokaże...
chrzest Miłeczka
Chrzciny, chrzciny i po chrzcinach ufff. Właśnie wróciliśmy z restauracji, i dopiero poczułam jaka jestem zmęczona. Do ostatniej chwili nie wiedzielismy czy chrzciny się odbedą. Wczoraj w nocy maluszek tak sie rozchorował (m.in. zapalenie krtani) ze całą noc czuwałam czy nie zacznie sie dusić, tak więc rano wezwany lekarz dopiero pozwolił na uroczystość. Jakby było mało syn chrzestnej dostał wczoraj grypy jelitowo żołądkowej i też ich obecność stała pod znakiem zapytania. Ostatecznie uroczystość sie odbyła. Mój skarbek pomimo że chory zachowywał sie wzorowo nawet nie zapłakał (wiekszość mszy przespał). A co z moja dietą. Otóż dziękuje wszystkim Vitalijkom które mnie wspierały nie osądzając równoczesnie (że chudłam za szybko, za wolno etc.) Musze sie przyznać że ostatnie moje wpisy były troszke na wyrost. Owszem jadłam więcej ale kierowałam sie przede wszystkim dobrem mojego dziecka (odzyskałam pokarm i wybierałam produkty przede wszystkim zdrowe by przekazać mojemu maluszkowi jak najbardziej wartościowe mleko). Dlatego generalnie nie przytyłam i trzymam wagę z czego jestem dumna. Wszyscy na chrzcinach stwierdzili że bardzo schudlam a spokojmie się zmiesciłam w marynarkę. A przechodząc do dzisiejszego dnia to cóż może nie straciłam kontroli ale jak można było sobie odmówić tortu z musu z białej czekolady zubrówką i siwzymi truskawkami. Hmm. przypomniałam sobie jeszcze o kawałku w lodówce tak więc szybko zmykam a i jeszcze jedno postaram się juz pisać systematycznie.
come back
Kochane Vitalijki! Wrócę po 18-tym tj. po chrzcinach synka i wtedy napiszę co porabiałam. Ściskam gorąco i trzymam kciuki za Wasze dietki. Trzymajcie sie dzielnie.
Święto Wszystkich Świętych
Postanowilam sobie że napiszę dopiero kiedy wrócę do wagi zaznaczonej na pasku, no cóz ale z moja obecną motywacją to rownie dobrze może oznaczać że sie juz nigdy nie odezwę. Codziennie przeglądam Wasze pamiętniki Twój Survine również. Ale jakos u mnie ostatnio sie równoczesnie bardzo dużo dzieje i mało. Zaganiana jestem poniewaz córeczka jest przeziebiona i mam dwójkę dzieci w domu. Przy tym wszystkim jakoś nie znajduję czasu i chęci na racjonalne jedzenie. A tak w ogóle to jakoś dzisiejszy dzien nastraja mnie nostalgicznie. Przed chwilą spytałam sie mojego męża który leży obok z córką i ogląda bajki na Minimini czy ja jestem z natury nostalgiczna, a on sie serdecznie uśmiał i powiedział że we mnie jest tyle nostalgii co w śwince Piggy podczas okładania Kermita torebką. Ale ad rem ostatnio rozmawiałam z lekarzem z Europejskiego Centrum Leczenia Otyłości i najbardziej zapadły mi dwie informacje z tej rozmowy 1 żeby skutecznie sie odchudzić trzeba wykonywać ćwiczenia aerobowe codziennie i min. 30 minut bo dopiero po takim czasie organizm skutecznie siega do rezerw tłuszczu a i posiłki nalezy jeść co dwie godziny bowiem jest to optymalny okres w czasie którego organizm nie zdąży jeszcze wysłac zbyt wielu impulsów do mózgu ze jest się głodnym.
porażka
Sięgnęłam dna. Straciłam calą motywację. Za tydzien seminarium a ja wymiękam na całego. Jem, jem i jeszcze raz jem. Dajcie mi porządnego werbalnego kopniaka w te tłuste d.... bo przy kolejnym wpisie to sie już chyba wtoczę. Helppppppppppppp!!!!!