Pozdrawiam z Zabrza !!
Żrę, byczę się, wygrzewam kości i na razie nie zastanawiam sie nad konsekwencjami :))
Pomyślę o tym jutro, a wszystko przeminie z wiatrem :)))
Urlop tuż, tuż:))
Wyspałam się po nocnym dyżurze, a przede mną jeszcze dwie dniówki i pędzę na urlopik:))W tym roku bardzo cięzko było nam wywalczyć te kilka dni wolności i ciągle jeszcze ktoś lub coś na nie dybie.Wczoraj mój mąż poświęcając się dla rodziny udał się na uczelnię, aby zdać egzamin z nieszczęsnej fizyki, ale okazało się ,że słuchacze eksternistyczni nie mogą go zdawać ze studentami dziennymi.Nonsens, którego efektem jest fakt, że po kilkudniowym pobycie w Zabrzu , będziemy musieli przyjechać do Gorzowa, aby Daruś 9 lipca zdał ten egzamin, by znów następnie można było zaszyć się w podradomskiej wsi.Strata czasu, która i tak nie popsuje nam naszego pozytywnego nastawienia :))
Dzięki Otylko i Haniu za zaproszenie na kawę , ale Wasze miasta są chyba jednak za odległe :))
A w pracy nasz więzień spisuje się znakomicie- po prostu do rany przyłóż :))Dziwne,że matka nie potrafi się z nim porozumieć.Poprosiłam władze zwierzchnie o skontaktowanie się z nią, niech odwiedzi swoje dziecko, niech mu przywiezie jakieś kosmetyki, ubrania itp. Tymczasem ja zrobiłam w domu kipisz w szafach moich chłopaków i zaniosłam do pracy wielki plecak z ciuchami :))Chłopak bardzo się ucieszył szczególnie, że wszystko na niego pasowało jak ulał:))
Wiem ,że jestem naiwna w tej swojej wierze w ludzi , ale sprawia mi ona tyle satysfakcji,że żadne drobne niepowodzenianie nie spowoduje, że zmienię swoją postawę:)
DROBNE, hehehe, powiem Wam w sekrecie, że zdarzyło mi się niegdyś uwierzyć w dobro drzemiące w pewnym nielatcie, który faktycznie był błyskotliwy, inteligentny, a na pewno dobrze wygadany, i ten nielat za kilka lat, jak tylko wkroczył w wiek dorosły utłukł tłuczkiem do mięsa pewnego starszego gościa.
Dostałam nauczkę na całe zycie, nigdy tego nie zapomnę, ale taki incydent nie może przekreślić kolejnych owieczek możliwych do zresocjalizowania :))
I tak nam dopomóż Bóg i wszyscy święci.AMEN :)))
Niebezpiecznie !!
Robi się niebezpiecznie - dzisiaj poranna waga wskazała 72 kg.Szlag mnie chyba trafi, ale jak sie ma mniej stresujaca prace i przez 12 godzin siedzi sie na czterech literach, to nie ma co liczyć na to ,że utrzyma się wagę.
Praca lżejsza i mniej stresująca, ale za to odpowiedzialna i czasem nudna.Polega głownie na zajmowaniu się "małymi bandytami":))Przy czym ich się nie karze , ale stosuje środki wychowawcze i poprawcze.Więc staram się wychowywać:) Mamy teraz taką prawie 17-letniego "bandytę", który ma siedzieć u nas 3 tygodnie więc gramy razem w ping ponga, oglądamy mecze, rozmawiamy i przywiązujemy się do siebie:))Oczywiście z większością nie da się tak rozmawiać, ale ten jest wyjątkowy:))Wiem, uśmiechacie się ,że niby ja taka dobra jestem :)) Hehehehe, też się tego obawiam , ale chyba jednak to dziecko jest wyjątkowe, bo bardziej doświadczeni wychowawcy też się martwią o jego los.Chłopak nie skończył jeszcze 6 klasy, matka posiada kilkoro dzieci (prawie każde z innym facetem), ojciec w świecie i nie interesuje się synem, a dziecko ma problemy natury emocjonalnej i własnie z tego powodu siedzi w naszej placówce.Po prostu zabrakło mu innych argumentów i dał kilku osobom "w papę" (jak niegdyś czesto nasz wicepremier Lepper ).Spędzi za to całe wakacje w schronisku, a my-matki-Polki-policjatnki martwimy się o niego :))
Najsmutniejsze jest to, że chłopak jest naprawdę wrażliwy i wartościowy, a obawiam się ,że się zmarnuje i przepadnie przez biurokrację i dziurę w systemie :((
Ja się chyba nie nadaję do takiej pracy !!!
Na koniec chciałabym dodać ,że od 9 do 14 lipca będe w okolicach Radomia i chciałabym wypić kawusię w towarzystwie koleżanek blisko mieszkających :))Hej, hej, czy ktoś chce wypić ze mną kawusię ???
Pedzę !
Ciągle gdzieś biegnę, ciągle gdzieś gonię za duperelami, a życie ucieka między palcami.Ciągle nie moge jeszcze uwierzyć, że to jest moje życie właściwe.:))Znaczy, że uczucie tymczasowości nie mija, a przecież na nowym stanowisku jestem już na dobre zadomowiona, w domu też pełna harmonia, wakacje i urlop tuż, tuż, więc czego mi jeszcze brak??
Dla tych koleżanek , które mnie już trochę znają ,że w pracy robię "małe porządki":))Na razie w charakterze negocjatora próbuję uzdrowić "chore" układy między ludźmi.Jak znam życie, to skończy się na tym ,że stworzą front przeciwko mnie i zostanę wrogiem wszystkich.Cóż, ale i tak jak zrobią to wspólnie to znaczy, że jakiś sukces osiągnęłam.
Co to za drapieżne czasy, że zwykli ludzie w trosce o byt zamieniają się w zwierzeta???
Na wadze 71 kg :(((Po urlopie wykupię sobie dietę vitalii, bo jak tak dalej pójdzie to doścignie mnie JOJO !!!
Buziaczki dla wszystkich!!
Witam!!
Melduję posłusznie, że żyję i mam się dobrze:))
Czesto tu zaglądam, ale ogarnęła mnie niemoc twórcza i brakuje mi weny do napisania chociazby kilku słów.Nic wielkiego się w moim zyciu nie dzieje:pracuję, żyję, leniuchuję w domciu i ciągle na coś czekam.Na co??Może na urlop??
Myślę o Was czesto: o Moni- jak tam jej w pracy? O Tomasi- czy upały jej nie doskwierają, Blanicie - czy ja dobrze zrozumiałam, a jak tak to gratulacje:))Roksana, Krysia, Pusia, Megi, Megka, Lunka,Siemka,Muka,Bożka, Anakow ,Justyśka,Małgosia,Probadiety .....bardzo miło Was wspominam :))
O diecie też czasem myślę, ale jej nie przestrzegam :))Waga na dziś - równo 70kg :))
Dzięki! :))
Dzięki moje przyjaciółki, że trwacie na posterunku i mnie wspieracie:))Czas tak szybko ucieka, że nawet nie zauważyłam,że dawno nic nie wpisałam do pamiętnika.Co prawda przyjechała moja córuś z akademika i okupuje teraz pokój i kompa, ale musicie mi uwierzyć ,że czesto mysle o Was. A najbardziej w takich momentach kiedy obżeram się jak świnka:)))Oj tak, coraz częściej mi się to zdarza, a efektem tego jest moja dzisiejsza waga - 71 kg!!!
Pora tę nagą prawdę ujawnić na suwaczku .
Mija miesiąc od dnia zmiany przeze mnie stanowiska pracy i dalej nie mam nic w tej sprawie do napisania.Znaczy się żadna rewelacja-pic na wode fotomontaż.Nienawidzę tego!!!
A tak poza tym nadal wiszę w próżni.Bardziej wtajemniczone koleżanki wiedzą co to dla mnie oznacza.Pora zmienić plany życiowe i obrać sobie nowe priorytety.Ale to dopiero po wakacjach.Trzymajcie za mnie kciuki!!
Ściskam gorąco wszystkich czasem tu zaglądająch :))
Brak mobilizacji.
Jakoś nie mogę się pozbierać......nie mam siły, ani ochoty na cokolwiek.Nawet wpisanie kilku zdań do tego pamiętnika dużo mnie kosztuje.Za oknem piękne słoneczko ,a ja mam jakieś wrażenie tymczasowości, jakbym na coś czekała.Nie wiem jak się pozbyć tego uczucia.Na czekasz Mariolka???
Dzięki,że czasem mnie odwiedzacie, bo to jest dla mnie motywacja do sprężenia się i oczywiście do uważania na to co jem.No, bezsporny jest fakt, że gdybym o Was nie myślała to wróciłabym do wagi wyjściowej.A tak? Balansuję na granicy 70 kg.
Buziaki dla wszyskich!!Bożka!!!Nie poddawaj się, ja tu czuwam!!!:))
To jeszcze nie ten dzień .....
Niestety dzień mojego oczyszczania jeszcze nie nastąpił :(( Po wczorajszym , pierwszym dniu na nowym stanowisku (na razie no coments) wpadłam do domu i pożarłam wszystko co się ruszało i na drzewo nie uciekało :))I tak np. w czeluść mojego żołądka wpadł krokiecik, ptasie mleczko, serniczek na zimno i kawał chałwy.Efektem tego moja waga wskazała ponad 71 kg :((
Jestem wściekła, zła , wkurzona!!!Dość już tego Mariolka!!!
Po prostu wtorek :))
Wczoraj żarłam jak wściekła.I pomimo,że obiecuję sobie od jakiegoś czasu, że od jutra się oczyszczam i trzymam dietę, to jakaś przekora nakłania mnie do jeszcze większego łasowania.Nawet nie jestem w stanie wymienić co wczoraj przed snem , późną nocą zżarłam, bo aż mi wstyd.:)) No dobra, wymienię kilka rzeczy :krokiet panierowanyz mięsem, ogórki konserwowe,czekoladowe groszki, baton,talerz zupy pomidorowej z ryżem i śmietaną, kanapka z białym serkiem i aaaaaaa!!!! To straszne !! Więcej grzechów nie pamiętam , bo nawet mnie to przeraziło. Dzisiaj rano waga wkazała 70.00 kg.
69.500 :))
Taki Cerber w postaci wagi w domu to jednak dobra rzecz:))Przynajmniej w moim wypadku się sprawdza.Co prawda nie stosuję już diety w pełnym tego słowa znaczeniu (cokolwiek ona dla każdego oznacza) to jednak minimalna zwyżka powoduje zapalenie się czerwonej lampki w mojej głowie.
Bywały czasy, że nie posiadając w domu wagi potrafiłam się zreflektować o tym, że mi przyrosło to i owo dopiero jak cudza waga wskazywała zwyżkę 8-10 kg.Teraz Cerber w domu czuwa :))
I niech czuwa :))
Jesli tu jeszcze czasem zaglądacie to pozdrawiam Was serdecznie i mocniutko ściskam!!