Był Mikołaj :))
Dzieci były dziejkie, więc do przedszkola zawitał Mikołaj - miał leeeelką blode, leeelki buch, capke,dzwonecek, lelki wolek , a w środku ladki i prezenty :)))
Oliwka toskę płakała, tośkę nie, a Patryk nie płakał ,bo wcale się go nie bał :))
Zapomniałam już jakie to emocje towarzyszą dzieciom w obliczu osobistego spotkania z Mikołajem :)) Słuchając tych opowieści aż miałam motylki w brzuchu :)))
Specjalnych prezentów dzieci nie dostały, bo w naszej rodzinie panuje zwyczaj dawnia słodyczy w dniu 6 grudnia, a że z kolei jestem przeciwniczką obdarowywania dzieci nadmiarem słodyczy , to skończyło się na czekoladzie i małym Mikołajku :))Zreszta emocji wystarczyło az do dzisiejszego rana , bo przecież dla takich maluchów nie ma znaczenia wartość prezentów :))
Dzisiaj mam dzien ważenia .Jaka praca , taki z niej owoc - 400 gr w dół .
W przyszłym tygodniu też nie spodziewam sie rewelacji, bo jak znam siebie to przez kilka dni będe obchodziła swoje imieniny,a to z kolei wiąże się w wielkim żarciem :))
Dzisiaj mi się chce :)) Od wczesnego ranka sprzątam , gotuję,uwijam się i robota pali mi sie w rękach :))
Wczoraj byłam u fryzjera i zrobiłam sobie blond pasemka.Może ta blod fryzura sprawiła, że odmieniło mi sie pod kopułka :))
Albo jak to mowia- przychodzi kiedyś taki dzien w życiu żółwia, że musi komuś dać w modrę :))
No to pedze, bo jeszcze mi przejdzie wena :))
No tak :)
Tydzień mija , a ja z robotą w lesie. Wyjchodzi na to, że czwartku i piatku nie lubie :))
Wczoraj zamiast poważnych zakupów , spotkałam sie z przyjaciółka w centrum handlowym i paplałyśmy tak długo, że stamtad pobiegłam juz tylko po dzieciaki do przedszkola :))
No zakupy jakies tam zrobiłam, a właściwie przyjaciółka zakupiła mi ciemnopopielaty golf w prezencie imieninowym , a ja do tego spodnie - rozmiar 38 !!
Po południu z kolei umówiona byłam ze starym kolega , z którym paplałam do 22:00 i wypiłam dwa piwa.
Jakos tak zleciał ten tydzień, a jutro ważenie. Dzisiaj waga nie wskazała żadnej rewelacji, ale co sie dziwić - od posiadania wydruku diety dupa mi raczej nie schudnie . A juz się łudziłam hehehe.
Dzisiaj muszę, muszę koniecznie zmobilizować sie do jekies konkretnej roboty, bo w sobotę spodziewam się kilkunastu imieninowych gości, a chciałabym ich dobrze nakarmić i napoić :)))
Do tego w moją chate uderzył chyba piorun. Matko , jaki syf !!
Tymczasem spokojnie wypije sobie kawusie i pomyśle od czego tu zacząc.
Acha, a o 16:30 ide do fryzjerki zrobić sobie pasemka :)) Od jutra znów będę blondi :))
Deja vu :))
Wstaje 7:20, sikam, budzę dzieci, buzi, tulić, papa, robie kawke, wskakuje do łóżka, właczam laptopa, tv , leżę do 9:30.......... sprzatam, gotuje, robie zakupy, ide po dzieci do przedszkola, bawie sie , kłade dzieci spać....... i tak do grobowej deski ???
Nie powiem, że mi źle, bo strasznie bym bluźniła, ale nuda Panie w moim państwie :))
Troche pofizoluje dzisiaj . :))Na bazie rozmowy z moja najstarsza córka.
Rozmawiałyśmy sobie wczoraj przez telefon o prezentach, spędzaniu świąt, oczekiwaniu dzieci względem rodziców, błędach zyciowych i oczywiście związkach. Ot tak sobie płynnie skakałysmy po tematach bazując na relacjach mojej teściowej z synem alkoholikiem oraz mojej przyjaciółki i jej wymaganiach względem rodziców i teściów.
Mądra ta moja Agata i jestem dumna, że udało mi się tak dojrzałą życiowo córkę wychować.
Wczoraj w trakcie zajęc z etyki na uczelni okazała sie osobą kontrowersyjna :)) Jak ma nie być kontrowersyjna córka normalnej inaczej matki ? :)
Dyskusja odbywała sie na temat : powiedzieć , czy nie powiedzieć bliskiej nam osobie, że partner czy mąż ją zdradza :))
My oczywiście nie chciałybysmy, aby ktoś oddał nam te niedźwiedzia przysługę, ale zdaję sobie sprawę, że wiele zalezy od okoliczności .
Juz na samym pocżątku naszego związku umówiliśmy się z Darkiem, że jeżeli zdarzyłaby sie nam taka niekontrolowana wpadka , to dla dobra nas obojga dobrze by było, aby żadne z nas się o tym nigdy nie dowiedziało.Oczywiście pod warunkiem, że po takim zdarzeniu, oboje nadal będziemy chcieli być ze soba :))
Ja potrafię wybaczyć, ale nie potrafię zapomnieć. Hmmmm, czy to się wzajemnie nie wyklucza??? Trudno, w każdym razie z wiedzą, że mąż mnie zdradził nie mogłabym już normalnie funkcjonowac w związku.
Dużo rozmawiamy z Agata na takie tematy i czasami boję sie, że moje doświadczenia życiowe mają zbyt duży wpływ na jej życie. Przeciez człowiek powinien uczyć się na własnych doświadczeniach. Prawda?? Czy nie prawda ??
Barbórka :))
Na początek życzenia zdrowia i spełnienia marzeń dla wszystkich Baś, Bach, Basiek, Basiuniek, Barbar :)))
Wtorek tez lubię :)) Początek dnia podobny do kazdego innego, a dziś w planie mam powolne odgruzowanie mieszkania, ale naprawde takie powolne , żeby się broń Boże nie spocić :))
W łikend będziemy obchodzić moje imieniny, ale chyba zaczyna dopadać mnie duch Świąt Bożego Narodzenia , bo czuję jakaś psychiczną presje :))Dodatkowo dzisiaj jestem jakas zdekoncentrowana i rozkojarzona, napisanie tych kilku zdań kosztowało mnie wiele wysiłku.
Właściwie nie mam dzisiaj weny do pisania więc zostawiam ślad, że tu byłam i pożegnam się dzisiaj :)))
Buziaki!
03.12.2007r.
Lubię poniedziałki i ten czas, kiedy dzieci wyślę juz do przedszkola :))
Kładę sie z powrotem do łóżka, robię sobie kawę, kłade laptopa na kolanach i włączam telewizor :)))
Mam też perspektywę zajęc na kolejne godziny , a nawet dni, a to mnie bojowo nastraja :))
A dieta. Tjaaa, dietę mam wydrukowaną :)) Cos tam zjadłam w niedziele, co miałam zjeść w czwartek, ale powoli zaczyna mnie nużyc vitaliowe menu :))
Oj, nie śmiejcie się :)) Chce mi sie juz żeberek, rosołu, tłustego sera, smietany i majonezu . Wytrzymam jeszcze na tym jałowym jedzeniu ze dwa tygodnie, bo bardzo zalezy mi na tym, aby zblizyć sie przynajmniej do wyznaczonego celu. Na tej diecie moja waga bardzo szybko spada i dlatego musze jeszcze wytrwac.Gdybym jeszcze po niej nie wróciła do słodyczy, ech, marzenia :))
Chudne :))
Rozmawiałam z dawno niewidziana, szkolna koleżanka , która w czasach licealnych była osoba szczupła .Teraz niestety nie mogę o niej tego powiedzieć.Jest gruba, otyła, opasła i do tego przekonana, że nic sie nie da z tą jej otyłościa zrobic, bo ona nalezy do tych kategorii kobiet, które jedza mało jak ptaszek , a tyją z powietrza.
Opowiedziałam jej o tym, jak kontroluje swoją wagę, o tym, że jestem ewidentnym przykładem tego, ze tyje sie od żarcia i nieracjonalnego odzywiania i o tym, że też miewam chwile słabości i wtedy pozwalam sobie na whanie w granicach 3-4 kilogramów .
Dowiedziałam się wtedy, że takie wahania wagowe w ciągu roku jest dla organizmu bardzo, ale to bardzo niezdrowe.:)))
Hahaha, czyli zdrowsze jest chodzenie z grubym, obiążajacym organizm odwłokiem ?? Mało tego - ze skrzwywiona i nieszczęsliwa z tego powodu mina ??
To ja dziekuje .Wole sobie kwartał pożrec, kwartał pogłodować,i tak na zmiane , a wtedy mój ogłupiały organizm już sam nie wie czy oszczędzac te tkanke tłuszczowa, czy ja spalac i w efekcie trzyma średnią krajową :))
Jestem przekonana, że przy takim sposobie odzywiania mój metabolizm nie ma czasu na nude i w rezultacie pozwala mi na takie różne wyskoki. :))
To taka pierwsza, z lekkim przymróżeniem oka pierwszogrudniowa refleksja :))
Druga to z kolei na kanwie rozmowy z inna znajoma. Rozmawiamy sobie przez telefon i w pewnym momencie mówię, że moja teściowa musiała wyjechac z powodu rodzinnych kłopotów. Kłopoty, ech, któż ich nie ma - słysze od znajomej. Hmmmm - ja - odpowiadam. Nie masz żadnych kłopotów?- pyta.Chwile sie zastanawiam - nie, nie mam.
Jak ja Ci zazdroszcze .
Nie mam zadnych kłopotów (pukam w niemalowane)- mam kochajacego męża, czworo zdrowych, mądrych dzieci, kota, mase przyjaciół w realu i necie, wszystko pozałatwiane , zadnych zaległości, a do tego chudnę :))
Teraz mąż sie kąpie, a za chwile wypijemy andrzejkowego (no,dzien później) drinka :))
Dobranoc :)))
30.11.2007r.
Źle się czuje . Wczoraj rano poczułam się osłabiona , bolały mnie mieśnie i kości, a w południe zagorączkowałam. Tak mnie powaliło, że musiałam zadzwonić do męża , aby odebrał dzieci z przedszkola. W nocy rozgorączkowana przewalałam się na boki i spałam do dzisiaj do 12:30.
Dzisiaj nie mam juz gorączki, nic mnie nie boli, ale jestem bardzo słaba i nie mogę wygrzebac sie z łóżka.
Nie wiem co mi jest. Wczoraj zamiast wyrzucic, to zjadłam na śniadanie kilka plasterków nieświeżej już wędliny. Chciałam być oszczędną gospodynia hehehe, a tak naprawde to w ogóle nie zastanawiałam się nad motywacją. Zjadłam to bezsmakowe świństwo i zaraz po tym czułam sie coraz gorzej.
Być moze mój organizm walczy z jadem kiełbasianym ??? :)))
Dzisiaj jest dzień ważenia. O 7:00 wazyłam 68 kg, a teraz 67 kg, hmmm, odwodniłam się ?? Wpisuje te mniej optymistyczna wersje, bo w tym tygodniu niewiele szło zgodnie z planem- kilkudniowe obchody urodzin Oliwki miały istotny wpływ na moja słabą , silną wole :)))
A teraz ide jeśc śniadanie :))
28.11.2007r.
O diecie tylko tyle- może nie wszystko idzie zgodnie z jadłospisem vitalii, ale waga idzie w odpowiednim kierunku. Ale ja nie o tym .
Wczoraj wieczorem odwiedzili nas byli opiekunowie dzieciaczków. Wiem,że wiele z Was zada pytanie po co nam te kontakty, ale ja sama nie umiem konkretnie na to pytanie odpowiedziec. Mam taką potrzebe , uważam,że Ci ludzie na to zasłuzyli. Wszyscy mielismy szczęście, że trafiliśmy na siebie w życiu i jestem przekonana, że te kontakty będa słuzyły nam wszystkim.
Na pewno są inni niz my, maja inne priorytety, osobowości, filozofię życiową, kulture i może nie do końca wszystko mi w nich odpowiada, ale na pewno sa uczciwi, a przede wszystkim kochaja nasze dzieci.
Wszyscy balismy sie tego spotkania, a najbardziej byli opiekunowie. Nie potrafie oddać atmosfery tego spotkania, tych emocji, ale jestem bardzo zadowolona, że do tego doszło.
Po 8 miesiącach Oliwia w ogóle ich nie pamieta, ale chętnie się z nimi bawiła, Patryk doskonale ich pamieta, ale nie rzucał się na szyje, o nic nie pytał , po prostu zachowywał się jak w trakcie zwykłej wizyty cioci i wujka.
Natomiast opiekunowie przyszli z nastoletnim synem i wszyscy patrzyli na maluchy z wielkim zachwytem , obdarowali ich prezentami, nosili na rekach, całowali, zainteresowani byli każdym szczegółem z ich życia, nie ukrywali wzruszenia i tak naprawde oprócz nas to chyba nikt już tak sie do nich nie przywiąże.
To było bardzo potrzebne nam wszystkim spotkanie.
Jak sobie poszli to długo jeszcze myślałam o tym, że ja nie jestem zdolna do takiego przywiązania i obdarzenia miłoscia obcego dziecka.
Kolejnym krokiem bedzie rewizyta. Musimy to zrobic chociazby ze wzgledu na Patryka, który dość często wspomina tamten dom, pokój, zabawki. Musimy tam go zawieźć żeby sie kolejny raz przekonał, że rodzice mówią prawde- tam już nie jest jak dawniej, bo ciocia z wujkiem zajmuja sie opieką nad dziećmi czekającymi na swoich rodziców i tamten pokój został juz zlikwidowany.
A swoją drogą wyobraźcie sobie, że nasze maluchy były pierwszymi dziećmi, ktorymi opiekowali sie w ramach rodziny zastępczej i było to dla nich tak traumatyczne przeżycie,że nie przyjęli już żadnej propozycji wzięcia kolejnych dzieci. Widać nie wszyscy nadają sie do pełnienia takich funkcji.
Dzisiejszym rankiem , w trakcie ubierania do przedszkola, Oliwka spojrzała na nasze ślubne zdjecie na meblach i zapytała, gdzie ona jest na tym zdjęciu. Powiedziałam,ze ona jeszcze wtedy nie była z nami, a Patryk dodał - my przeciez bylismy u cioci Marzenki .Oliwka na to - ja płakałam za mama :))))
Ech, czeka nas jeszcze wiele takich trudnych rozmów zanim w tych małych główkach wszystko sie nalezycie poukłada .
Nie wiem, który to dzień diety :)
Nieważne, który to dzień diety, ale ważne jest,że pomimo zawirowań żywieniowych w ciągu ostatnich dni, to i tak waga powoli spada :))
Widocznie mojemu organizmowi potrzeba dietkowego startera , a później to już leci z górki :))
Ale od dziś koniec żartów ! Dieta zgodnie z planem !!
Dziś leniuchuję. Długo leże, w łóżku, nic nie muszę robić, nigdzie sie nie spieszę, nic nie załatwiam. Dwudniowe obchody urodzinek Oliwki trochę mnie nadwyręzyły, ale w sumie bardziej czuję satysfakcje niż zmeczenie.
Imprezka była bardzo udana, dzieci były bardzo szczęsliwe i sprawiły się na medal :)) Babcia Wisia przyjechała z Zabrza, wybawiła sie z maluchami i widac było zachwyt w jej oczach.
To są jej jedyne wnuki i trochę się bałam ,że dziadki będą czuli zawód , że nie doczekali sie biologicznych wnuków. Moje obawy okazały sie jednak bezpodstawne :)) Było super :))
Szkoda tylko, że teściowa nie może częściej nas odwiedzać i cieszyć sie wnukami,niestety w domu dźwiga swój kierat w postaci męża i syna alkoholika. Kto ma z tym do czynienia na co dzień , ten wie o czym pisze.
Wyrwała sie kobiecina na trzy dni z tego piekła, wygadała, odstresowała, naładowała akumulatorki , ale juz wczoraj po powrocie do domu zastała leżące zwłoki syna. Nie pił 3-4 miesiace, znalazł swietną, dobrze płatną prace, a jeden wyjazd matki może wszystko zniweczyć.
Martwie sie o nia, bo widać, że jest poważnie wpółuzalezniona, nie widzi możliwości wyjścia z tej sytuacji, ma symptomy poważnej depresji i boję sie, że zrobi coś głupiego.
Na razie nawet nie możemy do niej zadzwonić żeby zapytac czy kolejny raz udało sie jej zapobiec utracie pracy przez szwagra, bo wiemy, że nie chce nas obarczac tymi problemami, cieszy sie naszym szczęściem i chce nas ochronić.
Gdyby wiedziała jak bardzo przeżywamy to co sie stało, to pewnie dobiłoby ja to jeszcze bardziej.
Mój mąż wstał dzisiaj rano i powiedział, że pomimo, że rzadko miewa sny to dzisiaj miał straszny sen o pijakach .Kurcze, najgorsza jest niemoc.Nie możemy nikomu pomóc.
A dw telewizji własnie mówią, że dziś jest Międzynarodowy Dzień Partnerstwa :)) No to oki, w ramach świetowania partnersko poleniuchujemy sobie z Darusiem, czego i Wam drogie koleżanki życzę ;)))
Brak czasu .
Na wadze kolejny kilogram mniej .Cieszy mnie to niezmiernie i motywuje do dalszej walki. Łatwo nie jest ,ale nikt nie mówił, że będzie.:))
Dzisiaj krótko.
Nie bedzie mnie przez łikend, bo spodziewam się wizyt(acji)y teściowej z Zabrza , a po wtóre , będziemy obchodzić trzcie urodzinki Oliwki.
Dziś mam w planie sprzątanie, gotowanie, pieczenie, zakupy , tak więc będę prawdziwą gospodynią domowa i matka-Polka :))
Nie narzekam, bo czuję wene i nawet mi się chce :)) Nagroda będą uśmiechnięte i radosne ryjki dzieci :)) czegóż więcej do szczęścia potrzeba ??
No to do wtorku, środy czy sama nie wiem kiedy !!!