Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Chudne :))
1 grudnia 2007
Rozmawiałam z dawno niewidziana, szkolna koleżanka , która w czasach licealnych była osoba szczupła .Teraz niestety nie mogę o niej tego powiedzieć.Jest gruba, otyła, opasła i do tego przekonana, że nic sie nie da z tą jej otyłościa zrobic, bo ona nalezy do tych kategorii kobiet, które jedza mało jak ptaszek , a tyją z powietrza.
Opowiedziałam jej o tym, jak kontroluje swoją wagę, o tym, że jestem ewidentnym przykładem tego, ze tyje sie od żarcia i nieracjonalnego odzywiania i o tym, że też miewam chwile słabości i wtedy pozwalam sobie na whanie w granicach 3-4 kilogramów .
Dowiedziałam się wtedy, że takie wahania wagowe w ciągu roku jest dla organizmu bardzo, ale to bardzo niezdrowe.:)))
Hahaha, czyli zdrowsze jest chodzenie z grubym, obiążajacym organizm odwłokiem ?? Mało tego - ze skrzwywiona i nieszczęsliwa z tego powodu mina ??
To ja dziekuje .Wole sobie kwartał pożrec, kwartał pogłodować,i tak na zmiane , a wtedy mój ogłupiały organizm już sam nie wie czy oszczędzac te tkanke tłuszczowa, czy ja spalac i w efekcie trzyma średnią krajową :))
Jestem przekonana, że przy takim sposobie odzywiania mój metabolizm nie ma czasu na nude i w rezultacie pozwala mi na takie różne wyskoki. :))
To taka pierwsza, z lekkim przymróżeniem oka pierwszogrudniowa refleksja :))
Druga to z kolei na kanwie rozmowy z inna znajoma. Rozmawiamy sobie przez telefon i w pewnym momencie mówię, że moja teściowa musiała wyjechac z powodu rodzinnych kłopotów. Kłopoty, ech, któż ich nie ma - słysze od znajomej. Hmmmm - ja - odpowiadam. Nie masz żadnych kłopotów?- pyta.Chwile sie zastanawiam - nie, nie mam.
Jak ja Ci zazdroszcze .
Nie mam zadnych kłopotów (pukam w niemalowane)- mam kochajacego męża, czworo zdrowych, mądrych dzieci, kota, mase przyjaciół w realu i necie, wszystko pozałatwiane , zadnych zaległości, a do tego chudnę :))
Teraz mąż sie kąpie, a za chwile wypijemy andrzejkowego (no,dzien później) drinka :))
Dobranoc :)))
malgosia1
2 grudnia 2007, 22:39Trzymaj tak dalej i ciesz sie swoim wspanialym, domowym szczesciem. Co moze byc od tego wazniejsze??? Nic chyba. Trzymam kciuki, zebys nadal nigdy nie miala klopotow, zeby wszystko u CIebie bylo wspaniale i radosne i zebys Ty zawsze miala taki dobry nastroj i ucierala nosa marudom.
karenina
2 grudnia 2007, 15:37A tak poza tym, jak to dobrze, że my nie jemy jak ptaszki, a już jak tyjemy to przynajmniej wiemy od czego... i powietrze nie ma z tym nic wspólnego :))
Zmienna38
2 grudnia 2007, 08:43w razie czego jakim kapciem rzuć:) Ale myślę, że nie będziesz miała okazji, bo się zawzięłam. Przecież kiedyś muszę ten cel osiągnąć, nie? No i wierzę, że to możliwe:))
Hejho
1 grudnia 2007, 22:54Tych bez kłopotów. Pozdrowienia
Zmienna38
1 grudnia 2007, 21:46Pędziłam do kotłowni z przekleństwem w zębach, bo zapomniałam zupełnie, że teraz zima i ogrzewanie trzeba uskuteczniać:)) A potem sobie pomyślałam: i czego babo złorzeczysz??? Właściwie to czego ci brakuje??? Chyba więcej kasy, ale pieniądze to rzecz nabyta, dzisiaj są, jutro róznie z tym bywa:)) Czego mi brakuje? Niczego i dlatego nie będę sobie szukała "atrakcji"...hehehe. Wystarczy, że poczytam niektóre pamiętniki i myślę sobie: Boże, jak to dobrze,że u mnie taka nuda:))
feniks40
1 grudnia 2007, 21:12cieszmy się życiem!!!
blanita
1 grudnia 2007, 20:56to ja Ci bardzo serdecznie gratuluje braku jakichkolwiek kłopotów. Jestes szczesliwa i oby ten czas trwał wiecznie - tego ci zycze z całego serca:)))) A tak na marginesie zadałam sobie samej to pytanie - is stwierdzam ze - ja tez nie mam kłopotów :))))))