Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
28.11.2007r.
28 listopada 2007
O diecie tylko tyle- może nie wszystko idzie zgodnie z jadłospisem vitalii, ale waga idzie w odpowiednim kierunku. Ale ja nie o tym .
Wczoraj wieczorem odwiedzili nas byli opiekunowie dzieciaczków. Wiem,że wiele z Was zada pytanie po co nam te kontakty, ale ja sama nie umiem konkretnie na to pytanie odpowiedziec. Mam taką potrzebe , uważam,że Ci ludzie na to zasłuzyli. Wszyscy mielismy szczęście, że trafiliśmy na siebie w życiu i jestem przekonana, że te kontakty będa słuzyły nam wszystkim.
Na pewno są inni niz my, maja inne priorytety, osobowości, filozofię życiową, kulture i może nie do końca wszystko mi w nich odpowiada, ale na pewno sa uczciwi, a przede wszystkim kochaja nasze dzieci.
Wszyscy balismy sie tego spotkania, a najbardziej byli opiekunowie. Nie potrafie oddać atmosfery tego spotkania, tych emocji, ale jestem bardzo zadowolona, że do tego doszło.
Po 8 miesiącach Oliwia w ogóle ich nie pamieta, ale chętnie się z nimi bawiła, Patryk doskonale ich pamieta, ale nie rzucał się na szyje, o nic nie pytał , po prostu zachowywał się jak w trakcie zwykłej wizyty cioci i wujka.
Natomiast opiekunowie przyszli z nastoletnim synem i wszyscy patrzyli na maluchy z wielkim zachwytem , obdarowali ich prezentami, nosili na rekach, całowali, zainteresowani byli każdym szczegółem z ich życia, nie ukrywali wzruszenia i tak naprawde oprócz nas to chyba nikt już tak sie do nich nie przywiąże.
To było bardzo potrzebne nam wszystkim spotkanie.
Jak sobie poszli to długo jeszcze myślałam o tym, że ja nie jestem zdolna do takiego przywiązania i obdarzenia miłoscia obcego dziecka.
Kolejnym krokiem bedzie rewizyta. Musimy to zrobic chociazby ze wzgledu na Patryka, który dość często wspomina tamten dom, pokój, zabawki. Musimy tam go zawieźć żeby sie kolejny raz przekonał, że rodzice mówią prawde- tam już nie jest jak dawniej, bo ciocia z wujkiem zajmuja sie opieką nad dziećmi czekającymi na swoich rodziców i tamten pokój został juz zlikwidowany.
A swoją drogą wyobraźcie sobie, że nasze maluchy były pierwszymi dziećmi, ktorymi opiekowali sie w ramach rodziny zastępczej i było to dla nich tak traumatyczne przeżycie,że nie przyjęli już żadnej propozycji wzięcia kolejnych dzieci. Widać nie wszyscy nadają sie do pełnienia takich funkcji.
Dzisiejszym rankiem , w trakcie ubierania do przedszkola, Oliwka spojrzała na nasze ślubne zdjecie na meblach i zapytała, gdzie ona jest na tym zdjęciu. Powiedziałam,ze ona jeszcze wtedy nie była z nami, a Patryk dodał - my przeciez bylismy u cioci Marzenki .Oliwka na to - ja płakałam za mama :))))
Ech, czeka nas jeszcze wiele takich trudnych rozmów zanim w tych małych główkach wszystko sie nalezycie poukłada .
creo
29 listopada 2007, 23:02Dziękuje za zainteresowanie , co do rowerka to opisałem co nie co. Pozdrawiam
klamerka34
29 listopada 2007, 16:51...i chyba dlatego pomału wyrywam się ze szponów współuzależnienia. Jestem z siebie dumna. Nie mogę powiedzieć, że jest lekko, ale kto mówił, że będzie. Najważniejsze, myśleć teraz o sobie. Dzięki za dobre, wspaniałe słowa. Nawet nie wiesz jak bardzo teraz tego potrzebuje. Całuski
babola
29 listopada 2007, 11:13za cudzymi dziećmi czasami nie przepadam. Buzka
babola
29 listopada 2007, 10:24jak możesz tak mówić "..że ja nie jestem zdolna do takiego przywiązania i obdarzenia miłoscia obcego dziecka...." A co właśnie zrobiłaś? Kogo pokochałaś? Kogo przyjęłas w swe ramiona? Właśnie obce dzieci - i co nie kochasz ich, nie drżysz o ich codzienność, nie starsz sie by zapomniały o koszmarach, do kogo wstawałaś w nocy kiedy płakał? Jeszcze raz cos takiego napiszesz to obiecuje że przyjadę do ciebie i skopie Ci tyłek!!!!TO WŁAŚNIE TY JESTES ZDOLNA DAĆ MIŁOŚĆ INNYM.I ona wróci do Ciebie. Buziaki
jbklima
29 listopada 2007, 10:03trafilam na Twój pamietnik ,jest bardzo długi....... Ten ostatni wpis jest taki budujący.Jestaś b. mądrą kobietą zarówno TY jak i tamci ludzie.....jestem świadoma że spełniacie misję.Gratuluję... Myślę ,że Wasze wspólne kontakty z czasem powoli zanikną......ale póki są i ich chcecie dobrze je kontynuować...........na pewno są cenne,wszystkiego dobrego.
siemka2
29 listopada 2007, 09:50Jestem teraz chwilowo klamerka34
ako5
28 listopada 2007, 22:45Słodka ta Oliwka...Ja podziwim ludzi , którzy decyduja sie być rodzina zastępcza....Sporo moich znajomych adoptowalo dzieci , a czesc z nich jest rodzina zastepcza...nie wszyscy sa na to gotowi...Moja kolezanka juz rok płacze za swoim wychowankiem...Teraz adoptowala synka i mam ndzije ,ze się troche otrzasnie....tak ciezko nie myslec w tym wszystkim o sobie...I tak Cie czytajac mysle sobie ,ze jestes wspaniala i wartosciowa kobieta. pozdrawiam:)
mooniaa
28 listopada 2007, 21:34A mnie nasuwa sie znów ta sama myśl, co zawsze kiedy czytam jak piszesz Mariolu o swoich dzieciaczkach....jak dobrze, że trafiły one właśnie na takich rodziców jak Wy, poprostu na Was:))) Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i gratuluję powrotu do diety...ja poszłam już w Twoje ślady, ale jakoś nie mam ochoty o tym pisać...napiszę jak będe ważyć równe 70 kg. Buźka:))
Zmienna38
28 listopada 2007, 17:53uważała, że jestem za mało wyluzowana? He?? Hehehe... Odpowiedź Oliwki powinna ci wynagrodzić , może nie wszystko, ale dużo, dużo... A ja spotkałam się z Blanitką...tralalala:)))
Fufka
28 listopada 2007, 11:50świetne te wasze dzieciaki :-) a Ty kobieto....jesteś "wielka" w tym co robisz. ..."wielka" czytaj ..nie gruba... ale mądra hehe.pozdrowienia
Hejho
28 listopada 2007, 11:40dzieciaczki są wspaniałe. A Ty jesteś bardzo mądrą osobą. Ciesze się , że chociaż w ten sposób mogłam Ciebie poznać. Całuski
mnna
28 listopada 2007, 09:54Bardzo!!!!Rzadko się do tego przyznaję publicznie. Ale dziś... Kibicuję Wam cały czas.Trzymam kciuki, wysyłam opiekuńcze Anioły
blanita
28 listopada 2007, 09:40Nie bede pisała rad, bo nie o to tu chodzi. Sama doskonale wiesz jak postapic, jak sie zachowac, co jest dobre a co złe... Chce tylko napisac ze dostarczasz mi (swoimi opowiadaniami w pamietniku) wiele wzruszen. Uwazam Was za naprawde wielkich ludzi...