15.09.2008r.
Wstałam prze 5:00, obtuliłam męża, wypiłam kawe i jadę.
Boli mnie żołądek, ale chce mieć to juz za sobą.
Wiem,że jesteście ze mną. Buziaki !!
Czas.
Czas to takie względne okreslenie. W sumie jak sie ma te kilka godzin czy dni naprzeciwko przyszłosci.??Jednak czekanie jest straszne.
To już nie lęk, a czekanie jest dla mnie bardzo uciązliwe. Nie ma takiej możliwości, aby ten czas wykorzystać na bycie z rodzina, delektowanie sie chwila z nimi spędzana. Jestem bardzo na sobie skoncentrowana i pomimo, że roszczę sobie do tego prawo, to mam wyrzuty sumienia.
Chce żeby był juz wtorkowy wieczór, chce sie dowiedzieć, że pozbyłam sie juz tego pasożyta, który zabiera moją energię i żywi się moimi sokami.
Tata gra na podłodze z dziećmi w memory, Bartek kapie się w łazience, a ja gotuje :) Szaszłyki z piersi kurczaka, gulasz z serc indyczych, bigos .:))
Zabić ten czas.
Po obiedzie jedziemy w gosci do byłej rodziny zastepczej naszych maluszków.
Potem dokończe pakowanie, wydepiluje sie, wypilinguje, wypucuje , udziele kilku instrukcji chłopakom i przewegetuje do jutra.
O 7:00 wiezie mnie do Szczecina moja przyjaciółka i Agata.
Darek przyjedzie we wtorek.
Wiem juz ,że mam bardzo dużo przyjaciół. ZWami czuje sie bezpieczna. Buziaki Dziewczyny!!
13.09.2008r.
Dziś powiedziałam maluchom, że jadę na kika dni do szpitala z powodu guza w piersi.
Oliwia zapytała czy bedzie leciała mi krew, a Patryk zainteresował sie czy będę zabierała ze sobą jedzenie.
Przez moment wydawała im się śmieszna perspektywa ucięcia mamie cycka nozyczkami :))
Teraz małe główki pracuja i co jakiś czas zadaja pytania. Własnie Oliwka tuli sie do mojego ramienia, mowi,że będzie tęskniła i ,że chce iśc ze mna "w lekazu" :))
Mówi,że mnie lubi na zawsze i pyta czy ja ja tez. Na zawsze-
to jest jej najwyższa forma wyznawania miłości , nawet ponad kocham Cię :)
To będą trudne dni. Pracuje w systemie zmianowym, a dzieci, szczególnie Patryk musi dokładnie wiedzieć kiedy wróce do domu. Wieczorami zastrzega sobie zawsze, że jak mama wróci to nawet przez sen mama musi dac buziaka na dobranoc.
Cięka próba przed nami, ale damy radę, damy radę, damy radę............
Dzięki....:)
Dziewczyny dziekuję za piekne, przemyślane słowa wsparcia wypływające z Waszych serc :))
Trudno w to pewnie uwierzyc, ale uśmiecham sie kiedy je czytam.
Czytałam je w południe i czytam je znów wieczorem :))
Pewnie ,że się nie dam, pewnie, że nie chodzi o jedną pierś i pewnie, że nie żal włosów :))
Dzisiaj powiedziałam o chorobie rodzicom. Strasznie mi ta sprawa ciążyła i teraz czuję ulgę. Przyjęli to ze względnym spokojem i wiarą, że wszystko dobrze się skończy.
Powiadomiłam wszystkich, kogo tylko mogłam i na kim mi w moim życiu zależy. Wszyscy są mi teraz bardzo potrzebni :))
Kto mnie zna to oczywiście zareagował podobnie do Bożenki :)) Mariolka to wiele zrobi żeby zwrócic na siebie uwagę, żeby zszokowac i żeby wymigać się od swej wstrętnej pracy :)) Tjaaaaa........cała ja :))
Niektórzy stwierdzili, że wredna baba to musi dostac wrednego nowotwora :))
Oj, kupa różnych mysli kłębi mi się po głowie, straszna huśtawka nastrojów .
W poniedziałek o 9:00 mam wstawić sie na onkologii w Szczecinie, a operacja bedzie we wtorek. Czy wytna cała pierś, czy część, czy usuną wszystkie węzły, czy tylko jeden , decyzja zapadnie w trakcie operacji. Tendencja jest taka, aby na razie wyciąć częśc piersi z jednym węzłem.
Jestem dobrej myśli i ufam,że lekarze podejmą właściwa decyzję.
Kochane dziewczyny jeszcze raz Wam dziękuje, że jesteście przy mnie :)
Moje zycie się zmieni......
Nasze życie z dniem dzisieszym ulegnie przewartościowaniu.
Guz jest rakiem złośliwym, a szczęściem w nieszczęściu jest fakt , że jest we wczesnym stadium i węzły chłonne nie są jeszcze zaatakowane.
Jutro dowiem sie o terminie operacji. Najbardziej boje sie chemii, która przy tym rodzaju raka jest inwazyjna i spowoduje, że będę się źle czuła i wypadną mi wszystkie włosy.
Wiem,że trudno Wam teraz dobrać słowa pocieszenia, ale nie wiecie nawet jak mimo wszystko sa one mi teraz potrzebne.
Będę miała dużo czasu na myślenie, a to nie jest dobro......
Przykro mi,że Was zasmucam, ale mysle, że mój pamiętnik na vitalii będzie teraz pamietnikiem amazonki. Wybaczcie, taka już ze mnie ekshibicjonistka.
Sobota 06.09.2008.
Do serii plag egipskich doszła jeszcze wszawica :((
Ujrzałam zyjątka w Oliwii głowie w trakcie porannych zakupów. Teraz trwa wielka akcja odwszawiania wszystkich domownikow......
Matko z ojcem !!
A w srode jade do tego profesora :
http://miasta.gazeta.pl/szczecin/1,34939,5429004,Szczecin__Przelom_w_leczeniu_nowotworow.html
Dzisiaj....05.09.2008r.
Dzisiaj jestem w lepszym nastroju. Po szoku i silnych emocjach wreszcie wzięłam sie w garśc i zaczynam sobie wszystko układać.
Pora pogodzić sie z faktami i brać się do walki.
Jutro ide na działke , na imieniny koleżanki i nie mam zamiaru jej smęcić.
Podjełam też decyzję, że rezygnuje z wtorkowego zabiegu na rzecz diagnostyki w Szczecinie. Troche dłużej to potrwa, ale skoro to chodzi o moje życie , to warto uzbroić się w cierpliwośc.
Teraz będzie potrzeba mi jej więcej, a wiecie jaka jestem w goracej wodzie kąpana??
Tak więc w niedziele wysyłam poczta pantoflowa swoja krew do badania, a nastepnie w środe jade do Szczecina po wynik i na kolejne badania.Dopiero z koncem przyszłego tygodnia bedziemy mieli jasny obraz sytuacji.
Póki co wzięłam sobie zwolnienie lekarskie i bede sobie spokojnie zyła.
O !
Tyle dobrego, że dzis z racji kolonoskopii nic nie jadłam i moja waga pokazała piekne 71 kg. :))
Chyba jestem tez jakas masochistka, bo własnie smaże placki ziemniaczane i gotuje pomidorówke hehehehe.
Ja wróce wieczorem to wiecie co sie bedzie działo ?? Hihihihi.
Pęka mi głowa....
Tjaaaaa......no więc tak..............
Byłam w poradni onkologicznej i dowiedziałam sie,ze pomimo,że materiał z biopsji był podsuszony, to jednak były w nich komórki nowotworowe.
Lekarz powiedział, że nie wygląda to dobrze, więc proponuje mi termin na wycięcie tej zmiany.
Podziękowałam na razie temu doktorowi i udałam sie do znanego i cenionego onkologa. Zaanonsowana zreszta zostałam u niego przez mojego potencjalnego kandytata na zięcia, ktory jak wieszkosc z Was wie jest szpitalnym radcą prawnym.
Doktor zobaczył usg i powiedział to co poprzednik.Nie wyglada dobrze i trzeba ciąć. Podał różne możliwosci zrobienia tego zabiegu i staneło na tym,że w poniedziałek kłade się na oddział, a we wtorek w znieczuleniu ogolnym usuwaja mi zmiane, podaja ja badaniu cytologicznemu (Agata ma własnie praktyke u anatomopatologa) i w trakcie operacji podejmuja decyzje ile zmiany usuną.
Wiec wygladać to bedzie mniej wiecej tak - b,udzę sie po operacji dowiaduje sie,że usunieto mi nic nie znaczacą zmiane lub usunieto mi piers.
Wieczorem namieszała mi w głowie moja szwagierka, która jest oddziałowa na cytostatykach na Pomorzanach w Szczecinie.
Ona z kolei uważa, że nalezy najpierw zrobić biopsje wezła chłonnego, ktory jest zapora dla rozprzestrzeniania sie komorek nowotworowych, a dopiero później brać sie za usuwanie zmian.
Teraz mam podjąc decyzje. Jestem tak skołowana, że musze sie jeszcze zastanowić. Wklepaliśmy w necie nazwisko lekarza -Byrski i widzimy,że jest to ekspert w dziedzinie nowotworów piersi.
Matko Boska!! Co robic??
Tymczasem biegam sobie do kibelka średnio co kilka minut, bo jutro udaje sie na kolonoscopie, na którą czekałam prawie trzy miesiace.
Zafundowałam sobie i swoim najbliższym emocje co??
Jestem już wygadana, umotywowana i pomimo nieciekawych rokowań w zdecydowanie lepszym nastroju.
Wam tez dziekuje dziewczyny!!
:(
Juz niestety potrzebuje wsparcia. Jak wiecie z natury jestem osobą otwarta , więc łatwiej mi się przechodzi kłopoty kiedy je wygadam.
W sobote wieczorem mój mąz wymacał mi guzka w lewej piersi. W poniedziałek wylądowałam w poradni onkologicznej i trzy dni miałam czekać na wyniki badań. Niestety w Gorzowie brakuje specjalisty, wobec czego młody, niedoswiadczony internista źle wykonał biopsje i wynik sie nie udał.
Dzis z mamografii wynika ,że mam guzka wielkosci 2 cm i powiekszony węzeł chłonny.
Jutro dalsza czesć badań. Jeszcze sobie żartujemy z tego incydentu,ale podświadomie pojawiaja sie mysli egzystencjalne.
Co tu duzo mówic, po prostu boję sie i juz.
Potrzebuje Waszego wsparcia i wiem,że moge na nie liczyć. Piszcie dziewczyny, piszcie , bo potrzebuję tego jak powietrza, jak światła.