Na razie pas....
jak mówią starzy brydżyści .
Wpadłam w rytm życia, praca, dom, praca, a od wczoraj przedszkole.
Do życiowej beczki miodu wpadła odrobina dziegdziu (hehe,ale słowo, nawet nie mam pewności,że tak się je pisze).
Pojawiły się u mnie kłopoty zdrowotne. Na razie nic nie piszę, bo czekam na wyniki.
Wierzę, że wszystko się ułozy. Jak sie sprawa wyjaśni to podziele sie z Wami informacjami :))
Reszta jest jak najbardziej okey :))Buziaki!
Wróciłam !!
Zmęczona inaczej :)))
Cudze łózka, do późna rozmowy, ciagłe zmiany, przemieszczanie , spowodowało, że dzisiejszym popołudniem padłam jak kawka :)
Dała czadu ta Madzia hehehehe. Ugosciła nas superzasto i jeszcze mściwa bestyja żarło do torby napakowała:)) Pewnie chce żebym zgrubła jeszcze badziej :))
Przybyło mnie 3 kg. Oj straszliwie źle mi z tym. Chyba osiagnełam dno.Pora sie odbijać.
Na razie piore , po chacie się leniwie rozgladam, a jutro pędzę na 7:00 do pracy. Oj nie chce sie jak nie wiem co :(
Urlop...wakacje....
Jestem na Marcelowie :) Ciocia udostępnia bezprzewodowy internet dla połowy wsi, więc i ja korzystam.
Jestem po krupniku :) Bozenka!! To przez Ciebie !! :))
Napita, wygadana , nawet wyryczana wróciłam od Bożenki. Echhh, jak było fajnie..... :))) A jej Rafał , jaki fajny (zgrzytaj se zebami, zgrzytaj) hehehehe.
Dużo nie napiszę, bo wstyd mi ,że w buszu siedze i z dobrobytu techniki korzystam :))
Jem , piję , gadam , wypoczywam, tylko czekam na upragnione upały. Niech nastaną, bo dzieci chcę wymoczyć w Radomce :))
Buziaki dla wszystkich czytających !!
Urlop. urlop.....
Wreszcie mam upragniony urlop :))
W odpowiedzi na Wasze komentarze informuję, że oczywiście nie mam zamiaru nikogo adoptowac, ani też (póki co) interesować się czyimkolwiek losem .
Nie wiem czy wiedza , którą przez przypadek nabyłam ułatwi czy utrudni mi życie. Na razie postaram się o tym zapomnieć, ale z moją naturą nie będzie to łatwe. Postaram się.
Dziś przyjechał do domu starszy synek i oznajmił, że już nie chce pracować i wracać do Warszawy. Tokowałam długo, długo , że nie tędy droga do dorosłości, że tak nie postępuje odpowiedzialna i dojrzała osoba, a w odpowiedzi usłyszałam, że on nie chce być dorosły, że na świat się nie prosił, żeczuje się samotny, wyobcowany i niekochany.
Matko!! Myślałam,że długo mnie to już nie spotka, ale niestety :(((
Długo rozmawialiśmy , ale nie zrozumieliśmy swoich intencji.
Przeżyłam podobne stany ze starsza córką i przy zdrowych zmysłach trzyma mnie tylko nadzieja , że to minie. Trzeba to jakos przeczekac.
Stanęło na tym ,że my jedziemy na urlop, a on wypoczywa, nabiera sił i w sierpniu wraca do Warszawy jeszcze na dwa tygodnie.
Tja, ale to juz nie bedzie dla mnie komfortowy wypoczynek...........
Powtarzam to nie pierwszy raz, że potwierdza sie stara reguła - małe dzieci, mały kłopot, duże dzieci, duży kłopot .
Bożenka ! Jadę do Ciebie !! Musimy to wszystko przegadać i rozgryźc przy połóweczce, tudzież innych trunkach ;))
Już za chwileczke, już za momencik.....
Jeszcze tylko jedna nocka w pracy i pójdę na zasłużony wypoczynek :)
Bartek, syn marnotrawny wczoraj dzwonił,że się za nami stęsknił i przyjeżdża na kilka dni do domu w czwartek :))
Wybielony, zakolczykowany, odmieniony, ale toż to dziecko rodzone i trzeba przyjąć na łono Abrachama :))
Maluchy stwierdziły,że Bartek brzydko teraz wygląda, a Patryk dodał ,że po co sobie Bartek takie wakacje wymyślił, że teraz musi tęsknić za mamą :))
W sobotę wyruszamy w trase . Pierwszy przystanek Bożenkowo :)) Mam nadzieje,że słońce nie bedzie już tak smaliło jak dzisiaj, bo przez 10 godzin jazdy upieczemy sie w samochodzie bez klimatyzacji.
Świat jest jednak mały :
dzisiaj w pracy przez przypadek trafiłam na ślad naszej dalszej sagi rodzinnej . Tym razem trafiłam na świeży wywiad środowiskowy rodziny ze strony szanownego tatusia biologicznego naszych maluchów.
Tzn. dowiedziałam się ,że ma z pierwszą żoną 16 letniego syna, który mieszka w bardzo kiepskich warunkach na tej samej ulicy co mieści moje miejsce pracy. Chłopak słabo sie uczy, jest zbuntowany i arogancki, ale w ocenie kuratorki posiada ogromny potencjał intelektualny. Jest dzieckiem dociekliwym ,o analitycznym umyśle .Wagary spędza przewaznie siedząc w domu czytając lub grając na komputerze, nie zadając sie z żadnym towarzystwem.Nie pije , nie pali i jest bardzo mądry :)
Jak skończy tego nigdy nie wiadomo, zważywszy, że pod jednym dachem mieszka z wujkami i dziadkami pijakami i awanturnikami.
Szanowny tatuś nie inetersuje sie niestety synem wcale , pomimo, że nie ma rozwodu z żoną ,to jednak zdazył już przecież spłodzić dwoje, a w mojej ocenie troje dzieci z kolejną kobieta, a teraz ma kolejną babę.
C'est la vie - kogo to dzisiaj ochodzi :))
Ważne, że zdrowe, że mądre, inteligentne i nasze najkochańsze :)) A dołączyć do tego urlopik - to miodzio :)))
22.07.2008r.
Jak większośc z Was już wie , wyjaśniła się sprawa 6 letniej siostry moich dzieci. Dziewczynka jest u swoich dalekich krewnych, gdzie ją kochają , rozpieszczają i pielegnują, bo podobno ma wadę serca i wzroku.
Zostawiłam w instytucji namiary na siebie i jak rodzice będa mieli ochotę nawiazać z nami kontakt to bardzo chętnie się poznamy.
Po ostatnich pracowych perypetiach, znów dzisiaj po przebudzeniu naszła mnie myśl, że pora szukać sobie nowej pracy........
Najpierw jednak wyjadę na urlop .....może to po prostu zmęczenie.
Niedziela....
Po dwóch, drinkowych wieczorach, nastała leniwa niedziela :))
Dzieci grzecznie sie bawiły, bylismy na cmentarzu, Oliwia zmieniła trzy sukienki i tańczyła Mozarta :)) Zaliczyliśmy spacer po bulwarze i lody.
Teraz dzieci oglądają Kubusia Puchatka, a my za chwilke też skierujemy sie do naszych łóżeczek. :))
Troszkę ogorzałam,pomyślałam, przegadałam i emocje odrobinke opadły.
To był miły, spokojny weekend ::)
Ej ludzinki !
Muszę blyskawicznie zrobić wpis, bo wygląda na to, że jakaś depresyjna jestem :))
Pisałam na forum wczoraj,że była u mnie psycholożka , koleżanka z dawnych lat i w trakcie rozmowy ze mną stwierdziła,że emanuje ze mnie szczęście i zadowolenie.:))
A, że wpisac nie było co , to tak jakoś wyszło, że siedzę w dołku.
Nie, nie moje drogie ..........:) Jestem zabiegana, zapracowana, zmęczona, ale nie widac po mnie zniechęcenia.:))
Powiem Wam jeszcze ,że np. dzisiaj dostarczyłam sobie nowych wrażeń. Cóż........widocznie taka już ma natura.......
Pisałam na forum, że umówiona jestem z pewnym urzędzie, a urzędem tym jest PCPR, gdzie umówiłam sie z kierowniczką na przeglądanie akt z przeszłości moich dzieci.
Być może dziwna ze mnie matka adopcyjna, ale bardzo gnębi mnie ten temat.
Właśnie wróciłam do domciu. Jestem umordowana fizycznie i psychicznie. Akta zrobiły na mnie ogromne wrażenie i dostarczyły wielu wzruszeń. W końcu to dotyczy MOICH DZIECI !!
Maja jeszcze dwójke rodzeństwa: 1,5 roczny chłopczyk jest jeszcze z matką, a 6 letnia dziewczynka tułała sie po rodzinach zastępczych. Jedną z nich stanowiła najstarsza siostra matki biologicznej, ale odkąd rozwiodła się z mężem, dziewczynka została oddana do innej rodziny zatępczej. W 2004r. ślad po niej zaginął. Być może została oddana do adopcji, bo widziałam postanowienie o pozbawieniu praw rodzicielskich.
Wiecie co?? Coś mi każe zgłębić jej historie. Porozmawiam o tym z mężem i jak sie okaże ,że dziecie tuła sie dalej po rodzinach zastępczych, to być może..........????
Oj, wiem, wiem........nie powinnam.......
A może powinnam?? Coś mi każe to robić, a jak działam w swoim życiu zgodnie z intuicją , to zawsze podejmuję słuszne decyzje.....
Matko!! Zawsze muszę sobie znaleźc jakiegoś guza :))
Ochłonę, pogadam z męzem i na pewno podejme dobra decyzję .
I tyle na gorąco. Ide po kawkę :))
I co mam napisać ??
Wszystko już wiecie. Że mnie syn gadzina wkurzył, że wiecznie siedze w pracy i jestem zmęczona, że nic, a nic nie chudnę.
Życie mi szybko umyka, ciągle mam cos do zrobienia, załatwienia i martwi mnie już mysl, że tak samo szybko skończy mi sie urlop.
A przecież potrzebuje go jak powietrza........................
No cóż......
Nie ma czym się chwalic. Myślami jestem przy swoim grubym dupsku, ale od tego jakoś nie chce ubyć mu wagi.
Jestem nałogowym pożeraczem słodyczy i nic nie mogę z tym zrobić. Poza tym rozpoczyna sie pora lodow, piwa, grila, a nie zrezygnuje z tych małych przyjemności, bo boję się żeby nie dopadła mnie depresja.
W pracy nieciekawa atmosfera i z niecierpliwością wyczekuję urlopu. Ostatnio jednej z moich koleżanek próbowano wstrzymac letni urlop z błahego powodu , wpływając jej na sumienie tymi oto słowy :
"musisz dokonać wyboru co jest dla Ciebie ważniejsze"..........a w podtekście : stanowisko,kariera, praca, nagroda, czy wypoczynek, urlop, rodzina....
Matko, ludzie sie zezewierzęcaja......
Czuję się zmęczona i czekam na ten urlop jak na zbawienie.......
Poza tym wszystko w porządku : maluchy zdrowe, Bartek pracuje u ojca w Warszawie, a Agata jest szczesliwa studentka 4 roku medycyny.
I tyle......