Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W sierpniu zdiagnozowano u mnie nowotrów. Wylosowałam nieźle, bo taki przewlekły (mieloproliferacyjny), a nie złośliwe i zabijające ustrojstwo. Po pierwszym szoku postanowiłam, że to właściwie jest niezły pretekst do tego, żeby zacząć żyć tak jak zawsze chciałam. Bez wymówek. Nie marnując czasu. Z pasją i radością. Odzyskanie sprawności i sylwetki jest częścią tego planu;). To ustrojstwo w mojej krwi trochę mnie ogranicza - przekonałam się już, że bardzo lubi suplementy, więc sobie nie pomogę w ten sposób;), ale postaram się podejść do sprawy mądrze i z cierpliwością.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4794
Komentarzy: 627
Założony: 2 stycznia 2025
Ostatni wpis: 28 marca 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Sophia1729

kobieta, 42 lat, Złotów

165 cm, 76.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 marca 2025 , Komentarze (6)

Jakieś takie mam dziś zmęczone ciało, mimo wczorajszego odpoczynku. Joga zrobiona, nawet wymagająca, ale bardzo ciężko mi szło. Kroków jeszcze trochę brakuje, ale marznę dziś niemożebnie, więc chyba sobie daruję. Wezmę prysznic i położę się szybciej spać. Jedzonko:

Śniadanie: Jajecznica, mały serek, warzywka, olej z pestek dyni.

II śniadanie: Bułka z pasztetem i twarogiem (czy ktoś jeszcze tak je? To mój smak dzieciństwa :D), szczypiorek i sałata lodowa.

Obiadokolacja: Karmazyn smażony, ziemniaczki, pomidorki, sałatka z jarmużu.

Przekąska: Batonik proteinowy (dziś miałam kilka godzin zajęć bez przerw i musiałam tak na szybko, żeby nie spaść pod stół:D).

17 marca 2025 , Komentarze (8)

Ale miałam leniwą niedzielę. Organizm mi się zbuntował po tym ciężkim tygodniu i powiedział, że nie ma opcji, żeby robić coś mądrego. Trochę próbowałam sprzątać, trochę czytać, trochę spać, trochę oglądać serial, ale generalnie odpoczywałam. Nawet wieczorem z mężem po prostu obejrzeliśmy sobie film (bardzo nudny film Zanussiego "Liczba Doskonała", ale miał dużo matematycznych wątków, choć niektóre rzeczy były dziwne). Cóż, widocznie tego właśnie tego potrzebowałam. Ostatni tydzień był bardzo ciężki. Czułam to zwłaszcza wstając rano codziennie 😁. Gdybym nie obiecała sobie traktować się z wyrozumiałością i uwagą, to bym miała pretensje do siebie, że tak bardzo nic nie zrobiłam. Mogłam choć kurs maturalny na wtorek, choć uporządkować dane, które dostałam dzień wcześniej, choć zrobić te kroki, choć posprzątać kuchnię i łazienkę 🤪. To jest takie trudne dla mnie, żeby dać sobie pozwolenie na taki odpoczynek. Ale wiem, że jak zignoruję te sygnały, to potem będzie gorzej, a ten czas, który niby zmarnuję na odpoczynek po wielokroć mi się zwróci. Miłego dnia dziewczyny. 

Śniadanie: Łosoś, twarożek, jajko z majonezem, warzywka

Lunch: Pinsa z serem i wędzonym kurczakiem, warzywka.

Obiadokolacja: Ryż, potrawka z kurczaka (jak byłam mała to bardzo nie lubiłam), surówka.

Przekąska: Serek homogenizowany naturalny z ekstraktem waniliowym i łyżeczką miodu, borówki, płatki migdałów.

16 marca 2025 , Komentarze (12)

Żeby nie było, że ja jestem taka grzeczna i robię odstępstwa tylko w postaci piętki z masłem, to wczoraj miałam bardzo niegrzeczny dzień 😁. Po pierwsze zobaczyłam w carrefourze krakersy brydżowe :D. Takiej rzeczy to musiałam spróbować 🤪. Zjadłam kilka, takie pół garstki, bo to malusieńkie ciasteczka. I potem jeszcze kromkę z masłem i miękkim pleśniowym serem. Reszta była zaplanowana. Przynajmniej jedzenia, bo zapachniała mi mięta w markecie, a skoro ją przytargałam do domu to mąż poszedł i kupił rum 😇. Bardzo przyjemny wieczór z mężem i z mojito miałam w związku z tym. Nie wiem czemu takie wieczory kończą się zwykle zakupem jakiejś kiecki przez internet 🤔. Wczoraj na szczęście nie tysięczna kiecka, tylko miętowy sweterek w greenpoincie 🤦‍♀️. Ale kontrolnie weszłam rano na wagę i katastrofy brak:D. Dziś już jestem grzeczna i nawet mam zamiar pracować dzielnie. 

Śniadanie: Omlet z łososiem wędzonym na gorąco i twarożkiem tzatziki, warzywka

Lunch: Pinsa z serem i wędzonym kurczakiem, warzywka. 

Obiadokolacja: Pierś z kurczaka pieczonego na butelce piwa, surówka, chleb wieloziarnisty.

Nielegalne przekąski: Garstka krakersów, kromka z masłem i serem pleśniowym.

Nielegalne napoje: Mojito wieczorne :)

Rano byłam na ryneczku i kupiłam odtwarzacz DVD (bo w nowym domu od 3 lat nie mam na czym nawet słuchać płyt CD:D), na winylu składankę Dionne Warwicke i moją ulubioną ricottę od lokalnego serowara. Muszę tylko wymyślić jeszcze jak ją wykorzystam tym razem. Może jakąś tartę z kolorowymi warzywami? 

Miłego dnia dziewczyny🥰

14 marca 2025 , Komentarze (4)

Trochę dziś padało, nawet mocno w dzień, więc kroków zrobiłam tylko 6000 około. Jogę zaraz zrobię na dobranoc. Jedzonko to na zdjęciach+ nielegalna piętka chrupiąca z masłem i legalna przekąska w postaci małej miseczki pistacji. Śniadanie w ulubionej kawiarni. Trochę jestem zmęczona i nie mam siły pisać. Dobranoc dziewczyny. 

14 marca 2025 , Komentarze (13)

Sytuacja okazała się stabilna :). Spadek jest, aczkolwiek znowu poniżej tego kilograma na 2 tygodnie. Ale dokładnie taki, po którym obiecałam sobie jeszcze nie panikować:D. No i obwody też delikatnie się ruszyły, więc jest nieźle. Nie robię na razie w związku z tym żadnych drastycznych zmian w planie. Tylko tyle, że jogę ćwiczę częściowo z Dagą (i płaczę, bo to bardzo wymagające praktyki 😂). Czyli podsumowując, przez najbliższy czas mam zamiar:

  • robić 10000 kroków dziennie
  • codziennie ćwiczyć jogę - wieczorem w ramach poprawy komfortu życia i eliminacji skutków napięcia i stresu, a w ciągu dnia (4 razy w tygodniu poza tym) według planu, który sama sobie ustalę na początku tygodnia, w zależności od tego nad czym chcę pracować
  • dieta 1700-1800 kcal, 
  • 100+ g białka,
  • śniadania białkowo-tłuszczowe
  • zero wina (alkoholowego:D - to bez jest takie średnie, ale ma mało kalorii i nie robi nic złego, a czerwone nawet ma sporo przeciwutleniaczy)
  • zero słodyczy (to jedna prosta rzecz w tym planie 😂)

Miłego dnia

13 marca 2025 , Komentarze (13)

Piszę jeszcze dziś tylko dlatego, że jest końcówka meczu (choć tu w Wielkopolsce chyba się Legii nie kibicuje 🤦‍♀️). Czuję jakąś, nie do końca określoną, satysfakcję po tym intensywnym dniu. Niby nic spektakularnego się nie wydarzyło, ale jakoś tak mi dobrze. Kroki zrobione. Joga zaraz na dobranoc (tym razem będzie, nawet jak krótka). Jedzonko ok.

Śniadanie: Sałatka i jajka po turecku. Drugi raz w życiu je jem i chyba nie jestem jakąś wielką fanką, ale to zawsze jakaś odmiana:).

II śniadanie: Sałatka z wędzonym kurczakiem, ryżem i warzywami + pestki dyni.

Obiad: Roladka ze schabu, ziemniaki, surówka. 

Nie jestem gadżeciarą, ale zaczęłam dziś rozważać zakup telefonu z jakimś naprawdę dobrym aparatem. Często muszę coś dokumentować jednak, a te moje zdjęcia to takie średnie wychodzą. Jak robię żarciu to może nawet być, ale tak ludziom w ruchu czy coś, to naprawdę średnio. Może macie jakiś, który szczególnie polecacie? 

Koniec meczu. Trzeba iść spać:). Jutro chwila prawdy... Dobranoc dziewczyny. 

13 marca 2025 , Komentarze (8)

Piszę szybko, bo kompletnie nie mam czasu. Dziś dzień napięty jak bycze jaja. Walczę do tego od rana z taką fizyczną niechęcią do działań promocyjnych, które za chwilkę trzeba podjąć. Są takie, które lubię. Kiedy uczelnia promuje się tylko pośrednio poprzez organizowanie fajnych wydarzeń dla społeczności lokalnej. A są takie, których nie czuję i takie mam za chwilę. Ale robię je z fajnymi ludźmi, więc może się przekonam. Na szczęście człowiek się szybko przyzwyczaja do takich rzeczy. 

Chyba wczoraj byłam grzeczna. Chyba nie zjadłam nawet krówki, choć wszędzie są porozkładane takie z naszym logo🤣. Kroki zrobiłam. Na jogę nie miałam czasu rano i już nie miałam siły wieczorem. Chciałam bardzo, ale po prostu odpłynęłam. 

Miłego dnia.

12 marca 2025 , Komentarze (14)

Dzień dobry słonecznie, choć za oknem mroźno i szaro. 

Relacja z pola walki: dalej czuję się zmęczona, opuchnięta i ciężka. Być może częściowo przez to, że dałam się córce wczoraj namówić na kebab :D. Był mały, zmieścił się w bilansie, ale niesmak pozostał. A to dziwne, bo jakbym sama wzięła tortillę, surówki, mięso z kurczaka i ostry sos, to by nie było niesmaku. No to mówię sobie: Zośka, wyluzuj. I się wkurzam ponownie, bo nie lubię jak ktoś do mnie mówi "Zośka"🤣. 

Dzień wczoraj miałam bardzo produktywny. I taki pełen dobrych zdarzeń. I domknęłam kilka zaległych tematów:D. A kilka odświeżyłam, żeby zaraz zamknąć. Mam taki mocne postanowienie, że dopóki nie pokończę kilku rzeczy, które są ograniczone w czasie, to nie zaczynam niczego nowego. I to jest takie mega trudne. Ja chyba naprawdę mam to ADHD🤣. Może dlatego udało mi się mimo wszystko zrobić wczoraj i kroki i jogę. Jedzonko to na zdjęciach+ kolacjoprzekąska w postaci pistacji i nektarynki.

Dzisiejszy dzień za to głównie u lekarza (z czego pewnie ze 2h w poczekalni) i na badaniach. Poza tym mamy Festiwal Nauki, trochę zajęć z najmłodszymi dzieciakami (czyli 2) i trochę z dorosłymi po nocach (kto wymyślił, żeby matematyki kazać się ludziom uczyć o 19:30?). Nie tak źle. Jak pójdę na uczelnię na piechotę, to może kroki nawet zrobię:D. Miłego dnia 🥰

11 marca 2025 , Komentarze (9)

Chyba się stęskniłam za normalnym życiem poza łóżkiem, bo dzień wczoraj miałam wyjątkowo produktywny. Oprócz różnych swoich rzeczy zmieściłam w nim poranną pranajamę i wieczorną praktykę wzmacniającą całe ciało i nawet udało mi się zrobić kroki, choć jak zwykle łaziłam po nocach po parku 🤣. Dieta niby ok, ale podjadałam trochę - pistacje, truflę rumową i oprócz zdjęć wpadło pół bułeczki z serem - jakoś źle sobie rozłożyłam posiłki, bo zajęcia zaczynałam o 15:30 a kończyłam 19:30 a chyba dwie godziny przed zjadłam drugie śniadanie, więc przerwa była nienaturalnie długa, zwłaszcza, że obiad potem musiałam jeszcze przygotować. Będę bardziej uważna na rozkład posiłków. 

Śniadanie: Serdelki, serek, musztarda, majonez, warzywka

II śniadanie: Bułka marchewkowa z aldika, pasta z jaj, warzywka.

Obiad: Halibut pieczony, trendy lunch z orkiszem i vermicelli, surówka z pekińskiej i pora

Nieskontrolowane podjadanie: pół bułki z serem, trufla rumowa, pistacje

W piątek warzenie. Czuję się jakaś opuchnięta i ciężka po tej chorobie. Jeżeli nie zanotuję spadku albo będzie mniejszy niż 0,6 kg to znaczy, że pora na korekty. Już długo mam ten niezbyt wymagający plan w końcu :D. 

9 marca 2025 , Komentarze (4)

Chyba już doszłam do siebie. Świadczyć może o tym fakt, że WRESZCIE zrobiłam kroki i nawet bardziej wymagającą praktykę jogi. Tak się podjarałam, że wreszcie żyję, że wykupiłam dostęp na miesiąc do mojej ulubionej platformy jogowej (Daga Joga). Chyba jestem gotowa na następny level :D. W pierwszym tygodniu zaplanowałam sobie głównie takie wzmacniające i ogólnorozwojowe praktyki + wygięcia. Zobaczę z czego startuję i potem się zastanowię czy chcę pracować nad czymś konkretnym. 

Udało mi się też posprzątać stajnię Augiasza (pokój córki - oczywiście pomagała, ale w połowie nagle zaczęła się bardzo źle czuć...) i zrobić trochę z rzeczy, które muszą być zrobione na przyszły tydzień. Choć nie tyle ile bym chciała. No trudno. Mimo wszystko chyba nie jestem w jakimś niedoczasie. 

Śniadanie: Naleśnik Keto z serkiem kozim i szynką parmeńską, awokado, warzywka, orzechy (dorzuciłam po zdjęciu :D). 

II śniadanie: Bułka z biedry o niskim IG z camembertem, szynką, pesto i warzywami.

Obiad: Wczorajszy schab, ale w nowej odsłonie + ryż + mizeria.

Przekąska: plasterek bułki z pasztetem - nie zrobiłam zdjęcia. 


Dobranoc:). 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.