Coś mnie wieczorem brało. Choć temperaturę miałam okey to ból głowy i powiększone zatoki węzły robiły swoje.
jedzeniowo oceniam -3. na spacer i jogę nie miałam sił.
Razem z mężem zapisaliśmy się na bieg nocny krakowski. Miałam tego nie robić bo w zeszłym roku ilość ludzi i wywrotka (rozwaliłam skórę na kolanach, łokciach i rękach), to bylo dla mnie too much.
ale pomyslalam że to dobra motywacja dla nas aby zmierzyc sie z moim marzeniem 10km w 50-55min. mój mąż jest wstanie zrobić ten dystans dużo szybciej więc będzie moim peacemakerem 😊
Odliczam 😄
Ps. Jak tylko wsiądę do pociągu to zajrzę do Was 🩷 widzę że z nowym rokiem jest spore poruszenie ☺️
usiadłam rano z kawą przed tv i po 10minutach zmęczona szukaniem czegoś fajnego wyłączyłam pudło. Zajęłam się swoimi sparwami: spokojnym sprzątaniem, planowaniem. Gdy mąż odespał nocną zmianę, pojechaliśmy na zakupy: kurtka, mikser, rossman i czujnik do mierzenia tętna.
Mąż na dzień przed wigilią wyciągnął 1000zl z nadgodzin i dał mi mówiąc abym kupiła sobie kurtkę. Bardzo nie chciałam aż tylu pieniędzy wydawać ale z drugiej strony wiedziałam że potrzebuję wersji narciarskiej czyli lekkiej ciepłej i z dobrymi parametrami.
znaleźliśmy jedną w promocji z 1500zl na 999. Jest cudna chodź najbardziej cieszy mnie radość mojego męża.
☆☆☆
Zważyłam się orientacyjnie dziś rano i zobaczylam 73.4 . Według obliczeń w poniedziałek powinnam mieć 72.5.... Więc jestem w plecy i muszę bardziej się pilnować.
Na szczęście święta, pierniki, ciasta itd już za nami. Czas wrócić do normalności.
Podejrzewam że miałam stan jak 99.8% ludzkości. Choć nie wypiłam ani kropli alkoholu to i tak byłam wymięta. W ten dzień bardzo dobitnie można zobaczyć jak ciało reaguje na zarwaną noc.
Tego dnia zjadłam tylko jeden pełnoprawny posilek- obiad. Poza tym jadlam pierniki.
wyszłam wieczorem na trening z myślą aby pracować na tętnem i być w drugiej strefie. Ale... po drugim kilometrze odpuściłam bo jelita nie chciały współpracować, zajawiłam się aby w wolnej chwili podjechać po pasek do mierzenia tętna.
czekam też na nowe buty biegowe bo salomony zwróciłam gdyż martwiło mnie to że są na wąską stopę.
Mnóstwo pracy do późna, szybki powrót, 5min na przygotowanie i na 21.30 na domówkę.
zjadłam w ciągu dnia nie wiele aby mieć przesten na przekąski ale finalnie i ich dużo nie zjadłam bo ilość majonezu była dla mnie nie do przeskoczenia. Po jedniej mini tortilli zemdiało mnie do wymiotów więc pozostały mi bezpieczne wybory: ciasto bananowe i moje jogurtowe ale tutaj też jakby żołądek mi się skurczył.
Super czas do 3ej w nocy. Mogłabym dłużej ale zmęczenie wzięło górę.
Niestety pęchez mnie obudziła o 8ej i jestem kompletnie wymięta...
O 19tej miałam zjeść kolację ale u fryzjera był czasowy poślizg, po nim poszłam od razu z mężem na trening który opóźnił sie przez czyszczenie pieca, następnie na zakupy i finalnie kolację w postaci dwóch misek zupy zjadłam o 21.30
Trening ponad moje siły. Asystent odpoczynku pokazał 3 dni na regenerację.
Powoli wracam do świata żywych. Okres w trakcie świąt oraz moja introwernyczna natura przy 15 osobach przy stole (przez 2dni) zmiażdżyły mnie.
w środę byłam na skraju załamania. ... słabą mam psychikę i odporność na bodźce.
☆☆☆
Mimo że nie wiedziałam co ubrać na wigilię to cieszę się że udało mi się zmieścić w bluzkę z pierwszej randki (5.02.2022) Mąż nie umiał oderwać ode mnie oczu ☺️
Nie ważę się ani nie mierzę bo jestem cała spucnięta. Wypadłam z rytmu nie podjadania, a to dodatkowo wpływa na przybieranie na masie... :(
Dzis juz zaczelam robic podsumowanie starego roku oraz spisywać cele, marzenia i projekty na 2025.
W niedzielę wstałam o 7ej aby zrobić peeling całego ciała i depilację, bo zarastalam jak niedźwiedź. Następnie myjnia dla autka i kupiłam czapkę na zimę.
Dwa miesiące temu znalazłam super zimową czapkę za 50zł którą po tygodniu zostawiłam w pociągu. Wczoraj znalazłam dokładnie tę samą za 129 . Ja się pytam co tu się wydarzyło??
ostatecznie wzięłam inną ...
ok południa upiekłam ciasto i zabraliśmy się z mężem za ubieranie choinki na dole u rodziców.
było z przygodami.
np. Okazało się że brakuje lampek i podnóżek miał już dość eksploatacji. Podjechałam więc do sklepu na szybko i przeżyłam szok. Nie było gdzie zaparkować a w sklepach ogrom ludzi mnie zmiażdżył. Jako introwertyk zostałam wydrenowana w 3minuty.
... praca i gotowanie do 22ej
Nie wiem jak już siedzieć aby kręgosłup nie bolał. Doprowadza mnie on do łez...
dieta, woda, bez cukru, bez słodyczy, jozka i aktywność - idealnie
wyszliśmy z mężem na biegową randkę ... zabrał mnie na górki których nie nawidzę. Dla niego to był spacerek a ja umierałam.
trasa 9km i 133m podbiegów 🥵
☆☆☆
tego dnia koszmarnie bolała mnie głowa jedyną przyczynę jaką dostrzegam to odstawienie cukru.
musiałam poratować się tabletką.
☆☆☆
Wieczorem odebrałam swój prezent z paczkomatu 🥰
buty do biegania po śniegu ale przede wszystkim na październikowe biegi przełajowe z mężem.
Terminarz kupilam poraz pierwszy w 2018 mam z nim same dobre wsponinia przygotowujac sie do pierwszego połmaratonu. Cel na rok 2025 to 4 połówki aby w 2026 przebiec pierwszy maraton 🤞🥰
oraz scrable dla nas ale one trafią pod choinkę.
♡♡♡
4/90 czwartek
Szaleństwo tego dnia było ogromne. O 22ej wyciągałam ciasto z piekarnika a ja jeszcze nie zrobiłam jogi. Nie ogarnelam kartek swiatecznych i czekała na mniensterta garów... odpuścilam aby o 22.30 być w łozku.
Nie słodzenie, szybki marsz, woda, idealnie.
gdy zabierałam się za obiad o 16tej na moim liczniku było dopiero 700kcal 🙈 zobaczylam w lodowce ulubione ciasto i odpuściłam bardzo kontrolowanie. Jeden kawałek z 4. Sernika pistajowego.
☆☆☆
5/90 piątek
Rozkminiam czy w poniedziałek zobaczę coś mniej na mierce krawieckiej... staram się, pilnuję...
Ciasto zabieram na wigilię do pracy.
ciasto jogurtowe z owocami. Polecam 🥰
☆edit.
Piątek: byłam jak mały motorek do godziny 13tej. Potem zaczął mnie mulić nadchodzący okres i zmęczenie. Wydawało mi się że mam sporo energii aby zrobić trening biegowy, jożke i zrobić kartki świąteczne.
Efekt:
Nie zrobiłam nic. Oprócz paru kartek po których pisałam jak kura pazurem.
Jestem zła. Totalnie zamulasty czas od 19- 2ej w nocy...
tak, w dodatku nie wyspana bo ok 21ej zjadłam czekoladę. Miałam koszmarne ssanie. Ehh.. to nie tak miało być...
rano weszłam do biedronki na pkp szukając czegoś na 3 posiłki i... wybrałam bezpieczną opcję: 3 Bułki z serem i szynką oraz 2 jogurty proteinowe. Na kolację zjadłam rozgrzewający barszcz.
dzień bez słodycz, bez słodzenia, na pociąg i z zrobiłam spacer szybkim marszem, wieczorem wcisnęłam 15min jogi.
dzień zapchany po brzegi, w dodatku świat psychiczny wali mi sie na głowe... mam ochotę zniknąć. ...
potrzbuje urlopu i miłości.
stwierdzilam nie tylko w głowie (bo to wiem od dawna) ale też w sercu że slodycze nie zapełnią mi moich emocjonalnych głodów... to nie tędy droga.