Poprosiłam o dzień wolny z pracy i to mi dobrze zrobiło, spałam bez budzika do 8ej 🥰
o 12tej zjadłam śniadanie. 0.5 Bułki z kotletem mielonym a drugie pół z serkiem kanapkowym
o 14tej mały kawałek sernika
o 18.30 przyszli do nas znajomi i zjedliśmy łososia z frytkami z batatow + marchewkę z groszkiem
Moja osiedlowa przyjaciółka schudła ponad 10kg, wygląda zjawiskowo, a ja nadal w miejscu stoję. Umówiłyśmy się że w poniedziałki i czwartki będziemy wybierać się na spacer/basen/siłownię. Jestem ciekawa jak na to wyjdzie ☺️
w ciągu dnia zrobiłam 2x spacer z mężem po 30min
poza tym nie miałam ruchu więc moj garmin pokazał CPM 1900 kcal :(
a wieczorem gdy sprzątałam po gościnie to zjadłam dwa kawałki babki ok 23ej.
Świętowaliśmy z mężem trzecią rocznie naszego pierwszego spotkania. Z tej okazji wybraliśmy się na aktywną randkę. Tym razem nie ja decydowałam gdzie się wybieramy... to było do przewidzenia że wybierze las...
Tak więc randka przełajowa po lesie. Po piątym kilometrze miałam dość. Moja kondycja i trudność trasy zryła mi głowę. W jednym momencie przestałam marzyć o zrobieniu dyszki poniżej godziny....
na szczęście do biegu jest jeszcze trochę czasu...
Nie wystarczyło mi dnia na wiele rzeczy. Przez opóźnienie w pracy nie zdążyłam odebrać ze sklepu czujnika tętna. Na to wychodzi że wszystkie paczki odbiorę we wtorek ...
Dietetycznie starałam się trzymać w ryzach i weszłam na nowo w IF 14/10 aby zapanować nad wieczornym podjadaniem.
po pracy mimo zmarznięcia wyszłam na bardzo krótki wolny bieg, ponieważ obawiałam się że jak tylko usiądę lub zagrzeje się w domu to nie będzie chciało mi się wyjść około 20tej.
Coś mnie wieczorem brało. Choć temperaturę miałam okey to ból głowy i powiększone zatoki węzły robiły swoje.
jedzeniowo oceniam -3. na spacer i jogę nie miałam sił.
Razem z mężem zapisaliśmy się na bieg nocny krakowski. Miałam tego nie robić bo w zeszłym roku ilość ludzi i wywrotka (rozwaliłam skórę na kolanach, łokciach i rękach), to bylo dla mnie too much.
ale pomyslalam że to dobra motywacja dla nas aby zmierzyc sie z moim marzeniem 10km w 50-55min. mój mąż jest wstanie zrobić ten dystans dużo szybciej więc będzie moim peacemakerem 😊
Odliczam 😄
Ps. Jak tylko wsiądę do pociągu to zajrzę do Was 🩷 widzę że z nowym rokiem jest spore poruszenie ☺️
usiadłam rano z kawą przed tv i po 10minutach zmęczona szukaniem czegoś fajnego wyłączyłam pudło. Zajęłam się swoimi sparwami: spokojnym sprzątaniem, planowaniem. Gdy mąż odespał nocną zmianę, pojechaliśmy na zakupy: kurtka, mikser, rossman i czujnik do mierzenia tętna.
Mąż na dzień przed wigilią wyciągnął 1000zl z nadgodzin i dał mi mówiąc abym kupiła sobie kurtkę. Bardzo nie chciałam aż tylu pieniędzy wydawać ale z drugiej strony wiedziałam że potrzebuję wersji narciarskiej czyli lekkiej ciepłej i z dobrymi parametrami.
znaleźliśmy jedną w promocji z 1500zl na 999. Jest cudna chodź najbardziej cieszy mnie radość mojego męża.
☆☆☆
Zważyłam się orientacyjnie dziś rano i zobaczylam 73.4 . Według obliczeń w poniedziałek powinnam mieć 72.5.... Więc jestem w plecy i muszę bardziej się pilnować.
Na szczęście święta, pierniki, ciasta itd już za nami. Czas wrócić do normalności.
Podejrzewam że miałam stan jak 99.8% ludzkości. Choć nie wypiłam ani kropli alkoholu to i tak byłam wymięta. W ten dzień bardzo dobitnie można zobaczyć jak ciało reaguje na zarwaną noc.
Tego dnia zjadłam tylko jeden pełnoprawny posilek- obiad. Poza tym jadlam pierniki.
wyszłam wieczorem na trening z myślą aby pracować na tętnem i być w drugiej strefie. Ale... po drugim kilometrze odpuściłam bo jelita nie chciały współpracować, zajawiłam się aby w wolnej chwili podjechać po pasek do mierzenia tętna.
czekam też na nowe buty biegowe bo salomony zwróciłam gdyż martwiło mnie to że są na wąską stopę.
Mnóstwo pracy do późna, szybki powrót, 5min na przygotowanie i na 21.30 na domówkę.
zjadłam w ciągu dnia nie wiele aby mieć przesten na przekąski ale finalnie i ich dużo nie zjadłam bo ilość majonezu była dla mnie nie do przeskoczenia. Po jedniej mini tortilli zemdiało mnie do wymiotów więc pozostały mi bezpieczne wybory: ciasto bananowe i moje jogurtowe ale tutaj też jakby żołądek mi się skurczył.
Super czas do 3ej w nocy. Mogłabym dłużej ale zmęczenie wzięło górę.
Niestety pęchez mnie obudziła o 8ej i jestem kompletnie wymięta...
O 19tej miałam zjeść kolację ale u fryzjera był czasowy poślizg, po nim poszłam od razu z mężem na trening który opóźnił sie przez czyszczenie pieca, następnie na zakupy i finalnie kolację w postaci dwóch misek zupy zjadłam o 21.30
Trening ponad moje siły. Asystent odpoczynku pokazał 3 dni na regenerację.