to ja ....wasza wścieklica . Au ....siala lala...wyszalałam się z rana , oj z rana ....cała potem zlana ....laaaaalalalalalalaaa. Ale jak mi teraz dobrze . Na siłowni o 8 30 osób cztery i dobrze, pot leje mi się po doopie i nie tylko ale przy zwiększonym obciążeniu ...jadę dalej, idę wyżej a na obwodówce...Jesuuuuu, dzisiaj jęczałam...na maszynie która mi " rozkłada nogi" ...moje oczywiście nie maszyny. Cholerka, ktoś na niej wczoraj podkręcił obciążenie i ja ambitnie rozkładałam uda i składałam, w drugiej serii jęczałam z wysiłku ale dzielnie walczyłam, nie zlazłam, nie poluzowałam linek. Wywściekałam się należycie ...waga na siłowni pokazuje mi malutkie spadki ale spadki...good, very good. Dowlokłam się do chałupy, po drodze wpadając do Rossmana i ...upolowałam nową szminkę z Wibo...a nazwa jej Adorable ..ja wzięłam nr 3 Russian coś tam coś tam...piękny kolor wina. Pomadka ma bardzo eleganckie opakowanie, zamyka się na magnes ...więc nie ma szans że się " roscypi" w torebce, jest matowa, nie wysusza ust...jak na razie bardzo mi się podoba , no cena nie jest mała bo prawie 30 zł ale..podoba mi się . Kupiłam też odżywkę z lovely ..złoto koloidalne, zobaczę czy podziała na te moje górne przegrzebki...pokazały się też nowe bronzery do twarzy i ciała z Wibo ale już mi kasy zabrakło . Kupię sobie po niedzieli. Mam w smarkfonie całą listę nowości jakie mają się pokazać w Rossmanie i stopniowo ją koryguję. udało mi się trzy dni temu kupić balsam do ciała cara mella...mniam, cudownie pachnie karmelem a ja mam do tej słodyczy słabość, czy to jest karmel do konsumpcji, czy to jest karmel do użytku zewnętrznego, ulegam mu i już...i nie słyszę chrup, chrup, chrup....czyli sumienie mnie nie gryzie. No i to chyba na tyle donosicielstwa dzisiejszego, wykąpałam się, teraz nasiąkam kremem, zaraz się upindruję i lecę się staczać...czyli coś mam oblewać z kumpelą. Eeee tzn. nie będę nic wylewała sobie na biust ani na kolana..będziem lać w gardło z okazji jakowegoś jej sukcesu. A zatem życzę wszystkim takiej miluśkiej soboty jak moja a może nawet jeszcze milszej ....Ahoooooj
Nie brakuje osób, które by obniżyć swoją wagę, wypróbują każdą dietę-cud, ale do wyjścia na siłownię czy basen trudno im się zmobilizować. Są też tacy, którzy uważają, że "można jeść wszystko", byleby odpowiednio dużo ćwiczyć - w końcu chudnięcie polega na spalaniu nadmiaru tkanki tłuszczowej.
Dołącz do Zdrowia na Facebooku! >>
Odwieczny dylemat, "co działa lepiej", postanowił rozwiać specjalista w dziedzinie nauki o wychowaniu fizycznym, profesor Philip Stanforth z uniwersytetu w Teksasie. Cytowany przez serwis "Science Alert" ekspert z 30-letnim doświadczeniem stwierdza jednoznacznie, że lepsze efekty w zrzucaniu wagi mają odpowiednie nawyki żywieniowe.
- Większość badań pokazuje, że w odniesieniu do tego procesu, dieta ma o wiele większe znaczenie niż ćwiczenia - mówi. Dlaczego tak jest? Wyjaśnienie jest bardzo proste i wręcz intuicyjne.
Nie jedz tego!
Wysiłek fizyczny sprawia, że spalamy tkankę tłuszczową, ale to wymaga dużo czasu i wysiłku. Wykluczenie z diety wysokokalorycznych produktów o dużej zawartości cukru lub tłuszczu jest zdecydowanie prostsze. Upraszczając, łatwiej nie zjeść paczki ciastek o wartości 500 kcal, niż zgubić tę nadwyżkę w trakcie ćwiczeń.
Według niego chcący schudnąć powinni skupić się bardziej na trzymaniu się odpowiedniego jadłospisu. Chodzi o to, by ograniczyć spożywanie kalorii (nie jeść więcej niż wynosi dzienne zapotrzebowanie) i dostarczać organizmowi więcej białka, a nawet tłuszczy niż węglowodanów. Już to wystarczy, by zauważyć różnicę w obwodzie talii czy na wadze.
Najpierw dieta, później ćwiczenia
Potwierdza to między innymi podsumowanie serii 20 badań na ponad 3 tys. osób, które zostało opublikowane w "American Journal of Clinical Nutrition". Wynika z niego, że najlepsze efekty w chudnięciu daje odpowiednia dieta (najpierw bazująca na niskokalorycznych "zastępnikach" posiłków, później wysokobiałkowa), a nie same ćwiczenia.
Także badania z 2014 roku, z których wnioski pojawiły się w "Journal of the Academy of Nutrition and Dietetics", odpowiadają temu, o czym przekonuje prof. Philip Stanforth. A nawet idą dalej.
Trwające półtora roku obserwacje kilku grup badawczych wykazały bowiem, że najszybciej straciły na wadze te osoby, które skupiły się tylko na diecie. Po trzech i sześciu miesiącach schudły bardziej niż te wyłącznie ćwiczące i więcej niż te, które zarówno ćwiczyły, jak i były na diecie. Po upływie 12 miesięcy to jednak ten ostatni sposób (dieta + aktywność fizyczna) dawał najlepsze rezultaty.
Drożdżówka gorsza niż siedzenie w domu
Ta zależność jest obserwowana nie tylko u dorosłych. Już w 2011 roku pojawiły się badania, z których wynika, że to nie brak aktywności fizycznej jest głównym winowajcą odpowiedzialnym za nadwagę u dzieci.
Nie oznacza to jednak, że ćwiczenia są niepotrzebne. Wręcz przeciwnie. Są istotne przede wszystkim w utrzymaniu obniżonej wagi, ale też w kształtowaniu sylwetki (stąd wielu trenerów zaleca ćwiczenia siłowe, które przede wszystkim rzeźbią mięśnie). Do tego aktywność fizyczna poprawia nastrój i redukuje stres, co przekłada się nie tylko na lepszy wygląd, ale też zdrowie psychiczne.
Ponadto, należy również zwrócić uwagę na fakt, którego prof. Stanforth nie zaakcentował w swojej wypowiedzi. Chodzi o to, że gdy ćwiczymy, zwiększa się masa mięśniowa i dlatego tracimy mniej kilogramów niż dzięki samej diecie. Warto mieć jednak na względzie, że obwody poszczególnych części ciała maleją szybciej przy ćwiczeniach.