Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1050955
Komentarzy: 42998
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 27 grudnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 czerwca 2015 , Komentarze (15)

to czego nienawidzę jak jestem na diecie. Moment kompletnej demotywacji, zamiast chudnąć...tyję, wiem mogę sobie tłumaczyć te wredne 1,5 kg , zatrzymywaniem wody w organizmie, albo....no właśnie albo czym ,trzymam się jedzenia zgodnie z planem, jedynym wybrykiem była niedziela, ale nawet po grzesznej niedzieli ważyłam mniej niż dzisiaj, najchętniej polazłabym teraz do kuchni i najadła się tego co mi wpadnie w ręce ( a przyznam że niewiele bym znalazła w lodówce), ale tego nie zrobię, bo mi rozsądek i logika nie pozwoli,  po prostu to jest deprymujące, już to przerabiałam na poprzednich dietach , jestem zła ...idę na wodę z cytryną, kawę i śniadanie. Dzisiaj wybieram się na lądowisko dla chichohotamów, czyli rozpoczynam sezon wyzłacania skórki , mimo wszystko miłego dnia. 

3 czerwca 2015 , Komentarze (12)

...zaspałam....obudził mnie telefoniczny budzik, który na wszelki wypadek włączam i jak widać bardzo molto very good , bo bym nie popłynęła a tak...1350m. pływa mi się naprawdę cięzko ja po prostu nie mam siły ruszać końcówkami ale Kudłata ma to samo.. nie wiem starość cycóś? Jest pięknie, gorąco ( to dla mnie już nie pięknie) zjadam grzaneczki z szynką i pomidorkiem, potem zrobię mój genialny dip jogurtowo, czosnkowo miętowy do warzywek na II śniadanie, potem przyjedzie dawna sąsiadka i dalej będziemy wojować z UM i opłatą adiacencką, a potem przyjedzie Kudłata i lecimy zamawiać banery, ulotki itd. I to taki tradycyjny dzień....bezrobotnej :D:D:D łoki ...cholera zerwałam sobie kawałek mojego piknego pazura muszę przestać robić za " zmywarkę domową" trza go jakoś ratować i zamyziać czymś po wierzchu żeby się trzymał

2 czerwca 2015 , Komentarze (17)

jutrzenki blask duszkiem pić nim w górze tam skowronek zacznie tryl ......jak dobrze wleźć na wagę zobaczyć 0,5 kg mniej ...to aptymistyczna wizja przed ważeniem :D tylko ta skóra na łydkach pod którą czuję hektolitry wody , ale i z tym sobie poradzę, woda z cytryną już wypita, teraz kawa ,a butelka z wodą jest trzyma wartę na stole ....zaraz wkładam grzaneczki z szynką do piekarnika, potem szybciutko zrobię drugie śniadanko, bo dzisiaj jedziemy  z Kudłatą podpisać umowę, więc porządek dnia musi być zachowany. Zajrzałam do jogurciku, pięknie zgęstniał ale porozlewam go do słoiczków jak wrócę, niech jeszcze nabiera mocy :D Co za dzień lalalalalalala ...i wam takiego życzę :D

1 czerwca 2015 , Komentarze (7)

donoszę wam ludeczkowie, uprzejmie, iż w Lidlu pokazały się włoskie makarony razowe, oczywiście sobie dzisiaj zakupiłam dwa opaczkowania, w ramach moich cotygodniowych spendów pieniędzy i było to poza moją listą zakupów , z którą jeżdżę do sklepu. A teraz leżę sobie ...biedny żuczek ...ale obżarty żuczek ....właśnie skonsumowałam pieczonego łosośka, którego wcześniej pomyziałam olejem ryżowym i obsypałam siekaną b(r)azylią, do tego pożarłam 4 niewielkie, pieczone ziemniaczki i talerzyk mizerii po węgiersku, całkiem smakowita , nie jestem fanką mizerii, ale ta ogórki, cebula, papryka, polane sokiem z cytryny , lekko osolone i fest opieprzone ...smakowała mi , teraz leżę na grzbiecie i robię jak bąk ..........buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu, aaaa i jeszcze mogę machać łapkami odgórnymi i oddolnymi . 

Ps. zamarzyła mi się odrobinka Prowansji pod oknem i sobie tę lawendę co zakupiłam, posadziłam w doniczce i postawiłam przed chałupką ...ładnie pachnie ..jak w przyszłym tygodniu jeszcze będzie to kupię ze dwie krzewinki, chociaż, w przyszłym tygodniu  w Lidlu zaczyna się tydzień włoski ...więc trochę poszaleje ...suszone pomidory, makarony, oliwy i takie tam pierdalamenty konieczne dla smakowitego chudnięcia :D:D

1 czerwca 2015 , Komentarze (29)

tak sobie plumkam, 942 kcal spalone i dobrze, bo się wczoraj na tej wsi żywiłam nidietetycznie, co widać na wadze :D 30 dag do przodu , popływałam, słonko pikne, humorek mam boski, zaraz jadę po zakupy cotygodniowe i odebrać zamówione zioła, bazylię zieloną  i czerwoną i estragon, wszystko to wsadzę do doniczek i nich pięknie rośnie jak rok temu, moją posianą bazylię utopiła niebieska woda , w zeszłym roku zaprzyjaźniona pani warzywniaczka sprzedała mi bazylię z jakiegoś polskiego gospodarstwa ogrodniczego, wsadziłam do dużej doniczki i cudnie mi rosła całe lato :D:D takoż uczynię i dzisiaj. Zjadam śniadnko i mykam a wysię ...budźcie późnoranne ptaszynki :D

31 maja 2015 , Komentarze (17)

z tym hukiem, co prawda nie z żarciem, ale ....szwagier przyrąbał nam w samochód :D:D hahahah i żeby było śmieszniej pod naszą bramą. Wróciliśmy z tej nieszczęsnej Garbatki, z tą psychopatką, średnią nie da się wytrzymać jak słowo daje, ja wiem że to kobieta ( choć szczerze wątpie jakby jej zrobić badania genetyczne to by wyszła jakaś małpa e tam małpa ...obrażam małpy, jakiś neandertal by wyszedł w zestawie genów) i musi gadać, bo wtedy oddycha,  a jak się zamknie to się udusi. Ale tak jak ona zrzędzi i do wszystkich się przyczepia to jest nie do zniesienia. Zatem powróciliśmy do domku, szwagierek z siostrą nas nieco wyprzedzili, podjechali pod naszą bramę ( bo mój siostrzeniec jeszcze chciał sobie wziąć ciasto od cioci i suszoną kiełbasę, która u mnie zawsze zdąży uschnąć a u siostry nie ma szans) no i mój małż podjechał i ustawia się za szwagrem a mój szwagierek wrzucił wsteczny ....patrzę i mówię " Robert nam zaraz przypieprzy" zdążyłam mówić i słyszę ....buuuum....nawet nie drgnęłam ...szwagier z siostrą wyskoczyli ze swojej Reniówki, do naszego Ferdka, na szczęście mój starożytni samochodek z jakiejś lepsiejszej blachy bo nic mu się nie stało ...nawet ryseczki. I to była nauka dla mojego " super kierowcy bombowca" że się nie podjeżdża na odległość  pół metra za innym samochodem. Biedny szwagier przepraszał i zaklinał się że nie widział i ja mu się wcale nie dziwię, bo kiedyś cofając wjechałam w śliczne, czerwone jak wóz strażacki autko i też go nie widziałam , ba było lepiej bo ja szłam naprzeciwko tego autka i też go nie zarejestrowałam zanim go nie odrapałam z lakieru :D:D na szczęście szybko znalazłam właścicielkę, przyznałam się do wszystkiego bez bicia i mile się pożegnałyśmy a ubezpieczyciele załatwili sprawy między sobą :D Teraz pora odpocząć od odpoczynku :D

a pazury mam takowe 

31 maja 2015 , Komentarze (4)

raniutko, obudziłam się wpół do szóstej, zastanawiałam się nad jazdą na patyki do oddalonych o 15 km Siczek, ale zerknęłam w niebo a tam chmurska, luknęłam na smartfona a tam  stopni i stwierdziłam że mi może sempitera zmoknąć, więc ostałam w chałupie a teraz ...świeci słonko, ale teraz już nie pojadę, niedługo trzeba się wypindrować, pojechać na cmentarz , bo jutro rocznica śmierci ojca, a potem na "rodzinny " spend do siostry na hacjendę...jełopa jedna ( i do tego antytalent kulinarny, zawsze z Kaśką pytamy mamę czy Renata to na pewno jej dziecko a nasza siostra) ugotowała młodą kapustę i zostawiła cymbalica w domu. Wczoraj do mnie dzwoniła a ja musiałam prosić małża żeby pojechał do niej do chałupy i przywiózł garnek z tą kapuściną to dzisiaj go zawieziemy na " obiad" . Generalnie to chce mi się spać ...ale praktycznie to pewnie nie uda mi się już przytrenować oka . Za to w Garbatce ogarnie śpioch ...ale tam jest specyfinczy mikroklimat z którego ta mieścina była znana już dawno . Może tam się uda ....kocyk i polulać troszkę.Miłej niedzieli 

30 maja 2015 , Komentarze (11)

myślałam że mam inteligentne dzieci , dopiero chwaliłam a tu się okazuje że mam : 1. bezmózga, 2. egoistkę, 3. obrażalską i zawziętą i huk....ale ze złości i przykrości aż się poryczałam. Zadzwoniła do mnie we wtorek, żebym pojechała z nimi dzisiaj na grób rodziców Włoda, 100 km od Radomia, powiedziałam że ok ale po mojej kosmetyczce, na co ona powiedziała żebym odwołała kosmetyczkę bo oni będą o 9 w Radomiu, powiedziałam że spróbuję ale wątpię bo to za późno na przekładanie i że najpierw należało się mnie zapytać czy mam wolny dzień. Oczywiście się nie udało nic przełożyć bo dziewczyna jest dobra i ma sporo klientek. Myślałam że skończymy do 11 ale się okazało że paznokcie u rąk są tragiczne i dziewczyna kupiła jakiś nowy żel i mi go nałożyła przy okazji przedłużyła paznokcie no i wszystko się wydłużyło. Małpa oczywiście dzwoniła już o 11 , powiedziałam że niestety zejdzie mi do 12. Nawet słowem się nie odezwała że to już musztarda po obiedzie, faktycznie do domu dotarłam 20 po 12 i powiedziałam że możemy jechać , najpierw małż mnie poinformował na schodach że nie mamy po co bo oni wracają do Warszawy , a potem ten goryl szorstkowłosy zaczął się wydzierać na mnie że " mogłam zadzwonić bo oni ZMARNOWALI tylko dzień przyjeżdżając" nooooooo myślałam że pieprznę na środku kuchni. Wariatka sobie zafundowała powrót o 14 30, żebym nawet pękła to przy nowych przepisach dotyczących ograniczeń w 2 godziny bym 200 km nie zrobiła. Zaproponowałam że możemy pojechać we czwartek, albo w piątek a ona na to że oni nie mogą. No trudno .  A tak się cholera obraziła, że ani zupy , którą im ugotowałam nie chciała wziąć, ani nie tknęli bułek ani ciasta. A mam ich w dooopie, powiedziałam tylko, żeby sobie zapamiętała że ona mi czasu nie będzie planowała. Jeśli coś ode mnie potrzebuje to niech najpierw zadzwoni i spyta czy mogę a nie stawia mnie przed faktem dokonanym. Kuźwa obydwoje jaśnie państwo przez godzinę się do mnie nie odezwali. Pies im pies i małe pieski też. Zadzwoniłam do siestry i się popłakałam a ona mądrze powiedziała że następnym razem jak przyjadą to powinnam im paluszki i wodę postawić na stole i powiedzieć że mi się nie chciało " dnia marnować" w związku z ich przyjazdem na gotowanie i pieczenie. Normalnie mam ochotę kogoś zamordować. Chyba pójdę spać . A pazury nowe są piękne  , w pięknej czerwieni, oby się długo trzymały. Sernik zabiorę jutro do Garbatki, jedziemy na spóźniony dzień matki, rocznicę ślubu siostry, urodziny szwagra i siostrzeńca. I huk, damy radę z żarciem :D 

30 maja 2015 , Komentarze (7)

nie budzą się w sobotę o tej porze . Sroki owszem, po cholerę to nie wiem . Siestra ma być za godzinę, co ja będę robiła? Ciekawe w ogóle czy pójdziemy bo jakoś mi się nie robi ...słonko a wielka czarna chmura. Pożyjemy chwilę, zobaczymy , na razie zorientuję się co wydarzyło się na świecie przez noc. Dzisiaj mnie dużo nie będzie, las, potem stopocury i rękocury, potem biegusiem et chałupa do Paszczurów i ich przyległości i hajda do Zagłoby ....takiej maleńkiej miescowości za Kazimierzem, gdzie czuje się wiatr we włosach, zapach ziemi a cisza zalega wzdłuż i wszerz ...po prostu inny świat. Miłej soboty wszystkim od A do Ż

29 maja 2015 , Komentarze (8)

A to proszę bardzo muła ( ino nie muł) and sławiona przeze mnie Kudłata, oczywiście ja to ta dwa razy większa od niej ...dwa razy mniejszej, znamy się 43 lata i znać się będziemy aż do końca ...jej albo mojego ament. sorry że musiałam się powtórzyć ale tam nie mogłam wrazić obrazków :D 

Chorera i jasna, nie chce mi wpuścić kolejnych fotosów...trudno, musicie się zadowolić jednem :D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.