Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1052991
Komentarzy: 42998
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 27 grudnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 lipca 2017 , Komentarze (25)

właśnie przytoczyłam się od mojej drogiej zębolog ( i nie mam tu wcale na myśli ceny usługi):DJedynka śliczna i naprawiona, bo się cholerze różek ułamał i spytałam o te bóle szczękowo żuchwowe iiiiiiiiii....winowajca znaleziony, to nie pogoda, ani kręgosłup szyjny tylko małpa górna siódemka , już jestem umówiona za 10 dni na wizytę. W międzyczasie dopadła mnie Długoręka z " uprzejmym zapytowywaniem" czy kupiłam coś mamie na urodziny. Zgodnie z prawdą odrzekłam iż nie bo planuję jej zrobić ciacho, więc siestra zasugerowała kupno spodni dla babci, to ją obalimy w sobotę ściągniemy z niej te " ukochane" od razu zabierzemy i wywalimy do śmietnika a babcię odziejemy w coś nowego. I mnie oświeciło, że koło mnie w atrium jest sklep KiK i mają tu większą rozmiarówkę to może wpadnę i coś jej kupię i wpadłam....kupiłam trochę fajnej dzianinki : mamie rybaczki w pięknym kolorze khaki i leginsy czarne ( do tego poszukam jej jakiejś tuniczki po mnie ) a sobie fajną bluzkę z dłuższym tyłem i krótszym przodem i lekką bawełnianą kiecuszkę taką po domu ...albo jak lecę się opalać na lądowisko dla chichohotamów8).  Jak się Luśka będzie buntowała to będą ciuchy dla mnie. Wbrew pozorom ważę 20 kg więcej niż mama i jestem od niej 10 cm wyższa a rozmiarówka ta sama, tylko ja mam szersze plecy i chyba większy biust za to nie mam bioder  tyłka, a u mamy kuper jak należy . Raptem wydałam 115 zł , z czego portki będą do podziału jako wspólny prezent.  Zdążyłam wleźć w drzwi a tu pan listonosz przyniósł mi białe rybaczki i sweterek . Rybaczki wcale nie sięgają do połowy łydki tylko są nad kostkę ...sweterek super letni, leciutki wykończony koronką taka sportowa elegancja. Bomba , najbardziej mnie cieszą spodnie, bo mi do koncepcji brakowało właśnie białych. Oba ciuchy oczywiście kupione na allegro, nówki z metkami spodnie z George, a sweterek z Nexta. No to teraz na chwilkę spokój z ciuchami bo do końca lata mam w czym biegać :D. Dziecia uszczęśliwiłam z rana ...bo zanim pognałam do doktor zrobiłam jej omlecik na śniadanko ...pożarła z czekoladową philadelpią i truskawkami, dostała kilka bułeczek z rabarbarem, które wyciągnęłam z zamrażarki ( sernika ani shreka nie chciała) , zapowiedziała że chyba będzie w poniedziałek, bo jedzie do Białegostoku i pognała do pracy. 

A propo wagi , chyba ją jednak wywalę. Na tej szklanej małpie waga wyższa o pół kilo niż wczoraj a doktor ( to już 6 osoba w ciągu trzech dni) z tekstem " co pani robi pani Beato , że pani tak chudnie"? No to mówię, że moja waga twierdzi że tyję, na co doktor że chyba jest zepsuta , bo oprócz brzucha wyszczuplały mi nogi i ręce. O szczuplejszych nogach mówiła wczoraj też moja kosmetyczka. Nie mam pojęcia co jest z tym sprzętem, ale chyba dam sobie spokój z przejmowaniem się cyferkami, tym bardziej że dzisiaj kupiłam portki 46/48 a moje rybaczki są 48 i mają luz...malutki ale to zawsze coś8)

Lecę piec warzywka do spaghetii , póki mi się chce. Miłego czwarteczku wszystkim. Ahooooooooooooojjjjjj

5 lipca 2017 , Komentarze (20)

ogarnęło mnie dzisiaj. Przyjechał Paszczur młodszy , oczywiście zadzwoniła o 15 i powiedziała że będzie o 17 , no co będzie ...a co ma być ....powiedziałm spaghetti ,ale po namyślę stwierdziłam że mam za mało czasu na grillowanie i podduszanie warzyw do sosu wiec biegusiem zrobiłam pizzę z salami :D i duszoną cebulą. Pizza pizzą, dzieć zjechał ciut wcześniej niż się zapowiedział, oczywiście zaraz spytała " a co jest do zabrania" w pierwszej chwili powiedziałam że nic...bo się nie zapowiedziała, ale potem sobie przypomniałam, że przecież w przepastnych czeluściach mojej zamrażarki nr 2 mam sernik i shreka i bułeczki z rabarbarem i pasztet ...no i jutro sobie to zabierze, ponieważ zostaje na noc ...to wypiłyśmy do pizzy pyszne portugalskie wino ...hmmmm rozsmakowałam się ostatnio w białych, wytrawnych winach z Portugalii , kupowanych za psie pieniądze w Lidlu, a po winie , na deser było po kawałku nocki i ...mój likier kawowy, moje dziecko ( kandydatka na alkoholiczkę ;), na taki tytuł się zgodziła ;)) orzekła że likier wyszedł mi dobry. Z jej ust to komplement, dzisiejsza młodzież nie tylko ciągle coś degustuje ale i produkuje, a to był mój pierwszy produkt, w piątek planuję zakup moreli i nastawienie likieru morelowego, co prawda w oryginale mam przepis na likier brzoskwiniowy, ale obawiam się, że brzoskwinie nie mają jeszcze odpowiedniej słodyczy , zresztą dzieć ( a wie co mówi) orzekł, iż naszych brzoskwiń jeszcze nie ma. No jak nie ma to nie ma ...zagramaniczne mogą być różne...więc będzie likier morelowy, przy okazji wykorzystam butelczynę wódki weselnej, bo zostało jej tyle że stoi , stoi i się kurzy :D:D . Złożyłam też u niej zamówienie na większą ilość malin i ew. borówki, żeby zamrozić, bo dziecko przecież obsługuje krajowych producentów warzyw i owoców i ma możliwość kupienia u nich taniej , a co niektórzy to nawet obdarowują ją gratiś ;).  Co do innych wiadomości to jestem rozdarta , w ciągu dwóch dni usłyszałam od co najmniej pięciu osób " jak pani schudła" a ta szklana małpa , pokazuje że przytyłam prawie 3 kg w tydzień ....normalnie jestem ....zdegustowana. Idę wracać do równowagi, za oknem chłodno i pochmurno a ja raniutko mam wizytę u mojej zębolog . Miłego środowego wieczoru (pa)

Winko polecam takie 

3 lipca 2017 , Komentarze (22)

i to na całego. W sobotę myślałam że mi czerep rozerwie, na kawałki. Dobrze, że się obrobiłam raniutko . Bo odłożyłam mopa i się zaczęło , pioruński ból głowy, teraz już nie " cierpię" za miliony. Od razu maszeruję do buteleczki z ketonalem i biorę tabletkę, tym razem wcale tak łatwo nie ustąpił. Ból obejmował tył głowy i kończył się na wysokości lewego ucha. Wrrrr, przed pierwszą , godziną nie pastylką,  wzięłam drugą tabletkę. Chwilę potem przyszli goście, okazało się że siostrę małża też koszmarnie bolała głowa. Cholera , człek na ciśnienie zaczyna reagować. Wczoraj było już super. Po południu poszłam poznać dzidzię..czyli najmłodszą członkinię rodu mojego małża ( dla mnie to powinowata a nie rodzina :D) . Dobre dziecko, grzeczne, nieabsorbujące, a ciotka babka czyli mła, zebrałam ochy i achy, bo Zuzia dostała w prezencie " księżniczkową " sukieneczkę. Dzisiaj działałam już  tradycyjnie, tylko z opóźnieniem, bo małż ubezpieczał Ferdynanda i nie mogłam jechać po zakupy i do mamy o 8 tylko później, już z nową polisą. Babcia osamotniona, siostra pojechała , jak sama rzekła, odpocząć od rodziny, opiekując csię niemieckimi staruszkami, siostrzeniec relaksuje się nad jeziorem Białym, a szwagier trenuje młodych piłkarzy, czyli pracuje . Wróciłam do domu po południu i mało mnie szlag ze złości nie trafił, dzisiaj bolały mnie ...zęby (szloch) z lewej strony i na górze i na dole. To jakiś obłęd, ciśnienie dość wysokie, co prawda za oknem chłodno i pochmurno ale plomb amalgamatowych już nie mam...powymieniane, to co mnie tak ...rąbie? Ani chybi SKS albo inny romantyzm, co i tak świadczy o starości. Wniosek? W którą stronę się nie obrócić i tak doopa z tyłu. Poza tym intensywnie uprawiam nieruchawość. I koniec i kropka. Piesze wędrówki tu i tam mi na razie wystarczają ( a przynajmniej mojemu cielu) , dźwiganie zakupów wyrabia mi mięśnie i tyle. Aaa jeszcze uprawiam ...grzebanie łopatką w doniczkach, bo dzisiaj sadziłam nowe eustomy. Zaraz zakwitnie ubiegłoroczna bladoróżowa, a dzisiaj dokupiłam białą i fioletową. I tak wygląda ostatnio moja aktywność fizyczna. Dzisiaj mam znowu dzień warzywny...nie chce mi się nic robić ...sensownego, poza tym że chce mi się jeść. Więc opchnęłam " bezpieczną miseczkę" , to taka miseczka którą zapełniam warzywami. Dzisiaj wylądowała w niej papryka pokrojona na cząstki, dwie marchewki i młody zielony groszek. Na kolację naszykowałam już sałatkę , 4 liście sałaty, 100 g pieczonej piersi indyka, kilka pomidorków kotailowych i trochę posiekanej cebuli, do tego sos słodko kwaśny. Smaczy się ....a ja marzę żeby była 19 bo JEEEEEEŚĆ mi się chce. 

Aaa jeszcze wieści z frontu tortu. Wierzch się rozwalił :( beza pękła..chyba pod naporem dekoracji, ale Długoręka wystawiła mi opinię :D iż " tort był przepyszny" a jubileuszka ( czyli krakowska gościówa) biła się z młodą Glistą ( synuniem Długorękiej) o ostatni kawałek. Miło przeczytać :D:D Teraz w planach mam dzień i noc, ale w lodówce jeszcze zalega kawałek nocki ...więc nowy placek musi poczekać. A może zrobię go na sobotę, bo będziemy świętować 78 urodziny mojej mamy . Hmmmm....chyba tak zrobię, na obiad babcia nas zabiera do restauracji, ale ciacho mogę zrobić i pożremy je ...na kolację 8)

No to miłego późnego popołudnia bye bye

1 lipca 2017 , Komentarze (47)

czyli stan mojego parapetowego " dziczu" na wczorajszy wieczór :D

Miłej soboty, ja się nawadniam bo przy obrabianiu chałupy się odwodniłam równo. Ale jestem " zrobiona" i mogę się relaksować :D:D 

30 czerwca 2017 , Komentarze (23)

tylko obraz, tort był zamówiony i już sobie pojechał :D:D

30 czerwca 2017 , Komentarze (21)

(szloch) dzień dobry, w zasadzie niedobry. Już dawno tak nie miałam żeby marudzić od świtu, dosłownie, bo obudziłam się o 4, źle się czułam i czuję nadal....coś mnie napiernicza z lewej strony ...momentami mam nadzieję , że to nie nerka ...bo w zasadzie " ćmi" mnie na przestrzał;(. Źle spałam do 6 , w zasadzie drzemałam, bo oczywiście Whisky uprawiała alpinizm na mnie...biegała tam i z powrotem wzdłuż i w poprzek. O 6 już musiałam wstać..upiec drugi blat bezowy do tortu, bo jak wrócę od kata to muszę upiec dwa duże razowce, które pięknie wyrosły przez noc. Czarę goryczy przepełniło wskazanie wagi ....skąd ta cholera wzięła kilogram więcej od wczoraj? Po prostu pochlast, na mój gust raz że zbieram już wodę a dwa że jak wspomniałam, nie " wyjadam" normy kalorycznej, którą mi fitatu wylicza, co prawda nie są to duże różnice bo ono mi zaleca 2002 kcal a ja zjadam np. 1900 no ale...coś jest nie halo, jak mawia Mariolka:D. Na razie wychłeptałam wodę z cytryną i kawę, wyprysznicowałam się , ale jakoś mi to nie napędziło energii, zaraz wyżłopię bluszczyk , zapiję babką i zasilę organizm twarożkiem z rzodkiewkami i moim razowcem z ziarenkami. Potem polecę do kata , choć polecę to chyba zbyt eufemistyczne określenie, raczej popełznę. A propo latania...miałam dzisiaj fajny sen, byłam w sanatorium ( matko, powinnam iść po kolejne skierowanie, trzeba to będzie zrobić , bo moja lekarka już wróciła z urlopu) zadzwonił małż, ja stałam na ulicy w Kołobrzegu, nie słyszałam kompletnie co do mnie mówi..bo nad głową wykonywał akrobacje samolot ..jakaś bestia bojowa ( ale nie F16) leciał tak nisko że prawie musnął mi włosy, ale...po nim stała się rzecz fajniejsza...zobaczyłam lecącego ..psa(smiech), kiedy nadleciał bliżej okazało się że psinka była podpięta pod drona. Takie sny miewam ...abstrakcyjno - sensacyjno - rozrywkowe. No dobra idę odziewać cielę.

Kakutasik zaczął już opadać ale zamiast niego pokaże wam co się wczoraj nam objawiło po burzy (drugiej) 

Miłego dzionka 

29 czerwca 2017 , Komentarze (25)

szybko dzisiaj żyję, znowu obudziłam się późno, zebrałam się w sobie i pojechałam do Lidla, po pierwsze oddać tenisówki jakie kupiłam w poniedziałek, no niestety, ale szew wypadał prosto na małym palcu, buty są dość " nisko" uszyte, wierzchy, i po prostu nie dało się nawet 30 sek wytrzymać w tych półtrampkach. Oddałam, przy okazji zrobiłam " malutkie " zakupy, przede wszystkim kupiłam nowe rękawiczki rowerowe do patykowania, bo niestety, tak ściskam kijaszki , że sobie robię bąble :D. Przy okazji kupiłam ślicznego nowego storczyka (dziewczyna), zgrzewka wody, bo pijemy teraz jak szaleni , wina ...wypatrzyłam sycylijskiego shiraza i białe portugalskie, ostatnio bardzo mi przysmakowały białe wytrawne portugalskie wina , w promocji są też melony miodowy i galia i brzoskwinie i tyle włożyłam do koszyczka i 140 zł niet , dobrze że człek ma taki domowy " bankomat" (pot). Wczoraj napisałam do Paszczura , żeby przyjechali 15 bo są urodziny i imieniny zięcia. Kusiłam obiadem, tortem bezowym ( zięć go uwielbia), jagodziankami a ten Orangutan mi odpisuje że owszem przyjadą ale na początku sierpnia ...no masz...nawet żarła nie chcą utylizować współczesne dziecki :D. Dzisiaj obróciłam szybciutko, już zrobiłam porządek w szufladach lodówki, doprawiłam cycek z indyka ...posypałam go wyhodowanym własnodoniczkowo estragonem, jestem ciekawa jaki będzie efekt smakowy, bo do tej pory używałam suszonego, nota bene to moje ulubione zioło. Teraz odstawiłam niech się napełnia smakiem przypraw. Po południu upiekę pierwszy blat bezowy dla Długorękiej i zaczynię zamówione razowce, niech rosną przez noc. Jutro wracając od kata wpadnę na targ po owoce , sa już jagody i maliny. Za pojemniczek malin wczoraj życzyli sobie 7 zł, o jagody nie pytałam, bo sprzedawał je " wytrawny i długoletni" handlarz targowy, więc ceny miał wyższe niż by mi " babka" okazyjna zaśpiewała. Jak będą nieprzyzwoite ( ceny, nie babki) to zrobię tylko z truskawkami , choć i te już poszybowały z ceną w górę - 12 zł za łubiankę. No ale ...klient zamawia, klient płaci:PP. Dobra piękni.... idę , pora coś zjeść...choć nie chce mi się w ogóle :( . Niestety waga jakoś nie wskazuje na moją niechęć....fakt że zmieniam się już w zbiornikowiec...woda stoi w grodziach (smiech). Miłego poranka u mnie paskudnie duszno, nie ma czym oddychać, w dodatku się chmurzy.

28 czerwca 2017 , Komentarze (32)

czyli przerobiony na wkład do hamburgerów :p. Mielony, bo cycek czeka na marynowanie i upieczenie go, ale to już nie dzisiaj. Upiekłam bułeczki , mięsko doprawiłam kolendrą i piri piri ( ogniste, ogniste) , pokroiłam warzywka, które uzupełniły środek : pomidora, cebulkę i świeżego ogórka, porwałam sałatę i....pożarłam kolację, najedzona jestem po kokardę (smiech). Zapiję to mineralną z limonką i miętą i pójdę zmywać grzechy dnia codziennego ale to za czas jakiś , miłego wieczoru(muzyka) . Teraz zapoluję na białe rybaczki ...tego mi brakuje w szafie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.