Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Moją pasją jest ogród... poświęcam mu każdą wolną chwilę jeśli akurat nie skupiam się na odchudzaniu,bo ono spędza mi sen z powiek!!!! Szybko się poddaję ,nie umiem wytrwać dłużej na diecie jak tydzień..,dwa. Odchudzam się od zawsze i nigdy, bo zawsze jest jakieś "ale" ,zawsze znajdę powód ,żeby złamać zasady. Może tym razem mi się uda.... Trochę ćwiczę. Odpuszczam sobie weekendy . Kocham zwierzaki, pożegnałam mojego kochanego 15 letniego psiaczka i od pół roku mam młodziutką sunię, też pudelek, też czarna.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 126936
Komentarzy: 1083
Założony: 28 lipca 2006
Ostatni wpis: 6 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
grazynkach

kobieta, 61 lat, Skawina

168 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Utrzymam wymarzona wagę do końca roku 2012.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 marca 2012 , Komentarze (4)

Jestem wkurzona, poirytowana, rozżalona  zmieniam dane na pasku, bo od 2 tygodni nic się nie zmienia we właściwą stronę. Waga się buntuje i nie chce utrwalić 68kg. Dzisiaj był dzień ważenia i znów pokazała 68,8kg  . Tak jak powiedziałam, zmieniam dane i cel na 65kg . Życzę Wam udanego weekendu. 

6 marca 2012 , Skomentuj

Waga skacze... pół kg w jedną, pół kg w drugą stronę... . Zostawiam tak do piątkowego ważenia i wtedy niezależnie od wyniku, poprawię na pasku.
Weekend minął cudownie...  mimo chłodu, to jednak dzięki słonecznej pogodzie było bajecznie. Czuło się wreszcie wiosnę. W oranżerii termometr pokazał +22 stopnie. W obecnej chwili stoi tam stoliczek i dwa krzesełka, więc kawę i obiad zjedliśmy na "świeżym powietrzu"  . Przytrafiło się też coś niesamowitego... nagdle do oranżrii wpadła sikorka, tak się biedna trzepotała... nie umiała znaleźć drogi powrotnej. Wystraszona okropnie, myśleliśmy, że umrze ze strachu. Jeszcz musieliśmy Bellę od niej odciągnąć... . Po chwili jednak sikorka usiadła w rogu oranżerii na podłodze i znieruchomiała... . Wtedy małżonek zchwytał ją w ręce i wyniósł na zewnątrz. Wyprostował rękę, żeby sikorka odfrunęła, a ona zupełnie ogłupiała, nie wiedziała, co ma zrobić. Trwało to tak długo, że zdążyłam pójść do domu po aparat i zrobić jej jedno zdjęcie. Po raz pierwszy w życiu oglądałam sikorkę z tak bliskiej odległości. A było na co popatrzeć. Jakież one mają piękne oczy, a rzęsy takie  jakie długie, trzepoczące... przecudowne. 
I jeszcze zdjęcie innego gościa w naszym karmniku... .

2 marca 2012 , Komentarze (5)

Muszę to zapisać, choć pewnie waga jeszcze będzie się wahać... ale dzisiaj na wadze zobaczyłam 67,9kg i to mnie bardzo cieszy. Chyba powinnam wyznaczyć sobie nowy cel np 65kg. Ale najpierw nacieszę się tym, co już mam. 
Teraz uciekam do pracy, zaglądnę do Was wieczorem i poczytam jak Wam minął tydzień.

Dzięki Kochane za pochwały. To dzięki Wam udało mi się osiągnąć cel. Wasze sukcesy i motywowanie mnie  pomogły.   Postanowiłam, że jeśli do następnego piątkowego ważenia waga się utrzyma, to zmienię cel na 65kg i tak będę chciała go zostawić. Nie chcę chudnąć więcej, bo zaczynam się za bardzo marszczyć. Mam budowę raczej grubej kości, więc z niższą wagą wyglądałabym b. niekorzystnie. Kiedyś schudłam do 62kg i przyjaciółka, taka prawdziwa od serca, powiedziała, że wyglądam, jakbym była chora... . Ona jest ode mnie wyższa i ważyła zawsze około 58kg a wyglądała dobrze. Ale Ona jest drobnej budowy, ma drobne kości... dlatego wyglądała dobrze. Komu jak komu, ale Jej wierzę w szczerą ocenę. 
Życzę Wam udanego weekendu. 

24 lutego 2012 , Komentarze (7)

Piątkowe ważenie... waga jak na pasku, co mnie bardzo  cieszy, mimo tego, że idzie mi to w takim ślimaczym tempie. Ciągle z przodu widzę szósteczkę i już nawet ósemeczkę na drugim miejsu, a to cieszy mnie jeszcze bardziej. 
Dzisiaj trochę luzu, więc spędzam czas z Bellą. Jutro jednak idę do pracy, ale już mnie to tak nie smuci jak przed miesiącem. Przecież tyle ludzi pracuje w soboty, niedziele a nawet święta... i żyją i daja sobie radę. 
Od rana próbuję "upolować" zdjęcie dzięcioła zajadającego słoninkę na moim klonie, ale za bardzo się "wierci" i jeszcze wiatr trzęsie drzewkiem... Zrobiłam już parę zdjęć, ale wszystkie poruszone... poluję dalej. W kuchni na stole przy oknie leży przygotowany aparat.  
Jak dietkowo... na "db" ... jeśli do poniedziałku waga się nie zmieni to będzie nawet na bdb 
Gotuję ciągle tylko dla siebie, jest mi dużo łatwiej, bo gotuję jak chcę i co lubię. Dzisiaj np. jest zupa z dyni "do syta" uwielbiam takie lekkie obiadki. Na śniadanie były śledzie w pomidorach, sama robiłam, więc zdrowe. 
Ze sportem ostatnio trochę nawaliłam, ale to z przyczyn zdrowotnych. Jak wrócę do formy będzie i sport. 
Pozdrawiam Was serdecznie. Życzę miłego weekendu. 

21 lutego 2012 , Komentarze (5)

Wiem, że dzisiaj nie jest ten ważny dzień ważenia... ale i tak codziennie staję na wadze. Dzisiaj dosłownie musiałam włączyć górne światło w łazience, bo nie wierzyłam własnym oczom  waga pokazała 68,8kg  co zaraz zanotowałam na pasku postępów. Wieczorem napiszę więcej, teraz zbieram się do pracy. Miłego dnia życzę Vitalijkom. 

19 lutego 2012 , Skomentuj

W piątek było ważenie... waga bez zmian, tzn skacze między 69,0kg a 69,5kg ale ciągle jest szósteczka a nie siódemeczka z przodu, co mnie b. cieszy. . Pewnie ten ostatni kg. będę teraz gubić kolejny miesiąc, ale co tam, przecież dałam sobie czas do 1.IV  do osiągnięcia wagowego sukcesu. 
Poza tym, dietkuję na "4+" bo potknięcia są... ale generalnie, b. się pilnuję. W piątek np. byliśmy na koncercie, więc zaproponowałam, że bierzemy mój samochód, bo ja nie chcę pić... . Wczoraj byliśmy u córki i to samo, ja prowadziłam samochód, żeby nie pić alkoholu i nie musieć się tłumaczyć przed znajomymi, dlaczego... i tak sobie radzę. 
W domu, niby trochę lepiej...tzn. rozmawiamy, dogadujemy się... ale to już nie to... już czegoś brakuje... . Już nie będzie tak samo... . 
Wczoraj pracowałam do 17.00. wróciłam b. zmęczona... .  P.Mąż posprzątał chatkę, nawet rozwiesił pranie...moje też. Wyszło na to, że mam już zajęty każdy dzień w tygodniu prócz niedzieli, a sobotę, co którąś też. 
Ostatnio silne mrozy dały w kość wszystkim... . Takich niskich temperatur dawno nie było. Teraz dla odmiany odwilż, błocko... ale za to ptaszki już się odzywają, świergolą, że aż miło. Byle do wiosny. 

12 lutego 2012 , Komentarze (2)

Za oknem pięknie świeci słońce, mróz siarczysty -25 stopni  . Bardzo bym chciała, żeby chociaż ślimaki wymroziło, bo po ubiegłorocznej pladze mam ich dość. 
Wczoraj upiekłam w halogenowym opiekaczu zupełnie bez tłuszczu "gołąbki bez zawijania" ale wg mojej wersji, więc bez żadnych "ulepszaczy smakowych . " 
Podam Wam przepis, może komuś się przyda.  W równej części mięso mielone, kapusta biała, ugotowany ryż.( ja zrobiłam z 400g wszystkich składników). Kapustę drobno poszatkować, sparzyć wrzątkiem ( ja wrzucam ją do gotującej wody i zostawiam tak bez gotowania na 5min.) następnie kapustę odcedzić, mocno wydusić. Ryż ugotować, do tego udusić trochę cebuli. Wszystkie składniki połączyć, wyrobić jednolitą masę, dodając przyprawy wg uznania, jajko, trochę bułki tartej. Uformować wałeczki w kształcie gołąbków . Ułożyć np w naczyniu żaroodpornym, albo wstawić do piekarnika. Piec. aż się lekko przyrumienią, odwrócić i znów lekko zrumienić. Mięso puści sok, więc nie trzeba podlewać. Do tego zrobiłam sos pomidorowy.
 Wieczorem przyjechała córka z chłopakiem, zajadali się gołąbkami i zachwalali.  
Dzisiaj będzie raczej leniwa niedziela. Za duży mróz, żeby się wybierać na spacer, zwłaszcza, że ciągle mnie boli gardło i mam katar. Pouczę się trochę francuskiego. Są ferie, to może sobie utrwalę  słówka. 
Miłej niedzieli Wam życzę. 

10 lutego 2012 , Komentarze (2)

 Napisałam się i mi wciąło wszystko , nie mam teraz czasu odtwarzać wpisu, to zamelduję tylko, że waga pokazała 69,1kg co mnie bardzo cieszy. Miłego weekendu Wam życzę. 

No pewnie, że to bzdura, jakie 60kg, 69,1kg ma być. Dzięki Baju, że zauważyłaś.

7 lutego 2012 , Komentarze (6)

Widzicie to, co ja 69,2kg właśnie to rano pokazała waga. Zmieniłam od razu na pasku pomiarów, ale nie wiem, czy to się utrzyma do piątku. Z drugiej strony, mam swoje "5minut"  . 
Dzisiaj dzień badań, raz w roku trzeba się przebadać. Poza tym, katar ciągle trzyma. Za oknem sypie śnieg, jest -10 więc "ciepło" po ostatnich prawie trzydziesto stopniowych mrozach. Życzę Wam spokojnego dnia. 

6 lutego 2012 , Komentarze (2)

UUUFFFF! jest równe 70,0kg ale czy do piątku się utrzyma, a może wreszcie w piątek zobaczę upragnioną szósteczkę z przodu  . 
Minęła leniwa niedziela... . W sobotę byłam w pracy i znów sytuacja się powtórzyła... wracam do domu a P.Mąż sprząta łązienkę  . Szoruje brodzik, wyciera kurze... no nie wierzyłam własnym oczom... . W niedzielę pojechaliśmy zrobić zakupy, P. Mąż kupił "super" wiadro Viledy z mopem... nie trzeba zupełnie moczyć rąk, nie wykręca się tego mopa, to w wiaderku jest specjalna siatka, w której wyciska się wodę z mopa, nie dotykając go rękoma... . 
Za oknem ciągle zima, -14 dzisiaj i pada śnieg. Mój samochodzik ładował się pół dnia wczoraj, bo zaczął mi odmawiać posłuszeństwa, a muszę mieć czym dojechać do pracy.
Przeziębiłam się, więc nie jadę na tańce, dusi mnie kaszel i leci z nosa, nie dam rady... . . W końcu zdrowie ważniejsze.
Dietkowo OK . Trzymam się wyznaczonych godzin posiłków, nie podjadam. No w piątek poskubałam trochę pistacji, ale w przyzwoitej ilości. Powinnam się więcej ruszać, ale naprawdę w taki ziąb, nie mam na nic ochoty. Może jak wrócę z miasta, wskoczę na rowerek. Trzymajcie się ciepło Vitalijki. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.