Dzisiaj byłam b. grzeczna w dietkowaniu, ale sportu było ZERO... za to jutro nadrobię, bo idę do pracy na pół dnia, będę latać na szmatach
. Pół dnia spędziłam w kuchni na szykowaniu jedzenia na dzisiaj i na jutro, żeby po powrocie do domu, nie rzucać się na lodówkę. Drugie pół dnia spędziłam nad lekcjami z francuza i na kolejnych zajęciach. Dopiero przed 20. wróciłam do domu. Jeszcze spacer z Bellą i muszę jeszcze odrobić część lekcji na następne zajęcia. \Od pewnego czasu mamy francuskie stacje TV, bardzo je polubiłam, nawet jeśli nie oglądam programu,bo słucham, słucham i słucham, mo w ten sposób nauczę się "melodii języka"... cokolwiek to znaczy.
A co dzisiaj zjadłam:
płatki owsiane z mlekiem i bananem
sałata z twarożkiem i chlebem ( 45g)
krupnik
kanapka z 2kr. chleba posmarowane serkiem topionym i z liśćmi sałaty, jabłko
dużo piłam ciepłych napojów
Kiepskie to menu za mało warzyw, oj za mało, ale mam pustki w lodówce i kombinuję jak mogę a po zakupy to może w sobotę znajdę czas. Ważne, że zaczęłam zapisywać, co jem i przestrzegam zasad, nie podjadam i nie oblizuję łyżek
Zapisałam też w zeszycie aktualną wagę 70kg, straszne prawda
przeraziłam się, że znów zaczynam tracić cały mój roczny wysiłek. Nie dam się. Do urodzin zostało jeszcze trochę czasu.
Kolorowych snów Wam życzę.
AAA jeszcze jedno, tytuł \książki mojej córki to " Detoks" i nie ma nic wspólnego z narkotykami, no chyba że relacje z mężczyznami potraktujemy jak "uzależnienie narkotykowe"