Dieta jakoś tak koślawo... ale w dół, dosłownie po parę deko tygodniowo, ale spada. Ważne, że ciągle z przodu jest "6" ;) .
Postanowiłam, że w wieczory niedzielne będę gotować "półprodukty" na obiady na cały tydzień. Tak więc właśnie gotuje się kasza jaglana, oddzielnie kasza gryczana, groszek z marchewką (będzie na gorąco), zrobię też buraczki i warzywa z patelni ( głównie cukinię z czerwoną papryką) osobno koper włoski w pomidorach z puszki i kolendrą... pychotka. Do tego pałeczki drobiowe uduszone w jarzynach. Nie będę pchać do pyska "byle czego" gdy wracam głodna po pracy. W każdym razie, biorę się za siebie, żeby do wiosny znów trochę zgubić ;) .
Jasuu
26 listopada 2012, 22:10Narobiłam pierogów u córki z 1,5 kg mąki+kapusta i córa zamroziła. Znowu mi się udały! To jest jej ulubione danie. Ona mi dziękowała, a ja ciepło myślałam o tobie i jeszcze raz ci dziękuję:) Skuszę się na koper włoski, jak spotkam w sklepie, bo jeszcze go nie jadłam. Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za spadek kilogramów.
joana67
25 listopada 2012, 21:54wow, ale z Ciebie pracuś. Ja też powinnam coś zrobić w tej materii... Pozdrawiam
beata2345
25 listopada 2012, 17:02ja ostatnio też staram się w weekend przygotować np.. kotlety, czy pierogi czy krokiety, ostatnio robiłam gołąbki. A potem w tygodniu tylko wyjmuje i podgrzewam i obiad w parę minut.