Waga dziś pokazała 1,3 kg mniej. Szok po prostu szok. Pokrzywa rządzi :) A to dzisiejsze menu.
ŚNIADANIE :
- grzanki z pastą z makreli, ogórkiem i rzodkiewkami + kawa z mlekiem
- jogurt naturalny z morelami, otrębami i pestkami dyni
OBIAD :
- ziemniaki alioli, jajko sadzone, duszone pieczarki, sałatka z kalafiora i pomidora
- smoothie ze szpinakiem i ananasem
KOLACJA :
- sałatka z serkiem wiejskim, ogórkiem małosolnym i rzodkiewkami
- brzoskwinie
Po południu wybrałam się rowerem do Lidla (do najbliższego mam 3,5 km) po spodnie dresowe. Lubię je w zeszłym roku kupiłam sobie dwie pary. Dobra jakość w niskiej cenie (24,99 zł). Za prawie identyczne w Decathlonie można zapłacić 50, a nawet 70 zł. Z 7 km, które miałam do przejechania zrobiło się 14. Wróciłam padnięta, bo po dzisiejszej burzy i ulewie powietrze zrobiło się jeszcze bardziej nieznośne. Ta wysoka wilgotność jest wykańczająca. Po co jeździć w tropiki do Ameryki Południowej przyjeździe do Polski ;)