Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Interesuje mnie strasznie dużo rzeczy. Uwielbiam czytać, oglądać filmy (najlepiej w kinie), bardzo lubię podróżować, zwiedzać ciekawe miejsca(moim marzeniem jest podróż do Włoch), lubię robić zdjęcia. Ostatnio moją pasją jest projektowanie wnętrz, odnawianie starych mebli itp.(jest to jednak tylko moje hobby, a szkoda). Bardzo ważne miejsce w moim życiu zajmuje muzyka. Nie mam ulubionego gatunku, a i lista wykonawców byłaby bardzo długa. Jestem bardzo tolerancyjna i szanuję ludzi, którzy mają inne poglądy. Ten wpis jest stary, a u mnie niewiele się zmieniło. Może poza jednym, mam nowe hobby - uwielbiam szydełkowanie. ??

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 283872
Komentarzy: 3667
Założony: 11 sierpnia 2006
Ostatni wpis: 27 maja 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tibitha

kobieta, 48 lat, Warszawa

170 cm, 104.90 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Cel I : 101,2 kg (lekka otyłość) Cel II : 86,8 kg (nadwaga) Cel III : 72,2 kg (waga prawidłowa) do końca 2019 roku :D

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 sierpnia 2018 , Komentarze (15)

Waga dziś pokazała 1,3 kg mniej. Szok po prostu szok. Pokrzywa rządzi :) A to dzisiejsze menu. 

ŚNIADANIE :

- grzanki z pastą z makreli, ogórkiem i rzodkiewkami + kawa z mlekiem 

- jogurt naturalny z morelami, otrębami i pestkami dyni 

OBIAD :

- ziemniaki alioli, jajko sadzone, duszone pieczarki, sałatka z kalafiora i pomidora

- smoothie ze szpinakiem i ananasem 

KOLACJA :

- sałatka z serkiem wiejskim, ogórkiem małosolnym i rzodkiewkami 

- brzoskwinie

Po południu wybrałam się rowerem do Lidla (do najbliższego mam 3,5 km) po spodnie dresowe. Lubię je w zeszłym roku kupiłam sobie dwie pary. Dobra jakość w niskiej cenie (24,99 zł). Za prawie identyczne w Decathlonie można zapłacić 50, a nawet 70 zł. Z 7 km, które miałam do przejechania zrobiło się 14. Wróciłam padnięta, bo po dzisiejszej burzy i ulewie powietrze zrobiło się jeszcze bardziej nieznośne. Ta wysoka wilgotność jest wykańczająca. Po co jeździć w tropiki do Ameryki Południowej przyjeździe do Polski ;) 

2 sierpnia 2018 , Komentarze (12)

Dzisiejszy jadłospis :) 

ŚNIADANIE :

- grzanki z pastą z makreli wędzonej, ogórkiem kiszonym i pomidorem + kawa z mlekiem 

- jogurt naturalny ze świeżym ananasem, otrębami i pestkami dyni 

OBIAD 

- kaszotto z pieczarkami i sałatka z pomidorem, fasolką szparagową i wędzonym twarogiem 

KOLACJA 

- miała być sałatka z jajkiem i burakiem, ale nie chciało mi się bardzo jeść, więc były borówki z jogurtem naturalnym 

Na rowerze przejechałam 6,5 km. Waga od wczoraj mniejsza o 0,8 kg :) Wiem, że to efekt picia pokrzywy i to raczej tylko woda, ale i tak jest powód, żeby się cieszyć. 

Dzisiaj obejrzałam odcinek tego programu. Was też do tego namawiam. Jak pokazuje życie we wszystkim trzeba zachować rozsądek, również w odchudzaniu. Nie twierdzę, że bycie otyłym to coś dobrego, ale w pogoni za upragnionym rozmiarem można zatracić siebie. 

2 sierpnia 2018 , Komentarze (41)

Niektórym osobom nie spodobało się to, że mówię o swojej diecie vege, bo jeśli jem ryby (ryby to mięso) to nie jest to wegetarianizm, więc nie powinnam używać tej nazwy, bo podobno wprowadzam w błąd czytelnika. Dlatego, żeby zrobić czytelnikom przyjemność uprzejmie informuję, że jestem na diecie ichtiowegetariańskiej. Jest to dieta, która chociaż nie jest jedną z odmian wegetarianizmu określana jest mianem vege. Polega na wyeliminowaniu mięsa wołowego, wieprzowego i drobiowego, ale dopuszcza jedzenie ryb i owoców morza. Jeśli moje nazewnictwo wprowadziło Was w błąd to nie będę używać słowa vege, pisząc o mojej diecie. No chyba, że zrezygnuję z jedzenia ryb i zostanę laktoowowegetarianką. Życzę miłego popołudnia czytelnikowi :) 

1 sierpnia 2018 , Komentarze (40)

Zgodnie z obietnicą wystartowałam dziś z dietą bez mięsa. Mam całe mnóstwo przepisów na bardzo fajne wegetariańskie jedzenie, chociaż nie wiem jak będzie z ich realizacją, bo temperatura za oknem nie nastraja do sterczenia przy garnkach czy piekarniku. Zobaczymy. Mam nadzieję, że jednak co nieco będę mogła przygotować i Wam się pochwalić efektami moich eksperymentów z kuchnią wegetariańską i wegańską. A to moje dzisiejsze menu :

Śniadanie : 

- jogurt naturalny z domową granolą i otrębami

- sałatka z pomidorem, ogórkiem kiszonym i mozzarellą 

- kawa bananowa 

Obiad :

- chłodnik

- makaron ze szpinakiem, pieczarkami i łososiem i azjatycką sałatką z ogórka

- świeży ananas 

Kolacja :

- sałatka z bobem + śliwki 

A tym raczyłam się przez cały dzień dla ochłody (woda z cytryną, bazylią i kostkami lodu) 

Rano zaliczyłam prawie 18 km na rowerze i przy okazji pobiłam swój dotychczasowy rekord jazdy w godzinę. Wcześniej było 15,7 km, a teraz 17 km, co przy obecnej temperaturze jest dla mnie ogromnym wyczynem. Do tego kilometrowy spacerek. 

Picie pokrzywy przynosi efekty. Woda ucieka ze mnie jak szalona. W ciągu trzech dni ubyło mi 2 kg, więc na pewno wzrost wagi spowodowany był zatrzymaniem wody w organizmie. 

Dla "lepszego samopoczucia" zafundowałam sobie dzisiaj domową saunę przy desce do prasowania ;) Wytrzymałam 25 minut, po plecach płynęły mi strumyczki potu. Reszta będzie musiała poczekać na niższe temperatury :) Mam nadzieję, że to moje poświęcenie nie pójdzie na marne i waga na wyświetlaczu znowu pokaże mniej. Miłego wieczoru :) 

30 lipca 2018 , Komentarze (17)

Od jakiegoś czasu myślę sobie, żeby zrezygnować z mięsa, więc postanowiłam, że najbliższy miesiąc (chociaż może dłużej) nie będę go jadła. A dlaczego właśnie teraz? Ponieważ sierpień jest miesiącem trzeźwości, a z tego względu, że ja prawie wcale nie pije, to wymyśliłam, że w intencji walki z alkoholizmem też z czegoś zrezygnuję. Może ktoś ma ochotę się przyłączyć? Serdecznie zapraszam. Mam dostęp do dobrze zbilansowanej, odchudzającej diety wegetariańskiej, więc od pierwszego sierpnia startuje. Nie spodziewam się jakiś super ubytków na wadze, ale zobaczymy. Jeśli tylko będę miała czas to postaram się robić wpisy codziennie albo chociaż co drugi dzień, co jem i jak mi idzie :) 

Waga znowu podskoczyła. Przez te upały zatrzymuje mi się woda w organizmie, więc zamiast chudnąć, puchnę jak balon. Teraz jak znowu zaczęłam pić herbatkę z pokrzywy (nie można jej pić zbyt często) to pozbędę się dodatkowego balastu. Miłego popołudnia :) 

24 lipca 2018 , Komentarze (15)

No to wróciłam. Bardziej zmęczona niż przed wyjazdem, ale za to lżejsza o 2,5 kg. Super! Mimo różnych słodkości, które robiłam dzieciakom i lodom udało mi się zachować zdrowy rozsądek. Chociaż czy ja wiem czy to był rozsądek, raczej nie miałam czasu, żeby myśleć o jedzeniu albo najzwyczajniej w świecie byłam tak padnięta, że nie miałam siły coś zjeść :) Po tych dziesięciu dniach odczuwam szacunek dla brata i bratowej. Oni mają tak przez cały rok i nawet nie umiem sobie wyobrazić jak ogarniają tą swoją czeredę codziennie. 

Od jutra wracam do regularnego rowerowania, bo w czasie urlopu po pierwsze nie bardzo miałam czas, a po drugie w czasie poprzedniego pobytu na wsi przebiłam oponę i dętkę i musiałam kupić sobie nowe i je wymienić (po raz pierwszy zrobiłam to sama i już nie będę musiała prosić innych o naprawę). Będę też pilnować tego co i ile jem. W czasie upałów nie mam zbyt wielkiego apetytu, więc może dzięki temu uda mi się pozbyć kolejnych kilogramów. Wychodzi na to, że w końcu wychodzę na prostą. Z całego serca nie chcę wracać do tego co było. Wiem, że stać mnie na to, udowodniłam to w zeszłym roku zrzucając prawie 50 kg bez specjalnych diet, opieki dietetyka itp. , po prostu słuchałam swojego organizmu. Teraz też dam radę i nie poddam się tak łatwo. 

13 lipca 2018 , Komentarze (17)

Mija tydzień odkąd znowu konkretnie wzięłam się za siebie. Na wadze 3kg mniej i od razu czuję się lepiej. Zdrowsze i bardziej racjonalne jedzenie, trochę aktywności i waga spada. Od dziś do 23 lipca jestem na urlopie. Jest 6.00, a ja jestem właśnie w drodze na wakacje. Nie wiem czy uda mi się odpocząć, bo jak zwykle co roku dobra ciotka oddaje jeden tydzień urlopu dla swoich ukochanych bratanic i bratanka. Chociaż raczej nie będę mogła liczyć na relaks, mam nadzieję, że dzięki zwariowanym i bardzo aktywnym dzieciakom zrzucę 2-3 kg. Moja trójka motywatorów kibicuje mi w mojej walce z dodatkowymi kilogramami (wolą mnie w cieńszej wersji ;) , więc na pewno na spadek wagi mogę liczyć. Już one się o to postarają.

Postaram się dać znać jak mi idzie, a jeśli nie to zdam relację po urlopie. 

A to na dobry początek dnia :) 

Miłego weekendu :) 

9 lipca 2018 , Komentarze (25)

 Waga odkąd znowu zaczęłam się bardziej pilnować zaczyna powoli spadać, chociaż do tej paskowej z zeszłego roku jeszcze mi sporo brakuje. Daje sobie czas do końca wakacji, jeśli nie uda mi się zejść poniżej 105 kg to zmienię ją na pasku. Gdzie się tylko da jeżdżę na rowerze, chociaż nie tak dużo jak rok temu. Wczoraj wyjątkowo zrobiłam 35 km, a normalnie 15 km to max. Piękna pogoda sprzyja, więc trzeba ją wykorzystywać (witamina D). 

Ta piosenka ostatnio często towarzyszy mi w moich rowerowych przejażdżkach. 

Miłego popołudnia :)

15 czerwca 2018 , Komentarze (6)

Wczorajszy dzień mogę zaliczyć do udanych. Rano 20 km na rowerze, a później 2 km spaceru. Jeśli chodzi o jedzenie to nie było według planu, ale dobre jest to, że zmieściłam się w dziennym bilansie. Dzisiaj od wczesnego ranka jestem w podróży za godzinę będę na miejscu. Mam nadzieję, że uda mi się trochę odpocząć przez te 3 dni (powrót w niedzielę wieczorem). Na późne popołudnie mam zaplanowaną przejażdżkę oczywiście na moim ulubionym rowerze :) Jedzeniowo będzie grzecznie, bo ja jak jestem na wyjeździe to rzadko bywam głodna (od zawsze tak mam :)) Chociaż na pewno skuszę się na jagody, przecież to super foods, więc jak można się im oprzeć. Miłego weekendu. 

Pozdrowienia z mostu we Włocławku :) 

13 czerwca 2018 , Komentarze (31)

 o kilka kilogramów więcej. Zrobiłam ogromny krok niestety w tył. Po drodze pogubiłam się. Okazuje się, że moja psychika nie jest wcale mocna. Tak naprawdę niczego nie zbudowałam w życiu. Żyję z dnia na dzień. Nawet zrzucone kilogramy nie pomogły. Jestem świetnym przykładem na to, że utrata kilogramów to nie wszystko. Mój problem siedzi bardzo głęboko. Trudno jest myśleć wiecznemu grubasowi, że może być szczupły. Pewnie myślicie, że przesadzam, ale ja nigdy nie byłam szczupła (może jedynie jako noworodek 2750 g (waga urodzeniowa)). Poprzednie półtora roku to według mnie naprawdę było coś, kiedy udało mi się zrzucić tyle kilogramów. Jednak to nie wystarczyło, żeby się nie poddać i znowu robić sobie krzywdę. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że świadomie próbowałam przekraczać granicę, że kolejny dodatkowy kilogram to nie jest problem, bo przecież znów wezmę się za siebie i zrzucę to co nadrobiłam. Okazuje się, że problem urósł do gigantycznych rozmiarów i w końcu mnie samej zaczął ciążyć. Nie robię planów, każdy dzień to zmaganie z obżarstwem. Znowu zaczęłam skupiać się na tym co, a przede wszystkim ile jem, ruszam się ile tylko można. Muszę grubasa, który siedzi głęboko w mojej głowie poddać terapii długoterminowej i nadal wierzyć, że z boską pomocą i wsparciem dobrych i życzliwych osób uda mi się go wyleczyć. Pozdrawiam serdecznie Angela. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.