Zrobiłam wczoraj wieczorem fotkę standardowo. Wrzucam na pamiątkę.
Po prawej - 22.03.2021
Po lewej - 13.09.2021
Na twarzy widać ogromną różnicę, ale nie pokażę jej tutaj 😛 Powoli do przodu. Nigdzie mi się nie spieszy.
Zabieram się za pracę...
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 26153 |
Komentarzy: | 325 |
Założony: | 12 marca 2019 |
Ostatni wpis: | 15 lipca 2022 |
Postępy w odchudzaniu
Porównanie zdjęciowe 22.03. VS 13.09.2021 r.
Zrobiłam wczoraj wieczorem fotkę standardowo. Wrzucam na pamiątkę.
Po prawej - 22.03.2021
Po lewej - 13.09.2021
Na twarzy widać ogromną różnicę, ale nie pokażę jej tutaj 😛 Powoli do przodu. Nigdzie mi się nie spieszy.
Zabieram się za pracę...
Schudłam łącznie ponad 9 kg - ale samopoczucie
kiepskie... Żale się...
PODSUMOWANIE. Wzięłam się za siebie od marca. Zaczynałam z wagą 81 kg. Dziś 8.09.2021 r. i ważę 71,7 kg. Waga spadła o 9,3 kg w ciągu pół roku. Do granicznej prawidłowej wagi brakuje mi 6,7 kg. Wiem, że dam radę i to zrzucić. Nigdzie mi się nie spieszy, mogę chudnąć powoli. Aktualnie robię najnowsze wyzwanie Moniki Kołakowskiej. Wyzwanie jest pełne energii i taka się też czuje jak je robię.
Jednak mimo wszystko wiele rzeczy mnie przytłacza... Niby się cieszę, że schudłam tyle kg, ale teraz wydaje mi się, że twarz wygląda bardziej staro? Sama nie wiem... Z biustu pozostało prawie nic, ale za to uda są wielkie... Z palca spada mi obrączka, a palce zawsze miałam drobne. Tak więc chudnę tam gdzie nie chce. Takie mam szczęście.
Moje aktualne zmartwienia:
- BRAK CIĄŻY
Pomimo spadku wagi w ciąży nadal nie jestem... Lekarz zdecydował się na stymulację owulacji, ale sama nie wiem czy to dobre rozwiązanie w naszym przypadku... Musiałam zapłacić za badania z góry plus za wizytę i poszło mi ponad 400 zł... A jeszcze muszę dokupić leki... Nie wiem ile pieniędzy wydałam już za leczenie niepłodności. Szkoda mi tej kasy, mam ochotę pierdzielnąć tym wszystkim i się już nie starać, bo po prostu nie mam na to sił. Bolą słowa bliskich pytających o drugie dziecko, bolą znajome w ciąży, bolą słowa teściowej. Boli mnie także to, że z racji tego, że się staramy nie jestem w stanie zmienić teraz obecnej pracy, która jest bardzo demotywująca, bez szans na podwyżkę. Pracuję od 2019 roku i do tej pory ani jednej podwyżki. Jeśli nic się nie zmieni zaraz będę zarabiać najniższą krajowa, bo prezesów nie stać na podwyżki. I to nie jest tak, że tylko ja nie mam co na nią liczyć. Inni pracownicy również jej nie dostali. Są tu też tacy, którzy pracują od 20 lat i zarabiają mniej ode mnie. Dlatego chce stąd uciekać, ale z drugiej strony wiem, że nie mogę tego zrobić i to mnie zabija. Przez te starania rozpada się również moje małżeństwo... Kłócimy się przez to, seks nie raz nie jest już przyjemnością, a mechanizmem. Oddaliliśmy się od siebie. Co miesiąc moment przyjścia okresu to mój płacz... Nie chce tak żyć. Na dodatek przez moje lekko obwisłe po pierwszej ciąży, a teraz na dodatek jeszcze małe cycki mam wrażenie, że pewnie już mężowi się nie podobają. Co z tego, że schudłam, jak uda mam ogromne, a cycki małe? :( Ogólnie wydaje mi się, że wcale się mu nie podobam i że cała wyglądam ogólnie beznadziejnie...
- MOJA UKOCHANA JEDYNA CÓRKA
Kolejne moje zmartwienie to moja córka. Poszła teraz do zerówki do nowej szkoły i średnio się zaadaptowała. Ma taki problem, że po prostu nie mówi. Także to jest duży problem. W poprzednim przedszkolu było podobnie, ale przeprowadzałam z nią terapię na miejscu w przedszkolu, kosztowało mnie to wielu błagań dyrektorki, bo była pandemia COVID-19 i był okres zakazu wstępu do przedszkola, ale udało się. I córa z moją pomocą z dnia na dzień coraz więcej mówiła, rozruszała się. Ma prawdopodobnie mutyzm wybiórczy. Jest to coś takiego co objawia się dopiero w przedszkolu, szkole. Sposobem na radzenie sobie z emocjami to nieodzywanie się w placówce. Córka mówi mi, że chce, ale nie może mówić. Jest to bardzo bolesne dla rodzica. Że rozbrykane, wygadane na codzień dziecko nie odpowiada na pytania Pani w przedszkolu. Boli mnie to, że ona chce, ALE NIE MOŻE. Takie oczywiste rzeczy, a jednak i one potrafią być problemem... Na szczęście wczoraj zaczęła się odzywać do jednej z Pań, ale jak będzie się to rozwijało dalej to nie wiem... Boje się o to jak będzie to wszystko wyglądało jak pójdzie do pierwszej klasy. Przeraża mnie to wszystko. Przecież podstawą jest komunikacja... Moim marzeniem jest to, żeby córka mówiła w szkole. Czy wymagam za dużo?? :((
- OSTATNI ROK STUDIÓW MGR I PISANIE PRACY MGR
Teraz jeszcze będę w trakcie pisania pracy mgr.. Nie mam na to ochoty i czasu ale już nie będę się wycofywać skoro połowę studiów mgr mam za sobą. Byle ogarnąć ten ostatni rok, napisać pracę i koniec na szczęście tego wszystkiego...
Chyba potrzebuje pomocy psychologicznej... Wszystko mnie przerosło, czuję się bez sensu...
Dziś już czwartek. Półtora dnia i URLOOOOP. W końcu :) Dietę trzymam, słodyczy nie jem, a wisi mi jeszcze nadwyżka z weekendu 500 g i ni chu chu nie może mi to spaść narazie. Waga stoi jak zaklęta.
W poniedziałek robiłam trening brzucha, we wtorek napierdzielały mnie bardzo boczki. We wtorek zrobiłam krótką i mocną tabatę na całe ciało i do dziś ledwo chodzę (czuje każdy mięsień pośladka i ud). Myślałam, że dziś już normalanie będę funkcjonować a tu takie rzeczy. Wszystkie treningi oczywiście z Monią Kołakowską :)
Boję się, że przytyje na tym urlopie moim. W dwa tygodnie to może mi dużo przybyć pomimo, że nigdzie specjalnie nie jedziemy (brak funduszy, w dalszym ciągu wykańczanie mieszkania, brakuje nam jeszcze w ciul i jeszcze trochę). No ale będzie po drodze impreza urodzinowa męża - co prawda 29 lat kończy, za rok to dopiero powinna być gruba impra z okazji zmiany kodu na 3 z przodu :D No ale ktoś tam wpadnie do nas. Mamy pojeździć na tym urlopie w różne fajne miejsca i miasta. Potrzebuje odciąć się od pracy na te dwa tygodnie. Reset dobrze mi zrobi.
Porównanie zdjęciowe. 22.03 vs 31.07.2021
Tak więc wstawię sobie to tutaj na pamiątkę. Tak szczerze popatrzylam dziś w te stare zdjęcia i serio widzę różnicę. Nie wiedziałam że tyle osiągnę. Jestem z siebie dumna... Jeszcze 9 kg i nie będzie nadwagi :-) A startowałam z I stopniem otyłości...
Dzis wróciłam do ćwiczeń. Oj długo nie cwiczylam niestety. I czuje moc w końcu. Uwielbiam te endorfiny :-) Muszę regularnie ćwiczyć, bo w sytuacji jak mam dluzsza przerwę, bardzo ciężko mi się spowrotem przestawić na ten tryb aktywności.
Lece spać, jutro ciężko dzień w pracy.
A więc dziś małe podsumowanie. Dziś zobaczyłam na wadze liczbe 73, więc zleciało równe 8 kg. Startowałam gdzieś w marcu z wagą 81 kg. Cieszę się z tego faktu, że już tyle udało mi się osiągnąć. Ale jeszcze długa droga przede mną. Przynajmniej jeszcze 10 kg chce zrzucic żeby nie mieć nadwagi.
Reasumujac, metformina mi pomogła. Przed jej braniem na miesiąc chudłam jakoś po 1 kg miesięcznie. Od 1 lipca zaczęlam ja brać i schudłam w lipcu 2,5 kg z tego co widzę z moich notatek. Więc sukces. Nie przyzwyczajona aż jestem do takiej szybkiej utraty wagi :-)
Jestem też na siebie zła. W tym tygodniu nadal nic nie ćwiczyłam. Codziennie brakowało mi sił, a wiem z drugiej strony, że ćwiczenia zawsze mnie ,,ożywiaja ". Kładłam się spać po 21, 22. Wcześnie. Bo po prostu padałam. Pobudka 5:30, podwozka córki do przedszkola, praca, obiad i zaraz koniec dnia.
Z moim organizmem dzieje się coś dziwnego. Dziś termin okresu, a ja nadal tylko plamię na brązowo. Ciągnie się to już z 5-6 dni... Nigdy tak nie miałam. Martwię się. Test robiłam dziś rano i negatyw. Niestety...
W tamtym tygodniu stanęłam na wage brata. Kupił sobie jakąś taka, która waży zawartość tluszczu w organizmie, białka itd. Ważyłam wtedy 800 g więcej niż dziś. No i jak się ważyłam wtedy to też byłam już po dwóch sniadaniach. Ale wyniki prezentowały się tak:
Wiem że dużo tłuszczu... Spodziewałam się tego. Chociaż tyle że tłuszcz trzewny w normie no i mięśnie idealne... Haha.
Fajnie że zbliża się weekend. Odpocznę od pracy chociaż.. Z mężem dziś nie posiedzę bo ma nockę standardowo...I nie będzie go do południa w sobotę 😭 Niestety... Dziś zaproszę przyjaciółkę może zrobi mi pedicure bo paznokcie już tak mi odrosły że wstyd chodzić w sandałach 😂
Zdjęcia jedzonka. Dzień z brakiem sil
Wczoraj popołudnie było jakies takie bezsensowne. Po zrobieniu i zjedzeniu obiadu brak sił na cokolwiek. Poszłam się bawić z córką to przysnęło mi się :-/ Później już nie miałam na nic sił. Wieczorem poszlam z mężem i córką na spacer, krotszy niz wczoraj. Nawet na tym spacerze miałam mało co sił... Kolacji nie dalam rady zjeść, tak się ciulowo czułam. Zjadłam tylko parę plasterkow cukinii z piekarnika, które zostały po obiedzie. Do kolacji biorę metformine, więc musiałam cokolwiek zjeść. Dziś nie ma bata i musze zrobić jakiś trening żeby ozyc.
MENU:
I: jogurt skyr z granolą orzechową + kawa z mlekiem
II: 2 kromki chleba pełnoziarnistego z szynką, salata i ogórkiem + herbata bez cukru + później kawa z mlekiem na pobudkę
III: 2 podudzia z kurczaka w marynacie z miodu i sosu sojowego zapiekane w piekarniku + młode ziemniaczki obtoczone oliwa z oliwek oraz przyprawami z piekarnika + talarki z cukini w przyprawach i oliwie z piekarnika + ogórki konserwowe + sałata maslowa z pomidorem, cebulką, śmietana 12%
IV: kawa z mlekiem
V: parę talarek z cukinii, które zostały po obiedzie
Jest spadek. Zdjęcia menu. Spacer mi służy.
No i w koncu doczekałam sie małego spadku :-) Waga wróciła do tej sprzed weekendu a nawet jest niższa 🙂 Chyba spacer mi dobrze robi. Nie ćwiczyłam wczoraj z Monia ale za to poszłam z mężem i córką na plac zabaw, na relaksujący spacer. Łącznie zrobiliśmy 2,2 km. Córka zadowolona, ja też. Mąż też 😛
MENU:
I: owsianka z jogurtem greckim i jabłkiem + kawa z mlekiem + 2 kulki Rafaello
II: jogurt pitny ( bardzo dobry a co najważniejsze nie ma w składzie cukru :-) ) + kawa z mlekiem
III: bigos z cukinii z młodymi ziemniakami (jem juz drugi dzień ten bigos i powiem szczerze, że mogłabym dalej go jeść dzisiaj, ale już się kończył wlasnie 😅 Mężowi też smakował.)
IV: kawa z mlekiem
V: tortilla pełnoziarnista z szynką, sałata, pomidorem i ogórkiem konserwowym
Wieczorem jeszcze wpadła koleżanka na herbatę i zjadlysmy po parę ciastek kakaowych zbożowych Belivita, bo przyniosła :-)
To by było na tyle. Idę pracowac. Jeszcze jutro i weekend na szczęście.
Hejka 🙂
MENU dzisiejsze:
I: owsianka z jogurtem naturalnym greckim, bananem i cynamonem + kawa z mlekiem
II: jogurt naturalny skyr z garścią orzechowej granoli + jabłko + kawa z mlekiem
III: bigos z cukini z kromka chleba pełnoziarnistego
Uwielbiam taki bigos. Przypomina mi się nawet dzieciństwo , bo zawsze mama robiła taki bigosik jak było lato i dostała od babci cukinie z ogródka :-) Ja dostałam tym razem od jednego kolegi z pracy, bo mieli właśnie nadmiar cukini więc ja spozytkowlam :-)
IV: kawa z mlekiem + delicja
V: twaróg chudy zmieszany ze śmietaną 12%, szczypiorek, pomidorki papryczkowe, ogórek gruntowy, marchewka surowa, 2 plasterki szynki
RUCH dzisiejszy:
No to lecę spać 😛
Spadek był w sobotę rano, po weekendzie wzrost
W sobotę rano waga wskazała znów wagę najniższa od jakiegoś roku, albo może i więcej. Trochę czekałam na spadek, ale w końcu był. Za to na weekendzie zjadłam parę rzeczy niedozwolonych no i dziś jest +300 g więcej niż w sobotę rano.
MENU z wczoraj:
I: 3 kromki chleba pełnoziarnistego z szynką + kawa z mlekiem
II: jogurt naturalny Skyr + kawa z mlekiem
III: fasolka po bretońsku + kromka chleba pełnoziarnistego
IV: parę orzechów ziemnych + kawa z mlekiem + jedno ciastko Delicje
V: twaróg biały zmieszany ze śmietaną 12%, szczypiorkiem, cebulką + pomidorki papryczkowe + ogórek gruntowy + surowa marchewka
No i powróciłam do ruchu. Bo w tamtym tygodniu znów zaczęło brakować czasu.. Teraz już po sesji to będę mieć więcej czasu :)
RUCH z wczoraj:
Wzrost wagi, brak sił, moja historia
Wczoraj pilnowałam się z jedzeniem... Niczego niedozwolonego nie ruszałam, a dziś rano patrzę + 400 g... Bardzo to motywujące :/
Przeżywam jakiś kryzys kompletny...
Moim największym priorytetem w ostatnim czasie było zajście w ciąże. Mijają 2 lata i nadal nic... Coraz bardziej się spinam, coraz mniej wierzę w kto, że jeszcze kiedykolwiek po raz drugi zostanę mamą. A tak bardzo bym tego chciała. Żyje w małżeństwie z facetem, z którym wychowujemy razem moją córkę z poprzedniego związku. Z ojcem biologicznym córki nie mam żadnego kontaktu. Był to niestety zły człowiek... Dla córki to mój obecny mąż jest jej jedynym tatą. Chciałabym żeby miała rodzeństwo, ona sama tego chce. A my nie możemy jej tego dać... Nigdy nie przypuszczałam, że kiedykolwiek będę mieć problem z zajściem w ciąże. Przecież już byłam w ciąży i zaszłam OD RAZU! Nieplanowanie i od razu... Teraz milion planów, stabilizacja i nic...
Chodzę do pracy, w której nie mam szansy na rozwój i podwyżkę. Już dawno bym tę pracę zmieniła gdyby nie to, że PLANUJE zajść w ciąże. W grudniu dostaję umowę na czas nieokreślony, bo mija ten określony czas kiedy umowa musi już być na czas nieokreślony. Chciałabym zmienić pracę, ale myśląc racjonalnie ,,co jeśli zmienię pracę i od razu w nowej pracy zajdę w ciąże?". Pewnie to mało prawdopodobne, ale przecież wszystko się może zdarzyć. Nie mamy takiego zabezpieczenia finansowego żebym mogła sobie tak po prostu nie pracować. Mamy kredyt hipoteczny, mieszkamy ,,na swoim" od listopada 2020 r. Mąż nie zarabia tyle, żeby wszystkich nas utrzymać i spłacać kredyt i rachunki. Musimy pracować we dwoje. Z racji tego, że mieszkanie 130 m2 kupiliśmy w bardzo okazjonalnej cenie zostało nam w ciul do wykończenia... Każdy zaoszczędzony grosz chcemy inwestować w to miejsce. I to też błędne koło... Nie wyjeżdżamy nigdzie za bardzo, nie żyjemy jak chcemy bo wiemy, że musimy mocno spinać tyłki na kasę na ten dom... Łatwiej by było gdybym zmieniła pracę i więcej zarabiała, ale jak pisałam wyżej nie mogę sobie pozwolić obecnie na zmianę pracy... Wszystko zatacza się w błędne koło.
Ktoś z bliskiego otoczenia(zwłaszcza z wsi w której mieszkałam w moim rodzinnym domu) może sobie pomyśleć - ,,FAJNIE TEJ ANCE SIĘ WSZYSTKO W KOŃCU POUKŁADAŁO W ŻYCIU". Związała się z nieodpowiednim facetem, urodziła dziecko w wieku 18 lat, panna, ciąża w trakcie średniej szkoły... A teraz? Szybko znalazła dobrego męża, który kocha jej córeczkę, wzięli ślub, ona skończyła technikum pomimo urodzenia w trakcie dziecka, zdała maturę, zdała egzaminy zawodowe, zdała prawo jazdy, skończyła studia, porobiła kursy, ma dobrą pracę w zawodzie w księgowości, niedawno kupili piękne duże mieszkanie.
Ale niestety nie jest tak pięknie. Mieszkanie kupiliśmy dlatego takie przestrzenne bo zawsze mówiliśmy sobie, że chcemy mieć łącznie 3 dzieci. Moja córa obecna + jeszcze dwoje. I co mi z tego mieszkania?? Ciąży brak. I nie wiadomo czy kiedykolwiek jeszcze będzie. Mówię już mężowi, że chyba musimy przemyśleć sprzedaż tego mieszkania bo jest dla nas za duże na jedynie 3 osobową rodzinę. On się wtedy na mnie denerwuje, mówi, że wymyślam, że przecież jeszcze będziemy mieć dzieci. Że nawet będziemy mieć jeszcze dwójkę. Ja w to już niestety nie wierzę i coraz gorzej się czuje :( Mam 24 lata i jestem zmęczona pracą, życiem, staraniami. Kocham córkę, kocham męża, ale coś mnie przerosło...