Weekend niestety się już skończył... :( Nienawidzę poniedziałków... Wstając do pracy jest już ciemno. Nie chce się w ogóle wstawać z tego łóżka :/ Ale mus to mus, nic nie zrobię. Dziś naprawę jakoś ledwo co wstałam, a córka, której dziś rano pletłam warkocze też praktycznie spała na siedząco..
Wstawiam zdjęcia niektórych posiłków z piątku-niedzieli, bo akurat czasem robiłam fotki :)
Piątkowy obiad: Dorsz pieczony w piekarniku z dodatkiem przypraw i oliwy z oliwek, makaron durum z warzywami na patelnię
Sobotnie śniadanie: grzanki z piekarnika, twaróg z cebulką, pomidory, przyprawy: sól, pieprz, oregano + kawa z mlekiem
Sobotnia kolacja/niedzielne śniadanie: Tutaj akurat nie wygląda to zbyt pięknie, ale tu jest mieszanka dwóch takich jakby sałatek, które robiłam na sobotę, bo mieliśmy gości.
Jedno z nich to: jajka z sosem czosnkowym, brokułami i prażonymi migdałami, a drugie: sałatka z tortellini, szynką konserwową, kukurydzą, porem, fasolą czerwoną i pomidorkami koktajlowymi
A tu kawałek mnie w sukience w sobotni wieczór.
Wczoraj mnie nosiło i zrobiłam pod wieczór męczący i długi trening z Moniką. Moja córka próbowała ze mną ,,ćwiczyć"" i wymiękła :D ,,Mamo ale jestem spocona" Haha :D Próbowała robić tylko niektóre ćwiczenia jak pajace czy przysiady :D Za miesiąc kończy 6 lat :P Mówi mi, że bardzo lubi Panią Monikę i zawsze komentuje jaki dziś ma kolor stroju, jakie włosy itd. :D
Moje dzisiejsze plany:
1. Wyszukać planu treningowego z Agatą Zając i rozpocząć go dziś po pracy,
2. Ugotować obiad...
3. Rozpocząć wyszukiwanie literatury do pracy mgr i powoli zaczynać pisanie pracy,
4. Zrobić pranie.