Krzysztof ma 72 lata, muzyk. Gra na gitarze, pracuje w duecie ze Zbyszkiem, w piątek mają granie. Krzysztof uczy Męża mojego Dariusza grać na gitarze basowej. Przyjaźnimy się z piętnaście lat.
Wczoraj Darek dzwonił do Krzysztofa, żeby umówić się na dzisiaj na zajęcia. Dzwonił, dzwonił... i nic. Zadzwonił do Zbyszka podpytać i dowiedział się, że we wtorek, w czasie defilady Zbyszek dzwonił i też nic. Od tej pory, ani nie oddzwonił, ani nie odebrał. Pojechaliśmy do Krzysztofa. Okna pouchylane, telefon świeci i dzwoni (I piętro), Krzysztof nie otwiera. Sąsiadka wyszła: wczoraj rano widziałam Pana Krzysia, Pan Krzysio jak wyjeżdża to wszystko zamyka, o tej porze zawsze pali się światło (ok.21.15), on tak wcześnie nie chodzi spać, o tej porze często gra, Pan Krzysio to taki miły i uczynny, no coś nietypowo się dzieje...
Reasumując zadzwoniliśmy na 112. Bardzo szybko przyjechała straż, pogotowie i policja. Nie ukrywali swojego przybycia. Sprawnie po drabince na balkon, otworzyli sprytnie (bezinwazyjnie) uchylone okno, potem balkon. Weszli policjanci, straż, przepatrzyli mieszkanie: puste, nikogo nie ma, śladów włamania ani napaści brak. Wyszli, balkon i okno zamknęli (!!!) tak samo jak było, jakby nic się nie działo! Chwila rozmowy i pytania: a alkoholu nadużywał?, może poszedł i zapił?. Wszyscy Sąsiedzi jednogłośnie zaprzeczyli: Pan Krzysio na pewno nie!!! Po 23 Sąsiadka dzwoniła do nas, że pukała, bo może wrócił, ale cisza, i nawet zeszła do piwnicy żeby upewnić się, że tam nie zasłabł. Kolejne myśli to, że wyszedł we wtorek na chwilę bez telefonu, zasłabł i pogotowie zabrało Go do szpitala i bieda tam leży. Może bez przytomności?
Rano przed szóstą zadzwonił Zbyszek. Krzysztof odebrał telefon. Był u Sąsiada w bloku na kolacji i wódce...
A jednak:) Atrakcyjnie musiało być, że nie zauważyli sygnałów straży, policji, pogotowia.
Lekcja na basie odbędzie się o 15.00. Darek gotuje żurek:)