Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojtekewa

kobieta, 53 lat, Kolorowe Wyspy

164 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 maja 2019 , Komentarze (4)

Po ,,leniwej sobocie" przyszedł dzień odpoczynku czyli...niedziela. Zaczęło się standardowo: zrobiłam śniadanie, trochę się pokręcilam i zerknęłam na lekcje młodszego i zaczęłam ogarniać obiad. A po obiedzie był... odpoczynek. Słuchajcie nie robiłam nic, poza wypiciem kawki, zjedzeniem kawałeczka (małego) ciasta drożdżowego z rabarbarem, pomalowaniem paznokci, buszowaniu w internecie... To była prawdziwa leniwa niedziela, taka bez spiny, że muszę!!!!! coś zrobić, że muszę gdzieś iść. Trochę mam moralniaka, że nie poćwiczylam, nie poszłam na kije czy choćby spacer, ale ci się odwlecze to nie uciecze...zrobię to dzisiaj. Życzę Wam dobrego tygodnia.

19 maja 2019 , Komentarze (16)

Witajcie w ten piękny, słoneczny i bardzo cieply poranek. W piątek postanowiłam, że sobota będzie leniwa; mąż w nocy wyjeżdżał, starszy syn miał urodziny i spotykał się ze znajomymi wiec po yakalam sobota będzie moja. Młodsze dziecię zawsze coś wymyśli dla siebie to ja mam dzień lenia. Nie robię nic!!!!! Rano się obudziłam o jakieś 6:45 i myślę a słońce to pójdę na kije. Wsiadłam w Austrii pojechałam do sklepu zrobiłam spożywcze zakupy, a potem na trasę z kijkami i zrobiłam ponad 6 km. Pojechałam jeszcze na rynek i do sklepu (kupiłam trochę bielizny i spodnie) i wróciłam do domu około 9:30. W głowie mam ,,dziś mam leniwą sobotę" zrobiłam śniadanko i usiadłam na tarasie, słońce przygrzewalo i myślę wstawię pralkę z pościelą szybko wyschnie, a wiatr jeszcze przetrzepie :) więc dwie pralki nastawiłam, powiesiłam i na leżak. Po jakimś czasie myślę, a posprzątam w kuchni, a skoro w kuchni no to jeszcze salon, pokój na dole i oczywiście łazienka. Więc poszłam na rejony z różnymi szmatkami, płynami itp. Zrobiłam kawkę i myślę, no ale skoro wypralam pościel to przecież trzeba posprzątać sypialnie i tak zrobiłam, a obok sypualni jest garderoba i pokój młodszego. Posprzątałam sypialnie i myślę to teraz poprasuje ale zrobię najpierw sobie maseczkę. Zdążyłam nałożyć czarna glinkę, a tu dziecię przychodzi i mówi, że pod bramą ktoś stoi, ja z ukrycia patrzę a to kolega przyjechał z synwm. Matko!!! Przecież ja zdążyłam nałożyć te czarna maseczkę, która miała mi zrobić rewowacje elewacji, która miała sprawić, że będę miss!!! Pytam dziecka czy garaż mamy otwarty, bo może no wiecie będzie akcja nikogo nie ma w domu, ale dziecko tak jest otwarty. Więc mówię idź otwórz bramę a ja się umyje. Pi chwili zeszłam w łazience na górze armagedon, wszędzie czarno, a ja z uśmiechem na ustach pytam czego się napięcie? Usiadł kolega sobie na tarasie i siedzi pół godziny, godzinę, a  nie ciśnienie się podnosi bo mieliśmy jechać z małym na obiadek do jakiejś kafejki i widzę, że już się kręci, ja miałam odpocząć a tu jeszcze tyle roboty. Kiedy pojechali my w autko i na obiadek, potem na działkę, ale tylko na chwilkę po szczypiorek i rabarbar, bo skoro mam leniwą sobotę to może ciasto upiekę z rabarbarem. Przyjechaliśmy do domu, dokończyłam sprzątanie pokoju syna, łazienkę, upiekłam ciasto i usiadłam po godzinie 20. Taka miałam leniwa sobotę!! A jak u Was?

17 maja 2019 , Komentarze (7)

I proszę o więcej!! To nic, że pośladki będą bolały i będą siniaki. Tak ma być!!! Rano wstałam z wielkim postanowieniem, że zaczynam nie od jutra, ale od dziś. Więc było śniadanie (bułka grahamka, zielona sałatą, biały ser) na drugie śniadanie jabłko i warzywa. Obiad to zupa jarzynowa i dwa naleśniki z serem, kolacja to także bułka grahamka z wędliną drobiową. Wypiłam kawke z mlekiem i około 1,5 litra wody. Po południu poszłam na kije i zrobiłam ponad 6 km. Zobaczymy jak będzie jutro i pojutrze... Trzymajcie kciuki.

16 maja 2019 , Komentarze (12)

Tak, tak wyjątkowo porządnie, abym mogla znaleźć się w kosmosie, albo jeszcze dalej za to, że nic z sobą nie robię!!! Już tyle razy sobie obiecywałam, że zaczynam, że nie będzie słodyczy, a będzie zdrowe jedzenie, ćwiczenia, woda czyli walka o lepszą siebie, a tu nie ma nic!!!!! Kolejny miesiąc zaprzepaszczony i nawet nie wiem czy jest mi siebie żal... Kilka dni temu oglądałam jakieś ubrania i dramat, nic nie pasuje ..marzą mi się obcisłe bluzki, albo chociaż lekko przylegajace, a tu same worki treningowe, zaraz lato, a tu oponka, koło ratunkowe itp. Plis kopnijcie mnie, żebym spięła pośladki i wzięła się do roboty. Pozdrawiam

1 maja 2019 , Komentarze (7)

Witajcie cieplutko, choć u mnie dzisiaj pogoda w kratkę; raz wyszło słońce i było bardzo ciepło,raz padał deszcz, był wiatr i zimne powietrze... Jednak rano obudził mnie słońce (okna sypialni mam od wschodu) i jakoś tak bardziej optymistycznie się zrobiło. Plan na dzisiaj był taki: Rano na kije, potem na działkę,dalej poprawiać i wstawić pranie. Proste prawda? Mąż z młodszym synem pojechali na rowery, a ja ubrałam się chwilkę po 8 rano i poszłam na kije. Zrobiłam ponad 6 km co uważam, że jest sporym wyczynem, potem śniadanko i tak sobie siedzę w kuchni i wcinam serek biały, a tu dzwoni moje dziecię i pyta czy jestem już na działce czy może tak może  dłużej leżałam... (wczoraj pracowałam na działce jakieś 3 godziny). No już mi się podniosło ciśnienie, ale myślę co się będę denerwować przecież jest długi majowy weekend i mam wolne. Przecież nic nie muszę! Więc pojechałam na te działkę i wyrywałam chwasty i wyrywałam... Bolała mnie głowa i przez 14 byłam w domku. Zanim się więcej kąpałam, zrobiłam coś do jedzenia, wypiłam kawkę przyjechały moje chłopaki i mąż mówi do mnie to co jedziemy na działkę??? Myślałam, że z fotela wyskoczę!! Daj człowieku trochę czasu abym mogła odpocząć. Ale tak faktem, że około 16 pojechaliśmy i dalej plewilam... Po przyjeździe do domu zasadzilismy jeszcze kwiaty w donicach i teraz odpoczywam... Nie mam siły, a jutro znowu pojedziemy... 

A teraz kilka słów podsumowania: kwiecień rozpoczął się bardzo ambitnie, były cwiczenią, woda, dieta itp slowem super jednak potem coś się zepsuło i porażka. Ale trudno, dziś jest pierwszy dzień nowego miesiąca i znowu zaczynam: bez słodyczy, z aktywnością, wodą i zdrowym jedzeniem. Trzymajcie kciuki bo tego bardzo potrzebuje. Pozdrawiam serdecznie

28 kwietnia 2019 , Komentarze (8)

Miało być tak: wstaje raniutko i jadę na zakupy do sklepu, potem ryneczek (trochę warzyw, owoców i oczywiście nasion bo trzeba już siać na działce), a potem na kije - jakieś 5 km, przyjazd do domu, śniadanie i pojadę na działkę sama bo mąż i młodsze dziecię mieli jechać na rowery. Ja na działkę planował pojechac na jakieś 2 godziny ponieważ mąż powiedział, ze po południu pojedziemy wszyscy razem. A wyglądało tak: budzę się około 6. rano i pytam męża jak za oknem, a on, że jest zimno jakieś 6 stopni, wieje wiatr i przelotnie pada. Pokimałam troche, ale nic się nie zmieniło w pogodzie więc chłopcy nigdzie nie pojechali, ja na kije też nie poszłam, dopiero w poludnie poszliśmy na spacer i tak zrobiłam ponad 8,5 km. Na działce nie byliśmy i dopiero wybieramy się we wtorek. A jak Wam minęła sobota? 

Pozdrawiam

26 kwietnia 2019 , Komentarze (15)

Witajcie w ten piękny i słoneczny piątek; niektórzy zaczynają już dłuuuugi weekend , a ja od jakiegoś czasu mam doła, że dramat. Niby nic się nie dzieje, jest wszystko w porządku, a podświadomie coś jest nie tak. Praca to jak kółko chomika, w kółko to samo, w domu ok, dzieci od poniedziałku do s,kiły i już zaczynam się bać: 2 tygodni dodatkowych wakacji super (oni tak uważają) tylko kto teraz ogarnie te zaległości! Moja walka z nadprogramowymi kg nie idzie, tak jakbym chciała... I nie pocieszają mnie stwierdzenia, że jest to trochę większa powierzchnia erotyczna...  Wczoraj była u mnie kuzynka, która w ciągu 5 miesięcy schudła 40 kg, pod opieką lekarza i dietetyka klinicznego, wyniki ma ok i chyba po raz pierwszy jej zazdroszczę. Nawet moj mąż, który bardzo mnie wspiera piwiedzial: no widać i to bardzo, mamy nad czym popracować! Dzisiaj zaczynam roboty ziemne czyli pracę na działce,nie bardzo mi się chce, ale cóż skoro się podjęłam to trzeba działać. A teraz opowiem Wam moją przygodę z urzędem otóż tata zapłacił podatek za mieszkanie, natomiast nie opłacił wieczystego użytkowania. A ponieważ coś się tam w przepisach zmieni chciałam w urzędzie zapytać o te zmiany (tata ma 78 lat więc w gąszczu przepisów i zmian nie daje rady). Przychodzę do urzędu i idę do punktu kasowo-informacyjnego. W urzędzie pusto, cisza, spokój, czasem jakiś glos... podchodzę i miła pani pyta w czym mogę pomóc więc ja, że chciałam zapłacić wieczyste użytkowanie, a pani czy wiem, że się teraz zmienny przepisy więc ja, że tak i też chciałam o to zapytać wiec pani mówi to proszę iść tam i tam. Poszłam, szukam tego biura i szukam, chodzę wokoło po długich poszukiwaniach okazało się, że pani podała błędny adres. Znalazłam właściwy punkt przychodzę i zaczynam, że chciałam zapłacić wieczyste użytkowanie, a pani od razu nie słuchając mnie podaje mi druk do wypełniania omówi, że jak go wypełnienie to oni załatwiają aby było wpisanie do ksiąg wieczystych oczywiście jak wpłacę opłatę za 20 lat. W trakcie rozmowy pani mówi, że tata jako właściciel musi druk podpisać a ja, że tata nie jest właścicielem mieszkania tylko mama, która nie żyje, ale my nie mamy sprawy spadkowej. A pani: a dlaczego nie ma pani sprawy spadkowej? A ja że nie ma i nie będę na razie jej zakładać... A pani a dlaczego? A ja bo tak, a ona ale dlaczego??? Więc ja że wobec tego chciałabym zapytać czy mogę zapłacić za te 20 lat z góry bo chce mieć spokój, uchodzi mi o to czy no za rok państwo mnie wezwą że nie zapłaciłam bo ta nadpłata będzie na jakim ogólnym koncie czy każdy klient ma konto i indywidualne... A pani ale dlaczego nie ma pani sprawy spadkowej? Opadł mi entuzjazm i siły i kiedy pani zapytała a jak pani chce zapłacić nie wytrzymałam i powiedziałam nie wiem kartą lub gotówka. Pani na mnie popatrzyła i powiedziała musi pani iść do punktu kasowo-informacyjnego i tam zapytać. Więc wróciłam się do punktu z którego pani mnie wysłała i znowu zaczynam od początku, że chciałam zapytać czy mogę zapłacić za 20 lat z góry za wieczyste i jak będzie to zaksięgowane, a pani mówi, żebym poszła do punktu i informacyjnego więc idę sobie i miła pani mnie pyta w czym może mi pomóc więc ja, że chciałam zapytać ponieważ mama która nie żyje a ja nie mam sprawy spadkowej pani mówi, a po co pani mi to mówi! Proszę zadać pytanie więc ja już złośliwie czy mogę zapłacić i jak będzie zaksięgowane? A pani ale co? A ja no właśnie gdyby pani wysłuchała to by pani wiedziała... Kobieta dostała piany i 3 razy mnie pytała dlaczego nie mam sprawy spadkowej? Poddałam sie, wróciłam do punktu kasowego i powiedzialam  chciałam zapłacić 11 zł..

Dobrze, że wpisuo tym, że nikt mnie nie kocha nie przeczyta mój mąż...

Pozdrawiam i życzę miłego popołudnia

3 kwietnia 2019 , Komentarze (9)

Rozpoczął się kwiecień, a wraz z nim nowe postanowienia: nie będę jadła słodyczy (niemożliwe bo przecież święta), ćwiczenia - jakoś idzie około godziny dziennie, pilnowanie posiłków i picie wody... Codziennie piję jej 1,5 litra głównie to woda, ale też zdarzają się herbatki owocowe. Akurat z wodą idzie różnie czasem wieczorem wypije pół litra wody, a czasem w pracy 1,5... Nie ma reguły. Wiecie co zauważyłam? Że łatwiej mi wypić pił litra wody z butelki (ale tylko pół litrowej) już np pół litra z kubka :):):). A przecież to te samo pół litra! Człowiek to jest jednak niezbadana istota. Mam też tak np jak jem bułkę (grahamkę) mogę ją rozkroic wzdłuż na dwie części i ją zjem nawet nie wiedząc kiedy, a często kroję ją w małe kanapeczki i po zjedzeniu połówki  jestem najedzona...no tak siła wyobraźni... Z moją najlepszą przyjaciółką jestem pokłócona i nie odzywam się do niej od kilku dni no bo dlaczego nie wskazuje spadku wagi mimo, że tak się staram???

Pozdrawiam Ewa

31 marca 2019 , Komentarze (5)

Jak zawsze na niego czekam bo odpocznę, posprzątam, pobiegnę na zakupy, poczytam, posiedzę, spotkam się z koleżanką itp. Milion planów a wychodzi jak zwykle... Wczoraj była piękna pogoda i pojechaliśmy na wycieczkę rowerową. Dosyć fajnie się jechało, tak jak lubię (po płaskim) bo wtedy pracują mięśnie nóg bez zbytniego obciążenia. Jednak przyjechałam z ogromnym bólem glowy, śmiałam się potem, że to z nadmiaru świeżego powietrza. Jezdzilismy leśnymi drogami, a tam mnóstwo fragmentów takiej piaszczystej drogi (typowo nadmorskiej) i oczywiście koło utknęło w piachu, przekrecilam kierownice i....nie wiem kiedy leżałam na ziemi a na mnie rower. Lewe ramię stłuczone, na lewym udzie dwa ogromne siniaki (granatowe) i lekko stłuczone kolano. No cóż straty muszą być hihihi no i potwierdzenie, że sport to nie zawsze zdrowie :)

Jutro nowy miesiąc, nowe wyzwania, nowa walką - a może ciąg dalszy- o lepszą sylwetkę, mam nadzieję, ze waga spadnie bo coś jakaś taka odporna:):). A Wasze plany na kwiecień???

30 marca 2019 , Komentarze (2)

Witajcie serdecznie w sobotni wieczór 

Ponae miesiąc jak nic nie pisałam, ale Was podczytywalam i starałam się być na bieżąco z wiedzą co u Was. Czytałam, jak dzielnie walczycie ze swoimi słabościami, jak upadacie i się podnosicie, jak się odradzacie i jakie odnosicie sukcesy. Ja dzielnie walczyłam, starałam się ćwiczyć codziennie, zdrowo jeść i pić wodę i mimo, że waga nie pokazala nic mniej to widać ,,na oko", ze jakoś mnie mniej. I to jest super! Zamierzam tak dalej trzymać. Utworzyłam nowe wyzwania, które mają mi w tym pomóc. Jedno już znacie to wyzwanie punktowe Ewy 3, a drugie to 3x15. Jeżeli ktoś chciałby się zapisać i walczyć razem serdecznie zapraszam. Dzisiaj na zakończenie miesiąca pojechaliśmy na rower i zrobiłam 45 km i niby nie jest to duzo, ale nadmiar tlenu sprawił, zepo powrocie do domu jakieś 2 godziny byłam jeszcze nieprzytomna. Zmykam spać i jutro coś napisze...A tymczasem co u Was, jakie plany na kwiecień? Nowe ciuszki już kupione na siłownię i trasy biegowe?

Pozdrawiam Was wiosennie Ewa

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.