W dwa dni straciłam 0,60 kg mimo tych lodów, a może akurat potrzebowałam odrobinkę słodyczy, aby pobudzić metabolizm. W każdym razie na początku drugiego tygodnia ja dochodzę do wagi, którą, założyłam, ze osiągnę na koniec sierpnia. Chyba nie wzięłam pod uwagę, że z większego pułapu chudnie się szybciej. Ale sympatycznie jest. Postanowiłam wprowadzić 10 stopniową skale moich poczynań.
Waga -10
Woda • 10 (dwa litry)
Chodzenie • 12 (a co poza skalę też można wyjść)
Pływanie • kraul • 10 (2 km), grzbiet minus 1, bo się uwsteczniłam, znów za bardzo się boję i pływam przy ścianie
Sprzątanie • 0,3 śmieci wyniosłam
Prasowanie- 15 • 5 godzin, ale wyprasowałam chyba wszystko, co było
Miłość własna ∞ (liczba nieskończoności)
Jedzenie • 9,5 bo te danio mogłam sobie darować
Ból kolana • 4
Ogólnie jestem zadowolona.
Żarełko:
2 kromki razowego chleba z twarogiem i rzodkiewką
1 ciemna bułeczka z wędzonym żółtym serem
1 kg sliwek
1 marchewka
3 pomidory
0,5 l coca coli light
1 talerz zupy (czerwony barszcz z kluskami)
makaron z kalafiorem i sosem pieczarkowym
5 małosolnych
1 ogórek gruntowy
1 serek danio waniliowy z rodzynkami
3 szklanki herbaty czerwonej
1 espresso z mlekiem
1 kefir 400 g