Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 247811
Komentarzy: 6501
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 18 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

3 grudnia 2021 , Komentarze (3)

Fotel wybrany i kupiony, stoi w pokoju razem z podnóżkiem. Jest koloru miodowego, tkaninowy, nie typowy uszak, ale ma dość wysokie oparcie na plecy. Podnóżek wybrałam w formie walca, ze skóry ekologicznej , kolor kość słoniowa.  Fotel stoi przy kaloryferze, mam tam cieplutko i przytulnie, obok szary stoliczek, na którym mogę trzymać wszystko.  Fotel był dostępny od ręki, przeceniony, bo z ekspozycji , razem z podnóżkiem wyszło 459zl. Cena moim zdaniem rewelacyjna. Ale najbardziej cieszą mnie zakupy w Lidlu, gdzie dostałam zestaw farb akwarelowych i papier do malowania. Poza tym kupiłam sporo kwiatów ozdobnych do domu, jednego cyprysika i 6 Poisencji  różnej wielkości. Posadziłam je w różnych pojemnikach, część w doniczce, część w szklanych świecznikach, część w ceramice. ładnie wyglądają, to bardzo ozdobne rośliny.  Przed chwilą natomiast udało mi się kupić bilety na przedpremierowy pokaz "Truflarzy" Seans odbędzie się w Muzeum Emigracji, nad samym morzem, w budynku, który w tym roku obchodzi 88 lat istnienia. To budowla charakterystyczna dla  gdyńskiego modernizmu lat 30 ubiegłego wieku.  Stąd odpływały statki do Ameryki, tu przypływali imigranci, w tym dziadkowie mojego męża, którzy po latach pobytu w Nowym Jorku wrócili do wolnej Polski. Wracając do filmu, to okazja, bo pierwszy seans normalny będzie 24 grudnia. Dla mnie data nie do przyjęcia.  A fotel to prezent na gwiazdkę. Dziś na obiad łosoś, kapusta kiszona duszona( pozostałość z wczoraj) i pure z jednego ziemniaka, bo za dużo obrałam do zupy. Do tego sok pomidorowy, który pije ostatnio często. Dziś śnieg  padał chwilami gęsty, chmury wisiały nad miastem, zima na całego!teraz jest 2 stopnie ciepła, ale podobno ten prawdziwy chłód dopiero nadejdzie. Co jutro?  Raczej  luzik, spokojne śniadanie, decyzja w sprawie spaceru uzależniona od aury, obiad pod kontrolą absolutnie zaplanowany. 

2 grudnia 2021 , Komentarze (10)

Znów noc taka bardziej bezsenna, dziś zażyję jakąś tabletkę, bo to już męczące.  Wieje w Gdyni okrutnie, byłam tylko po drobne , a niezbędne zakupy , wychodzić nie ma co, bo jeszcze na dodatek pada. I zimno. Z rana przyszli gazownicy wymienić licznik gazu, przy okazji dokręcili, uszczelnili co trzeba i jest ok. Ciąg dalszy ozdabiania domu. Musnęłam szyszki białą farbą plakatową, niby śniegiem. Ładnie wyglądają. Potem trochę krzątaniny domowej typu odkurzanie,prasowanie, zmywanie łazienki. Mąż wrócił z rehabilitacji, znów słyszał zdanie, że jeszcze nie powinien decydować się na endoprotezę, że proteza to wtedy, gdy już nie można chodzić, że nie wszyscy dają radę z rehabilitacja po zabiegu, itd. Oj, nie ma co , czas pokaże jak to będzie.  Sanatorium przypadnie nam raczej w styczniu, jeżeli nic się nie zmieni w zakresie obostrzeń pandemicznych. Jesteśmy na poz. 2.200, czyli około miesiąca zostało. Moja waga wróciła do wartości ładnej, nadal spada i to mnie cieszy. A jest tak chociaż jadam normalnie, tylko mniej. Pieczywo pełnoziarniste, na zakwasie lub na drożdżach zupełnie odpada, bo mam bóle po nim, wzdęcia i czuję się niespecjalnie. Nadkwasota?  Nic, wracam do cytryny na czczo. Śmieszą mnie psy w ubrankach, ale bez butów. Powinny mieć przecież kaloszki wyściełane sierścią kota lub kreta, prawda?  Chodzenie boso po oblodzonym chodniku nie jest specjalnie miłe. A siedzenie zimą gołym tyłkiem na betonie ?  Jak już , to psi komplecik, taki z czapeczka, bucikami i klapa na zad🤪.  Wczoraj przy piekarni siedział piękny labrador , oczywiście nie reagujący na moje zaczepki, jak każdy pies czekający na właściciela.  Ciekawe, że wszyscy wyszli ze sklepu, a pies został?  I wówczas pozwolił się przywitać i razem narzekaliśmy na pogodę.  Za oknem hula wiatr, aż ciarki przechodzą. Będzie czym oddychać!

1 grudnia 2021 , Komentarze (6)

to miesiąc oczekiwania, przygotowań.  W moim przypadku to jeszcze urodziny męża i moje imieniny, oraz nasza kolejna rocznica ślubu. Będzie trochę tych uroczystości, ale odbędziemy je we dwoje lub w troje, gdy syn przyjedzie.  Dziś obudziłam sie o 4:30 i nijak nie szlo zasnąć. Wstałam, złożyłam pranie, które wyschło, wzięłam lekarstwa o wyznaczonej godzinie i wróciłam do łóżka. Było przed 6, ale pospałam jeszcze do 7. Potem szybko śniadanie i na zakupy do Lidla. Wymyśliłam sobie dziś grzanki z chutneyem, a wiem, że tam dostanę. I tak było, wprawdzie był tylko z fig, ale mam w domu konfiturę z czerwonej cebuli, to udało się połączyć. Po zakupach  w Lidlu jeszcze po pieczywo, po kapustę kiszoną, po kapary i kosmetyki. Dla wygody maseczkę miałam pod broda, bo to zdejmowanie i nakładanie denerwuje mnie okropnie.  Mąż wrócił z rehabilitacji, poszliśmy jeszcze na spacer w stronę morza, ale wiało mocno zimnym wiatrem, szybko zawróciliśmy. W drodze powrotnej kupiłam karmę dla ptaków do powieszenia na drzewach pod oknem.  Grzanki wyszły smaczne, na chutnej nałożyłam rukolę, na nią szynkę parmeńską. Grzanki poprzedzały zupę z czerwonej soczewicy, która stanowiła dziś posiłek główny.  Wróciłam do starych godzin posiłków i do dzielenia posiłków. Waga przez te kilka dni nowości poszybowała w górę, widocznie jedzenie wieczorem całego obiadu, to w moim przypadku nie jest dobre. Dziś już odnotowałam dobre zmiany na wadze.  Kapusta kiszona o tej porze roku to cudo żywieniowe, a jutro będzie u mnie z kopytkami. Udusiłam ją z grzybami suszonymi i kminkiem.  Powoli zdobię dom świątecznie. Dziś postawiliśmy świecznik adwentowy, wianek z szyszek i brzozowych gałązek opleciony zielonymi listkami , koniki na biegunach z piernika.  Mam zamiar lekko pomalować szyszki biała farbą i włożyć je do sporego kwadratowego wazonu szklanego wraz ze światełkami led.  Dziś po raz kolejny  zszokowana byłam cenami żywności. Kupuje teraz korzeniowe warzywa, bo najzdrowsze, ale owoce i reszta jest tak kosztowna, że naprawdę strach pomyśleć o ludziach żyjących skromnie z jednej emerytury. Wymyśliłam sobie prezent na gwiazdę , fotel uszak z podnóżkiem. Czytam bardzo dużo, niejednokrotnie bolą mnie lędźwie od siedzenia, może ten fotel ulży?

30 listopada 2021 , Komentarze (3)

Wielokrotnie uzmysławiam sobie, że nie dostrzegamy cudów, które obok nas zachodzą, istnieją. Dziś naszła mnie taka myśl, gdy wczesnym popołudniem usiadłam z kawą i książką. Na stoliku obok świeczka wypalała się w głąb, tworząc piękny lampion. Za oknem wirowały płatki śniegu i było tak romantycznie, aż dech zapierało. Rano o 7 oglądam na Zoom tv podglądy z różnych miast Polski. Dziś bajecznie wyglądał Kraków  z Wawelem w tle, Poznań z kopułą barokowego ratusza, Chełmno z oświetlonym rynkiem,aż uśmiech sam się pojawił. Rano pojechaliśmy na cmentarze, pościągać ostatecznie  kwiaty z 1 listopada. Na Witominie wszystko pomarzło, a bukiet okrągłych chryzantem w wazonie został utrwalony przez mróz , wyglądały prześlicznie. Zostawiłam je, na oblodzoną płytę trafił ładny wianek z igliwia, z szyszkami, w środek wstawiłam doniczkę z Poisencją. Na Oksywiu pięknie przetrwały kuliste białe chryzantemy w dużych donicach, zostawiłam je i ozdobiłam płytę jak wyżej. Wracaliśmy zmarznięci, bo wiało dużym chłodem, jeszcze wyjście po zakupy, do biblioteki i tyle z życia na zewnątrz. Na obiad reszta kalafiorowej z wczoraj i obiecany makaron ryżowy z warzywami. Niezłe, ale za tłuste danie jak dla mnie, raczej nie będę powtarzać. Na jutro zrobiłam zupę z czerwonej soczewicy, akurat pora odpowiednia na taką rozgrzewkę. W przedpokoju postawiłam pierwsze ozdoby świąteczne, gdy przechodzę, mam od razu ochotę na więcej. Ale to jutro, zgodnie z obietnicą daną sobie. Wczoraj sięgnęłam po książkę, która zawsze wprawi mnie w dobry humor, to "Teren prywatny" Barbary Kosmowskiej. Książka skrzy się  dowcipem, świetnymi opisami i porównaniami. Serdecznie polecam. Jutro mąż zaczyna swoja rehabilitację, we czwartek wymiana licznika gazowego, w kinie nie ma nic ciekawego, posucha kulturalna. Tv mnie nie interesuje, zostaje lektura i muzyka. Właśnie  Vivaldi pokazuje swój kunszt. A w nocy słuchałam swojego organizmu , który przyjął dwie szczepionki. Nic się nie działo, lekki ból ramienia i tyle. Dziś wyśpię się za wczoraj. 

29 listopada 2021 , Komentarze (4)

po konsultacji z lekarka, że wezmę obie szczepionki. Wczytałam się potem w rekomendacje medyczne, są jak najbardziej za.  Wszystko przebiegło sprawnie i szybko, na dodatek profesjonalnie, bo w przychodni. Najpierw temperatura i ciśnienie, potem  odpowiedź na moje pytanie, kiedy będę mogła przyjąć dawkę przypominającą.  I poszło od razu, i tak jest ok. Nic nie czuję, na razie, mam dwa ramiona oklejone , to wszystko.  Mąż  także przyjął grypę, mamy to za sobą, a podobno ta choroba ma w tym roku ostro atakować. Nawet nie wiedziałam, że  w zeszłym sezonie , na grypę chorowało w Polsce 3,7 mln. ludzi.  Powikłania mogą być poważne, wole tego uniknąć. To normalne szczepienie, nie robię z tego faktu żadnej sensacji, i tak powinno być.  Nadal trzymam się postanowień dot. słodyczy. Dziś tylko  czekolada gorzka, 2 kostki. Na śniadanie owsianka z jabłkiem i jogurtem, ale żołądkowo nie czułam się dobrze po  zjedzeniu.  W południe 2 kromki razowca z chudą szynką i ogórkiem kiszonym  +_ kawa z mlekiem. Te kiszone kupiłam  specjalnie, aby dodawać do jedzenia, bo pomidory już wstrętnie smakują.  Na obiad wieczorny będzie zupa kalafiorowa , pure ziemniaczane i kotlety mielone z szynki w sosie grzybowym. Do tego buraczki. Na deser borówka + porzeczka czerwona.  Kalorii nie liczę, ale wieczorami głodna nie jestem. Spore zakupy w Lidlu dziś, już z myślą  o świętach.  Nawet czarny kawior kupiłam i dekuje się teraz  na balkonie. Poza tym dwie Poisencje, to dla bliskich na groby. Mąż dokupił jeszcze wianki z igliwia, z szyszkami, takie ozdoby teraz postawię. Jutro na obiad zaplanowałam makaron ryżowy z warzywami, produkty już mam, reszta to drobiazg. Mam zamiar odwiedzić bibliotekę, bo sporo przeczytałam, teraz czas na zmianę.  Wczoraj wymienialiśmy z synem informacje na temat prezentów gwiazdkowych, coś tam uzgodniliśmy, jeszcze trzeba doprecyzować. Wpadła mi w ręce informacja  turystyczna zabrana z Kalisza, odwiedzonego pod koniec lipca.  Jak już wspominałam, spaliśmy w hotelu, który był kiedyś fabryka porcelanowych lalek. Lalki te znane są na całym świecie, a producent był pochodzenia żydowskiego.  We wrześniu na ul. Niecałej było w Kaliszu święto upamiętniające tę historię. Wędrując po mieście Kalisz mijaliśmy co rusz informacje dot. fabryki fortepianów, naprawy instrumentów, a to wszystko w przedwojennej historii miasta było dziełem społeczności żydowskiej. Z ogromnym smutkiem i żalem patrzyłam i czytałam o wydarzeniach z 11 Listopada br. właśnie z Kalisza, który  uległ najazdowi Hunów.  Tak wszystko można sprofanować, łatwo to przychodzi niestety.

28 listopada 2021 , Komentarze (5)

odwołałam wizytę na szczepienie przypominające. Zapiszę się na termin za 2 tygodnie. Tak będzie bezpieczniej. Taka refleksja naszła mnie w łóżku, rano po prostu anulowałam wizytę. Jutro przy grypowym szczepieniu zapytam źródła, czyli lekarza. Oby wiedzieli, a jak nie, cóż, poczekam.  Na razie postanowienia planowane ok. Rano twaróg, z zielonym ogórkiem i pieprzem, z pomidorów zrezygnowałam, bo są wstrętne o tej porze. Herbata Earl Grey, plaster szynki , plaster sera żółtego , 2 kromki pieczywa ciemnego. Ok. 13 mix sałat z jabłkiem, ogórkiem oliwkami, czerwona cebula, konfitura z tejże, z serem grana padano, z sosem vinegret + jeden kotlet mielony na zimno z szynki wieprzowej, kawa z mlekiem i 2 kostki czekolady. Na obiad będzie miseczka rosołu, pieczony schab  w sosie z pieczarkami i warzywami + kasza gryczana i surówka z kiszonej kapusty. Ale to dopiero koło 17-18.  Mąż zajada się obok mnie słodyczami, jeszcze mnie nie ciągnie. Tak było przy rzucaniu palenia, ułożyłam sobie w głowie, że muszę i wyszło.Spacer po Gdyni, już ustrojonej w ozdoby świąteczne, gdy będzie ładna pogoda , taka ze śniegiem, to wieczorem przejdziemy się, aby podziwiać. Dziś nałożyłam sukienkę, w której często chodziłam do pracy. Jest wymiarowo dobra, co cieszy. Z wiekiem staję się damą, cieszy mnie ubranie eleganckie, nie tylko dresy i wyciągnięty sweter w domu, a do tego rozdeptane kapcie. Lubie wygodę, ale bez przesady, abym wyglądała jak baba do kopania grządek. Niech bliscy zapamiętają mnie  w dobry sposób.Pogoda z rana zapowiadała się optymistycznie, aktualnie niestety jest pochmurnie i zanosi się na jakieś opady. W przyszłym tygodniu czeka mnie znów wizyta na grobach rodziców, trzeba pewnie już zlikwidować chryzantemy. Zastanawiałam się, co położyć zamiast kwiatów świeżych, które przecież nie przetrwają. Padło na igliwie, na hali kupię jakieś wianuszki , najlepiej z szyszkami i na razie tyle. Lepiej dopiero przed Bożym Narodzeniem.

27 listopada 2021 , Komentarze (9)

Już dziś , po powrocie do domu jedliśmy według planu, który chcę wprowadzić od jutra. Rano, jeszcze w Ciechocinku śniadanie było obfite, podróż trwała tylko 2 godziny z kawałeczkiem, tak więc o 12 już wstawiałam rosół.  Ok. godziny 13 tylko druga kawa i owoce, obiad jedliśmy o 17 , i tak chcę jadać. Dwa duże posiłki  i jedna przekąska.  Od jutra zero słodyczy, ciekawa jestem , kto dłużej wytrzyma, ja czy mąż, który jest ogromnym łasuchem, ale chudym jak szczypior. Ta niesprawiedliwość nie podoba mi się🤪.  Zapisałam się na wtorek na przypominającą szczepionkę , nie wiem, czy nie będzie ona kolidować ze szczepionka na grypę. Zapytam przy grypowym kłuciu, które jest dzień wcześniej.  Zrobiłam dziś schab przekładany boczkiem, dodałam pieczarki, warzywa korzenne, dużo przypraw ziołowych, wyszło smacznie, ale jutro podam z kaszą, nie z ziemniakami, które tak uwielbia mój luby.Mam sporo sałaty, zrobię ją jutro na przekąskę, kupiłam mandarynki, o których czytałam samo dobro. Mam zamiar znów ćwiczyć rozciąganie, rolowanie piłeczką, itp.  W domu ciepło było, mimo zakręconych kaloryferów. Gotowałam przy szeroko otwartym oknie, tak było ciepło. Pranie jedno już zrobione, reszta później, trzeba dawkować czynności.  Ach, chce także ograniczyć pieczywo, właściwie do 1-2 kromek dziennie. Zrobiłam także napój na odporność , z imbiru, cytryny i miodu, nie zaszkodzi  wypić. Dziś pójdę spać z lekkim żołądkiem, nie obciążonym obiadokolacją  składająca się z przystawki, dania głównego i deseru. Niby zima to nie czas na ograniczanie jedzenia, ale ja będę jadła do syta, tylko inaczej. Plan jest dobry, zobaczymy, co z niego uda się zrealizować. Oby wystarczyło silnej woli, jak przy wychodzeniu z nałogu papierosowego. Wczoraj z ust p. Morawieckiego usłyszałam, że UE nie zgodziła się na O VAT od żywności. A prawda jest taka, że Polska nie składała żadnego wniosku o obniżenie VAT, a poza tym konwencje UE nie pozwalają na całkowite zniesienie VAT, można natomiast to obniżyć, tylko trzeba zawnioskować. Już kiedyś tak było, że władza okłamywała naród, czyli wraca to, czego tak sie obawiamy, czyli komuna. 

26 listopada 2021 , Komentarze (1)

Jutro wracamy do domu, czas szybko leci, niestety. Ale tężnie, a właściwie teren przy zaliczony( tężnie w remoncie), wędrówka wałem p- powodziowym do Słońska i z powrotem do Ciechocinka, zaliczona, Nieszawa zaliczona, kawiarnia Wiedeńska zaliczona, wszystkie parki i skwery także , wędrówka po Ciechocinku również. Dziś były ostatnie zabiegi, ach jak przyjemnie  w kąpieli borowinowej z hydromasażem, potem masaż i można odpłynąć. Wczoraj miałam masowane mięśnie głębokie, uff, bolało. Ostatni spacer przed południem, po zakupach w Biedronce i w Intermarche. Zakupy  zrobiłam dla potrzeb domowych, wracamy w sobotę, nie będzie mi się chciało wychodzić w Gdyni do sklepu. A wszystko w samochodzie jak w lodówce.Znów podziwialiśmy piękne a zaniedbane domy w Ciechocinku.  Uzdrowisko obchodziło 185 lat istnienia, oglądaliśmy stare zdjęcia , Ciechocinek jeszcze pod zaborem rosyjskim , a już był sławny. Udało mi się zapisać dziś na szczepienie p-ko grypie.  Mamy termin już na poniedziałek, a szczepienia są darmowe.  Czytałam ostatnio  artykuł o lekceważeniu grypy i powikłań po niej. Coraz więcej ludzi choruje, lepiej być ostrożnym i zabezpieczonym, aby ewentualna choroba przebiegała lżej. Znam coraz więcej osób po Covidzie, coraz więcej  tych,którzy bliscy umarli z tego powodu. I naprawdę dziwię się, gdy słyszę, że  rząd  dużo robi w walce z pandemia. Och, jak ta polityka i potrzeba poparcia potrafi namieszać w głowach. Czytałam wczoraj o filmie dokumentalnym "Truflarze", mam zamiar obejrzeć go bezwzględnie. To opowieść o grupie starszych mężczyzn we Włoszech, zbierających białe trufle dla sportu, dla zajęcia, dla rozrywki. opowieść o ich stosunku do życia, do przyrody , do zwierząt.  Czekam na seanse. Jeszcze ponad miesiąc  do Bożego Narodzenia, a powoli zaczynam planować. Ale najpierw free od słodyczy, przez cały adwent.  Czy dam radę? Postaram się, zrobię to dla siebie tak, jak kiedyś rzuciłam palenie. Z dnia na dzień. Ostatni Newsweek wstrząsnął mnie swoimi artykułami. Szczególnie wywiad z mieszkańcem Podlasia, który pomagał uchodźcom.  Polecam, jeżeli ktoś  zdaje sobie sprawę z braku humanitaryzmu na tamtym terenie wobec uchodźców. 

25 listopada 2021 , Komentarze (7)

Nie będę pisać o zaniedbaniach w walce z Covid -19, bo bezradność i bezczynność rządu mnie dobija. Wolę tematy słodsze, jak czekolada. Uwielbiam ją i tyle, ale nie chodzi o jakąś badziewiastą  maź typu Milka , chodzi o prawdziwą  czekoladę, gorzką , np. belgijską, chociaż i inne,  te z minimum 70% kakao biorą mnie za serce. Gdy Polska była w czarnej d...e komuny, nigdy, ale to nigdy nie jadłam słodyczy czekoladopodobnych. Erzac nigdy mnie nie interesował. Zbierałam kasę na dobrą czekoladę , kupowaną  na straganach handlarzy sprzedających towary z zagranicy. W Gdyni to było możliwe, bo marynarzy u nas było ogrom. Dziś w Ciechocinku powoli odpędzam się od widoku  pięknie opakowanych  słodyczy, chociaż wcale nie jest to trudne, bo ja marzę o brownie, o czekoladowych kremach, o cieście Murzynek. Te  słodycze w pozłotkach nie są smaczne. A od najbliższej niedzieli adwent i szlus . Zero  słodyczy, ale......, ale na kostkę gorzkiej czekolady pozwolę sobie codziennie, w ramach wzmocnienia magnezowego. Tu, w Ciechocinku jesteśmy karmieni po królewsku, desery jak marzenie, wspaniałe dania i zupy. Wejdę więc  w adwent bez specjalnej tęsknoty za słodyczami.  Wczoraj widziałam reportaż o kupowaniu fałszywych paszportów covidowych i unikaniu szczepionki.  Nie rozumiem tego, przecież  paszport można mieć za darmo, szczepienie też darmowe, to o co chodzi?  Nie miałam o tym pisać, ale jak to ignorować?  🤔. Dziś pojechaliśmy do Nieszawy, zapyziałego miasteczka, które grało w kilku filmach, ostatnio w Weselu Smarzowskiego. Jak tam jest smutno, brudno, pusto i liszajowato.  A Nieszawa ma kilka fajnych zabytków, piękne domy , zaniedbane do imentu,  wspaniałe widoki na Wisłę, z bulwarami nadrzecznymi. To mogłaby być mekka dla artystów, tylko trochę  starań, kasy i pomysłu. Aż się prosi, aby  otworzyć tam kawiarenki, sklepy  dla plastyków, dla hobbystów, dla rzemieślników. Dać pracę tamtejszym, bo siedzenie na przystanku autobusowym to ich jedyna rozrywka.  I na to powinny być wydawane polskie podatki. Bo ta mała , prowincjonalna Polska jest ciekawa i może także zachwycać, Tylko potrzebuje szansy.

22 listopada 2021 , Komentarze (10)

Jesteśmy w Ciechocinku drugi raz w tym roku, pierwszy był w maju, przed sezonem, teraz jest po sezonie. Ten drugi raz jest tak smutny jak listopad. Nasz pobyt ok. , to miasto i jego organizacja jest smutna. Ulice oświetlone tylko  z jednej strony, wiszą ozdoby świąteczne, ale  się nie świeca, sklepy zamykane są  w większości o 17, tężnie w remoncie. Potrafię znaleźć w tym smutku i dobre strony, bo np. dziś było wspaniałe słońce, w sam raz na długi spacer  stronę Słońska, wałem p- powodziowym powrót, park jeden, drugi. wyszło ponad 10km, bo jeszcze wieczorem poprawiliśmy. Zabiegi mamy wczesnym popołudniem, tym samym po śniadaniu wędrujemy.  Kuracjusze są, sporo sanatoriów otwartych, ale infrastruktura towarzysząca zamknięta. Sporo domów zamkniętych na głucho lub opuszczonych. Oj nie dla mnie takie miejsce na stały pobyt. Planowałam kino, ale ono otwiera się wyłącznie w niedziele, a wtedy już będziemy w Gdyni. Poza tym pustka i cisza.Na szczęście mamy książki, radio no i siebie. Moje lędźwie będą wymasowane, mięsień gruszkowaty także, mięśnie szyjne nie są mocno zestresowane tym razem. No i kąpiele, wygrzałam się dziś w borowinie, wymasowałam  hydro, rozluźniłam.Pobyt uważam za udany juz drugiego dnia. Pozdrawiam was.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.