Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 247810
Komentarzy: 6501
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 18 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

1 stycznia 2022 , Komentarze (7)

rozpoczęłam  od  ćwiczeń rozciągających powięzi. Namówiłam małżonka, aby także uczestniczył , i tak oboje kulaliśmy się po dywanie.  Śniadanie noworoczne syte, świąteczne, jak zaplanowałam. Na obiad dziś bitki  wołowe + rosół z kaczki. Także niezbyt dietowo, ale jak smacznie!  Pogoda do  ... czarnej dziury, ciepło, pochmurno i deszczowo. Przyjezdni  atakują plażę, co widzę na podglądzie tv. My wybierzemy się  w świat zewnętrzny trochę przed kinem, na dziś tyle wystarczy. Choinka powoli się sypie, może trzeba będzie ją rozebrać przed Trzech Króli?  O północy telefon od panicza, który imprezował u siebie, ze znajomymi, w sposób składkowy. Moje dziecko ma po alkoholu doskonały humor, a zatem usłyszałam, że kocha nas niezmiernie, że jesteśmy wspaniałymi rodzicami, że życzy nam dużo zdrowia , itd. Ach, jak cieplutko zrobiło mi się w moim wnętrzu!  Cóż, poza tym noc spokojna, choć krótka.  Aktualnie cisza w całej kamienicy, widocznie ludziska odsypiają.  Moja niecierpliwość i zapobiegliwość w planowaniu skutkowała  rezerwacją noclegu w Ciechocinku, na dzień przed datą rozpoczynającą sanatorium. Ponieważ tam akurat nie można przyjechać 1 dzień wcześniej, pojedziemy  do hotelu, prześpimy się i rannym ptaszkiem zawitamy u drzwi obiektu. Przy okazji rezerwacji   dostałam zniżkę Genius, a całość można odwołać bezpłatnie do 12 lutego. I to mi pasuje. I na dodatek ze śniadaniem, w standardzie świetnym, co nie zawsze jest oczywiste.  I tak zaczęłam nowy 2022 rok, oby był lepszy . Czego życzę wszystkim, bez względu na poglądy, religię, szczepienie lub jego brak ( a brak jest egoizmem).

31 grudnia 2021 , Komentarze (5)

to nie był dobry rok dla Polski, dla świata. Dlatego chciałabym, aby 2022 był lepszy, ale to w dużej mierze jest uzależnione od nas. Dbajmy o siebie, o swoje zdrowie , o zdrowie bliskich i dalszych. Dbajmy o planetę, bo to nasza ziemia, która musi znosić wszystkie świństwa jej wyrządzane.  Dbajmy o kulturę w mowie, w zachowaniu, bądźmy życzliwi dla siebie nawzajem, dostrzegajmy innych, a ich inność niech nie razi. My także  w cudzym kraju jesteśmy inni. Niech nas nie dzieli religia, polityka, sposób życia. Nie dajmy się manipulować politykom , miejmy odwagę  stawiać pytania, żądajmy odpowiedzi.  Tego życzę z całego serca Wam i sobie w 2022 roku.

Dziś pogoda okrutnie paskudna, bo pada, kropi i znów leje. Temperatura zwariowała, jest +13 stopni.  Spacer był krótki, nad morze, śnieg zniknął zupełnie, ale brak wiatru i deszcz powodują  coś dziwnego, nie do oddychania. Ostatni dzień roku spędzimy w domu, czas szaleństw różnego rodzaju poza domem minął bezpowrotnie. Nie żałuję, wolę  muzykę ( np. dziś w Antyradiu wspaniały rock  mojej młodości, ale i Pidżama Porno), kapkę wina, coś na ząb i kilka pląsów dowolnych. Z powodu pogody spaceru noworocznego do Orłowa nie będzie, będzie za to kino i nowy Woody Allen. Zaczynany  rok 2022 kulturalnie i  w sposób ulubiony.  Dostaliśmy skierowanie do sanatorium w Ciechocinku, od połowy lutego.  To będzie nasz 3 pobyt w tym mieście w okresie roku. Cieszę się i jak to ja, powoli układam klocki , co zabrać jak  zapakować, itp bzdety dla jednych, a dla mnie coś ułatwiającego życie. Martwię się, jak wszyscy, jakiej wysokości rachunki dotrą do nas po 1 stycznia.  Martwię się nadal kondycją Polski na arenie międzynarodowej, niszczeniem oblicza kraju uznawanego za wzór  - kiedyś.  Nadal dużo czytam, staram się zdrowo odżywiać siebie i męża. Postanowień noworocznych nie robię , bo moim zdanie one ograniczają. Będę żyć  jak dotychczas, zważając na to co szkodzi, a co pomaga.

17 grudnia 2021 , Komentarze (5)

Dziś kolejna rocznica  strajków na Wybrzeżu w 1970r. Miałam wówczas  15 lat i przerażał mnie tłum  strajkujących na ulicach,  wojsko i czołgi, megafony, godzina milicyjna. I to wszystko działo się z powodu  drastycznych podwyżek cen. Dziś dzieje się to samo, jakieś deja vu  fundują nam ludzie z PiS . I na dodatek lex TVN, wbrew opinii  biura legislacyjnego Sejmu prowadzono obrady komisji, w głosowaniu  w Sejmie brał udział poseł Mejza, który podobno wezwany został do głosowania przez Kaczyńskiego. Mam  dość, nie potrafię pisać tu tylko o pierdołach pt. ile zjadłam, co zjadłam, jaka waga itd.  Dla mnie ważne jest życie, jego jakość, która winna być gwarantowana przez tych, którzy winni pracować dla narodu, nie dla  siebie. Bo tak przyrzekali. Rozmodlony kraj o. Rydzyka jest mi absolutnie obcy, nie rozumiem  ludzi igrających z Covid-19, chodzących bez masek w tłumie sklepowym, ignorujących naukę i wiedzę. Polska jest coraz bardziej osamotniona w Europie, a na naszych granicach wschodnich robi się coraz cieplej i gęściej. Jestem zrozpaczona i zdołowana, przybita beznadzieją i brakiem sensu. Nie potrafię cieszyć się tylko  ptaszkiem za oknem, listkiem na krzewie czy kwiatem róży.  Jakość życia jest dla mnie ważna  i pisząc o jakości mam na myśli stabilne państwo, bezpieczeństwo granic i zdrowia ludzi, świadomość  i pewność, że mój kraj będzie zabiegał o dobro dla wszystkich.  Rozglądam się wokół i widzę , i słyszę i oglądam chamstwo, biedę, zaniedbanie , lekkomyślność i pazerność . To mnie dobija. Dlatego zawieszam na jakiś czas moje wizyty na VItalii.  Życzę wam spokojnych i zdrowych świąt Bożego Narodzenia. 

14 grudnia 2021 , Komentarze (3)

13 grudnia 1981r. miałam lekko ponad 26 lat, syn ukończył pół roku, a ja byłam na urlopie macierzyńskim. Wracaliśmy z mężem o 1 w nocy z brydża u jego kuzynki, ulice puste, cicho, śnieg pięknie wyciszał wszystko. Rano okazało się, że na długie 2 lata Polska stała się krajem reżimowym. W sklepach zero towaru, zdobywanie jedzenia to była sztuka, coraz więcej informacjo o aresztowaniach i internowaniu. Obce słowa, mało nam mówiły, ale całym sercem byliśmy  za uwięzionymi. Dziś młodzi nie znają znaczenia wolności odzyskanej, zdobytej, oni ją zawsze mieli. Poznanie historii tamtych czasów powinno być obowiązkiem.🙁. Podobno w Krakowie dziś smog jak cholera, nie da się oddychać. U nas nad morzem ładnie, bo spokojnie wiało, oddychało się pełną piersią . Zwyczajowa wędrówka nad morz, bulwarem , powrót parkiem i główna ulica miasta, aby zajść do Lidla. Poczyniłam zakupy drobiu kaczego na święta, aby już nie martwić się i nie zachodzić do sklepów. Wczoraj byliśmy natomiast w galerii, kupiłam w Vistuli prezenty dla synka, z pewnością się ucieszy. Dla siebie zamówiłam piękne skorupy portugalskie i włoskie. Kolorowe, cudnie wykonane i na dodatek praktyczne. I właśnie wczoraj wpadły mi w oko okrągłe cukinie, które dziś pożytkowałam na obiad. Nafaszerowałam je podsmażonym farszem w postaci pieczarek, cebuli, pomidorów suszonych papryczki chilli i zielonej pietruszki. Wszystko zapakowałam do wydrążonej cukinii, przykryłam kołderką z mozzarelli, dodałam passatę pomidorową , i do pieca. Jedliśmy to cudo z ryżem, pycha!!!! Na Vitalii  cisza przed świętami, zapracowane kobiety jak myszki znoszą do domów towary potrzebne dla rodziny. Jako emerytka mam czas na te wszystkie zaklęcia przedświąteczne, dlatego rozumiem. 

12 grudnia 2021 , Komentarze (1)

Dziś niedziela, na dodatek handlowa, postanowiłam nie wychodzić. Na ulicach sporo ludzi, co widać przez okno. Daruję sobie tę przyjemność i zrobię sobie wolne od codziennych zachowań. Oboje dziś dłużej pospaliśmy, chociaż okno było zamknięte całą noc.Rano zrobiłam irygację zatok, miałam mocno zapchane górne drogi oddechowe. Potem przed dłuższy czas przy każdym schyleniu się leciała mi woda z nosa. Akurat takie wolne przydało się na ten zabieg. Przygotowałam serwety, obrusy, bieżniki świąteczne, ułożyłam swetry i bluzki w szafie, nastawiłam pranie. Na obiad barszcz ukraiński z fasolą, gulasz z indyka z makaronem i kiszona kapusta. Na deser owoce w postaci borówek, banana i kiwi, wszystko pokrojone, wymieszane, smakowite. Czytam znów sporo, bo i co robić zimą? Nie lubię dziergać , szydełkować,chociaż umiem. Ale co z produktami mojej pracy zrobić? Wole malować, ozdabiać, stroić. Zaparzyłam dziś herbatę do podlewania kwiatów, bo ostatnio czytałam, że to dla nich zdrowe. Fusy z dzisiejszej kawy zakopałam w doniczkach, też nawóz. Zaczynam pakować prezenty, w Ikea kupiłam fajny biały sznurek z papieru, będzie ładnie zdobił kolorowe opakowania. Mam zamiar jutro pojechać po zakupy spożywcze i chemiczne, takie na dłuższy czas, aby już nie stać w kolejkach po rzeczy oczywiste. Przy okazji dokonam częściowego zakupu prezentów dla syna, bo inna część "idzie" zakupiona  internetowo. A' propos zakupów internetowych, ostatnio męża komórka atakowana jest informacjami o paczce, która podobno nam już, lada moment dostarczą, potem o tym, że paczka została przekazana do poczekalni, potem znów próba dostarczenia, itp. To nowa metoda na uzyskanie danych , olewamy to, bo nie wchodzimy w żadne nieznane i nielogiczne informacje czy atrakcje z zasady. Ale uwaga, wróg nie śpi.

11 grudnia 2021 , Komentarze (8)

Czytam książkę Janusza L. Wiśniewskiego pt" Wszystkie moje kobiety". To książka, z której można się dowiedzieć wiele ciekawych rzeczy naukowych. Poznać można, że pisarz jest osoba zajmującą się naukami ścisłymi. A język literacki książki  jest po prostu bajeczny. To nie takie tam babskie ple ple, przerzucanie się słowami , aby była jakaś treść.  To książka czytana długo i wnikliwie, ale jak doskonale oddaje naturę kobiety.  Gdy czytałam kiedyś dawno dawno "Zespoły napięć "tegoż autora, zachwyciłam się opowieścią o żonie towarzyszącej mężowi na jakimś biznesowym spotkaniu, gdy szara myszka ( postrzeganie męża) znalazła się w świetle zainteresowania, bo posługiwała się w rozmowie  kilkoma językami obcymi, przechodząc z angielskiego na niemiecki, z niego na włoski czy hiszpański. Mąż potraktował tę sytuację jako potwarz, sam ledwo dukał w obcym języku, to jak ONA mogła być lepsza?  To wówczas moim marzeniem stała się umiejętność  posługiwania się językami obcymi  , kilkoma językami, w mowie i w piśmie na poziomie znajomości języka polskiego. Marzenie nierealne, chociaż na dziś angielski  jest ok., we włoskim mam jeszcze trochę zahamowań, ale sporo rozumiem i przy pomocy intuicji mogę się porozumiewać. Co ważne, mam dobry słuch do języków, dobrze akcentuję, a to sporo ułatwia. Rosyjski znam z liceum i z podstawówki i jako słowianka także posiadam dany nam przez komunę dar  rozmowy i rozumienia  tego języka. To o wiele mniej niż umie syn, który  wygłasza za granicą wykłady w języku angielskim. Ale cóż, ja dziś tej umiejętności już nie muszę posiadać. Imponowała mi zaciętość , wola i potrzeba znajomości języka angielskiego Donalda Tuska, tak wyśmiewana przez  wielu zawistników. To w świecie polityki dzisiejsza konieczność, bo nie można się ograniczać do "I can, I can, I can"   W świecie żywienia i diety bz. Nadal mam odloty zupełnie zbędne pod kątem  produktów zakazanych. Mój organizm jest tak pokręcony, że  nieraz mam dosyć dywagacji co można, a czego nie. Powinnam jeść tylko ciemne pieczywo, bo zdrowsze, ale moja wątroba i żołądek nie wytrzymują takiego ciężkiego pieczywa. Nadciśnienie także wyklucza wiele produktów, a niedoczynność tarczycy dodatkowo.  Jedyna i ostatnia ciotka męża lat 89, chorująca na zapalenie trzustki, wazy aktualnie 45 kg, bo leczy się piciem jedynie wody. Aby wypłukać toksyny i zbędności. Z pewnością nie byłoby mnie stać na takie poświęcenie, bo przy tej kuracji kobieta tylko leży, nie mając sił na cokolwiek. Z resztą nic dziwnego. Wsłuchanie się w swój organizm jest absolutnie niezbędne, chociaż i on wielokrotnie robił mi psikusy, pozbawiając możliwości spożycia tego, co było dozwolone. Dziś wypiłam sok wyciśnięty z buraków, podobno samo zdrowie. Po 15 minutach tak rozbolał mnie żołądek, że w sklepie musiałam zaciskać zęby. I jakiż to był powód?  A przecież wielokrotnie pijałam taki sok  , i to z przyjemnością i bez sensacji.  Czosnek zdrowy? tak, ale nie dla mnie, bo po czosnku mam wzdęcia i bóle. I jak tu żyć ? Nawet nie ma kogo zapytać . 

8 grudnia 2021 , Skomentuj

zimowej herbaty, takiej  mocnej , z sokiem malinowym. Wczoraj raczyliśmy się taką  po powrocie z urodzinowego obiadu. Dziś taki napój jeszcze bardziej wskazany, bo za oknem jest -6 stopni i wieje chłodny wiatr. Zima przypomniała nam o jej mroźnej twarzy.  Całe szczęście, że mam w domu jakieś zapasy, bo dziś nie wychodzę. Patrzę na uwijające się ptactwo, jedzące powieszone smakołyki. Dla nas też będą, bo dziś ogórkowa, jedna z ulubionych zup Polaków, a poza tym dojemy perliczkę.  A urodzinowy dzień wypadł  smacznie i miło.  Najpierw był spacer nad morzem, chociaż duło  zimnem , aż miło.  W drodze powrotnej weszliśmy do knajpki przy bulwarze, ogrzaliśmy się ciepłym napojem, kubki smakowe uraczyliśmy sernikiem. Odebraliśmy prezent urodzinowy dla męża z Yves Rocher, przy okazji nabywając dla jubilata serię kosmetyków. Dbam o mojego mena, dlatego też nigdy nie dają mu tyle lat , ile ma. Na obiad poszliśmy do włoskiej restauracji, bo oboje lubimy. Focaccia  z rozmarynem, karafka wina, tagliatelle con verde ( ja) , karkówka grilowana na kamieniu ( mąż)  W  restauracji pusto, niestety, żal mi osób prowadzących własne interesy.  Po południu ciasto w domu, lektura ulubionej książki, słuchanie muzyki, rozmowy z osobami składającymi życzenia.  Tak minął dzień urodzin mężowi. A rozmawialiśmy o naszym dzieciństwie, przypominając sobie najsmutniejsze  oraz najcudowniejsze chwile z naszego dzieciństwa.  Oboje niestety wspominamy  choroby i pobyty w szpitalach, kiedy mieliśmy po kilkanaście lat. Tak się złożyło. A chwile radosne, to zawsze jakieś wakacje, pierwszy rower, wyjazd na upragnioną wycieczkę, jak to u dzieci.  W nocy zimno było, ale nie daliśmy rady spać przy zamkniętym oknie, dlatego rano w sypialni byłą lodówka.  Ale spało się znakomicie!  Tylko kwiaty zabezpieczyłam przed zimnem.  Pora zabrać się za wypisywanie kartek świątecznych, za pakowanie prezentów już zakupionych. To też forma wyczekiwania  na święta, przybliżanie ich. Znów muszę przygotować białą porcelanę Rosenthala, używaną dwa razy w roku. Ona  dodaje takiego uroku, takiej podniosłości każdej uroczystości. I już czekam na tę chwilę, gdy zapalę świece wigilijne, gdy ich blask odbije się w srebrach stołowych, w kryształowych kieliszkach, gdy zapach jedliny podniesie nasz nastrój świąteczny. Ach, kocham Boże Narodzenie i tyle. Nawet piosenki  okazjonalne mi nie przeszkadzają, chociaż mąż ucieka, gdy słyszy. Ja kocham to świąteczne badziewie  i tyle.

6 grudnia 2021 , Komentarze (5)

Mam lekkiego doła dziś, bo zimno, ciemno i ponuro jakoś. Wprawdzie wyszliśmy nad morze, i to wcześnie, i mimo śniegu i wiatru, ale poprawa była chwilowa. Gdy wiatr zimny smagał  mi twarz, gdy czułam krupę śnieżną na policzkach, jakoś tak lepiej mi było. Po powrocie znów te codzienne czynności , powtarzanie ich  zaczyna mnie nudzić. Wprawdzie dziś był w kuchni dzień resztkowy, czyli inwencja była, ale na tym się skończyło. Zapiekanka z resztek wyszła smaczna, a dodatek ryżu do paelli trafiony. Wykorzystałam w ten sposób mięso z rosołu, garstkę pieczarek, kawalątek kiełbasy, pół cebuli i najmniejszą puszkę groszku.  Starłam na to grana padano i tyle. Ostatnio kupuję i jem sporo ogórków kiszonych, widocznie organizm potrzebuje. Jutro urodziny męża, obiad na mieście, mam więc z głowy. Nawet pisać mi się nie chce, blokada czy co? Pozdrawiam zatem i do lepszego.

5 grudnia 2021 , Komentarze (3)

Spacer dziś wcześniej, aby uniknąć przejazdu motocyklowych Mikołajów. Spalin tyle wówczas, że strach oddychać. Cóż, to atrakcja dla dzieci, już coroczna. Poza tym odwiedziliśmy kiermasz świąteczny ( tylko my w maseczkach), kupiłam ciepłe, wełniane skarpety i ciepłe rękawiczki. Chyba będą potrzebne w tym sezonie.  Zimno było. Dziś wyjątkowo boli mnie mięsień gruszkowaty, rozciągałam go trochę, muszę powtórzyć za jakiś czas, i to przed snem. To chyba od czytania na siedząco. Cóż, coś za coś.  Zrobiłam lekki porządek z kwiatami doniczkowymi, coś tam przycięłam, coś przestawiłam w inne miejsce, coś uporządkowałam. Poza tym nuda, niedzielny obiad taki typowy, bo rosół i pieczony drób, kawa po obiedzie,  książka i tyle. Atrakcji brak, czekam na finał Masterchefa. Od jutra mam zamiar zabrać się za porządki . Takie mniej widoczne, bo w szafkach, w szafie, w kuchni. Powoli, a wszystko będzie zrobione do świąt. Wczorajszy film "Truflarze"  przyciągnął sporo ludzi, mimo późnej pory ( 20:15) i pomimo faktu, że to film dokumentalny. Ciekawe spojrzenie na pasję życia w formie zbierania trufli niekoniecznie na zarobek. Pokazano także drugą stronę tego procederu, aukcje, sprzedaż pozarynkowa , mafie trujące psy , ukochane przez bohaterów. A bohaterowie to wiekowi ludzi, jeden z nich miał 87 lat, a nocami wędrował w poszukiwaniu tego złota dla smakoszy.  Piękne pejzaże Piemontu zimą i jesienią. Punkt Lotto mijany po drodze pokazał , że do wygrania jest 10  milionów . Znów bawiliśmy się w grę : co bym kupiła, gdybym wygrała. Trudno było zdecydować, bo w naszym wieku potrzeby są znacznie ograniczone. Z pewnością byłoby to mieszkanie/dom w Portugalii  północnej, gdzie spędzalibyśmy czas od Wielkanocy do  połowy października. Tak mamy marzenia i niech tak zostanie.

4 grudnia 2021 , Komentarze (5)

Dziś wędrówka nad morzem była, chociaż zimno i wiało z północy. Ale ruch jest absolutnie niezbędny, dlatego był. I sporo ludzi nad morzem, prawie wszyscy z psami. Zakupy zrobione wcześniej, po powrocie nastawiłam rosół , przygotowałam perliczkę do pieczenia, zrobiłam gulasz z indyka. Wieczorem wychodzimy do Muzeum Emigracji do kina. Dziś w RMF Classic słyszałam wywiad z Wiceprezydent Gdyni, która namawiała Krakowian do odwiedzenia Gdyni. Bo Gdynia ma swoje stoisko na Starym Rynku, promujące miasto.  I faktycznie warto, bo tu nie ma smogu, są instytucje kultury, a miasto zostało  przyjęte do Sieci Miast Kreatywnych UNESCO jako Miasto Filmu. Istotnie potwierdzam ( nawet na swoim przykładzie), że Gdynianie korzystają z oferty filmowej miasta , sale kinowe są z reguły pełne, a  proponowane atrakcje nie są banalne i właściwie odpowiednie dla każdego wieku. Idąc bulwarem często widzimy ludzi z walizkami, którzy jeszcze w drodze na dworzec chcą zerknąć na morze, zachować jego widok na dłużej.  Niedługo mikołajki, dziś zrobiliśmy sobie prezenty z tej okazji. W taniej księgarni kupiliśmy 6 książek, zapłaciliśmy lekko ponad 60zł, czyli 1 książka ok. 11zł kosztowała. A jaka była radość przy wybieraniu, jaka radość z zakupu! Wczoraj posadzone Poisencje tak pięknie zdobią dom, patrze na nie z uśmiechem na ustach. Dziś sporo rozmawialiśmy o sanatorium, które nas czeka niedługo, zastanawialiśmy się, jakiego rodzaju przyjąć zabiegi, aby były korzystne dla zdrowia, takie tam pogaduchy staruchów. Gulasz z indyka zrobiłam według Karola Okrasy, wykorzystując przyprawy i dodatki zastosowane przez autora. Smak taki sobie, raczej nie mój. A już niedługo synek przyjedzie, i to mnie cieszy najbardziej. I to, że czas tak szybko biegnie, bo będę czekać krócej!🤪

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.