Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 247846
Komentarzy: 6501
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 18 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

24 stycznia 2022 , Komentarze (15)

W co tu ręce włożyć, gdy cały czas mam rozgardiasz w domu? Nie specjalnie duży, ale jednak. Fachowiec to brzmi dumnie, ale wówczas, gdy istotnie ktoś zasługuje na to miano.  A ja od soboty mam do czynienia z człowiekiem z Leroy, który dumnie oświadczył, że jest stolarzem.  Mierzył kilka razy, zgubił fakturę, szafka cargo byłą za wysoka, zlewozmywak nie wchodził w nowy blat, szafki nie takie, drzwi nie takie, oj. W pewnej chwili miałam dosyć, ze złością powiedziałam, że gdy jest problem to trzeba szukać rozwiązania, a nie narzekać. Chyba trafiło, bo jakoś uspokoił się. "Fachowiec", nabrudził, zajął nam prawie całą sobotę, a dziś ciąg dalszy.  A ja tylko latam z miotłą w te i z powrotem, płyta gazowa nieczynna, pod stopami skrzypi od brudu co chwila. Ach, życie! I tak wygląda kolejny ostatni remoncik. Tym razem już  absolutnie ostatni, bo nie mam czego wymieniać. Ewentualnie całkowita przeprowadzka, co wcale nie byłoby takie głupie. Mogłabym zamieszkać w jakimś mniejszym mieście , tak do 70 tys. mieszkańców, w głębi Polski, bliżej granicy z Niemcami, bliżej Poznania i syna.  "Misery" w Teatrze Miejskim świetnie zagrane, trzymało w napięciu do końca, chociaż wynik intrygi znałam z filmu z Nicholsonem.  Tylko dwójka aktorów, a tyle emocji.  Teatr może i raczej prowincjonalny, ale nie odstaje od tych wielkomiejskich, gdzie na dodatek kilka razy trafiliśmy na chałturę  absolutną. Dziś kupiłam karczocha w Lidlu, chcę zrobić tarte z tymże warzywem, planuje poza tym risotto z pieczarkami i z fasolką.  Ale to dopiero jutro, gdy pył i kurz opadnie , a wspomnienia tylko zostaną  , i zblakną z czasem. Pandemia przyspieszyła, oby nie zakłóciła naszego wyjazdu do sanatorium. 

19 stycznia 2022 , Komentarze (8)

Przeczytałam dziś  W Polityce ciekawy artykuł pt " Zawsze jest ciąg dalszy".  To rzecz o tym, jak być szczęśliwym, co nas uszczęśliwia, dlaczego niektórzy starsi ludzie są szczęśliwi nadal, mimo wieku już naprawdę poważnego. W skrócie mogę powiedzieć, że ciekawość  życia i miłość to te napędzające uczucia. Bez ciekawości człowiek usycha, a bez miłości nie czuje się bezpiecznym, aby nadal odkrywać życie.  I to , co najbardziej mnie uderzyło, to stwierdzenie, że Polska jest jednym z niewielu kraków  europejskich, gdzie wciąż mówi się o władzy rodzicielskiej  zamiast o trosce. Narracja oparta na władzy oznacza brak miłości  i brak zrozumienia.  Przeczytałam z ogromnym zaciekawieniem i zgadzam się absolutnie.  Polecam i wam. 🙂Dziś zapowiedź zmiany pogody, bo boli mnie przedramię typowo reumatycznym bólem. Ta huśtawka pogodowa jest męcząca i coraz bardziej daje się we znaki.  Wczoraj pięknie, słonecznie, morze koloru prawie błękitnego, niebo jak na Sycylii, a dziś ponuro i zapowiedź kolejnego huraganu.Kolejna wizyta w Leroy, tym razem ostateczna, przy okazji zakupy spożywcze.  A, poniedziałkowy film "(Nie) długo szczęśliwi" dał się obejrzeć, ale bez entuzjazmu jak poprzedni tegoż reżysera. Ot, taka sobie opowiastka.  Jutro pójdziemy do teatru na Misery Kinga, podobno świetnie zagrane. A dziś otrzymałam przesyłkę z US informującą, że moje zeznanie dot. darowizny od ojca, złożone w październiku 2019r. przekazują do innego urzędu. Po prostu błyskawica. Siostra męża mieszkająca w Macedonii wysłała na początku  grudnia przesyłkę. Dowiedzieliśmy się, że od 29 grudnia leży sobie w stacji przesyłowej. Brawo PP!  Ostatnio mam fazę na awokado i łososia. Kanapka tak skomponowana, posypana czarnym sezamem stanowi dla mnie kwintesencję doskonałego smaku. Objadam się tak prawie codziennie, ale to samo zdrowie.

16 stycznia 2022 , Komentarze (7)

Mam takie szczęście, że często trafiam na literaturę, której fabuła dzieje się w miejscach znanych mi, które odwiedziłam, widziałam.  Skończyłam czytać 1 tom książki Agnieszki Litorowicz- Siegert "Karuzela". Wzięłam ją z biblioteki z uwagi na akcję dziejącą się na Pomorzu Zachodnim. Ostatnio bywałam tam często, chciałam  poznać jakieś inne miejsca z tamtejszej okolicy. I tu niespodzianka, rzecz dzieje się w Szczecinku i jego pobliżu, a ja w Szczecinku byłam kilka lat temu, przejeżdżałam przez miasto nie dalej jak we wrześniu i kilka razy wcześniej. To był przystanek na trasie , z posiłkiem w restauracji na pomoście. Kilka lat wcześniej obeszliśmy wkoło całe jezioro Trzesiecko, spędziliśmy kilka dni w mieście, oglądając je z różnych stron, podziwiając park  i położenie miasta. Lubię nieduże miasta z historią, a przecież tamte strony to nadal coś nieodkrytego, bo to tereny poniemieckie. W książce mowa jest także o Bernem Sulinowie nad pięknym jeziorem Pile, gdzie cudnie odnawiane są poniemieckie budynki oficerskie.  No i informacja o zegarmistrzu Johannie Weule tworzącym zegary na wieże kościelne , ratuszowe. Taki zegar jest w Szczecinku, w Bartoszycach, ale i w Brukseli, Moskwie, Mediolanie. Kolejny raz , tym razem literatura pokazała, że ciekawie może być także w małym mieście. A, jeszcze taka ciekawostka. W Szczecinku jest Mysia Wyspa, z piękną plażą, a piasek tamtejszy został zwieziony m. in. z Łeby. To tyle w sprawie Szczecinka. Dziś znów ponuro, a wczorajsza aura dosłownie wymusiła wędrówkę , i ona była. Początek dnia to zakupy, gdy zauważyłam ogromną zwyżkę cen kawy, a potem nad morze, ku słońcu. Było przepięknie, wiatr typowy nad morzem dawał swobodę oddechu, szło się równo, szybko i z ogromną przyjemnością. Powrót do domu, gdzie w sobotę zaplanowałam na obiad pieczonego łososia, którego podałam z pieczonymi ziemniakami w skórkach oraz  z moją własnoręcznie wykonaną kiszonką , zrobioną z różnych warzyw. Zalewa z dodatkiem  czosnku, ziół, oliwy, smakowała niesamowicie, podobnie jak i warzywa. Zrobiłam późnym latem 3 słoiki, mam jeszcze 2 , chyba zrobię podobne z aktualnych warzyw.  Jakie to smaczne! Takie polskie kimchi.  Znów podjęłam próbę  spożywania pieczywa  ciemnego, ale skończyło się jak zwykle, bólem brzucha. Tak mam , muszę się z tym pogodzić, czyli odrzucić je w cholerę.  Ograniczyłam słodycze, chociaż mój szczypior mąż kusi, np. pączkiem z chałwą. Moja miłość do chałwy zna, ale nie poddaję się łatwo. 

14 stycznia 2022 , Komentarze (5)

Ależ wietrzysko u nas!  Hula  strasznie!!!Głowy urywa, wali w szyby, okna nie można otworzyć. Wczoraj  zostaliśmy w domu, strach było wychodzić , i jeszcze deszcz padał. Od 24 godzin co chwilę słychać  syreny straży lub karetek. Co chwila coś się dzieje. Wiat dziś wieje z prędkością ponad 100km/godzinę. Wyszliśmy na spacer, bo długo nie wytrzymujemy w zamknięciu. Wieje dziś   w stronę morza, tym samym nie ma widowiskowych fal sztormowych. Spycha wszystko w stronę Szwecji. Znów biblioteka, pożyczyłam kolejne kryminały Hanny Greń.  Na obiad dziś zupa fasolowa, taką zamówił małżonek. A męża papiery sanatoryjne dotarły wczoraj, po 16 dniach od wysłania  z Gdańska!!!!!!. Piechotą byłoby szybciej. Jutro panów stolarzy nie będzie, piła do cięcia blatu zrobiła sobie wolne, będą  w przyszłym tygodniu. Trudno, i tak bywa.  W poniedziałek  idziemy do kona na "(Nie) długo szczęśliwi", włoski film reżysera "Dobrze się kłamie...". W środę do teatru na Misery", chciałabym jeszcze jakiś koncert, ale nic ciekawego nie ma. Oby jutro pogoda dopisała, bo mam ochotę na dłuższą wędrówkę.  We wtorek mam fryzjera, tak zaplanowałam, aby jeszcze przed sanatorium była jedna wizyta. Ufam dłoniom mojej fryzjerki. Kończę czytać książkę Krystyny Januszewskiej "Ostatnia kwadra księżyca".  Po kilku kartkach zorientowałam się, że czytałam ją przed laty. Podobała mi się, teraz także , więc czytam drugi raz. Polecam. A poza tym cóż, cisza, spokój, czas płynie bez emocji. Wczoraj zrobiłam pastę z makreli wędzonej, uwielbiam jej smak, jeszcze  moja mama taka robiła. Kiedyś ryby były pogardzane, tanie , jadałam niechętnie. Dziś uwielbiam, ale ich cena odstrasza. Kupuję polędwicę z dorsza w Lidlu, ona faktycznie smakuje doskonale. Kiedyś pojechaliśmy z mężem do Orłowa na przystań rybacka, kupiliśmy ryby tuż po połowie. Ale to było dobre.

11 stycznia 2022 , Komentarze (1)

Moje skierowanie do sanatorium dotarło  tuż po Nowym Roku. Mąż nie otrzymał do tej pory, chociaż w internetowej przeglądarce jest skierowany i ujęty. Był na poczcie, zero wiadomości, przesyłka w drodze. W nfz informują, że wysłali jednocześnie, a zatem czarna dziura. Chłopina pojechał dziś do lekarza po duplikat papierów , w środę przyszłą pojedziemy do Gdańska , aby złożyć ten duplikat i odebrać duplikat skierowania. Przy okazji połażę trochę po Gdańsku, co i tak miałam w planie .  Wczoraj wizyta w Leroy udała się, kupiliśmy wszystko co trzeba, w sobotę roboty będą wykonywane. Poza tym nic nowego, spokój cisza, jak to u emeryta. Czytam kryminały polskie, odpowiadają mi, Aktualnie to Hanna Greń " Mam chusteczkę haftowaną " i Chodzi lisek koło drogi". Czyta się dobrze, wartko i książka nie nudzi.  Na obiad krupnik , naleśniki z mięsem i kiszona kapusta. Jutro będzie tylko pomidorowa z makaronem.  Waga spokojna, bez  rewelacyjnych spadków, ale staram się.  Nadal nie otrzymaliśmy żadnych kwitów dot. opłat "po nowemu". Nie  abym za tym tęskniła, ale wolę wiedzieć.  Wieczory spędzamy raczej przy muzyce, bo w tv absolutne zero.  Dziś pozdejmowałam ostatnie ozdoby świąteczne, zeszły do piwnicy. Kolejne święta , czyli Wielkanoc, spędzimy w Poznaniu , u syna. Tam raczej bez ozdób, może jakieś kwiaty kupię, aby było kolorowo. Zdrowie dopisuje, wysypiam się, stresuje mnie jedynie sytuacja polityczna, unikam więc informacji na ten temat, co nie oznacza, że chowam głowę w piasek.  To tyle, pozdrawiam z Gdyni, dziś niestety ponurej i chłodnej. 

8 stycznia 2022 , Komentarze (4)

I znów  remoncik. Tym razem postanowiliśmy wymienić blaty w kuchni. Przyjechał pan z Leroy Merlin, ale prywatnie, jesteśmy umówieni. Przy okazji wpadłam na pomysł zastąpienia zbędnych półek szafką cargo. Próbowałam dziś wybrać blat przez internet, ale kolory naoczne zupełnie inaczej wyglądają. Tym samym w poniedziałek znów jazda do marketu. Pan robi to prywatnie, cena bardzo przystępna, skorzystamy. I na tym chyba będzie całkowity koniec zmian w mieszkaniu. Reszta jest zmieniona, jest ok, a ja w tak urządzonych wnętrzach czuję się dobrze. Dziś na obiad przygotowana wczoraj zapiekanka, smaczna była i syta, oraz rosół z makaronem. Kupiłam świetna kapustę kiszoną, oboje się zajadaliśmy. Obiad na jutro też gotowy, kotlety mielone usmażyłam i wrzuciłam do sosu pomidorowego na ostro , z różnymi warzywami. Pachnie w domu, ach! Tuż po 9 byliśmy w bibliotece, jako pierwsi dziś. Pusto, cicho, fajnie się wybierało, nikt nie stał nad głową. A potem spacer, chociaż wcale ciepło nie było. Zimny wiatr dawał znać o sobie, wydreptaliśmy codzienna normę, i do domu. Herbata Earl grey + mandarynka, jak mi smakowało! A, jeszcze coś. Pan stolarz stwierdził, że jest w naszym wieku, a okazało się, że mąż jest 10 lat starszy a ja 5 lat . Oj, zdziwiony był wielce, a małżonek dumny jak paw. Próżność męska jednak istnieje. 

7 stycznia 2022 , Komentarze (4)

Skoro umówiłam się ze sobą i z mężem, że w piątki mamy zero mięsa, to poleciałam dziś tartą szpinakową. Wykorzystałam do niej resztki twarogu owczego, kawałki serów jeszcze ze świąt, które starte dały świetny smak.  Aby ciasto po środku nie wyrosło za bardzo, obciążyłam je kamieniami znalezionymi kiedyś na plażach polskich, uprzednio wykładając ciasto papierem. Przy okazji zrobiłam porządek z resztą resztek, wykonując dwie zapiekanki na jutrzejszy obiad.  Podkładem stały się ziemniaki  gotowane, farsz natomiast to reszta piersi kurczaka nadziana suszonymi pomidorami, trochę groszku z puszki, trochę cukinii, jakieś warzywa z rosołu, zielona pietruszka, inne zioła i przyprawy, trochę sera startego, jajo ze śmietaną , wyszło. Ułożyłam ładnie w dwóch niewielkich naczyniach żaroodpornych , podam do tego prostą, kiszoną , polska kapustę. Mąż uwielbia takie dania, a ja ma radochę, że w lodówce zrobiło się prześwitowo.  Kolejna wizyta w Leroy i w Auchan, po pierwsze oddanie zakupionych zasłon, a dokładnie wymiana ich na inne, takie bardziej moje.  Po drugie zakupy drobne , a niezbędne, ziemniaki, klementynki, gąbki do kąpieli, ręcznik papierowy, itp. Organizuję sobie weekend w taki sposób, aby jak najmniej siedzieć w kuchni. NA jutro będzie ww. zapiekanka + rosół z makaronem, na sobotę zaplanowałam pulpety w sosie pomidorowym , takim z kaparami, papryką, cukinią, chili.Sos wychodzi bardziej wytrawny, i nie jest to danie dla małych dzieci.  A' propos wymienionej wczoraj książki czytanej, to bardzo smutna opowieść żony o zmarłym mężu, o ich miłości i życiu. Napisana z ogromnym uczuciem, ale smutna do bólu. Nie wiem, czy podołam. Dam jej jeszcze szansę. Szalejąca inflacja daje się coraz bardziej we znaki. Wszystko drożeje w oczach, codziennie zmiany cen. Bardzo żal mi młodych ludzi, którzy zdecydowali się na własny biznes, pandemia to zniszczyła, a teraz zostali z długami.Stare przysłowie o liczeniu tylko na siebie niestety znów brzmi jak nowe. Atawistycznie wręcz nienawidzę polityki, jej stylu chamskiego , kłamstw, mataczeń i obłudy. Stosunek do narodu to jedna wielka pogarda i przekonanie, że lud jest ciemny, głupi i żądny tylko rozrywki z TVP. Na szczęście są jeszcze biblioteki, gdzie pracują za marne pieniądze ludzie  pasjonaci. I na szczęście to instytucje kultury samorządowe, bo w tych narodowych bibliotekach trzeba by się ograniczyć wyłącznie do kazań, powieści religijnych czy pism takich lub innych świętych. Co za czasy nadeszły, niech to licho!🥵

6 stycznia 2022 , Komentarze (2)

tak śpiewał nasz syn dzieckiem będąc, i nie było to tylko zimą , a często latem. Takie wspominki są słodkie, dla nas rodziców, gorzej z potomstwem. Zima wróciła na Wybrzeże, pada, sypie, zamiecie, ale szybko topnieje, bo +1 stopień. Wieje zimny wiatr. Znów będzie chlapa. We wtorek pojechaliśmy do Leroy Merlin wybrać nowe blaty do kuchni. Zgadało się z pracownikiem, w sobotę przyjedzie wymierzyć, a potem zobaczymy. Poza tym nic nowego, czytam aktualnie "Pamięć lawendy"  Reyes Monforte. Zaczęłam, jeszcze nie mam zdania.  Skończyłam  kryminał , naładowany był obrazem beznadziei ludzi z marginesu. Sypiam ostatnio lepiej, dwa razy dziennie rozciągam powięzi nóg, lędźwie , może to jest powód? Wczoraj mąż kupił kwas hialuronowy do stawu kolanowego, koszt bagatela 570zł !Nasłuchałam się jednak i napatrzyłam u znajomych  o implantach nietrafionych, o trudnościach z poruszaniem się po operacji. Postawiliśmy zatem na rehabilitację ze wspomaganiem.  Waga bez zmian, pilnuję ilości zjedzonego pieczywa. Ono niestety musi być pszenne, ale czerstwe. Po innym mam wzdęcia i bóle. I jeszcze może być pieczywo Wasa i wafle ryżowe.  Dziś na obiad uda gęsie pieczone Kupiłam je na 1 listopada, pora zjeść.  Była też zupa krem warzywna, z przewagą warzyw białych. Poza tym  jem do południa owoce, najczęściej klementynki, borówki, jabłka. Piję sok pomidorowy oraz kefiry, sporo ziół i wody. Wędlin unikam, czasem skuszę się na plasterek. Nasze spacery nad morze to dystans ok. 6 km. Pokonujemy go w dosyć szybkim marszu, zajmuje to  do godziny. Dodatkowy ruch to kręcenie się po domu, gdzie zawsze jest coś do wykonania. Późne popołudnia i wieczory zawsze przeznaczam na czytanie, z earl greyem pod ręką. Ot, życie emeryta, powtarzalne, często nudne, ale spokojne i bez stresów. 

4 stycznia 2022 , Komentarze (7)

Zadbałam w starym roku o zdrowotne konieczności i potrzeby, te z dołu i te z góry. W nowym roku będzie mniej wizyt lekarskich , a przy okazji mniej pieniędzy wydam. Niestety,  leczenie  w poz to dziś wyłącznie  e- recepta, jakieś prześwietlenie, e- skierowanie i tyle. Reszta  musi odbywać się własną kieszenią, aby nie czekać miesiącami lub latami. Coraz więcej moich znajomych przechodzi na emeryturę, co oznacza, że i oni się starzeją. Już przyzwyczaiłam się do innego rytmu życia i chwalę sobie  decyzję rezygnacji z wyścigu szczurów, bo tak wyglądała moja praca. Spoglądam teraz na zestaw farb akrylowych do malowania i czekam innego niż szarość widoku za oknem, aby zacząć coś z tym robić.  Dziś wizyta w bibliotece, oddałam dwie świetne książki, jedna to "Nieczułość". druga pt:" Kobieta zaklęta w kamień".  Obie nie przegadane bezsensownie, trafiły  w mój gust. Aktualnie czytam  kryminał M. Grynia   pt"Nie myśl, że znikną". Znów  świat ustawianych interesów, polityki, brudów. Jakbym czytała aktualne wiadomości na Onet.  Gdy zostanie uchwalona ustawa tzw. Lex Czarnek, ludzie mojego pokolenia będą posiadać wiedzę znakomitą, wiadomości nieosiągalne i nigdzie nie przekazywane. Taki to teraz świat nastąpił.  Czasami czuję się jakby naszym krajem rządzili gangsterzy. Dziś zupa tajska według mojego pomysłu oraz jajko sadzone i ziemniaki + kefir. Piekę pierś kurczaka nadzianą suszonymi pomidorami, to na jutro, bo już  parę dni mięsa nie było. Waga stoi, nie drgnie w żadną stronę, ale ja też nie staram się o jakąś zmianę. Dziś zakupy m.in. w Decathlonie, gdzie nabyłam nowy kostium kąpielowy, co by  w sanatorium mieć  dodatkowy na zmianę. Zdarza się bowiem, że jednego dnia są dwa mokre zabiegi . Wczoraj pożegnaliśmy się z panną choineczka i z większością ozdób. Dwa duże worki igieł legło na parkiecie. Dwie godziny doprowadzania domu do porządku i postanowienie, że od tego roku tylko gałązki, nie choinka. Siedzę w nowym fotelu i moje myśli tak właśnie  wirują  z tematu na temat. A co tam, różnorodność jest ciekawsza od monotonni.

2 stycznia 2022 , Komentarze (2)

Na razie jesień za oknem tej zimy. Pada mocno , szaro , ponuro i byle jak. Dziś dzień lenia będzie. Spałam ponad 10 godzin, widać organizm potrzebował takiego wsparcia. Rano zrobiłam sobie ( mąż wstał o 5, poćwiczył, zjadł, zaczął czytać)  grzanki francuskie, kawę , wróciłam do łóżka z książką. Potem rozciąganie z uwagą na lędźwie. Od razu lepiej. Wychodzić nie ma co, w domu mamy wszystko potrzebne, obiad zrobiony, pranie wiruje, ja piszę, mąż czyta lub bawi się krzyżówkami.  Za chwilkę wejdę na strony instytucji kultury Trójmiasta, zobaczyć, co oferują z nowym rokiem.  Jesteśmy z mężem bardzo uważający w słowach i zachowaniach, aby nie prowokować  kłótni, co by nie było tak cały rok. A najbardziej człowieka wkurzają drobiazgi i  bzdety. To zadanie na ten rok, aby odzwyczaić się reagowania na każdą niedogodność  czy nieskładność. Musze zakopać trochę chociaż swój perfekcjonizm, wyjąć na wierzch tolerancję i dorzucić więcej łagodności. Tak będzie z korzyścią dla każdego. Dziś kończymy świąteczny piernik, już postanowione, że przyszłe święta  odbędą się z minimalna ilością ciast, aby nie jeść na siłę. Podobno zima ma wrócić koło Trzech Króli. To dobrze, bo taka zgnilizna za oknem to nie moja bajka. Wczorajszy Woody Allen rozbawił mnie specyficznym poczuciem humoru. Dużo tam odnośników do wieku samego reżysera, odwoływanie się do sytuacji faceta już  po szaleństwach przynależnych wiekowi . Lubię ten nienachalny humor. A teraz czekam na kolejny film włoski, zapowiadany już na 14 stycznia. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.