Jest szansa, że się ochłodzą stosunki z moją koleżanka z biura... Kto wie ten wie. ;)
Jestem z siebie dumna, bo ze spokojem przyjmuje wszelkie ataki mojej niezrównoważonej koleżanki. Nie łudzę się już, że posiadając miano jej "best friend" nie obgaduje mnie ona za plecami tak jak to robi wszystkim innymi.
Dziś dała mi mocno odczuć, że oficjalnie ZNOWU jej podpadłam. Pierwszych kilka razy się trochę przejęłam, bo nie jest to zbyt przyjemne. Haha. (Bo zawsze dopilnuje ona tego, by każdy wiedział, że jest na mnie zła). Na szczęście ostatnio spływa to po mnie.. a nawet bawi coraz bardziej.
A było to tak...
Jej mąż pracuje z nami i dziś przytrafiło się, że weszła ona do pokoju akurat kiedy z menagerem departamentu rozmawialiśmy o procedurach które mogłyby ułatwić jej mężowi pracę. Kiedy weszła do pokoju menager akurat kończył zdanie na ten temat (ja nie mówiłam nic). Także kiedy mnie zapytała dosyć agresywnie o czym rozmawialiśmy i odpowiedziałam jej zgodnie z prawdą, że omawialiśmy projekt, który usprawnił by jej mężowi pracę i nie uwierzyła mi. Uznała, że menager na pewno opowiadał mi o tym co szefostwo o jej mężu mówi. Tym o to sposobem dowiedziałam się, że szefowie nie są z jej męża zadowoleni, że uważają go za najsłabsze ogniwo, za leniwego itp. itd. To jest jednak sztuka, by szukając zwady z koleżanką z pracy, obgadać swojego męża przy okazji.
Akurat zdanie dyrektora o jej mężu znam, ale ona o tym nie wie, bo co mi zostanie powiedziane, trzymam dla siebie (i ostatnio też dla Vitalii haha).
Podsumowując, jest na mnie zła, bo słuchałam jak menago śmiał mówić o jej mężu. Mało tego, sama wymyśliła sobie o czym mogliśmy rozmawiać i jest przekonana, że ja kłamie, by chronić menago. No a przy okazji wygadała się o niedociągnięciach własnego męża i na koniec wysłała mi smsa, że nikomu nie może ufać w tej firmie, bo wszyscy jesteśmy wężami. 🐍 Ssssssss
...
Odchudzeniowo...nie ważyłam się w ten weekend. Wracam do diety po urodzinach i okresie. Ech.