Śmiesznie to pisać, ale skoro to, co robiłam do tej pory nie działa… trzeba zmienić działanie. I chyba myślenie.
Za każdym razem, gdy zaczynam dietę przydarza mi się choroba. I wynik diety jest niweczony tygodniowym lub dwutygodniowym przestojem.
Potem wracam do siebie, odgruzowujè się z pracy i kupuję sukienkę dla motywacji.
nie miałam zamiaru pisac pamiętnika, bo chciałam tylko korzystać z forum, ale przeraziły mnie komentarze osób. Osoby z piękną sylwetką doszukują się grubych ud lub postawnosci, a inni też nakręcają.
Tak jakby kolektywnie były tu tylko osoby z zaburzeniem postrzegania siebie a jedynym wzorem wychudzone modelki. Wiem, jak to działa, bo mam zdjęcia sprzed lat, na których myślałam, że jestem gruba a byłam szczupła jak patyk.
Ale skoro założyłam konto, to lecimy. Może nie forum ale pamiętnik pomoże przyciągnąć tu normalniejsze osoby, albo może wrócę tu za rok i odkryję, źe to ja oszukiwałam samą siebie i faktycznie żem wieloryb. 🐳🐳🐳🐳
Sahara to moja ulubiona bohaterka powieści, w której jest ona uwięziona w klatce umysłu. Pożyczyłam sobie jej imię na potrzeby tego pamiętnika.
Zostało 150 dni w roku, 21 tygodni, do zrzucenia mam ok 20kg.
Juź 10kg gdyby spadło, byłabym zadowolona.
moja waga idzie w dół mozolnie i powoli i tu nic nie zmienię.
koleżanki gubią 4kg w tydzień a mi spada wtedy 5 deko.
Problemem jest moja niecierpliwość, bo kto by w takim tempie wytrzymał.
Ale gdybym gubiła tylko 2kg na rok to teraz po 12 latach byłabym szczupła jak sprzed ciąży.
12 lat i tak już minęło a ja codziennie dźwigam ten bagaż 20kg.
Dałam sobie czas do końca roku, nim wyrzucę wszystkie bluzki, sukienki i spodnie kupione dla motywacji, która jakoś nigdy nie zmotywowała.
Aż mi ciężko w środku, gdy to piszę. Bo są piękne i bardzo chciałam być osoba, która nosi piękne rzeczy a nie tylko to, co dało się kupić w moim rozmiarze.