Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eszaa

kobieta, 58 lat, Wałbrzych

162 cm, 79.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 października 2022 , Komentarze (10)

Miałam wczoraj napad obżarstwa. ech. Kilo winogron, solidna porcja frytek, ciastka z biedronki, słoiczek powideł i naleśniki, które już ledwo wchodziły, ale dopchałam. Nie wiem co mnie napadło. Hormony dalej szaleją. Waga oczywiście kilo w górę i postanowienie poprawy, ale jako, że niedziela, łatwo nie będzie. No bo przecież muszą być śliwki pod kruszonką :) i już się zapiekają.

W planach obiadowych- pierś z kurczaka z maszyny beztłuszczowej i surówka colesław domowa, z majonezem/jogurtem. Ziemniaki mam zamiar sobie darować, za karę. No i działka dziś, bo pogoda sprzyja. Będzie więc kawka i słodkie na świeżym powietrzu.

Pewien pan z popularnego kanału działkowego, podpowiedział, że liście z drzew owocowych można wysypać miedzy maliny, więc mam zamiar dziś to zrobić. I zaopatrzyłam się w obornik kurzy, który też malinki moje dostaną. I jeszcze mączka bazaltowa, żeby miały już komplet. Korzeniowe, poza burakami, mi nie rosną, więc nawet poletka pod nie nie przygotowuje. Taka działka bardziej owocowa :) No ale jak właścicielka warzyw nie lubi, to i nie rosną, o! :)

19 października 2022 , Komentarze (9)

Coś mi się pokićkało ostatnio z hormonami i dzieje się jakaś masakra. Wróciły uderzenia gorąca, napady na słodkie i w ogóle do doopy samopoczucie, jak to w menopauzie. Przeczekam, bo lekarz dałby mi zapewne HTZ, a hormonów nie mogę i nie chcę. Na ten moment zakupiłam sprawdzony suplement i pewnie jakoś przeżyje. Dokładnie, jakoś… A już ponad rok był ładny spokój z tymi sprawami.

Dietowo standard, czyli diety brak, waga stabilna, choć dziś jakby mniej. 70,6kg na wadze było rano.

Ruchu sporo bo codziennie ponad 10tys. kroków, działka i pielenie, porządkowanie i inne takie. Wreszcie zrobiłam to co mi się marzyło od dawna, czyli agrowłóknina :) Zapodziałam za to szpilki do jej przytwierdzenia i musiałam poczekać na nowe. Jeszcze nie do końca jak trzeba, bo się wczoraj rozpadało, ale będzie pięknie i jak sobie wymarzyłam.

To są krzaczki malin, nadal z owocami.

Mąż ma już ortezę, ale tak jak przypuszczałam, wiecznie coś przy niej majstruje, bo go uwiera. Nie wiem czy powinien już zakładać, bo wystają jeszcze ze stopy druty i to chyba powinno być zakładane po wyciągnięciu ich. Ortopedy nie dopytam, bo dostanie się do niego graniczy z cudem. Wizyta kontrolna i wyciąganie drutów z kontrolnym rtg, za tydzień.

15 października 2022 , Komentarze (5)

Waga jakby kilogram spadła, bo kręci się teraz wokół 71. Dobre i to. Nie ograniczam jakoś znacznie jedzenia tylko ruchu miałam więcej. Ponad 10tys. kroków, dzień w dzień. Codziennie działałam na działce i końca roboty nie widać. Dziś odpoczynek, ale to tylko z uwagi na deszcz. Jutro ma być słonecznie to pójdę coś porobić. Zanudzę się dziś, albo prześpię dzień. Ruchu nie będzie, bo jakoś bieżnia mnie nie kusi. Może zimą, a może mężowi się przyda do rehabilitacji.

Trochę zaczynam mieć dość, że wszystko na mojej głowie i w domu i na działce, ale nic nie poradzę. Przed wypadkiem mąż, mimo pracy zawodowej, pomagał mi w domu, teraz tylko zalega na kanapie, tv, czy komputer. Ma trudności z chodzeniem o kulach bo niedomaga łokieć. Nie wiem jak to dalej będzie. Cały czas na wózku? Ortezę ma dostać we wtorek, ale nie wiem czy będzie ją nosił bo wiecznie coś kombinuje przy nodze. Albo swędzi, albo ciągnie, albo coś tam jeszcze i co i rusz rusza opatrunek. Wykończy mnie nerwowo… Dobrze, że tylko dwa zastrzyki w brzuch zostały bo mnie do szału doprowadza swoimi jękami.

Musiałam pomarudzić …

10 października 2022 , Komentarze (7)

W niedzielę zachciało mi się zupki w ramach obiadu. Takiej z marchewką, porem, ryżem i gotowanym kurczakiem.

Mniam :) Jak nie przepadam za zupami, tak tę zjadam zawsze ze smakiem. Dzięki temu zjadłam mniej kaloryczne niedzielne danie i mogłam sobie pozwolić na tradycyjne już, niedzielne śliwki pod kruszonką :)

Waga po weekendzie 71kg, a w sobotę było już 70,6. No cóż, albo się grzeszy, albo trzyma czystą michę…

Do nowej kurteczki udało mi się dokupić w promocyjnej cenie butki :)

 Zawsze chciałam mieć mustangi i trafiło się 70 zł taniej, yupi. Nic mi więcej zimowego nie potrzeba, uff, bo kaski poszło sporo. Dobrze, że finanse, to moja działka, nie męża. On raczej lubi mieć, niż wydawać.

Niedzielne popołudnie na działce z kawką i ciastem. Narobiłam się jak dziki osioł ale i zrelaksowałam przy okazji. Pogoda była piękna. Maliny nie chcą się skończyć :) trzy litrowe wiaderka zebrane, a to jeszcze nie koniec. Część krzaków już powycinałam, bo nie rokują, ale jeszcze zbiory z pozostałych będą. W zbiorze ostatnich śliwek pomaga wiatr i co przyjdę, to sporo jest spadów. Niestety już tylko na powidła się nadają bo miękkie.

Zlitowałam się wreszcie nad różą, którą dostałam od syna.

Mam nadzieję, że w towarzystwie kory przyjemniej jej będzie niż w trawie i zielsku.

Jeszcze sporo roboty zostało, więc niech się ta zima nie spieszy. Choć siły marne i wracam zwykle z działki z bolącym kręgosłupem i kolejny dzień chodzę cała połamana. Ale jest satysfakcja, a to bezcenne.

8 października 2022 , Komentarze (13)

Wow, schudłam😁 Trochę mniej podjadania, ale nie dietowałam zbytnio i waga spadła do 70,9 z 72, jakie było we wtorek. Mała rzecz, a cieszy. Choć ostatnio mam mieszane uczucia, kiedy waga spada, bo gdzieś z tyłu głowy czerwona lampka… a może mam raka i dlatego chudnę? Czekam na wynik TK płuc, bo wykryto guzek i nie wiem…

Sobota, więc zakupy i w planach był zakup zimowej kurtki. Po wejściu na halę targową zobaczyłam ciemno czerwone cudo i już żadna inna mnie nie zachwyciła, więc wróciłam i kupiłam to co mi pierwsze wpadło w oko.

Przygotowana do zimy😍

Teraz muszę się rozejrzeć za nowymi botkami. Mąż znów będzie marudził, że kolejne buty, ale niech tam 😉

Na obiad eksperyment na bazie lenistwa… gołąbki to dla mnie cały dzień roboty, więc stanęło na prostszej wersji, czyli zapiekance gołąbkowej. Fakt szybciej, a smak ten sam. W wersji light, więc bez zasmażki do sosu i się rozlał, ale to nic. Najważniejsze, że rodzince smakowało.

Zaraz dopijam kawkę i polecę na działkę cosik porobić, żeby spalić delicje zjedzone w ramach podwieczorku :)

4 października 2022 , Komentarze (9)

W kwestii odchudzania nadal nie mam motywacji. Jem niby dietetycznie, ale podjadam wiecznie i waga stoi. Nie wiem na co czekam… może na 73kg? Chyba przejadł mi się rygor dietetyczny i odpoczywam. I nie ma, że nowy miesiąc, nowe możliwości, jest totalny leń. Jak się przemóc…?

Dziś byłam z mężem na ściągnięciu szwów i kontroli u ortopedy. Wszystko jest ok :) goi się jak należy, ruchomość nogi zadowalająca. Szyna poszła w odstawkę, został tylko lekki opatrunek. Teraz jeszcze trzy tygodnie czekania na wyjęcie drutów i chyba nauka chodzenia. Jest zlecenie na ortezę, więc musze to załatwić.

Na działce, jako ze mąż niedysponowany, zatrudniłam fachowca z piłą i mi pościnał zbyt wybujałe drzewa. Nie tani interes, ale wreszcie jakoś to wygląda. Owocki nie będą wpadać do sąsiada i łatwiejszy dostęp do tych co trzeba pozrywać. Pościnane, posprzątane, pełna profeska i jeszcze komplement dostałam, że mam bardzo miły głos 😁

28 września 2022 , Komentarze (18)

Tak z ciekawości postanowiłam spisać, co właściwie jem cały dzień i złapałam się za głowę. Ja ciągle jem, co chwile coś i cały dzień zbieram te kalorie jakbym kolekcjonowała aby otrzymać nagrodę. Masakra.

Ostatnia słabość to śliwki… Mogłabym je jeść i jeść. Zwłaszcza na ciepło. W cieście, albo z kompotu. Hit sezonu-śliwki pod kruszonką, przepyszny deser.

Dobrze, że sezon się kończy, choć śliwek pełna zamrażarka, to nie wiem jak to będzie. Chętkę na winogrona opanowałam, choć niezmiennie są w biedronce w promocji. Nie kupuję i już.

Wczoraj poza śliwkami wpadły kruche ciasteczka i wieczorem paka chipsów. Nie mam do siebie siły. Nie panuję nad własnym apetytem.

Dawno nie pisałam o pielęgnacji twarzy, a tu odkryłam, a właściwe przekonałam się do kwasu glikolowego. Hit. Buzia jak pupcia niemowlęcia :) a to tylko 7% kwas. Mam kilka serów aktywnych, w tym oczywiście retinol i w sumie co drugi dzień nakładam na buźkę coś co poprawia jej kondycję. Przede mną zwiększenie stężenia retinolu do 1 procenta. Czekałam do września, żeby w lato nie przesadzić z tym dobroczynnym specyfikiem. Poza retinolem i kwasem glikolowym jest jeszcze kwas migdałowy i dwa sera do cery tłustej. Priorytetem jest zmniejszenie przetłuszczania się twarzy, bo mam cerę tłustą, mimo wieku i o ile na takiej mniej widać zmarszczki i wolniej się starzeje, to do szału mnie doprowadza to świecenie. Taka widać moja uroda, bo nic nie pomaga.

24 września 2022 , Komentarze (11)

Idzie jak po grudzie. Gdzieś mi się zapodziała niegdysiejsza determinacja. Miałam liczyć kalorie, ale o ile do południa spisuje co jem, tak potem wpada to i tamto i dzień na minus. Znaczy wagowo stabilnie, bo waga powyżej 72 nie skacze, ale to dużo za dużo. Kurtka ledwo się dopina, ale i to mnie nie motywuje. Może by tak się polubić w tym rozmiarze i kupić większą kurtkę?

Na działce widać jesień, bo krzaki malin żółkną, mimo że owoców jeszcze multum. Nie wiem czy dojrzeją bo był już przymrozek. Szkoda ich. Śliwki osypuje z drzew przedłużonymi grabiami, ale już końcówka. Robię powidła, mrożę żeby były na kompot czy ciasto. Nastawiłam na nalewkę :)

Urosły mi dwa pierwsze jabłuszka na młodej jabłonce :) Nie pojem, ale cieszy. To odmiana gala, którą uwielbiam. Gruszkę musze wykopać, bo wiecznie rdza gruszy przez obecność sąsiedzkich iglaków. Musze poszukać odpornej gruszy i posadzę na wiosnę.

Tak bardzo chciałam mieć marcinki, ale coś nie chciały się przyjmować, aż tu niespodzianka. Nie za wiele w tym roku, ale na przyszły podrosną, i będzie pięknie.

Sporo roboty na działce w uprzątaniu tego wszystkiego i dziś trzy godzinki solidnej pracy. Zawsze jest co robić, bo chwastów nie brakuje i co z jednej strony się z nimi uporam, to z drugiej zdążą wyrosnąć, ech. Musiałabym cała działkę korą wysypać, bo tylko ona chwasty powstrzymuje. Może z czasem.

19 września 2022 , Komentarze (13)

Wiedziałam, że to lada moment nastąpi, bo dieta daleka była od ideału od dłuższego czasu. Nawet nie specjalnie słodyczowa, ale jadłam jak reszta domowników. No może przesadzałam z winogronami, ale tak to żadnych fast foodów, czy opychania się słodkim. Ech, dziś na wadze moje znienawidzone 72kg, więc pora działać. Liczenie kalorii czas zacząć i żegnajcie winogronka. Jak ja to przeżyję po raz setny… Co za kanał… nie można jeść jak człowiek, bo zaraz tycie i znajome ograniczenia. Ale waga i lustro nie kłamią...

Z mężem lepiej. Mniejszy ból i humor wrócił. Po domu porusza się na wózku. Tyle co do toalety, czy na balkon podjedzie, a przeważnie leży, czy siedzi. Kul nie rusza. Jednak skakanie na jednej nodze, to spory wysiłek, na który nie jest gotów. Zresztą po co się męczyć, jak ma wózek.

Byłam konsekwentna i nie pozwoliłam, nawet w tej sytuacji, palić w domu i musi wyskakiwać przez wysoki próg na balkon. Daje radę, nałóg to nałóg. Masakra jest tylko z zastrzykami, bo się boi jak dziecko. Ech, faceci…

Najstarszy syn wpadł z Anglii na trzy dni, to go wykorzystałam na działce, do trzepania śliwek z drzew :) Jak mnie to cieszy, że mniej się zmarnuje i jest z czego powidła zrobić.

15 września 2022 , Komentarze (26)

Mieli męża wypisać w środę, ale decyzja była jednak żeby został i nauczył się chodzić o kulach. Co okazało się fikcją. Poza tym, jak oznajmiono, transport medyczny się nie należy i powrót do domu na własną rękę . Gnoje! Babka ,która na dwóch nogach dylała z kulami po korytarzu, czekała na transport medyczny, a mój mąż jedną nogą ma sobie radzić sam. Karygodne!

Wypożyczyłam wózek, bo nie mogłam spać przez te czarne scenariusze, że nie będzie miał jak wejść do bloku i to był strzał w dziesiątkę. Za chiny ludowe nie dałby rady o kulach. Robi mu się słabo kiedy opuszcza w dół chorą nogę, więc w ogóle kiszka i wózek niezbędny. Udogodnienie kibelkowe przypadło mu do gustu, więc jakby wszystko gra.

Za dwa tygodnie ściągnięcie szwów, za pięć tygodni wyjęcie haków. Żadnej ortezy nie dostał. Noga leży tylko na szynie zabandażowana. Mam mu dawać zastrzyki w brzuch/ pikuś, dawałam synowi/ i dostał antybiotyk. Zmiana opatrunku co drugi dzień i noga w górze.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.