Diagnoza lekarza- nieznana.
Podjęte kroki leczenia- zamierzają mnie zostawić w szpitalu na tydzień obserwacji.
Wnioski- okropne jedzenie, detoks jedzeniowy, zgubienie wagi.
Co z tego skoro dalej nie wiem co się dzieje z moją nogą? Chrzanić to.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (16)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 15272 |
Komentarzy: | 355 |
Założony: | 4 października 2015 |
Ostatni wpis: | 9 kwietnia 2016 |
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Diagnoza lekarza- nieznana.
Podjęte kroki leczenia- zamierzają mnie zostawić w szpitalu na tydzień obserwacji.
Wnioski- okropne jedzenie, detoks jedzeniowy, zgubienie wagi.
Co z tego skoro dalej nie wiem co się dzieje z moją nogą? Chrzanić to.
Trochę rzeczy zdążyło się stać w trakcie trwania tego tygodnia. Na chwilę obecną okazuje się że więcej jest ich złych niż dobrych. Pierwsza kwestia- odnalazłam wikinga... ten jednak obraził się, ponieważ szukałam go na spotted. Widocznie miał coś do ukrycia, trudno- znajomość zaczęła się szybko i równie szybko się zakończyła. Nigdy nie spodziewałam się że kogoś może urazić fakt, że spodobał się komuś. Trudno. Waga pokazuje 55 od kilku dni i tak stoi, nie mniej- nie więcej. Studia jako tako, w sumie dobrze idzie, godziny mijają i potem wracam do swoich czterech ścian. Samotnie żyjąc staram się zmienić coś w swoim życiu. Czuję pustkę, wewnątrz mnie jest mrok, poczucie samotności i bezradności. Mam 21 lat i nie posiadam żadnych przyjaciół, znajomych, bliskich mi osób... Ja i świat, odgradza nas ogromny mur i prawdę powiedziawszy to nie ja go zbudowałam- pragnę kontaktu z drugim człowiekiem. Coś jest ze mną nie tak, jestem inna? Naprawdę nie wiem.
Myślałam że zrzucenie kilku zbędnych kilogramów pomoże mi nabrać odwagi, pewności siebie, przekona jakoś ludzi do mojej osoby- nic bardziej mylnego, z utratą kilogramów nie przyszła żadna korzyść... No, może luźniejsze spodnie i mniejszy rozmiar ubrań... ale czy to daje mi radość z życia?
Kolejnym moim krokiem, wołaniem o uwagę, o ludzi, o kontakty, spędzanie czasu poza domem będzie pisanie do gazety uniwersyteckiej. Czy to pozwoli mi otworzyć oczy innych ludzi, pokazać moją samotną drogę ku ich sympatii? Szczerze na to liczę.
Jutro czeka mnie neurolog. Boję się.
Na jutrzejszy dzień zaplanowałam lekki detoks oczyszczający, owsiankowo- jabłkowy. Będzie dobrze.
Dla mnie też niezbyt łaskawy był dzień.
Rozmyślam cały czas o sobotniej znajomości, o poznaniu Wikinga i wciąż wyrzucam sobie że nie zostawiłam mu swojego numeru. Po co się tak tym przejmuję, było-minęło-zniknęło-puszczamy w niepamięć. Czy wierzę w czerwoną nić przeznaczenia? Wątpię. Szanse że spotkam go po raz drugie są zerowe. Życie.
Na kolację kurczak z marchewką i groszkiem. Pyszne. No i oczywiście jogurt, 20 minut na rowerku i teraz popijamy pyszną, czerwoną herbatkę. <3 Dzisiaj zaledwie 600 kalorii spalonych na rowerku, ale nie mogę męczyć nóg, oj nie mogę. Kolano zaczęło boleć więc pewnie na kilka dni znowu odpada jeżdżenie na rowerku. Czwartku, nadchodź, chcę wiedzieć co jest nie tak z moją nogą!
Rozkochałam się w czerwonej herbacie. Jej smak rozbudza moje kubki smakowe, pozwala się zapomnieć i choć na chwilę uciec od rzeczywistości. Żeby tego było mało nie od dziś wiadomo że czerwona herbata ma działanie odchudzające także pijmy ten dobroczynny napar.
Z nogami coraz gorzej, musiałam porzucić ćwiczenia, rowerek... spacer zdaje się trwać wiecznie, nie jestem w stanie chodzić. Plus tego wszystkiego jest taki że udało mi się znaleźć neurologa za 120 zł i to już na czwartek. Mam nadzieję że wizyta cokolwiek rozjaśni a nie wyśle mnie do kolejnych lekarzy. Nadzieję mieć można.
Przytyłam prawie kilogram, ważę około 55 kilogramów... Brak ćwiczeń, pochłanianie tony słodyczy jako pocieszenia odnośnie złego stanu zdrowia... i nawet jogurty nie są w stanie tego powstrzymać. Nie wiem jak ponownie wziąć się w garść, czuję że brakuje mi sił nie tylko w kwestii zdrowia ale również samokontroli. Mimo wszystko JAKOŚ próbuję walczyć. Czy coś z tego wyjdzie? Zobaczymy.
Po szalonej nocy czas na ciężki wysiłek.
Karaoke było świetne! Poznałam dwóch przystojnych, sympatycznych chłopaków, jeden idealny- dosłownie. Długa, ruda broda i długie blond włosy, uśmiech tak czarujący i oczy błękitem zabarwione. Rozmawialiśmy długo, tańczyliśmy, bawiliśmy się- połączyło nas jedno- zamiłowanie i pasja do tatuaży. Popełniłam błąd bowiem wyszłam z karaoke kiedy on był na papierosie przez co nie byłam w stanie wziąć od niego numeru. Przepadł. Szkoda.
Dziś spalone 1200 kalorii na rowerku, wciąż mam wiele energii i mogłabym jeszcze pojeździć jednak muszę zostawić co nieco sił na jutro. Jogurt naturalny smakuje wybooornie, kocham go. :D Niestety mam tylko jeden jogurt który mi smakuje i to jest dość kłopotliwe bo na uniwersytecie nie ma w pobliżu biedronki. Chyba będę musiała nauczyć się jakoś funkcjonować z innymi markami jogurtów. Zobaczymy. W sobotę za tydzień znowu pójdę na karaoke. Dzięki wczorajszemu wypadowi zapomniałam o chorobie, o nodze, o problemach... byłam ... szczęśliwa. Może za tydzień również poznam ciekawych ludzi, którzy wniosą miłe wspomnienia do mojego weekendu? Zobaczymy.
Dzień dobry kochani! :) Dzień rozpoczął się pięknie, mam nadzieję że i zakończy równie radośnie. Od rana dzwonię po neurologach nie mogąc nic wskórać. Naprawdę, powiadam wam że zapisy do neurologa są kpiną- tylko poniedziałek i środa w godzinach, w których jestem na uczelni. Po środowej wizycie u ortopedy załamałam się. Zanik mięśni w prawej nodze, "chlapanie" stopą spowodowane ... nie wiadomo czym, problemy z nerwami w nodze, kolano które było obciążone podczas chodzenia przez zanikające mięśnie doprowadziło do rozwalenia łąkotki. Na początek ortopeda zaproponował zastrzyki, jeśli one nie pomogą wymagana będzie operacja. Okej... ale to tylko kwestia kolana, co z resztą nogi? Nie wiem- doszukuję się neurologa. Strach w moich oczach jest ogromny, widziałam że prawa noga jest chudsza od lewej, że jest słabsza... ale aż tak? Zobaczymy co przyniesie kolejna wizyta u kolejnego specjalisty.
Stając na wagę znowu zobaczyłam 54 kilogramy. Po dniu obżarstwa nie ma ani śladu co bardzo mnie dziwi, zazwyczaj pozbycie się zbędnego balastu trwało dłużej niż jeden dzień.
Na śniadanko wpałaszowałam owsiankę z jogurtem naturalnym, jabłuszkiem i cynamonem. Do tego pokusiłam się o zjedzenie trzech ciasteczek "Hit", mieszcząc się w przedziale 500 kalorii. Na drugie śniadanie zjem 150 gram jogurtu i owoc kaki. Mmmmniam!! Nie mam jako tako pomysłu na obiadek, pewnie zjem kaszę gryczaną, rybę i warzywa gotowane na parze z dodatkiem jogurtu naturalnego.
A wieczorkiem wychodzę na karaoke!! W końcu się wyszaleję! :D
Dziś miałam napad obżarstwa. Nie wiem już który ... i w sumie jakoś po mnie spłynął. Zjadłam około 3500 kalorii a nie przejmuję się tym ani trochę. Nie wiem czemu, zawsze mnie to załamywało. Dziś jest mi naprawdę wszystko jedno. Czy to przez złe samopoczucie, może przez nudę? A może po prostu miałam na to ochotę? Zrobiłam to świadomie, całkowicie nie przejmując się konsekwencjami. Cóż, najwyżej przytyję kilogram czy pół.
Jeszcze nigdy nie wiałam taką obojętnością na zjedzone kilogramy. Boże, to straszne. :o
Dzisiaj siedząc i rozmyślając nad tym co mogłabym zrobić żeby utrzymać wagę <ewentualnie schudnąć> nie odbierając sobie przyjemności z jedzenia... <uwielbiam jeść, nie ukrywam tego że jedzenie jest moją pasją>, przypomniałam sobie o "diecie" jogurtowej. Zapomniałam zupełnie że ta pseudo dieta którą sobie wymyśliłam pozwala mi jeść co chcę a i tak daje świetne efekty! Nie będę musiała się również męczyć i nadwyrężać swojego zdrowia. Tak, jestem na tak! :D
Od jutra zaczynam dietkę jogurtową bo dziś już niestety jest połowa dnia więc nie miało by to większego znaczenia. Ekscytuję się na myśl o niej, naprawdę ją lubię, kwestią negatywną jest koszt tej diety... Ale dam radę, w końcu to tylko tydzień. :D Dzisiaj wieczorkiem wybiorę się do sklepu po ogroooomny zapas jogurtów i warzyw do gotowania na parze. <3 Kurcze, jestem podekscytowana.
Wieczorem napiszę wam jaki zaplanowałam sobie jadłospis na jutro, jeśli zobaczycie jakieś błędy, braki składników, zaniżone wartości czy coś to dajcie znać, w końcu musimy sobie pomagać! :*
Trzymajcie się promyczki moje. <3
Postanowiłam zaakceptować swój wygląd, ponieważ nie umiem już skutecznie walczyć, nie ponosząc konsekwencji. Doszłam do wniosku że zrzucając 8 kilo osiągnęłam już naprawdę wiele... a kolejne dwa kilo mniej nie zmieni we mnie zupełnie nic. Zrzucając kolejne dwa kilo nie zmienię się pod względem wyglądu, samopoczucia, satysfakcji. Powinnam być dumna z tego co już osiągnęłam i szczycić się tym. Osiągnęłam sukces nawet wtedy, kiedy schudłam jeden kilogram. Osiem to naprawdę wiele. Czas pogodzić się ze swoją obecną sylwetką.
Tak teraz wyglądam i z tym wyglądem muszę się pogodzić, jeśli chcę by wyszło mi to na zdrowie. Nie zrezygnuję ze zdrowego żywienia i ćwiczeń na rowerku, jednak będę podchodzić do tego z dystansem- co ma być to będzie. Muszę być dumna i zadowolona z efektu jaki teraz jest.. A nóż coś samo z siebie spadnie? Nie wiadomo. Zdrowie jest dla mnie najważniejsze, muszę się na nim skupić w pierwszej kolejności.