Jeśli nic się nie wydarzy do 12 września to wyjeżdżam do Francji, już wszystko ustaliliśmy, mamy nagraną pracę, 2 posiłki będą zapewnione, noclegi co prawda pod namiotem ale też nie będziemy za nie płacić więc chyba nie tak źle. Boję się za bardzo cieszyć z tego wszystkiego,wiecie że wszystko fajnie brzmi a potem jest jedna wielka klapa. Nie żebym była pesymistką tylko tyle rzeczy zawsze się potrafi zadziać niespodziewanie, a przez ostatni czas pech mnie nie opuszcza tak więc póki nie wyjadę to chyba nie uwierzę ;)
No dobra a bez marudzenia teraz to oprócz pracy, mamy też zamiar pozwiedzać trochę. Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie w te rejony, ale jak zaczęłam przeglądać co chciałabym zobaczyć zrobiła się z tego dłuuga lista, jakby chociaż część z tego zwiedzić byłabym zachwycona :)
Kupiłam sobie książkę Pawlikowskiej "Blondynka na językach", żeby chociaż oswoić podstawy w stylu gdzie moja wypłata :D i jak kiedyś narzekałam, że niemiecki jest trudny to przy francuskim nagle się okazuję że to bułka z masłem :)
Właśnie tak apropo bułek i tego że to pamiętnik o odchudzaniu tak więc kilka słów o diecie, staram się trzymać, na razie nic zakazanego nie wpadło, co prawda zapomniałam kupić chleba ciemnego w sobotę i jak już poszłam wieczorem zostały same kajzerki, chleb pszenny, tostowy i takie bułki kwadratowe z ziarnami i właśnie takie kupiłam, no może nie do końca zdrowe ale to był najlepszy wybór z tego co pozostało.
Moje dzisiejsze śniadanie: jajko w papryce trochę za bardzo mi się ścięło,ale i tak pycha
przekąska: borówki mogę jeść tonami
i kolacja wczorajsza: na wierzchu mozzarella i ocet balsamiczny