Tak więc ten tego.... Nawet nie wiem od czego zacząć.... Może od tego, że byłam tu motywacją dla niektórych i co? Spasłam się od nowa jak świnia i przytyłam 15 kg...
WSTYD WSTYD WSTYD!
Również dawno się tu nie logowałam, bo po pierwsze zmieniałam mieszkanie w połowie października i co za tym idzie internet też trzeba przenieść a firmy są tak wkurzające, że czekałam na to 6 tygodni na to, żeby dostać połączenie. Mam mobilny internet, ale tak słaby, że Vitalii nie jest w stanie otworzyć... Więc w tym czasie moja waga rosła i rosła i rosła... A ja razem z nią...
Starałam się jakoś trzymać, ale po prostu po powrocie z Polski dałam sobie spokój z dietowaniem, siłownią i jeszcze ta nowa praca i dojazdy, to już kompletnie nie miałam czasu na nic...
I tak waga rosła z dnia na dzień... Zawsze do sklepu się poszło kupiło kanapkę, słodki napój, chipsy... Nie mam pojęcia co mnie opętało... Ale ciągle sobie powtarzałam, a tam... Jutro będę jadła mniej i zdrowo... I co? Tak mi zeszło 3.5 miesiąca, bałam się stanąć na wagę, bo po ubraniach czułam ze są za małe... Ale ja głupia nadal jadłam...
No aż w końcu stanęłam na wagę a tamtym tygodniu i pokazała 93.1... I mówię do siebie: "Ty głupia, tyle pracy włożyłaś we wcześniejsze odchudzanie i miałaś już wagę 78... Pomyśl teraz jakbyś wyglądała gdyby to 15 poszło w dół a nie w górę"... Więc to jest ten czas na ogarnięcie się, dzisiaj weszłam na wagę i jest już 90.2, ale nadal nie zmieniam paska, bo chcę zobaczyć 8 z przodu po raz kolejny i pożegnać się z 9, tym razem na dobre.
Tak więc kochane trzymajcie za mnie kciuki, proszę o podwójne wsparcie, bo boję się takiej wpadki po raz kolejny.
Nie mam dla siebie słów usprawiedliwienia, ale wiem jedno.... Odkąd zaczęłam jeździć samochodem cały mój ruch poszedł w odstawkę, samochód to ZŁO, ale tylko dla tych o słabej woli... Koniec więc z moją słabą wolą i głupi i banalny tekst, ale: NOWY ROK, NOWA JA
Jeszcze raz trzymajcie za mnie kciuki, bo teraz na pewno dam radę! Niedługo naskrobię coś na nowo! Miłego weekendu! Buzioleeee :***