Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wiele rzeczy chcę robić, jeszcze całe życie przede mną, jedyne co stanowi przeszkodę do cieszenia się z tego życia to waga :/ Dlatego podjęłam pierwsze kroki, by schudnąć i poprawić swoją kondycję. Mam nadzieję, że uda mi się wytrwać. Cel, nie marzenie ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8254
Komentarzy: 117
Założony: 10 października 2014
Ostatni wpis: 18 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Bella96

kobieta, 28 lat, Bydgoszcz

180 cm, 93.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 sierpnia 2015 , Komentarze (8)

Hejj długo mnie tu nie było. I na szczęście mogę napisać, że przez ten czas nie opierdzielałam się - zdrowo się odżywiałam, biegałam (ba! zdobyłam nawet mój pierwszy w życiu medal za bieg na 5km), pozbyłam się 9 z przodu i najpiękniejszą wagą jaką ujrzałam od długiego czasu było 87,7 kg.

Niestety zaraz potem wszystko zaczęło się pieprzyć, zaczęło się od kontuzji biodra, musiałam na jakiś czas zrezygnować z mojego odchudzającego motoru napędowego - biegania ;( potem były urodziny dziadka i kuzynki, przez które wróciłam do nałogu jedzenia, znów zaczęłam kupować sobie słodkości ze sklepu i je zjadać, zaczęłam zaprzepaszczać swój sukces. Gdy już zaczęłam dostrzegać swoją niedolę i próbować coś z tym robić, nie zdałam egzaminu na prawo jazdy, co bardzo przeżywam... do tego już chciałam wznowić bieganie, gdy niestety dziś kontuzja biodra wróciła :(((

Czuję, że wpadłam w dół tak głęboki, że nie mogę sama się z niego wygrzebać. Wstyd mi przed rodziną, wstyd mi za samą siebie... więc wróciłam tutaj. Okazało się, że przez te parę miesięcy dobrnęłam do punktu, w którym skończyłam ostatnio na vitalii 93,5kg.

Chcę się podnieść, tak bardzo chcę wrócić do dobrych nawyków, do uprawiania sportu, do wygrywania walki ze swoimi słabościami, a cały czas czuję, że wszystko obraca się przeciwko mnie.

27 kwietnia 2015 , Komentarze (7)

Ehhh matura coraz bliżej - doskwiera mi przewlekły brak czasu i stany lękowe spowodowane ilością materiału, którego wiem, że nie zdążę już przyswoić... a tak poza tym to u mnie świetnie xD

A co do diety - muszę przyznać, że deklaracja złożona kilka dni temu naprawdę przyniosła oczekiwany efekt. Było parę sytuacji, w których nie sięgnęłam po nielegalne produkty, choć podsuwano pod nos (znów dzięki rodzinko -_-), dlatego, że pomyślałam Nie no, jak to będzie wyglądać na vitalii... Trzeba to robić częściej :) Choć nie był to idealny tydzień myślę, że nie był też taki zupełnie najgorszy.

Miałam mało czasu na porządne ćwiczenia anaerobowe, w zasadzie głównym ćwiczeniem było siedzenie na dupie przy książkach i to niestety nie zmieni się jeszcze przez jakiś czas :/ Dlatego też pewnie zajrzę tu dopiero za jakieś 2 tygodnie. 

Wszystkim vitalijkom życzę powodzenia na ten czas i proszę 3majcie za mnie kciuki 4-18 maja ;)


Data
Dieta
Aktywność

26

21.04

Wtorek

6.30 ciemna bułka z dżemem jabłkowym i kiełbasą z indyka

10.30 ciemna bułka z kiełbasą z indyka, jabłko

15.20 ½ woreczka kaszy jęczmiennej z warzywami, surówka, pieczone udko kurczaka, ogórek korniszony

15.50 ½ banana, ¾ grejpfruta

20.00 2 kromki ciemnego chleba z szynką wędzoną, ogórkiem korniszonym, sałatą, pomidorem, kiełbasą z indyka, zielona herbata

10 min na boczki z Tiffany, 20 min. trening całego ciała z Mel B.

27

22.04

środa

9.40 miska płatków otrębów, grahamka z kiełbasą z indyka i dżemem jabłkowym, herbata na odchudzanie

14.20 1/3 woreczka kaszy gryczanej z sosem słodko-kwaśnym, buraczkami i ogórkiem korniszonym, zielona herbata

17.20 1/3 kromki suchego chleba

19.00 2 kromki ciemnego chleba z szynką wędzoną, ogórkiem korniszonym, sałatą, pomidorem, kiełbasą z indyka, zielona herbata

Bieganie (ok. 35 min ciągłego biegu)

28

23.04

czwartek

6.30 miska płatków musli z mlekiem 3,2%, jabłko

10.30 2 jabłka

14.00 grahamka z sałatą i pomidorem

15.50 makaron pełnoziarnisty z sosem słodko-kwaśnym

20.00 1 grahamka z dżemem jabłkowym, szynką wędzoną, sałatą i pomidorem, zielona herbata

1,5 km pieszo,

Bieganie (ok. 35 min) + rozciąganie

29

24.04

piątek

6.30 miska płatków musli z mlekiem 3,2%

10.20 grahamka z dżemem jabłkowym, herbata zielona

14.30 makaron pełnoziarnisty z sosem słodko-kwaśnym, 3 łyżki buraczków

20.00 2 kawałki pizzy familijnej z ketchupem i sosem czosnkowym, 330 ml cydru

21.30 1,5 kubka soku marchewkowego

15 min spaceru

30

25.04

sobota

8.30 miska płatków otrębów z mlekiem 3,2%, miska winogron

14.30 makaron pełnoziarnisty z sosem bolońskim, łyżka buraczków, ¾ ogórka w zaprawie z chili, zielona herbat

17.00 banan, miska winogron

19.30 3 kromki ciemnego chleba z kiełbasą, sałatą, pomidorem, herbatka na odchudzanie

16 km rowerem

31

26.04

niedziela

9.30 salaterka płatków otrębów musli, pół miski winogron, śliwka, zielona herbata

13.20 galaretka z czereśniami, herbata saga

15.10 kartofle, trochę karkówki, buraczki, surówka, ogórek w zaprawie chili

18.50 4 kromki ciemnego chleba z kiełbasą, sałatą i 2,5 jajka, trochę majonezu i soli, zielona herbata

45 min spokojnego spaceru

20 kwietnia 2015 , Komentarze (4)

Po ostatnim sukcesiku, dziś znów się zapędziłam, z czego nie jestem dumna :/ Zostało ciasto z niedzieli, wpadli goście, brat wysznekrał ciastka... wszystko było pod ręką, ale to przecież nie powód by tą rękę wyciągać! By tego nie zaprzepaścić, postanowiłam, że w najbliższą sobotę lub niedzielę wieczorem dodam tabelkę z aktywnościami i jadłospisem (teraz nie mogę się już wycofać ^.^). Muszę się jakoś zmotywować do przestrzegania diety, w końcu to ona stanowi ok. 70% procesu odchudzania, nie można polegać na samych ćwiczeniach.

Jednak zastrzegam sobie prawo do jednej pizzy (lub czegoś pizzopodobnego) w tym tygodniu. Szczerze mówiąc niechętnie, aczkolwiek to ostatni tydzień szkoły i prawdopodobnie uczcimy to z koleżankami jakimś spotkaniem, więc chyba nie wypada odmawiać.

Buziaki ;)

18 kwietnia 2015 , Komentarze (6)

Noo nareszcie, dziś przy porannym ważeniu waga wskazała wartość najniższą jaka pokazała się podczas całego odchudzania :) Długo nie mogłam się otrząsnąć z ciągłych wahań, a to kryzys i wzrost wagi, spadek, święta - znów wzrost. Przez ostatnie 10 dni udało mi się zjechać ok. 1,5 kg i nareszcie wyszłam na prostą. Choć szczerze mówiąc trochę mnie to zaskoczyło, podczas tego tygodnia starałam się trzymać dietę i wyjść z cukrowego nałogu, po części się udało, choć zdarzały się drobne grzeszki. Najwyraźniej z pomocą przyszło bieganie :D którego miałam ostatnio dość sporo.

Dziś zmieniłam też ustawienia docelowej wagi. Odkąd pamiętam na wadze chciałam zobaczyć 6 z przodu i nadal jest to mój cel. Jednak dziś (powtarzając dział z biologii - aparat ruchu;) zauważyłam, że dla osoby z moim wzrostem waga 75 jest już wagą prawidłową. Stwierdziłam, że jestem w stanie uznać tą prawidłową wartość BMI za sukces w odchudzaniu. Poza tym mama waży podobnie, i wygląda ok, a jest nieco niższa, więc myślę, że mi z taką wagą nie będzie już wstyd pokazać się na ulicy i również będę już mogła przebierać w ciuchach, które naprawdę mi się podobają :) A co dalej - się  zobaczy ;)

Co naprawdę spędza mi teraz sen z powiek to wybór uczelni :/ myślę o UMK w Toruniu jak i o UAM w Poznaniu (nieco dalej, ale podobno lepszy rozwój przemysłu biotechnologicznego = szansa na pracę?), Bydgoszcz zeszła na dalszy plan, bo to ponoć słabe miasto akademickie. Może miał ktoś styczność/słyszał o powyższych? Będę wdzięczna z info :)

Tak więc spinam poślady na przyszły tydzień, również wam życzę odpowiedniego stężenia jonów wapnia w sarkomerach mięśnia pośladkowego wielkiego ;)

13 kwietnia 2015 , Komentarze (4)

Hejo. Ostatnio nie miałam czasu (czy raczej nie potrafiłam go wygospodarować) na zaglądanie tu ze względu na gorące przygotowania do końca szkoły i <o zgrozo> matury. Jednak poczułam potrzebę ponownego poczucia przynależności do grona walczących vitalijek, bo mój organizm chyba ponownie uzależnił się od cukru. Jeśli w pobliżu nie ma nic grzesznego to ok, ale wystarczy, że na horyzoncie pojawi się coś słodkiego co można wszamać (dzięki rodzinko -_-) to nie potrafię się opanować. Pokusa jest szczególnie silna po powrocie ze szkoły, między 15-18.00.

To nie pierwszy raz, gdy jestem w takim stanie. Jak się z niego podnieść? Wystarczy odzwyczaić organizm od cukru, by nie miał już na niego takiej ochoty i był w stanie rozsmakować się w każdym innym rodzaju jedzenia. Taaa łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Na ogół takie odzwyczajanie trwa u mnie 1-2 tygodnie, co jest niezwykle trudne, tym bardziej, że "dzięki" młodszemu bratu w domu ZAWSZE jest nutella, słodkie płatki śniadaniowe, jogurty, ciastka, cukierki... To jest cholernie trudne.

Ale wakacje coraz bliżej, nie oszukuję się, że już w te osiągnę wymarzoną sylwetkę, lecz przecież mam szansę zbliżyć się do niej na tyle, by czuć się w swoim ciele lepiej niż zeszłego lata. Nie jest za późno, nie poddaję się, nie daję za wygraną, przecież jestem w stanie to zrobić!

Poza tym na tle głównym bieganie i nauka ;) Aaaa i już od 2 miesięcy trwam w postanowieniu "Do matury zero alkoholu :D".

Do zobaczonka :-*

23 marca 2015 , Komentarze (3)

Hej, jak w tytule... Nie mam się czym chwalić, nie będę wciskać kitu, że ostatnie miesiące były ciężkie (nawet jeśli to co z tego...?!). Po prostu rozpuściłam się jak dziadowski bicz. Jednak postanowiłam, że zamiast bawić się w zakładanie nowego konta i zaczynanie jako "nowa", wrócę tutaj. 

Nie jestem dumna z tak długiej przerwy, przez którą przybyło 2 kg, ale jak odważny człowiek muszę przyznać się do swoich błędów i je naprawić. Nie jest za późno by wrócić na dobre tory, wszytko jest do odrobienia (tylko tego czasu mi nikt nie wróci...). W każdym razie głowa do góry, głęboki wdech i ruszam dalej :)

Z pozytywnych rzeczy (na szczęście jakieś są:D ) wróciłam do biegania. W końcu oswoiłam się z chłodkiem i przełamałam swój strach, że od razu się rozchoruję. Biegam wolno, w zasadzie jeszcze nie mogę nazwać się pełnoprawnym biegaczem (dla mnie to ktoś, kto przebiegnie 30 min. bez zatrzymywania się), na razie jednym ciągiem przebiegnę tylko ok. 10-13 min., choć podczas jednego treningu wychodzi mi w sumie 35 min. ciągłego biegu.

To tyle na razie, do zobaczenia wkrótce! ;)

18 stycznia 2015 , Komentarze (11)

Dziś jest dzień, w którym doszłam dowagi jaką miałam przed świętami - ufff. Teraz idę dalej. Przyznaję się, że ten tydzień obfitował w drobne grzeszki, aż jestem zdziwiona, że na jego końcu waga pokazała kilogram mniej :?. Dlatego podjęłam decyzję, że od najbliższego poniedziałku zaczynam tydzień bez wpadek, by przypomnieć sobie na czym polega dieta. 

Zaczęłam powtórki do matury z biologii, do tego chcę zakupić książkę z polskiego podzieloną na epoki, by sobie usystematyzować wiedzę, no i jeszcze matma czeka -_- to, plus ćwiczenia i uczenie się bieżących tematów = poczucie kompletnego braku czasu, monotonia i brak chęci do życia. W tym wszystkim odliczam dni do ferii, jeszcze całe 4 tygodnie...

No i tylko 20 tygodni do lata... tak się dziś rozmarzyłam :3 jeśli naprawdę zepnę się przez ten czas to to mogą być najpiękniejsze wakacje, jakie sobie zafunduję, bez wstydu... (zakochany)

 To na tyle tak właściwie, 3majcie się ciepło! Piękną wiosnę mamy tej zimy nieprawdaż? ;)

6 stycznia 2015 , Komentarze (4)

Jak wyżej - nareszcie po świętach, jak również Sylwestrze, Nowym Roku i urodzinach mamy. Nie powiem, sowicie wypoczęłam w tym czasie, mimo to cieszę się, że już się skończył, bo wraz z nim skończyły się pokusy tych świąt. Przez ostatnie 2 tygodnie chodziłam na spacery i ćwiczyłam jak zwykle (głównie Chodakowską i Mel B). Niestety, jadłam za dwóch... :( Waga posunęła się do przodu.

Nie poddaję się, od dziś wracam do dobrych nawyków i 3mania diety. Ta sytuacja pokazuje jaką słabą wolę mam wobec długotrwałych bodźców, które podsyłają niezdrowe potrawy. Muszę pracować nad tą słabością, nie mogę pozwolić na zrujnowanie tego co już osiągnęłam i mam nadzieję osiągnę, przez każde okoliczne święto. Następnym razem (wychodzi, że na Wielkanoc) nie pozwolę sobie na to. Święto nie święto, ale fason trzeba trzymać, lato coraz bliżej, a ja jak na razie robię krok w przód i zaraz potem dwa w tył... w każdym razie jeszcze nie usiadłam, a próbuję iść naprzód.

Mam nadzieję, że w Nowy Rok weszliście z nową siłą i optymizmem, i że w tym czasie uda nam się osiągnąć wszystkie wyznaczone sobie cele ;)

21 grudnia 2014 , Komentarze (11)

Hej :) już jakiś czas temu skończyłam chorować, ale niestety waga w tym czasie nie była zbyt przychylna (a może to ja jej...). W każdym razie jest maaały spadek 96,2kg jednak na razie tego nie wpisuję z obawy przed zbliżającymi się dniami... muszę powiedzieć te 3 oklepane słowa - Boję się świąt! I myślę, że takie obawy odczuwa większość z nas. Ja na ten czas nie spodziewam się cudów jeśli chodzi o tuszę, wiem, że się nie powstrzymam, teraz w ryzach jako tako trzyma mnie postanowienie adwentowe, jednak gdy nadejdzie wigilia (potem sylwester i jeszcze urodziny mamy...), wiem, że się nie dam rady i osłabi się moja motywacja. Muszę wyznać, że mam złe wspomnienia, jeśli chodzi o to święto i moja dietę, bo był okres w moim życiu, gdy do grudnia schudłam 10kg i byłam z siebie cholernie dumna, jednak po świętach wszystko padło... moja motywacja i stracone kg wróciły :( długo nie mogłam się pozbierać po tym upadku. Tak strasznie nie chcę powtórki z rozrywki! A domownicy nie robią nic by mnie wesprzeć, wręcz na odwrót. Przecież nie mogę się poddać! Dobra, wezmę te święta i nadchodzące dni na klatę, jakkolwiek źle po nich będzie trzeba się podnieść i iść dalej (już się boję (szloch)). Jeśli nie dieta to niech ćwiczenia przyjdą z pomocą.

Aaa i oczywiście życzę wszystkim Spokojnych Zdrowych Wesołych Świąt! (prezent) Misiu też się dołącza :)

7 grudnia 2014 , Komentarze (7)

Od 2 tygodni ludzie w mojej szkole dzielą się na 2 kategorie: chorzy, którzy leczą się w domu i chorzy, którzy ciągle chodzą do szkoły. Tak więc w końcu i mnie dopadło katar, kaszel, stan podgorączkowy i ogólnie złe samopoczucie... :( A przecież zobowiązałam się zrobić szlachetną paczkę, uczęszczać na kurs, do tego zaliczyć przedświąteczne egzaminy zamykające pierwszy semestr, no i oczywiście regularnie ĆWICZYĆ! Obecnie nie czuję się na siłach, by to wszystko ogarnąć... ale przecież nie mam wyjścia, trzeba się wywiązać. Na razie faszeruję się lekami i z ciężkim sercem odstawiam ćwiczenia, które już udało mi się polubić (szloch). A tak chciałam podkręcić tępo przed świętami... muszę szybko wyzdrowieć.

Z pozytywów to w tym tygodniu kolejny 1kg w dół ;) Straaaaasznie mi się to dłuży, bo w zasadzie wymaga to ode mnie wielu wyrzeczeń, a efektów jako takich jeszcze nie widać. Jednak ciągle sobie powtarzam Nie od razu Rzym zbudowano, tego co zbierałam przez tyle lat nie pozbędę się w miesiąc, nawet nie w trzy, ale w końcu warto! Prawda? Poza tym przecież czuję się sprawniejsza fizycznie, mniej się pocę... to chyba już coś. 

Czuję, że nadchodzą ciężkie czasy, dlatego muszę się motywować z każdej możliwej strony. Chciałam się tu wyżalić, wyżaliłam się. Nadal 3mam za Was kciuki i proszę 3majcie je też za mnie :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.