To już moje drugie ważenie, podczas tego tygodnia spadło 2,2 kg, czyli w sumie 4,8 kg. Jest 9 z przodu! Cieszę się, że mam taki dobry start, bo dzięki temu trudniej jest zrezygnować Nadal martwię się stanem wagi jaki zobaczę za tydzień, po urodzinach, ale przespałam się z tym i stwierdziłam, że nawet jeśli przybiorę tyle ile zrzuciłam to trudno. Oczywiście będzie przykro, ale po prostu zacznę od początku. Jedno takie załamanie nie może przekreślić przyszłości, jaką chcę sobie zafundować
W końcu usiadłam i pomyślałam, dlaczego to robię, oto moje wnioski:
1. Chcę się dobrze czuć w sobie i ze sobą. Lubić swoje ciało nie tylko za
to jak wygląda, ale też za to co może, bez strachu pisać się na wyjazd
do parku linowego z kuzynkami, czy na bieganie z koleżankami (oraz na zakupy w sieciówkach :)
2. Chcę się dobrze czuć w towarzystwie. Imprezy, urodziny, wesela, wigilia, sylwester,
spotkania z rodziną... nigdy nie umiałam zupełnie się wyluzować, bo
zawsze gdzieś tam w podświadomości pojawiała się myśl jak wyglądam na
tle innych.
3. Chcę być zdrowa i sprawna tak długo jak się da. Na razie jestem młoda i nie siedzę cały czas w domu, więc nie odczuwam swojej otyłości w sensie zdrowotnym, jednak jeśli teraz nic z tym nie zrobię, pewnego dnie mogę się obudzić z ręką w nocniku i żałować, że zmarnowałam ten czas.
4. Dla przyszłości. Na razie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że mam sporo dobrych znajomych (nawet przyjaciół), jednak niedługo wejdę w nowe studenckie środowisko i nie twierdzę, że puszyści są gorszymi przyjaciółmi, jednak według mnie jeśli nie ma się powalającej osobowości trudniej nam zawierać nowe znajomości (szczególnie te z płcią przeciwną ;)
5. By pokazać wszystkim (szczególnie "troskliwym" ciotkom i szczerym dziadkom), że mogę! Że dałam radę, że przyjdę na rodzinną posiadówę w ładnej sukience, będę dobrze wyglądać i tak samo się czuć.
6. No i dla mnie :) Żeby żyło się lżej, przyjemniej i sprawniej.
Taaakie przemyślenia. Powodzenia wszystkim na nadchodzący tydzień!