Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem 33 - letnią pracującą mamą, która tyje na sam widok jedzenia. Mam motywację do zmiany swego wyglądu, który po urodzeniu dwójki dzieci pozostawia wiele do życzenia :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 31148
Komentarzy: 645
Założony: 11 sierpnia 2014
Ostatni wpis: 10 września 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Lexie_1983

kobieta, 41 lat, Bydgoszcz

170 cm, 84.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 maja 2015 , Komentarze (1)

Gdy weszłam na wagę moim oczom ukazał się taki piękny widok 90,3 kg. Trzy razy wchodziłam i z niej schodziłam, bo nie mogłam uwierzyć w to co widzę, a wynik był zawsze ten sam :) Cieszę się, choć mam świadomość tego, że przez weekend spadku raczej nie zanotuję (dzisiejsza impreza, planowani goście na jutro). A może jednak się uda? 

Miłego weekendu Kochane!

28 maja 2015 , Skomentuj

Jestem! Kolejny dzień zaliczam do udanych pomimo zjedzenia małego loda kostki baaardzo gorzkiej czekolady (90% kakao). 

Dzisiejsze menu:

Śniadanie: 2 kawałki chleba żytniego pełnoziarnistego z Almette i pomidorem

II Śniadanie: miseczka zupy warzywnej (kapusta, zielona fasolka, kalarepka, marchew i ziemniak gotowane na udku z kurczaka), kostka gorzkiej czekolady

Obiad: pół woreczka kaszy gryczanej z warzywami

Podwieczorek: koktajl z serka homogenizowanego 0% tłuszczu, łyżka lodów śmietankowych i mały banan, mały lód

Kolacja: placuszki z cukinii ze zmielonymi płatkami orkiszowo - jaglanymi, sos czosnkowy na jogurcie naturalnym

Kawa, herbata zielona, puh-er, woda, 

Jestem zadowolona, pomimo lodów.

Jutro czeka mnie ciężki dietowo dzień. Mamy imprezę integracyjną w pracy (mnóstwo jedzenia, w tym dziczyzna, no i alkohol), więc o diecie trudno mówić. Postanowiłam, ze zjem porządny obiad w pracy (planuję kaszę gryczaną w sosie pomidorowym z cukinią), aby po przyjeździe nie rzucić się na żarełko, a w ramach % będę piła półwytrawne wino! No cóż, żyje się raz! :)

27 maja 2015 , Komentarze (4)

Upadłam bardzo nisko, ale 2 tygodnie temu przyszło opamiętanie i wróciłam na dobre tory. Przytyłam do 94!!! kg i właściwie nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. 

2 tygodnie temu przeglądałam swoje zdjęcia z 2010 roku, kiedy to ważyłam 70-72 kg i zatęskniłam za tym czasem. Wyglądałam świetnie, pomimo tego, iż wtedy wydawało mi się, że jestem gruba! Głupia byłam i tyle! Teraz zmieniła jedną, istotną rzecz - przygotowuje sobie do pracy obiady, dzięki czemu po powrocie do domu nie kieruję pierwszych kroków do lodówki, a ze spokojem i bez napadowego jedzenia mogę przygotować mężowi obiad. Jem 5 razy dziennie, ok 1500 - 1600 kcal no i staram się dużo pić. Nie potrafię na razie wygospodarować czasu na aktywność fizyczną, ale postaram się to zmienić.

Na dzień dzisiejszy ważę 91,5 kg. Gdy dopada mnie chwila zwątpienia wracam do starych zdjęć, które są dla mnie największą motywacją!

A jak Wam idzie?

11 marca 2015 , Komentarze (2)

Jak w tytule... Scenariusz, jakich wiele...Pięknie szło, a potem się poje... 

Nie było mnie tu 3,5 miesiąca... Tzn. byłam, czytałam i żarłam, żarłam, żarłam... Waga na dziś... jakieś 90 kg. Muszę się opamiętać, bo wrócę do poprzedniej wagi, a pewnie skończy się na jojo i przekroczeniu 100 kg. To byłby dramat! 

Boże, jaka ja głupia jestem!!!! :< Łudziłam się, że jak się przeprowadzimy i będę sama gotowała, to będzie inaczej, lepiej, chudo i dietetycznie. Gówno prawda! Wracam z pracy, szykuję szybki obiad (rzadko dietetyczny), potem pranie, sprzątanie, a wieczorem czekoladka, ciasteczko, piwko... Pełen relaks! Owszem robię "dietetyczne" zakupy, ale najczęściej kończy się tym, ze wywalam większość jedzenia, bo się najzwyczajniej psuje. 

Proszę wylejcie na mój łeb kubeł zimnej wody! Dajcie mi po pysku, abym się opamiętała! Potrzebuję kopa w mój wielki zad! 

Witając Nowy Rok postawiłam sobie jeden cel - przywitać kolejny z 7 z przodu. Cel realny! Nie będę mamiła siebie wyznaczaniem sobie celu niemożliwego do osiągnięcia. Będę próbowała metodą małych kroków:

Cel I 87 kg - do 15 kwietnia

Cel II 84kg - do 30 maja

Cel III 80 kg - do 18 lipca (dzień moich 32 urodzin)

A potem zobaczymy...

Uda się?

11 marca 2015 , Komentarze (1)

Jak w tytule... Scenariusz, jakich wiele...Pięknie szło, a potem się poje... 

Nie było mnie tu 3,5 miesiąca... Tzn. byłam, czytałam i żarłam, żarłam, żarłam... Waga na dziś... jakieś 90 kg. Muszę się opamiętać, bo wrócę do poprzedniej wagi, a pewnie skończy się na jojo i przekroczeniu 100 kg. To byłby dramat! 

Boże, jaka ja głupia jestem!!!! :< Łudziłam się, że jak się przeprowadzimy i będę sama gotowała, to będzie inaczej, lepiej, chudo i dietetycznie. Gówno prawda! Wracam z pracy, szykuję szybki obiad (rzadko dietetyczny), potem pranie, sprzątanie, a wieczorem czekoladka, ciasteczko, piwko... Pełen relaks! Owszem robię "dietetyczne" zakupy, ale najczęściej kończy się tym, ze wywalam większość jedzenia, bo się najzwyczajniej psuje. 

Proszę wylejcie na mój łeb kubeł zimnej wody! Dajcie mi po pysku, abym się opamiętała! Potrzebuję kopa w mój wielki zad! 

Witając Nowy Rok postawiłam sobie jeden cel - przywitać kolejny z 7 z przodu. Cel realny! Nie będę mamiła siebie wyznaczaniem sobie celu niemożliwego do osiągnięcia. Będę próbowała metodą małych kroków:

Cel I 87 kg - do 15 kwietnia

Cel II 84kg - do 30 maja

Cel III 80 kg - do 18 lipca (dzień moich 32 urodzin)

A potem zobaczymy...

Uda się?

27 listopada 2014 , Komentarze (7)

Tak jak w tytule... Jestem na takim etapie mojej diety, że tak naprawdę sama nie wiem, w którą stronę to wszystko pójdzie. Waga stoi w miejscu, czemu się nie dziwię. Ostatnie tygodnie nie były zbyt grzeczne, najbardziej zgrzeszyłam w ostatni weekend - zeżarłam chyba 2 tabliczki czekolady gorzkiej z nadzieniem o smaku burbonu, którą mój mąż przywiózł bezpośrednio z fabryki w Niemczech. Boże, to było boskie... Opamiętałam się w niedziele po południu. Póki co, staram się jeść jak należy, choć czasem mam dość tej całej diety. Problem leży w monotonii mojego menu... Mieszkam jeszcze z rodzicami i to moja mama zajmuje się gotowaniem. Mój tata lubi kuchnię typowo polską, ciężką, tłustą, nie lubi żadnych nowości... Odmawiam sobie wielu rzeczy, a wiadomo, ze wtedy mam na nie jeszcze większy apetyt. Już nie mogę się doczekać przeprowadzki i tego momentu kiedy to ja będę decydowała o tym, co będziemy jeść. 

A propo przeprowadzki... W poniedziałek odpieramy klucze do naszego wymarzonego mieszkania. Czekałam na to 6 długich lat. Grudzień to czas na remontu - kafelki w kuchni, malowanie panele w pokoju dzieci i w naszej sypialni. Do 10 stycznia stolarz ma mi zamontować kuchnię, a potem... Już nie mogę się doczekać!!! :D

4 listopada 2014 , Komentarze (4)

Ten mój kryzys chyba minął, znów wróciłam na właściwe tory. Waga pomalutku, ale jednak spada. Dziś na szklanej 86,7 kg, pomimo trwającego okresu. Minęła mi również obsesja codziennego ważenia się-wchodzę na wagę co kilka dni. Najważniejsze, że każde kolejne spodnie wyciągane z głębokiej czeluści mojej szafy okazują się za luźne :) 

Gdybym do końca listopada osiągnęła wagę 85kg to było by super. Byle do przodu :)

29 października 2014 , Komentarze (4)

Kryzys dopadł mnie po 3 miesiącach... Boże, to wszystko znowu wraca - ciągła chęć zjedzenia czegokolwiek, brak kontroli nad tym co jem. To trwa od tygodnia. Co robić? Jak przetrwać? Jak odnaleźć motywację? Pomóżcie! 

Nie chcę stracić tego, co dotychczas zyskałam. Waga 87 kg mnie nie zadowala, chciałabym zejść poniżej 80 kg. Jak znaleźć sens?

10 października 2014 , Komentarze (4)

Waga leci w dół, sama od siebie. Pomimo braku aktywności ruchowej, małych, drobnych grzeszków... Chwilo trwaj! :D

Pozytywnie nakręca mnie również wizja przeprowadzki, która zbliża się wielkimi krokami. Najpóźniej do końca roku zamieszkam w naszym wymarzonym M :D

1 października 2014 , Komentarze (6)

Waga leci w dół! Dziś 89,4kg na mojej Szklanej Przyjaciółce :D Kocham ten stan, spadające kilogramy i ja! :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.