no znowu coś nie tak... rano zanotowałam mini zniżkę wagi, więc zmieniłam pasek, a po południu coś mnie tknęło i stwierdziłam, że zważę się dla porównania na maminej i na swojej, bo w czerwcu wycięła mi taki numerek z przekłamywaniem. No i to nie był dobry pomysł, bo na obu wyszło... 68,00, czyli ponad 1 kg więcej. wynikałoby z tego, że poranne ważenie powinnam skorygować + 1 w górę ???? no to zamiast schudnięcia albo niewielkiego wzrostu(co też nie jest zbyt miłe) mam aż tyle do góry??? ale kg w ciągu dnia ???? załamka i tyle. super zepsuty wieczór i perspektywa średnia. Ten tydzień miałam wyłączony prawie z ćwiczeń, dopiero wczoraj tyłek ruszyłam, ale żebym się objadała ponad dietę specjalnie to nie kojarzę. Kawy się tylko opiłam, ale tak mam przy stresie w pracy-jak gonią terminy raportów, to kawy pilnuję. Do kitu i tyle. Odechciało mi się. Nie przewalczę chyba tych moich kg i magiczne 68 to tyle i nic mniej.
Mama, a czy to ważne? Nieważne córeczko.