Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
po urlopie


minął tydzień wyjazdowy urlopu. Wg małża przeszliśmy w Pieninach łącznie 50 km. trochę przejechaliśmy rowerami. Z dietą było różnie, pozwoliłam sobie na słodkie, ale niedużo i w ramach odzysku kalorii na wędrówce. Posiłki jadłam więc  w zasadzie dwa, obowiązkowo śniadanie takie jak dotąd maks. 2 kromki chleba plus coś na to , a na koniec dnia po 6 godzinach wycieczki około 18, 19.00 obiadokolację. I chociaż myślałam, że zjem konia z kopytami, to po barszczu z pasztecikiem byłam najedzona. z racji urlopu wypiłam łącznie 3 cydry przez ten tydzień. Po powrocie do domu syn zarządził grilla, gdzie jednak się skusiłam (mimo obiadu pierogów zjedzonych po drodze) na kaszankę i parę kiełbasek plus pieczywo, ale cóż ... smakowało i już...za to syn był zadowolony i był czas usiąść, urlop mamie opowiedzieć...

Już wróciliśmy córeczko. Przecież wiesz.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.