Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię kwiaty, czytać książki, oglądać filmy akcji. Lubię gotować proste i zdrowe dania, ale czasami nie mam pomysłu. Bardzo bym chciała poczuć się zgrabniejsza a przez to i ładniejsza. Zgubić od 10 do 15kg to duże wyzwanie ale może ktoś ma podobnie i razem będzie lepiej.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 114821
Komentarzy: 989
Założony: 16 marca 2014
Ostatni wpis: 12 lipca 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Margarytka02

kobieta, 52 lat, Katowice

161 cm, 95.80 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: od 13.07 do 30.10

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 listopada 2014 , Komentarze (11)

Dzisiaj już poniedziałek, 24 .11jeszcze 6 dni listopada i grudzień, a potem wielkie przygotowania do Swiąt Bożego Narodzenia. Jak ten czas leci, jak ten rok leci, niedawno było lato, wakacje,zaczęła się jesień i  wszystkich świętych, a już za progiem urodziny mojego męża w grudniu, potem Sw. górników Barbórka i  6 grudnia Mikołaj, a potem już tylko mig i święta. Ciekawe czy w tym roku będą pod pierzynką śniegową, powiem szczerze już nie pamiętam zimowych świąt ze śniegiem. Kiedyś to było nie do wyobrażenia a teraz jest śnieg to super, nie ma też przeżyjemy. Człowiek jednak do wszystkiego potrafi sie przyzwyczaić. U mnie dzisiaj słoneczna pogoda.


W południe położyłam sie na tapczanie z książką w ręce, a na moją twarz spływały promienie słońca, przymknęłam oczy, rozmarzyłam się i ...zasnęłam , po godzinie obudził mnie dzwonek telefonu i miły głos, w waszej miejscowości zakladamy kolektory słoneczne czy pani też jest chętna, grzecznie odpowiedziałam nie, dziękuję a w duchu pomyślałam to po to biegnę na poł przytomna do telefonu, kiedy jeszcze połowa mnie śpi. Nie lubię takich nagłych pobudek, fakt nie zamierzałam spać tylko trochę poczytać i zabierac sie za obiad, ale mimo wszystko nie lubię tak się zrywać wybita z przyjemnego snu- relaksu :)

Moje menu- rano kawa z mleczkiem


9 30 - 1,5 kromki chleba z masełkiem, szynką i pomidorkiem + herbata -miałam ochotę na grzaniec śliwkowy z torebki więc sobie zrobilam, dlatego chyba przypomniało mi się, że wnet święta ha,ha


II śniadanie - 12 00 - zblendowałam 1 kiwi, jogurt naturalny pół szkl. i 3 mrożone truskawki, słyszałam , że blenderem można kruszyć mrożone owoce, ale,że to takie proste to nie wiedziałam :D, to był moment i jogurt był gotowy , tylko trochę zimny. Przestroga- jeżeli ktoś jest przeziębiony, lub jest mu zimno to w żadnym przypadku nie wolno pić takiego koktajlu, bo pogorszymy sprawę ale jeżeli jest wam ciepło na zewnątrz i od środka to taki jogurt jest wspaniały.  Można zostawić aż się wyrówna tem. ale ja łyzeczkami zjadłam taki chłodny bo w srodku czułam gorąc, och jakie przyjemne uczucie, a pesteczki z kiwi tak super pękały w ustach. Polecam , aha trochę dosłodziłam:(


obiad - dzisiaj jeszcze wczorajszy- czyli ziemniaki 2 - 1/4 dużej piersi z kurczaka upieczonej razem w brytfance z kiszoną kapustą, z cebulką i pieczarkami. -pycha, czyli wszystko pasuje ziemniaki, warzywa i mięso - chociaż ziemniaki to też warzywa. :D



Jednak nie jestem jednak taka całkiem super - bo po nagłym wstaniu z tapczana i odebraniu telefonu jakimś dziwnym trafem zjadłam 1,5 rządka czekolady,  ale przy takim stresie jak telefon trochę magnezu się należy,;) jak widać wcale tym nie zrażona ide dalej do przodu!!!


co dalej nie wiem ale 1,5 kg w dół to chyba nie najgorzej w ciągu miesiąca, muszę poprawić pasek bo tam ciągle ta sama waga!

 Pozdrawiam cieplutko moje drogie koleżanki, powolutku i do przodu , a dojdziemy do celu. Pa,pa


  Pośmiejmy się od poniedziałku, żeby starczyło na cały tydzień.:)

18 listopada 2014 , Komentarze (12)

Oj dzisiaj brzydko! Wybrałam się na miasto, bo chciałam kupić ładny, względnie tani, zimowy kurtko-plaszczyk tak za tyłek. Te co by mi się podobały to ceny od 450- 800 zł. Dawno nie chodziłam po sklepach za kurtką ale to mnie przeraziło, ja chciałam coś ładnego do kościoła i niedzielne wyjścia ale w grancy, góra 200-250 , a tutaj te ceny mnie zamurowały. Tak to jest, jak były ładne pogody to mi sie nie chciało jeżdzić i szukać a teraz gdy brzydko , pada i przenika do kości to się wybrałam na sklepy. Tak chciałam uniknąć targu - bo nie dosyć, że jest on ogromny to jeszcze te przymiarki pod budkami, tych zimnych kurtek to nic przyjemnego. Chyba następny rok przechodzę w starej kurtce, a już tak mi się ona znudziła. Jestem chyba jakas inna wolę robić zakupy dla innych, pomagać im wybrać, doradzać a jak sama mam sobie kupować to nie lubię. Jak większośc kobiet lubię ładne rzeczy, lubię je mieć i ładnie się ubierać ale latać, szukać to nie za specjalnie lubię.


Oczywiście nic nie kupiłam, tylko zmarzłam więc dla rozgrzania się oraz dla mojego kierowcy czyli syna, którego nakłoniłam do miasta,żeby swoją mamusię zawiózł samochodem , zaprosiłam na pizzę do przytulnej knajpki. średnia pizza 26 zł na grubym cieście. Można było wybrać pół, na pół czyli pół hawajskiej i pół np. farmerskiej. Do tego zamówiłam ciepłą kawę i 35 zł. zapłaciłam. Fakt pizza była b. ciepła i pyszna. Gdy na dworze lało, my siedzieliśmy w ciepłym przytulnym miejscu i nie chciało nam sie wychodzić . Dzisiaj prawdziwie barowa pogoda jak mówi przysłowie.


Nie było nas w domu 3h z dojazdem- 12 min. w jedną stronę. W korkach 20min, a jadąc autobusem z objazdem bo częśc większa autobusów tak do mnie jeżdzi - 40-50 min. XXI wiek, do samego centrum miasta 8 km. Normalnie autobus jedzie 20 -25 min. autobus co 1h lub 1,5h,- te z objazdem troszkę częściej ale szału nie ma. Co 40 min. Pod tym względem jest tragicznie, dlatego kto może to jeżdzi samochodem. Najgorzej ma się młodzież szkolna, bo jak nie zdąży na normalny autobus to albo musi tyle czekać albo jedzie okrężną drogą czyli prawie godzinę..Najciekawsze jest to , że zwykłe autobusy- te co jeżdżą co h, są  przepełnione do granic wytrzymałości, jak za moich młodych lat gdy chodziłam do liceum a potem do pracy ale nie opłaca się dać więcej autobusów . Absurd. 

Za parking zapłaciłam 6 zł, bo u nas za każdą rozpoczynającą się h jest 2 zl. U nas wszystkie parkingi są takie drogie, spóżnisz się 5 min i już następne 2zł. Byłam w mieście 2,2 min.- udałam za pizzę 35 zł z kawami, parking 6 zł, rzeznik 24zł i apteka 15zł.  Czyli razem 70 zł. aha plu spoż 25- razem 95 zł, a kurtki dalej nie mam.  Aha kupiłam sobie książkę z przeceny w małym formacie w księgarni za 3,5zł. 

  Na tym kończę i pozdrawiam serdecznie!!! Pa,pa !

16 listopada 2014 , Komentarze (9)

Nie wiem jak u Was ale u mnie leje. Dla mnie brzydka pogoda w niedzielę, to gorzej jak  w ciągu tygodnia. Dzisiaj dzień w ogóle trochę pogoniony. Po przyjściu z kościoła  pojechałam do biedronki po chleb , bo ostatnio mojemu mężowi smakuje ten duży z namalowanym kłosem na opakowaniu. Jak juz weszłam to dokupilam mleko, banany, 4 drożdzówki z brzoskwinią, bułki ciabata - dobre z podgrzanymi parówkami w wodzie, oczywiście bułki też podpiec w piekarniku, dodać listki sałaty, musztardę i co kto ma i dobry hamburger czy jak to sie zwie. Smaczny, ciepły i chrupiący na kolacje w sam raz.  Przy zakupie tylko chleba:( udałam 60 zl.,a jeszcze kusiły mnie miniaturowe cyklameny w różnych kolorach - ale nie kupilam,- na razie. Ostatnio moje okna troche puste więc coś kwitnącego by się przydało. 


Potem prosto pojechalismy na wybory - przecież nikt nie powołany nie może się dostać:).


Przyjechalismy do domu o 13 30 głodni i słabi. Już marzył mi sie cieplutki obiadek, rano ugotowalam czerwona kapustę, syn miał obrać ziemniaki i załączyć piekarnik z przygotowanym przeze mnie  mięsem w brytfance. Patrzę ziemniaki parujące czekają na nas, kapusta w miseczce na stole,  napój chlebowy - kupny- w literatkach, talerze rozłożone , tylko przebierac sie i jesć,  a syn pyta, mamo a gdzie jest mięso, nic mi o nim nie powiedziałaś - jak to gdzie jest  w piekarniku! - mowiłam ci jak wychodziłam włącz piekarnik o 12oo na 1,5 h, zeby się mięso upiekło do naszego powrotu.- O , kurcze ono tam dalej czeka na upieczenie! Mój syn  powiedział to tak nie winnym tonem , że nie mialam sumienia się nawet złościć.   -Ja nic nie wiem, dziwiłem się , że nic nie powiedziałas zawsze mówisz.(tajemnica)  - Powtarzałam 3 razy, a właściwie krzyczałam z dołu do góry.  Nie dość tego przed wejściem do biedronki napisałam  sms - możesz już wyłączyć te mięso. Nie wiem jakim cudem ale on go przeczytał w momencie gdy byłam już w domu -  technika]:> Tak więc tym o to sposobem zjedliśmy obiad dokladnie o godz. 16 oo-tej. Zdążyłam się zdrzemnąc przed obiadem, a nie jak  normalni ludzie po obiedzie ha,ha.  Jest 17-ta , a ciemno jak ... . Nawet jechać nigdzie się nie chce. Moje auto dalej w naprawie!!!   Jeżdzimy autem syna - czasami, bo on też nim dojeżdza do pracy. 

Makabra- w samochodzie  poszła pompa - wydatek około 1,5 do 2 tyś. Prawdopodobnie winne bylo paliwo i to na renomowanej stacji ale jak tego dowieść. Okazało się , że to nie pierwszy przypadek.  Wesoło nie  jest,a jeszcze ta ciemnośc  za oknem i ten deszcz energii nie dodaje.


Poczytam jeszcze wasze pamiętniki i powoli zbliża się wieczór i ciemna , ciemna nocka. Niedziela i juz prawie po niej.  W niedziele ma być słońce i już - ja Margarytka tego sobie życzę jak większośc Vitalijek - tak myślę!!!(slonce)


. Pozdrawiam cieplutko i milego poniedziałku. Pa,pa!

11 listopada 2014 , Komentarze (20)

Dzisiaj 11 listopada Dzień odzyskania niepodległości przez Polskę w 1918r. po 123 latach zaborów i zaraz po I wojnie światowej. Wreszcie całkowita wolność , wreszcie Polska stała się na nowo Polską. Po 4 pokoleniach dopiero 5 doczekało się powrotu Polski, wreszcie znowu jest Polska . Ciekawe ile osób dzisiaj się nad tym zastanawia, że Polski nie było przez tyle lat i to przecież nie tak strasznie odległe czasy bo połowa XIX i początek XX wieku.Jeszcze 96 lat temu nie było Polski. Jeżeli ktoś ma dzisiaj 100 lat to 4 lata żył pod zaborami. To wcale nie takie odległe czasy jak nam sie wydaje!!!   

         Zaczęłam dzisiaj od rozmyslania, 123 lata pod zaborami, takich lat nie dożył nikt, jest to szmat czasu w niewoli, a teraz kto się nad tym zastanawia, na mojej ulicy tylko 4 flagi , śmieszne . Ja nie lubiłam w szkole historii , ale niektóre fakty do mnie przemawiają. Może to głupio brzmi ale gdyby nie 1wojna światowa , to może do dzisiaj nie mielibyśmy wolności. Bo nasza wolność całkowita rozpoczęła się właśnie od zakończenia I wojny światowej. Wraz z upadkiem Niemiec staliśmy sie wolni. Jednak los naszego narodu dziwnie się plecie. Jedno mnie jednak cieszy, że na mszy za ojczyznę było nawet dużo ludzi. Szkoda tylko, że te flagi tak im przeszkadzają. Pięknie wyglądają flagi w oknach, wtedy naprawdę jest b. uroczyście i czuje się, że to święto.

Wyszedł nawet taki pomysł żeby na św. Marcina w Dzień Niepodległości na polskich stołach gościła polska gęsina. Mnie się to podoba, tylko szkoda, że w sklepach jest ona po 5-6 kg. Owszem jeżeli spotyka się większe grono na obiedzie to w porządku ale np. dla 3-4 osób to za dużo. Powinni sprzedawać połówki. Ja bym chętnie zjadła ale dla mnie to za dużo. Może ktoś mądry pomyśli, że polskie rodziny obecnie nie są za duże ha,ha.  i podzieli tę gęś na mniejsze kawałki.

Mają Amerykanie w Dzień Niepodległości swojego indyka, a my w nasze Swięto Niepodległości  naszą polską gęś. Myślę, że w porządku .  Na świąteczny obiad gąska , a  do kawy rogaliki św, Marcina, których tradycja wypieku w Poznaniu sięga roku 1891. Są to rogale z tego co wiem z białym makiem z bakaliami.  Jesteśmy narodem z tradycjami więc warto je dalej przekazywać.  

Co do gęsi - jesteśmy jednym z największych eksporterów gęsi na świecie, a w Polsce ich nie jemy, a ponoć b. zdrowe lepsze niż kurczak i indyk, a gęsi smalec dobry na reumatyzm, przeziębienia i na smarowanie przy zapaleniu oskrzeli i płuc. Gęsie pióra za to były kiedyś dobrymi miotełkami do kurzu i do wymiatania z węglowego pieca.  Ma się troszkę więcej lat niż 18-naście to się wie:D Natomiast do kawy rogaliki Sw. Marcina , nie jadłam ale mówią , że pyszne.:)

Moja dieta - kawka z mlekiem oczywiście rankiem czyli po wstaniu, ubraniu się i umyciu . 

Sniadanie - 2 kromki chleba z masłem i szynką i pomidorem.

Obiad - ziemniaki, pieczone mięso z suszonymi pomidorami i gotowana kapusta bez zasmażki.( ja nigdy nie robię i zawsze jest smaczna) dzisiaj miałam z włoskiej kapusty

podwieczorek - kawałek ciasta , powiem prawdę 2 

kolacja - szynka 3 rodzaje na talerzch, ser do krajania, pomidory, sledzie do wyboru i do tego chlebek , Zrobilam sobie z tego 2 dobre kanapki + sałata 



Jutro normalny, zwykły dzień. Oby tylko słoneczko świeciło jak najdłużej. 

3 dni pracy i znowu wolne, więc nie martwcie się - tylko do soboty i znowu wolne. Pozdrawiam cieplutko!!!

7 listopada 2014 , Komentarze (8)

Jeszcze troszkę ponarzekam ale nie za dużo. Samochód stoi na warsztacie dalej, jest po części sprawdzany i dalej nic, z ubezpieczeniem syna same dziwne sprawy - byłam wczoraj w ZUS i dowiedziałam się, że mój syn nie ma uprawnia do ubezpieczenia w NFZ od kwietnia 2o12 r. - szok, pytam się jak to moglo się zdarzyć - oczywiście nikt nic nie wie , jedną z głupich wersji pani, do której poszłam było, że szkoła czyli gimnazjum przysłało pismo żeby pozbawić go czy cos takiego ubezpieczenia, słyszeliście coś tak głupiego, pod koniec 3 klasy jeszcze w czasie roku szkolnego syn nie ma ubezpieczenia bo szkoła tak sobie zażyczyła.  Szok, szok , szok!!! Pytam się jak może szkoła cos takiego zrobić, nie kontaktując się z nami, i robiąc cos poza plecami i nie sprawdzając tego czy oplacamy. Pani oczywiście tego  nie wie, pomijając to, że przez telefon inna pani mówiła całkiem co innego  że wszystko jest w porządku i syn jest ubezpieczony. Pani "mądra " powiedziała również, że jeżeli dziecko zmienia szkołę to za każdym razem trzeba od nowa zgłaszać dziecko do ubezpieczenia. Słyszałyście o taki prawie bo ja nie?   Nie wspomnę, że zabrano mu ubezpieczenie w kwietniu, czyli w czasie roku szkolnego i to w 3 klasie. Tak głupio się tłumaczą, że aż gdzieś szczypie. 

  Nie wierzę oczywiście w to o szkole ale interesuje mnie inna sprawa, skoro dziecko ma 16 lat, nie ma ubezpieczenia dlaczego nikt nie zainteresował się nim, nikt nie przyszedł sprawdzić dlaczego  szkolne dziecko nie ma ubezpieczenia zdrowotnego- co to za patologiczna rodzina, że nie płacą składek. Nikogo to nie zainteresowało. Los dzieci w naszym kraju nie interesuje nikogo - to straszne.   Pani "mądra" wypisała papier o ubezpieczeniu tylko  do tyg. wstecz ( dobrze, że chociaz załapał się z wizytą u lekarza i receptami).  Aha, w komputerach będzie dopiero za miesiąc - więc do tego czasu jak pójdzie syn do lekarza to musi pokazywać wypisany papier. Akurat dzisiaj idzie!  Co wy na to dziewczyny - człowiek myśli, że jest ubezpieczony, podpisujemy różne ubezpieczenia a tu wałek - gdy potrzebujesz możesz się dowiedzieć - ale pani nie jest u nas ubezpieczona. I co wtedy pytam?  Tyle z listy załatwionych spraw!!!

Dieta idzie beznadziejnie, nie podjadam ale nie zastanawiam się ani nad godzinami ani co jem. Jem 3-4 razy ale na pewno więcej bo sie nie kontroluję. Od jutra trzeba powoli wrócić na dobre tory, - żeby chociaż już ten samochód był naprawiony, to też spadł by mi ciężar z serca i zaczęlabym bardziej interesować się sobą. 

Na tym kończę i dla wszystkich co mnie wspierali i wspierają buziaczki!!!

5 listopada 2014 , Komentarze (16)

U mnie w listopadzie same problemy, już mam serdecznie dosyć w piątek popsuł się nam samochód, nie chciał zapalić ale po naładowaniu akumulatora zapalił, cóż z tego jak w sobotę czyli w Swięto ani drgnął, nie pomogło ani ładowanie ani żadne cuda-widy, nic tylko siąśc i płakać, na szczęście syn był w domu więc na cmentarz jechaliśmy jego przeszło 20-letnim autem, wszyscy aż oczy otwierali ze zdziwienia - nasze też już ma 10 lat ale przynajmniej jeszcze b. dobrze wygląda. To nic przeżyliśmy to jakoś .

W niedzielę wieczorem słyszę tylko jak mąż klnie jak szewc - co nie za często mu się zdarza- wybiegam z łóżka bo akurat zamierzałam iść  spać - a on mi pokazuje, że złamał sztuczną dolną szczękę - jak pomyślałam o kosztach nowej to mi zaczęło serce walić jak oszalałe,tak  się b. zdenerwowałam. 

W poniedziałek mąż zawiózł samochód do mechanika, to znaczy syn go holował swoim . Auto pod komputerem okazało się w porządku i co i nic - nie wiadomo co jest - jak nie zapali tak nie zapali. Nie wiem co jest grane i też się znowu denerwuję a na nowe mnie nie stać, a teraz bez auta to nigdzie nie dojedziesz. Makabra. Wieczorem w poniedziałek słyszę, że coś trzasnęło w łazience - słyszę głos męża - zawiasy z klapy na ubikacji się urwały jest nie do użytku, nie można siadać w ogóle można tylko stać. Myślałam, że się załamię - to przecież nie możliwe codziennie jakieś kłopoty, wydatki - ja chyba oszaleję. 

We wtorek rano syn mówi, b. żle się czuję muszę iśc do lekarza - chyba z 2 lata nie chorował i  akurat teraz się rozchorował - poszedł do lekarza a tam znowu nowy problem - okazało sie, że nie może się zarejestrować bo komp. go wyrzuca, że jest nie ubezpieczony.- dzwoni do mnie, myślałam, przecież to nie możliwe mąż opłaca składki, a właściwe sami biorą , syn dalej się uczy  co jest grane. Dzwonię do ZuS-u i mówią, że trzeba jechać do Kasy chorych widocznie oni coś pomylili. Cho.....a jak jechać, auto nie chce jechać, od syna auto- po ciągnięciu naszego -zniszczyły się całkowicie  2 pasy klinowe i czeka aż mu sprowadzą, bo model starawy. Czyli w sumie 2 auta stoją - normalnie rozpacz. Na  szczęście w przychodni syna przyjęli, ma anginę, wysoką gorączkę i ciągle chce mu się wymiotować - z gorączki. Cały dzień leżał jak placek , a ja ciągle się bałam , że zwymiotuje antybiotyk. Kilka razy zwymiotował ale na szczęście nie bardzo miał czym. Dzisiaj trochę lepiej ale w nocy dawałam mu jeszcze tab. od gorączki taki był gorący. W przychodni musiałam podpisać oświadczenie, że syn na pewno jest ubezpieczony . 

 Teraz jeszcze trzeba jeżdzić załatwiać sprawy z kasą chorych a każdy urząd na innym końcu miasta. Jestem wykończona psychicznie i fizycznie. Za oknem piękna pogoda a mnie listopad przywitał samymi przykrościami.  Daj Boże , żeby to wszystko jakoś się udało ponaprawiać i pozałatwiać, bo oszaleję. Acha do tego wszystkiego okazało się, że drzwi które założyłam na zewnątrz po 2 nocach napuchły i zaczyna odchodzić okleina i widać stal, a za chwilę resztę okleiny pie...n strzeli. Jeszcze drzwi trzeba reklmować a drzwi założone -nie wiem co zrobią- za założenie i materiał zapłaciłam 220 zl. ale nie mam rachunku.. Na prawdę  czy to możliwe żeby wszystko się tak waliło w ciągu 1 tyg.

    Pozdrawiam cieplutko ale mam wszystkiego dosyć;(  i w ogóle chce mi sie płakać. 

2 listopada 2014 , Komentarze (10)

Jest wieczór- dzień zaduszek, ładna pogoda, futra jeżeli ktoś ma dalej czekają na wyjście, może zimą. Pamiętam gdy byłam młoda, raczej powiedzmy b. młoda a właściwie byłam dzieckiem , to we Wszystkich Sw. była swoista rewia mody. Paniusie wyciągały swoje futra, czapki z lisa i przychodziły na cmentarz. Ja patrzyłam i myślałam, kurcze jak w tym musi być miękko i przytulnie i ciepło, mój płaszcz lub kurtka były dosyć ciężkie, bo takie były materiały  , ale ciekawe, gdy było zimno tego ciężaru się czuło, ale gdy było cieplej to taki płaszcz ciążył ołowiem, wydawało się, że mróz i zimno robią go lekkim. Teraz płaszcze lub kurtki są leciutkie w porównaniu z kiedyś...

W Swięto zmarłych przeważnie było dosyć zimno, dzień prędzej wszystko było postrojone żywymi kwiatami - prawdziwe kolorowe dywany. Co jeden grób to ładniejszy, barwne łąki zimą - właściwie brzydką jesienią!  Pamiętam jak z moją ciocią , wiozłam w koszykach malutkie kwiatki i stroiłam razem z nią grób dziadków. Ciocia wiedziała, jaki wzór będzie w danym roku, więc mi pokazywała, tu bratki, tu małe stokrotki, tu tłuste kurki itd. kwiatów było kilka rodzajów, posadzone lub powkładane w mech.    Bajka dla oka dziecka.    Potem wszystko przykryte papierem, bo gdyby przyszedł mróz w nocy to  zwarzyłby kwiaty, bo przeważnie już było b. brzydko, zimno i często albo padał deszcz  albo padał śnieg i było mrożno. Nosy czerwone, palce u nóg skostniałe z zimna - a kiedyś to na cmentarzu stało sie którąś godzinę. Teraz dużo się zmieniło i dobrze, chociaż cudownych kwietnych łąk szkoda...Teraz cmentarze są naprawdę piękne, też kolorowe ale to nie to, brakuje tej barwnej łąki , wszystko gotowe, sztuczne, podobne,- na pewno  dużo, dużo mniej pracy a to też jest ważne, ale jeżeli ktoś za dziecka widział takie cuda z kwiatów to nigdy o nich nie zapomni!


Teraz faktycznie widać , że klimat się ocieplił, od dobrych kilku lat , półbuty na cmentarzu i lekka kurtka to nic dziwnego. Ci którzy nie wierzą w ocieplenie klimatu mają problem bo widać gołym okiem, że jest cieplej. Prawie zniknęła wiosna,a po zimie przedwiośnie i zaraz lato z krótkimi rękawami. Jesień się przeciąga, w tym roku  jest piękna - to do Bożego Narodzenia niech będzie. W zeszłym roku jesień w połowie kraju trwała do marca, w drugiej był śnieg - jak będzie w tym roku to zagadka natury. Wynalazki idą do przodu, a w przepowiadaniu pogody idziemy coraz bardziej w las.

Natura jest górą i tu widać rękę Boga - jest ona zawsze zagadką, a czym bardziej nauka idzie do przodu to w przypadku prognozowania pogody sprawdza się najczęściej, jaka była w danym dniu ha,ha.  

Pozdrawiam cieplutko, dietkowo nieżle ale do ideału jeszcze daleko. 8)

Dobrej Nocy sympatyczne vitalijki!!!;) Wierszyk jest dla Was pa,pa!!!

30 października 2014 , Komentarze (8)

Wstałam dzisiaj o 5 30, a to z powodu mojego męża nie umiał zapalić samochodu- nie wiadomo dlaczego-poprosił więc syna by go podwiózł, ale mój M. ma taki charakter, że musi powiadomić o tym wszystkich w domu. Tak więc nie śpię od jeszcze ciemnych chwil ranka. Myślę sobie jeszcze kilka dni temu byłaby to już godz. 6 30 więc nie jest tak żle. Jednak o 7oo zebrało mnie takie spanie, że ledwo wstałam o 8 30. Zwariowany taki dzień 

Mój poranek wygląda często tak - robię sobie kawę z mlekiem i czytam czasopismo dla kobiet. Przeważnie tak 1h - może to i długo ale przy lekturze czas leci.

Moje ulubione czasopisma to Claudia i Wróżka - fajna gazeta, która z wróżbami jest związana tylko - wg. znaków zodiaku na samym końcu. Nazwa trochę może przewrotna - znalazłam ją gdy czekałam u dentysty. Myślałam wg. tytułu, że jest ona o jakiś wróżkach co wróżą,  ale ciekawośc wzięła górę i zaczęłam przeglądać i doszłam do wniosku że warto kupić. Minęło już 5 lat a ja ją kupuję co miesiąc. Nie jest tam o modzie , o kosmetykach ale o zdrowiu, o zdrowym gotowaniu  , o zwierzętach np, opowieści z życia i o życiu zwierząt Doroty Sumińskiej- która o zwierzętach opowiadała w telewizji , artykuły o naszym papieżu czasami o obecnym i dużo ciekawych artykułów. Czytam dużo artykułów,  oprócz horoskopów na końcu bo to bajki- mój mąż chodził do klasy z 2-ma koleżankami, które urodziły się tego samego dnia i roku co on ,wszystkich znam i każdy ma zupełnie inny charakter i całkiem inny los. Jedna jest b. bogata i zdrowa, wszystko jej się układa, druga ma mniej i choruje i boryka się z życiem, a mąz jest pośrodku .Nic ich nie łączy oprócz znaku zodiaku ha,ha.  Niestety czasopismo  jest dosyc drogie 10 zł - jest to miesięcznik . Ja lubię takie artykuły, bo nie chcę oglądać tylko obrazków ale poczytać dobre ciekawe artykuły. Nie pomyślcie, że komuś narzucam ale opisuję co czytam.  Każdy lubi inną dlatego taki wybór w kioskach z gazetami.  Wczoraj kupiłam nową i zaczęłam czytać - lubię przypowieści o życiu Paulo Coelho - jeżdzi on z żoną po całym świecie i  je zbiera a potem publikuje przeważnie po 3- 4 , opiszę wam jedną-


- Jesteś jedyną szczęśliwą osobą, jaką znam - powiedział kiedyś znajomy do Willama Jamesa, amerykańskiego filozofa i psychologa. - Zawsze się uśmiechasz, nawet wtedy, kiedy masz problemy. - Nie śmieję się dlatego, że jestem szczęśliwy - odpowiedział William James. - Jestem szczęśliwy, ponieważ się uśmiecham.   Warto to zapamiętać!!!


Takie przypowieści z morałem zawsze pisze Paulo,  dla mnie są to takie dłuższe złote myśli mądrych ludzi. Ja sama często uśmiecham się do siebie i do ludzi, jednak czasami tego żałowałam, bo czasami ludzie myśleli, a nawet ktos mi powiedział- pani się zawsze uśmiecha, więc musi mieć pani super życie, bez żadnych problemów- było mi głupio bo przecież tak nie jest, a problemy czasami mnie wręcz przygniatają do ziemi -zaczynałam nawet przestawać się uśmiechać żeby ludzi przestali mi zazdrościć jak to mam się dobrze, ale   po tym tekście wiem, że robię to też dla siebie, żeby czuć się lepiej :), a jest to u mnie spontaniczne bo taka już jestem :) 

Moje dzisiejsze śniadanie - 2 kromki chleba z szynką, posmarowane przecierem z kiszonych ogórków - przecier jest dobry nie tylko do zupy ogórkowej ale smaczny jest na kanapce. Do tego pokrajane na ćwiartki 2 pomidorki koktajlowe - jeszcze te mają dobry smak,kupione wczoraj w biedronce ha,ha   

Obiad - dopiero kiełkuje w mojej głowie ( na pewno coś z mięsa, bo jesteśmy mięsożerni- niestety)

Pozdrawiam cieplutko!!!

27 października 2014 , Komentarze (13)

Nie wiem albo mi się wydaje ale mało w tym roku kolorowych liści. Opadały i opadają ale nie są kolorowe a jak tak lubię kolorowe liście. Dziwnie jakoś, inaczej , nigdy tak nie było, żeby nie było kolorowo. Brakuje mi tego, słonko świeci a liście nie żółkną tylko opadają. Ten widok dedykuję tym , którzy lubią taką jesień. 

Ja mam wreszcie zrobiony dach, więc mam nadzieję, że deszcz i ulewy mi nie grożne oprócz zalewania od dołu czyli od piwnic. Drzwi kupione założone ale żle. W czwartek znajomy ma je poprawić i zrobić do końca. 


 Dzisiaj mój dzień jakiś taki nijaki. Zrobiłam tylko pranie, wywietrzyłam synom pościel, bo pocą sie strasznie, na obiad zrobiłam kanapki i tylko ciepłą kolację.Więc mój dzień jest całkiem leniwy. Siedziałam piłam kawę i czytałam gazetę - żle, położyłam się , słuchałam muzykę ale nie chciało mi się spać więc wstałam bo z leżenia wszystko mnie bolało a przez głowę przelatywały tony myśli - oczywiście nie radosnych . Wyszłam pochodzić po dworze, bo słoneczna pogoda ale gdzieś w sercu i głowie czułam taki jakis tępy ucisk, chyba nerwy, czułam jakby gdzieś w środku  wszystko we mnie skakało.Ostatnio miałam dużo stresu. Teraz wieczorem jest trochę lepiej ale d...y nie urywa. Ostatnio spodobało mi się te zdanie ha,ha.


W telewizji znowu leci Awatar - ile razy można pokazywać ten sam film- robią tak żeby każdy dobry film obrzydzić. Dla tych co go nie widzieli - polecam. Książki do czytania brak - może macie jakies ulubione książki, które warto przeczytać. Nie lubie kryminałów ani smutnych książek, bo za mocno to przeżywam. Lubię lekkie, fantastyka, przygoda i napisane z humorem i nalepiej z akcją jak np. Igrzyska Śmierci- które nawet mój nieczytający mąż pochłaniał z entuzjazmem- najczęściej w niedzielę. Kończy ostatnią część. Na  tym kończę moje wypociny , kąpiel i spać. Tylko wcale mi sie nie chce spać więc i z tym też może być problem. Głupie nerwy, głupi stres potrafi człowieka wykończyć.

Poszukam na koniec jakiś ładny obrazek.


   Pozdrawiam b. cieplutko i Dobrej Nocy moje sympatyczne vitalijki!!!

Jedni mają to już za sobą, inni akurat teraz są tymi szczęśliwcami  a znowu inni mają to przed sobą. Lecz większość z nas zna to piękne uczucie i chętnie we wspomnieniach możne do niego powrócić lub sprawić by stało się terażniejszością...

26 października 2014 , Komentarze (11)

Dzisiaj niedziela, nawet sporo słońca i z tego się b. cieszę.Mnie do życia jest potrzebne słońce, w pochmurne dni jestem  senna, i bez życia. Dzisiaj termometr u mnie,  a właściwie w samochodzie pokazywał 10 stopni. Wczoraj i dzisiaj pięknie. Prawdziwa polska jesień.

Wczoraj było tak ładnie, że posadziłam tulipany ( na opakowaniu pisze, że można sadzić do grudnia), miałam ich trochę bo ostatnio w OBI były i są po 2zł, więc kupiłam za 1o zł. pięc paczuszek po 5 szt.- w sumie 25 szt. Okazało się że jeszcze mam trochę miejsca, więc dzisiaj po mszy św. pojechałam jeszcze raz i kupiłam jeszcze 5 opakowań, różnych tulipanów. Razem 50 szt. tulipanów za 20zł.. Myślę, że się opłaciło ,oby tylko pięknie wiosną zakwitły. Nie wiem tylko czy obłamywać puszczające już kiełki, bo niektóre już zaczynają je mieć, czy je zostawiać- jak na razie sadzę pół na pół. Mąż mówił. że jak kiedyś sadziło sie ziemniaki to kiełki się obłamywało i dopiero sadziło. Więc już sama nie wiem, jak wiecie coś na temat tulipanów to dajcie znać.

Moje menu: rano oczywiście kawka z mlekiem

Sniadanie- niedzielne godz. 9oo- jajecznica z 2 jajek, z szynką do smaku i pomidorem + herbata i 1 kromka cieńko z masłem 

II Sniadanie - 12oo  Msza SW. 

Obiad - godz 14oo  - pojed. pierś z kurczaka upieczona( z marchewką w krążki, cebulą w plastry + przyprawy) w rękawie w piekarniku( dla całej rodziny razy 4) - czyli 3 marchewki i 2 cebule.+ mięso. do tego dla mnie 2 ziemniaki i dużo sałaty lodowej połączonej sosem vinegret + kompot własnej roboty -   w niedzielę lub święta jemy obiad ze "swojskim" kompotem- pycha. 

Podwieczorek- 16 3o ,- 1 kawałek ciasta z jabłkami - kupionym oprócz tulipanów w OBi :p  Jeszcze został wg. podziału m ijeden kawałek- ale nie mam dzisiaj już ochoty, zostawię na jutro na II śniad. lub. podwieczorek :D

Kolacja 20oo - produkty nie znane ale raczej jakaś sałatka z serkiem wiejskim i 1 kr. chleba. 

W zeszłym tyg. spadło 0,5 kg., wiem mało ale lepiej tyle niż wcale. :? 

 

Pozdrawiam cieplutko i miłego wieczoru - pa,pa

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.