Pamiętnik odchudzania użytkownika:
nowaja2014

kobieta, 31 lat, Lubin

168 cm, 78.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 sierpnia 2014 , Komentarze (28)

Wczoraj, kiedy byłam tak zmęczona i śpiąca zastanawiałam się co zrobić, by się rozbudzić. Pomyślałam oczywiście o kawie, ale szybko zrezygnowałam, kiedy pomyślałam, że w nocy spać nie będę, a rano zaś musiałam wcześnie wstać. Na ćwiczenia nie miałam ochoty, ale nie odpuściłam i jestem z siebie dumna!  Wstałam i zaczęłam skakać w pokoju, biegać w miejscu, podskoki, wymachy i nawet przysiady 8) Muszę przyznać, że pomogło, bo od razu lepiej mi się zrobiło i byłam po chwili już wybudzona ;) Przysiady wczoraj nie były zbyt 'miłe', bo miałam zakwasy, ale nie odpuściłam! Powiedziałam sobie, że codziennie będę robiła przynajmniej 50 przysiadów, a z czasem będę zwiększała jak wejdzie mi to w krew. Muszę powiedzieć, że nawet je polubiłam, a wcześniej nie byłam w ogóle do nich przekonana. Nie lubiłam po prostu i nie robiłam co tu dużo mówić. Teraz sprawiają mi przyjemność, a przyjemność jest jeszcze większa, kiedy pomyślę, że dzięki nim będę miała jędrniejszy tyłek i co ważniejsze nadam mu piękny kształt 8)

Tymczasem uciekam poćwiczyć, bo od kilku dni nie wyobrażam sobie dnia od ćwiczeń ;) 

Poniżej wklejam zdjęcie moich dzisiejszych zakupów coby nie było wątpliwości, że się zdrowo odżywiam :p


I tak całkiem na koniec wierszyki o odchudzaniu, na które wczoraj się napotkałam w necie (smiech)

Jest na świecie kobiet różnorodność wielka. 
Tu chodząca skromność, tam uwodzicielka, 
Brunetki, blondynki, duże oraz małe, 
Bardzo przebojowe i raczej nieśmiałe.

Trudno jednak trafić na taką kobietę, 
Którą zachwycają jej kształty obfite. 
Raczej wszystkie znane mi dotychczas panie 
Chcą mieć talię osy, wolą odchudzanie. 

Rzecz pochwały godna i dla zdrowia cenna, 
Lecz co o tym wszystkim sądzi płeć odmienna? 
Jednym wpada w oko figura mniej szczodra, 
Innym obłe kształty i szerokie biodra.

Wcale nie tak trudno napotkać faceta, 
Dla którego tusza to wielka zaleta. 
Posłuchajcie zatem panie dobrej rady: 
Odchudzać się warto, ale bez przesady!



Wszystkim ogólnie znana to sprawa

Wielu polaków męczy nadwaga

Choć trzeba przyznać,wielu się trudzi

By znaleźć sposób jak się odchudzić

 

 

Często wysiłki nie są skuteczne

Nie wystarczają chęci najlepsze

Więc zastanowić nam się wypada

Jak większość ludzi w Polsce dziś jada

 

Mięso kochają jadać Polacy

Kiedy już przyjdą do domu z pracy

Uprzedza każdy przy tym swą żonę

By wszystko było dobrze smażone

 

W kuchniach panuje kotlet schabowy

O rybach prawie nie ma tu mowy

Nie dla nas marchew, nie dla nas kasze

Chcemy pulpety oraz gulasze

 

Jemy pasztety, boczki, rolady

Torty, ciasteczka i czekolady

Kremy co mają kalorii wiele

Sosy ,zacierki i beszamele

 


Nie dla nas jakieś warzywne papki,
Tłusty majonez zdobi kanapki.
Odkąd wolności nadeszły czasy,
Są w sklepach boczki oraz kiełbasy.

Reklama psuje wciąż zdrowiu szyki,
Wszczepiając w naród zgubne nawyki.
Nową fundując Polakom plagę,
Ucząc ich: "Głodny? Zjedz czekoladę!"

Tyją więc dzieci, młodzi i starzy,
Licząc, że jakiś cud się wydarzy,
Nauka cuda zdziałać dziś może!
Niech więc nauka nam dopomoże!

Ta więc stworzyła cudowne diety,
Znowu jeść możesz tłuste kotlety.
Potem wypijesz jakąś miksturę,
Aby odzyskać smukłą figurę.

Wyznajmy jednak tę prawdę trudną,
Po super-dietach ludzie nie chudną.
W wielu przypadkach odwrotnie było:
Wielu z nich raczej bardziej utyło.

Tak to niestety jest na tym świecie,
Prawda ta czasem mocno nas gniecie,
Że co dla ciała niesie uciechę,
Bywa niezdrowe, albo jest grzechem.

Kto nam potrafi mądrze doradzić?
Jak z plagą tycia sobie poradzić?

Jest taka dieta od wieków znana,
Dziś żartobliwie "M-Ż" nazwana.
Czy odcyfrować ten skrót się skusisz?
Znaczy on tyle, że Mniej Żreć musisz!

Odrzuć zasmażki chipsy i sosy,
Smalec, rolady, tłuste bigosy.
Lekkie potrawy teraz zastosuj,
Zamiast mięs smażonych - rybę ugotuj.

Jeśli dbać chcemy o zdrowie nasze,
Ceńmy owoce, warzywa, kasze.
Również w tej radzie wiele jest racji:
Chcesz mieć figurę - nie jedz kolacji!

"STOP"! Krzyk do nieba głośny się wzbija,
"Czy żywy człowiek trud ten wytrzyma?"
Jednak... na pewno warto się trudzić,
Rośnie entuzjazm by się odchudzić!

O swojej diecie, z nadejściem wiosny,
Chwali się żonie rodak radosny.
"Lecz... jutro zacznie się moja dieta,
Dzisiaj kochanie, zrób mi kotleta!"

20 sierpnia 2014 , Komentarze (6)

Dzisiejszy dzień mnie tak wykończył, że padam na twarz, a gdzie tu jeszcze do końca. Mój dzień rozpoczął się o 5.45, bo musiałam być na 7 w przychodni, gdzie spędziłam 4 godziny :PP Wyszłam stamtąd po 11, a byłam tak wykończona jakbym przynajmniej pole przeorała. Najważniejsze, że mam już to za sobą i nie muszę wracać do naszej jakże cudownej polskiej służby zdrowia w najbliższym czasie (uff)

Zrobiłam małe zakupy i miałam wracać do domu, gdzie koleżanka napisała, że potrzebuje się wygadać, więc długo nie myśląc rozmyśliłam się z powrotu do domu i poszłam do niej, gdzie spędziłam u niej kolejne 4 godziny. Chociaż nie uważam tego za czas stracony, a jedynym minusem jest to, że nie miałam ze sobą nic do jedzenia i zrobiłam zbyt długą przerwę między posiłkami w wyniku czego teraz jestem głodna i nie mogę się najeść. No, ale trudno ;) Jutro jadę zaś, więc się przygotuje coby nie było takiej sytuacji jak dzisiaj.

Potem poszłyśmy na spacer i spotkałyśmy koleżankę. Bardziej to koleżanki koleżanka niż moja no, ale nie ważne ;) Chodzi o to, że ta koleżanka zaczęła nagadywać na temat mojego odchudzania. Zaczęły się docinki, że aż tyle schudłam, czy nie za dużo, nie za szybko, a czemu tak, a nie inaczej, a to a tamto. Jednym słowem trele morele :p De facto jest takie, by mieć gadanie innych w poważaniu i robić dalej swoje. Amen!

Jakieś propozycję na rozbudzenie? (ziew) 

Czuję, że zaraz zasnę, a nie chcę, bo w nocy znowu pójdę spać o 2, a rano trzeba wcześnie wstać i efektem tego będzie kolejny senny dzień, a wolę  jednak tego uniknąć, bo taki dzień kończy się na popularnym 'niechcemisie', a strasznie tego nie lubię :<

19 sierpnia 2014 , Komentarze (34)

Ochłodzenie się zrobiło i od razu chce mi się ćwiczyć. Chociaż nie ma co tłumaczyć się pogodą, bo jakby nie było, to wymówka. Ale fakt faktem upał spowodował moje lenistwo i ja w większości też - nieważne. Ważne jest, to że nareszcie powróciłam do ćwiczeń. Regularnych ćwiczeń. Można powiedzieć, że dobry miesiąc nie ćwiczyłam, ale nie uważam tego za stracony czas. Wychodzę z założenie, że jeżeli czegoś nie chce, to nie będę robiła tego, bo zmuszanie nigdy nam nie pomaga, a dodatkowo zniechęca. Obiecałam sobie, że nie będę się zmuszała ani do ćwiczeń, ani do niejedzenia czegoś co się nie powinno jeść. Jeżeli mam ochotę zjeść coś niezdrowego, to jem i tak samo jest z ćwiczenia. Dobry miesiąc nie chciało mi się ćwiczyć i nie ćwiczyłam. Czy uważam to za stracony czas? Absolutnie nie! Tak jak już to wcześniej napisałam. Jesteśmy tylko ludźmi, a nie robotami i trzeba ze sobą współpracować, a nie robić na przekór i się do czegokolwiek zmuszać. To, że nie ćwiczyłam praktycznie przez większość wakacji nie spowodowało tego, że wyglądam gorzej, że zaprzepaściłam swoją pracę, że cofnęłam się do czasu, kiedy wszystko zaczynałam od zera. Stąd też nie ma co dramatyzować. Czasami trzeba odetchnąć, wrzucić na luz, by wrócić z podwójną energią i ja właśnie teraz z taką wracam. To, że tyle czasu dałam sobie pauzę w ćwiczeniach nie spowodowało tego, że się poddaje, a wręcz przeciwnie. Wiem, że wiele osób, by się już poddało, bo często natrafiam na pamiętniki, gdzie jest lament, bo się nie ćwiczy zaledwie kilka dni czy tydzień, więc się uważa zaraz za beznadziejnego, że to nie ma sensu, że jest się do dupy i tak dalej. Tylko zadajcie sobie pytanie, dlaczego? Dlaczego jesteście dla siebie aż tak surowi i wywieracie na siebie aż taką presję? Czy przez to, że nie ćwiczycie ileś tam czasu czy przez to, że zaczęliście jeść niezdrowo, nieregularnie ogólnie źle zaprzepaściliście to, co udało Wam się osiągnąć do tej pory? Wątpię. Bo nieważne do jakiego stopnia upadniemy, ważne jest to co udało nam się osiągnąć do tej pory, a udało się osiągnąć wiele i to jest najważniejsze. Grunt to nie popadać w paranoje i sobie niczego nie narzucać. Grunt, to nie wykańczać siebie psychicznie, bo niestety, ale prawda jest taka, że głównie popadamy w paranoje z naszej winy i zagnębiamy sami siebie myśląc, że jesteśmy do dupy, beznadziejni i w ogóle najgorsi, bo coś poszło nam nie tak.

A na koniec parę zumbowych filmików, z którymi ostatnio tanecznie ćwiczę.


Dzisiaj dodatkowo zaliczyłam rower i przysiady. Muszę przyznać, że wczoraj zrobiłam 50 i po skończeniu miałam takie gorące pośladki i ogólnie czułam jakby mi się paliły (smiech) Dzisiaj zresztą miałam to samo. Mam zamiar je robić codziennie, bo trzeba ujędrnić i nadać kształt temu mojemu dużemu zadkowi, który nie ukrywam, że lubię ;) Zawsze lubiłam duże tyłki i wątpię, że kiedykolwiek się to zmieni (cwaniak)


17 sierpnia 2014 , Komentarze (45)

Za bardzo nie wiem jak mam zacząć, więc zacznę od tego, że kilka miesięcy temu zaczęłam pisać z X. Tak go nazwijmy. Nasze pisanie zaczęło się na pewnym portalu, którego nazwy pisać nie będę z racji tego, że nawet chyba nie można, a wolę nie dostać pstryczka w nos :pPisaliśmy tam kilka miesięcy. Nie wiedzieliśmy nawet, że tak blisko siebie mieszkamy. Wyszło to pewnego dnia i to całkiem przypadkiem. Oboje byliśmy przekonani, że mieszkamy od siebie daleko chociaż nie wiem czemu, więc nawet nie poruszaliśmy tego tematu. W gruncie rzeczy oboje się myliliśmy, bo dzieli nas zaledwie 15 minut drogi. X miał dziewczynę i wcale tego przede mną nie ukrywał. Z racji tego nie było nawet mowy o spotkaniu. X nie chciał spotkać ze względu, że nie był wolny, a ja, bo nie uznaje czegoś takiego jak spotkanie z zajętym facetem. Przechodząc do sedna sprawy. X ponad miesiąc temu jakoś w pierwszym tygodniu lipca usunął konto z tego portalu, na którym pisaliśmy. Tak nagle, bez słowa, z dnia na dzień. Nie ukrywam, że zrobiło mi się z tego powodu przykro, bo lubiłam z nim pisać. Jego zresztą też. Z drugiej strony nie miałam do niego żalu, bo w głębi czułam, że musiało się coś stać, że nie zniknął bez powodu. Miałam nadzieje, że jeszcze odezwie i odezwał.. wczoraj. Weszłam tam i była wiadomość od niego. Napisał, że nie ma zamiaru na nim zostać. Zostawił swój mail i że zniknie jak tylko odczytam wiadomość. Odezwałam się do niego na tego maila i tak nasza rozmowa trwała 3 godziny. Napisał, że nie zniknął bez powodu, a tym powodem okazała się już była jego dziewczyna, która z nim zerwała, bo przez przypadek dowiedziała, że piszę z innymi na tym portalu. Stąd nagle zniknął, bo próbował ratować ich związek, ale się nie udało. Napisał, że musiał być potem sam ze sobą. I tym oto sposobem zagadka rozwiązała, dlaczego ponad miesiąc się nie odzywał. Puenta tego wszystkiego jest taka, że X teraz chce się ze mną spotkać. Akurat ten tydzień odpada, bo jutro idzie do szpitala i nie wie, kiedy go wypuszczą, a ja też w tym tygodniu mam kilka spraw do załatwienia, więc zbytnio nie miałabym czasu na spotkanie. X nie może się doczekać tego spotkania, bo sam mi wczoraj o tym pisał. Ja mimo tego, że wyraziłam chęć spotkania mam dylemat. Nie wiem czy powinnam. Jak myślicie? Mam obawy czy X nie chce ze mną spotkać, dlatego, by na czas spotkania nie myślał o swojej byłej tym bardziej, że sam mi napisał, że boli go to rozstanie, ale nie chce o tym rozmawiać. I przede wszystkim mam blokadę. Szczerze powiedziawszy nigdy się z nikim nie umawiałam i jeżeli spotkam z X, to będzie mój pierwszy raz, jeżeli chodzi o 'randkę'. Jak wiadomo nigdy tego nie robiłam, bo wstydziłam się tego jak wyglądałam. Wiem, że teraz nie mam czego i wyglądam o niebo lepiej niż wcześniej, ale jednak mam jeszcze tę blokadę z czasów otyłości. Poniekąd to będzie dla mnie wyzwanie i szansa na to bym otworzyła się do ludzi, przestała siebie wstydzić i jednocześnie akceptować. Nie wiem czy dam radę. Boję się czy sprostam temu zadaniu, bo na dzień dzisiejszy mam ochotę dać tzw. dyla. Przestać się do niego odzywać i to wszystko odkręcić, by tylko się z nim nie spotkać. Z drugiej strony zdałam sobie sprawę, że jeszcze ogrom pracy mnie czeka i na dzień dzisiejszy, tym czym powinnam zająć, to tym co siedzi w mojej głowie. Strata kilogramów to jedno, a pokonanie tego co siedzi nam w głowie to drugie i z własnego doświadczenia wiem, że to drugie jest o wiele trudniejsze. Mega cholernie trudne jest to, by wyrzucić z głowy postrzeganie siebie jako wieloryba, Michelina i kij wie co jeszcze..


Koniecznie trzeba wprowadzić to w życie..

16 sierpnia 2014 , Komentarze (18)

Wczoraj wieczorem coś mnie natchnęło i zaczęłam liczyć ile zostało tygodni do końca roku. Wyszło tylko 19, ale ja mogę powiedzieć, że aż 19! Gdyby założyć tracenie kilograma na tydzień, to do końca roku pozbyłabym się 19 kg i jednocześnie osiągnęłabym cel. Niby tak dużo, a jednak mało. Generalnie gdybym straciła około 10 kg, to już byłabym szczęśliwa, bo miałabym upragnioną 6 z przodu (zakochany) Kiedy to zleciało?! Dopiero co miałam trzy cyfrówkę na szklanej, a tu prawie jestem na mecie! Nigdy nie sądziłam, że można jeść zdrowo i przede wszystkim smacznie, a jednocześnie chudnąć. Ktoś popatrzy na mój pasek wagi i pomyśli 'jaka bliska celu, przecież jeszcze niecałe 20 kg przed Tobą!'. Dla mnie to jest tylko 20, a nawet i mniej, bo pasek wagi nie jest aktualny, a aktualizuje go tylko raz w miesiącu ;) Można powiedzieć, że obecnie jestem na półmetku, a nawet i trochę dalej, bo większość kilogramów już straciłam niż zostało mi do zrzucenia. 

Dzisiejszy dzień jest dniem, w którym daje z siebie wszystko i do końca roku będę walczyła, aby ten rok był ostatnim rokiem, w którym mam taką nadwyżkę kilogramową. Myślę, że dam radę, bo cel jest realny i spokojnie uda mi się go osiągnąć, a przynajmniej większość tego co sobie założyłam. Za 19 tygodni jest koniec roku, a za 20 tygodni są moje urodziny i myślę, że to jest ten czas, w którym zrobię sobie najpiękniejszy prezent świąteczny, a przede wszystkim urodzinowy w postaci nowej siebie.  


Jako, że słowa zostały już wypowiedziane teraz wypadałoby przejść do czynów. Biorę się do roboty i mój kochany rower i skakanka dzisiaj pójdą w ruch. 

                  

Na zakończenie dnia mam w planie zrobić chlebek bananowy, albo maślany, ale to jeszcze zobaczymy.

Mam nadzieje, że nie zapomniałam jak się ćwiczy i że moje dzisiejsze ćwiczenia po długiej przerwie nie będą wyglądały tak (smiech)

Fail na piłce

Od dzisiaj do końca roku każda/y z nas może schudnąć 20 kg, więc bierzemy się do roboty! Czas start!

Bang, bang, bang...

       Życzę sobie jak i Wam, byśmy za 19 tygodni byli z siebie zadowoleni 8)

Joker

                             

15 sierpnia 2014 , Komentarze (36)

Witajcie!

Dzisiejszy wpis zamieszczam z pytaniem na temat rozstępów. Niestety już tych starych - białych. Czy, któraś z Was walczyła z wygładzeniem ich? Niestety moje są przerażające, ale już się pogodziłam z faktem, że zostaną one ze mną do końca życia. Z tym, że chciałabym je wygładzić, bo to jedyne co można z nimi zrobić. Stąd pytam Was, bo może któraś stosowała jakieś zabiegi u kosmetyczki, cokolwiek co sprawiło, że udało je się wygładzić i poprawić ich wygląd. Poniżej wstawiam zdjęcie, które zobrazuje jak to dokładnie u mnie wygląda. Z góry przepraszam za ten widok! Wiem, że nie wygląda to apetycznie, a wręcz okropnie, ale wiem, że najłatwiej można doradzić, jeżeli coś widzi się naocznie.

Takie rozstępy mam z jednej i drugiej strony :? Jak widać są one pagórkowate i dzięki temu dodatkowo wygląda to nieładnie. Gdyby nie one, to mój brzuch byłby bez zarzutów, bo po za rozstępami jak sami widzicie mój brzuch nie wygląda źle i żadna skóra na nim nie wisi pomimo stracie 25 kg. No, ale niestety rozstępy są i już pozostaną na całe życie :PP Jedynie mam nadzieje, że uda mi się je wygładzić i poprawić ich wygląd. Stąd proszę, jeżeli któraś z Was walczyła z tym samym problemem i może mi udzielić informacji na temat tego co byłoby skuteczne byłabym bardzo wdzięczna. 

Mam nadzieje, że nie czujecie obrzydzenia po zobaczeniu zdjęcia. Długo miałam obawy czy na pewno je dodać, ale w końcu zebrałam się na odwagę. Przepraszam, jeżeli ten widok kogoś zniesmaczył. 

A tutaj macie jeszcze zdjęcie mojego dzisiejszego śniadania, które zostało mi zrobione 8)(smiech)

14 sierpnia 2014 , Komentarze (18)

Wstałam dzisiaj z mega humorem i pierwsze co powiedziałam, to to, że idę na rower (cwaniak) Póki co obmyślam trasę, bo niestety u mnie nie ma ścieżek rowerowych, a tam gdzie zawsze jeżdżę, czyli do lasu jest droga nieprzejezdna, bo jakieś roboty są. Chyba jednak się skuszę na jazdę asfaltem wśród samochodów i tirów choć zawsze tego unikam, bo nie lubię. Wolę jeździć gdzieś na uboczu i bez stresu czy coś we mnie za chwilę nie uderzy. A jak już jesteśmy przy temacie jazdy na rowerze, to znalazłam piękną motywację (smiech)Chociaż szkoda, że realnie takiej nie ma :PP

Podoba Wam się taka motywacja? Bo mi bardzo i jeździłabym wtedy do utraty tchu (smiech) 

No, ale niestety muszę się obejść bez takich widoków :p Dzisiaj mam jeszcze w planie zajechać rowerem do siostry do pracy i zapożyczyć skakankę. Oby jeszcze miała, bo jak wezmę kolejną, to będzie już trzecia, którą pożyczyłam :DJedną rozwaliłam, drugą zgubiłam, więc ta będzie trzecia (smiech) Pamiętam, że ładnie kilogramy mi leciały i centymetry po skakaniu, więc koniecznie muszę do tego wrócić. 

A na koniec mam dla Was coś, co sprawiło, że popłakałam się ze śmiechu (smiech) Pan niesamowity z poczuciem humoru i jeszcze te ruchy (smiech) Lepiej mu to idzie niż prowadzącemu  (smiech)

13 sierpnia 2014 , Komentarze (96)

Cześć piękne i piękni (impreza)

Tak się zastanawiam jak Wy radzicie sobie z pokusami? Co dla Was jest tzw. lekiem na te wszystkie zła, które Was powstrzymują przed słodyczami i fast foodami? Co powoduje, że między tym złym wybieracie to dobre? 

Wczoraj jako, że @ przybyła do mnie wieczorem moja chęć na słodycze była jeszcze bardziej przeogromna, ale muszę się pochwalić, bo się nie dałam! Przeprowadziłam sobie rozmowę sama ze sobą i w myślach analizowałam czy chwilowa przyjemność naprawdę jest warta mojej walki, zmagań i tych wszystkich wyrzeczeń? Zadałam sobie pytanie czy jak zjem czekoladę, wafelka czy cokolwiek innego będę szczęśliwsza, a przede wszystkim czy to mi pomoże w walce z marzeniem, którym jest zrzucenie kilogramów? Oczywiście, że nie! I dlatego jestem twarda i się nie daje. Wieczorem nawet usiadłam i przeglądałam sobie rzeczy na allegro w moim rozmiarze, czyli 42. Radość jaka wynikała z przeglądania tych wszystkich rzeczy jest nieoceniona, bo wreszcie widzę rzeczy, które mi się podobają i w które już bez problemu się wcisnę. Pierwszy raz oglądanie tych wszystkich ubrań sprawiało mi radość, a nie ból. Nigdy nie lubiłam oglądać ubrań, bo wiadomo były to same namioty, które mi się nie podobały, a nosiłam je tylko dlatego, bo nic innego nie było na mnie dobre. Czy warto to teraz zaprzepaścić i jeść słodycze, po których nie schudnę, a wręcz przeciwnie - przytyje(!)? Co gorsze wrócę do rozmiarów do jakich nigdy nie chce już wrócić, a jeszcze gorsze do tych wszystkich okropnych ubrań. Nie, nie, nie! Stąd też słodyczom mówię - żegnajcie! Już nigdy nie zawładniecie moim ciałem, które z każdym dniem robi się piękniejsze! Nie dam się i tę walkę przysięgam, że wygram ja!

A Wy co byście wybrały spośród tych pokus? ;)

I na koniec moja motywacja, do której będę wracała za każdym razem, kiedy będę chciała złamać własną przysięgę.

Zdjęcie sprzed około 3 lat. Nie była to moja największa waga, ale już wtedy było okropnie.

I aktualne. Kolor bluzki wyszedł na zdjęciu totalnie inny niż w rzeczywistości no, ale nie to jest ważne ;)

Jak się chce, to się wszystko da (cwaniak)

Teraz będzie już tylko lepiej 8)

12 sierpnia 2014 , Komentarze (43)

Dzień zaczął mi się nie bardzo, bo tak mnie jajniki bolały, że myślałam, że padnę. W gruncie rzeczy na @ wyczekuje nadal, ale te bóle to znak, że jest coraz bliżej. Pewnie zawita jutro, albo w czwartek no najpóźniej w piątek. Mimo tego póki co wzrostu na wadze nie ma i dalej widzę siódemeczkę z przodu. Oby tak dalej!

Zjadłam śniadanie i czym prędzej wzięłam się za robienie ciasteczek, by na przyjście @ czekały już w gotowości. Co ja w nich nakombinowałam to głowa mała (smiech) Co rusz coś dodawałam, ale stanęło na tym, że zawierają w sobie: płatki owsiane, jabłka, miód, aromat migdałowy, suszoną żurawinę, bakalie, sodę, proszek do pieczenia i na koniec po upieczeniu na wierz dałam startą gorzką czekoladę, bo w szafce jakiś cudem znalazłam dwie kostki :D A! I zapomniałabym na wierzch jeszcze posypałam cynamon (zakochany) Mówię Wam takich zapachów narobiłam w domu, że czuć do teraz, a piekłam je rano :D  

Tak czy inaczej słodyczom się nie dam i pokazuje im tak o  

I na koniec macie zdjęcie moich ciasteczek. Wiem, wiem! Nie wyglądają, ale jak ja to zawsze mówię - to nie ma wyglądać, tylko dobrze smakować, a w to akurat nie wątpię :p Mi już ślinka cieknie! Na obiad pozwolę sobie jedno ciasteczko zjeść delektując przy tym herbatką zieloną, której już dawno przez te upały nie piłam.

Mam nadzieje, że moje najbliższe dni nie będą tak wyglądały!

                Om nom nom nom

Trzymajcie za mnie kciuki! Ja za Was też będę, bo przecież wszystkie damy radę! Co do jednej, bez wyjątku!   Nigdy o tym nie zapominajcie!

PS. Jakieś dziwne rzeczy się ostatnio u mnie we wpisach dzieją. Jak nie rozwala mi się wpis i wygląda całkiem inaczej niż przed dodaniem, to jeszcze czcionka nie zmienia. Ciągle daje pogrubioną, a po dodaniu wpisu jest normalna - dziwne!

 

11 sierpnia 2014 , Komentarze (39)

I to najlepiej takiego, po którym się otrząsnę dopiero na przyszły poniedziałek. Najbliższe dni będą przeokropne, bo @ zbliża się dużymi krokami i dostaje już nerwicy. Wszystko mnie drażni! Dosłownie wszystko. Nawet sama ja. Można by rzec, że to ja przez najbliższe dni:

Trzymajcie kciuki bym tylko wytrwała przed tymi cholernymi słodyczami :< A jak wiadomo u mnie w domu ich nie brakuje. Czekolada już mnie z rana kusiła jak tylko otworzyłam lodówkę. Na meblach w kuchni ciastka, którym tak ostatnio namiętnie uległam. Ale to było ostatnio! Tym razem tak nie będzie!

Ja rządzę słodyczami, a nie one mną!

Ja rządzę słodyczami, a nie one mną!

Ja rządzę słodyczami, a nie one mną!

Ja rządzę słodyczami, a nie one mną!

I tak będę sobie ciągle powtarzała przez kilka następnych dni!

Jutro jako alternatywę na słodycze zrobię sobie ciasteczka owsiane, by im czasami nie ulec :PP

A tu na koniec jeszcze filmik. Niby taki głupi, wręcz durny, ale od 0.50 szczególnie mnie rozwalił (smiech)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.