Pamiętnik odchudzania użytkownika:
nowaja2014

kobieta, 31 lat, Lubin

168 cm, 78.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 września 2014 , Komentarze (82)

Jako, że jutro nie będę miała czasu zrobić wpisu, to korzystam z tego, że mam wolne i robię go dzisiaj ;) Wybaczcie, ale nie będę wylewna z racji tego, że czuję się fatalnie. Wszystko mnie boli, a najgorsze, że mam całą lewą stronę spuchniętą od zęba :PP Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że ząb tak naprawdę mnie nie boli. Jedynie jak go dotknę, a tak to w ogóle. Teraz to nawet nie boli jak go dotykam. Mam nadzieje, że do jutra opuchlizna zejdzie, bo nie wiem jak ja pójdę do pracy z taką banią lewostronną w dodatku opuchlizna wchodzi mi na oko i mnie denerwuje, bo nie mogę do końca go otworzyć :( Na dzień dzisiejszy wyglądam strasznie i całe szczęście, że mam wolne, bo pracowałam od wtorku do dnia wczorajszego  dzisiejsze wolne to dla mnie jak zbawienie. Tym bardziej, że wczorajszy dzień był koszmarny! No, ale nie o tym miał być dzisiejszy wpis, więc przechodzę do sedna. Mam nadzieje, że zdjęcia Wam wystarczą, bo na resztę naprawdę nie mam siły.

6 miesięcy temu..

Dziś..

Z góry piszę, że marynarka nie jest za ciasna gdyby ktoś chciał pisać, ze jest za mała ;) 

Miłego dnia! 

16 września 2014 , Komentarze (18)

Jako, że dzisiaj mam dzień wolny od pracy, to wybrałam się na zakupy i..? I nie żałuje! Pomimo tego, że jestem potwornie zmęczona i śpiąca. Było warto wstać o 6 i wyruszyć na zakupy. Wręcz przeciwnie - jestem szczęśliwa! Jakie to cudowne uczucie robić zakupy, kiedy kupuje się to co się podoba, a nie to co jest dobre :DAni razu dzisiaj nie zdarzyło mi się, by podczas przymierzania było coś za małe! Zwykle tak było, a teraz nie! :D Wręcz nie wiedziałam co kupić i wracałam się po 10 razy (smiech) Ale jakby nie patrzeć są tego plusy jak i minusy. Plusem jest to, że można kupić to co się podoba, a minusem to, że nie można się zdecydować. Choć z dwojga złego wole zdecydowanie opcję nr 2 ;) Tak więc kompletowanie garderoby na NOWO uważam za otwarte! Nareszcie wyrzucę te wszystkie okropne ubrania! Żegnajcie namioty, witajcie nowe cudeńka (smiech) Warto walczyć o marzenia, a moim marzeniem było to, by w końcu ubierać się modnie, mieścić w te wszystkie ubrania, które widnieją w sklepach i mogę śmiało powiedzieć, że mi się to udało! Ale walczyć będę nadal, bo moim celem w dalszym ciągu jest 60 kg, a do tego jeszcze mi bardzo, bardzo daleko, ale dam radę! Na dzień dzisiejszy już jestem z siebie cholernie dumna, ale wiem, że będę jeszcze bardziej ;) 

To teraz Wam pokażę moje pierwsze zdobycze, które zawitały w mojej garderobie (zakochany) Zdjęcia słabej jakości i nie odzwierciedlają rzeczywistego wyglądu, ale możecie wierzyć, że są to moje cuda :D

I jeszcze kupiłam 9 par skarpetek no, ale już Wam tego pokazywać nie będę :DDodatkową niespodzianką było to, że wszystkie powyższe legginsy byłam przekonana, że są w rozmiarze xl, a jak wróciłam do domu patrzę, a tam na metce rozmiar m! Wiem, wiem rozmiar rozmiarowi nierówny, ale i tak się cieszę, bo nie pamiętam, kiedy ostatni raz taki miałam  (zakochany) Jeszcze w marcu nosiłam 48, +50, a dzisiaj?! Chwilo trwaj wiecznie! 


12 września 2014 , Komentarze (4)

Z każdym dniem mam jeszcze mniej czasu na vit, ale ciągle o Was pamiętam (dziewczyna)Standardowo odzywam się do Was jak mam wolne, a od dzisiaj mam wolnego aż 3 dni (cwaniak) Nareszcie! 

Co u mnie? Źle, a może beznadziejnie? Nie wiem, które słowo będzie najodpowiedniejsze. We wtorek dopadł mnie taki dołek, że wieczorem nie wytrzymałam i zwyczajnie się rozryczałam. Dlaczego? Usłyszałam rozmowę rodziców, a raczej jej fragment. Słyszałam jak ojciec mówił do mamy bym zaczęła mniej jeść, a wszystko dlatego, bo stwierdzili, że przytyłam. Czuję się strasznie! Cholernie bezsilna, bo chce schudnąć, chce regularnie jeść, a nie mogę! Tak nie mogę, bo w pracy nie mam możliwości regularnego jedzenia i bywa, że aktualnie jem nawet co 6 godzin. I co ja mam zrobić? Tyle się starałam, jadłam zdrowo, regularnie i teraz mam to wszystko zaprzepaścić, bo nie mam na to wpływu?! (szloch) Dołuje mnie to strasznie, a jeszcze dodatkowe spojrzenia w domu. Szczególnie ojca. Za każdym razem, kiedy mnie widzi ciągle mnie mierzy wzrokiem i kalkuluje czy przytyłam. Mama w środę zapytała wprost ile przytyłam, ale nie zrobiła tego złośliwie, bo to ona od początku mnie wspierała, gotowała mi zdrowo, kupowała zdrową żywność, więc nie mam do niej o to żalu. Chociaż i tak było mi przykro, bo samej jest mi ciężko, a jeszcze inni mi to wytykają. Aktualnie waga skaczę do 4 kg, więc o 4 więcej niż jest na pasku. Tragedia! Nieregularnie jem do tego mało piję. W ciągu 2 tygodni wypiłam może 2 litry wody, więc co to jest?? W pracy na to też nie mam czasu, bo przerwa jest jedna półgodzinna, a potem pić już nie można. Wracam do domu taka padnięta, że nie mam na nic siły. Zazwyczaj chwilę pokręcę, wezmę prysznic i idę spać. Nie mam czasu dla siebie od 2 tygodni w ogóle. Wczoraj wstałam o 2.20, bo jechałam przed 4 na szkolenie i całe szczęście, że wczoraj, bo dzisiaj o 5 rano przyszła @ :| Chociaż dzisiaj też mieliśmy jechać o tej samej godzinie jak wczoraj, ale kierowniczka ma jakieś tam swoje szkolenie i zostało odwołane. W sumie Ci co są jutro w pracy, to pojadą, a ja jako, że mam wolne do niedzieli, to mi się upiecze :D I dobrze, bo chyba bym tam zdechła dźwigając przez 8 godzin. Szczególnie teraz jak mam @. Jak sami widzicie nie jest za wesoło. Chociaż może tragedii też aż takiej nie ma, bo nadal mam większość rzeczy, które są na mnie za duże. Pocieszam tym, że te + kg to zasługa głównie @ i ten wydęty brzuch też, ale nie ma co ukrywać nieregularne jedzenie i małe ilości picia wody też są tego skutkiem i jestem tego świadoma. Mam 3 dni wolnego i znajdę na to sposób choćby nie wiem co! ;) We wtorek bodajże mam znowu wolne, więc wybiorę się na zakupy, bo nie mam w czym chodzić. Ostatnio co ubierałam, to wszystko za duże. Znak, że muszę iść na zakupy, a jako, że dostałam wypłatę za te parę dni, to coś sobie tam kupię. Fakt za ponad 300 zł zbytnio nie poszaleję, ale zawsze to coś ;)

Miłego dnia! 

4 września 2014 , Komentarze (18)

Pamiętacie jak jakiś czas temu pisałam, że X zaproponował spotkanie? No właśnie.. Wczoraj był dzień, w którym spotkaliśmy. Ogólnie byliśmy umówieni na dzisiaj, ale że wczoraj rano miałam sporo czasu, to spotkaliśmy wczoraj, a nie dzisiaj. Wrażenia po spotkaniu? Dziwne, bardzo dziwne.. Miałyście, kiedyś uczucie po spotkaniu z kimś, że zawiodłyście? Siebie lub osobę, z którą spotkaliście? Bo ja to poczułam wczoraj i do dzisiaj czuje nieswojo. Może wyda Wam się to dziwne czy nawet śmieszne, ale jakoś jest mi smutno. Wiecie dlaczego? Obawiałam się, że zabraknie mi języka w gębie i właśnie tak było. Czułam jakąś cholerną blokadę, która nie pozwoliła mi rozwinąć jakąś dłuższą konwersację z mojej strony i dlatego czuję, że zawiodłam siebie jak i jego. X kategorycznie temu zaprzeczył. Powiedział, że go niczym nie zawiodłam i że nie mam się czym przejmować i że lubi mnie tak samo jak przed spotkaniem. Powiem Wam, że i może by tak było, ale odkąd rozeszliśmy po spotkaniu czuję i widzę, że już nie jest tak jak było przed spotkaniem. Dotychczas pisaliśmy codziennie. Jak miałam wolne, to cały dzień od rana do wieczora, kiedy chodziłam do pracy. Pisaliśmy z rana zanim do niej poszłam i kiedy wracałam pisaliśmy do momentu aż nie padłam. A teraz? Dzisiaj mam wolne on o tym wie. Wiem, że już nie śpi, ale się nie odzywa. Powiem Wam, że jest mi smutno, bo po wczorajszym spotkaniu jeszcze większe wrażenie na mnie zrobił. Nie spotkałam jeszcze osoby, której mogłabym słuchać bez końca, a jego mogłabym. Nasze spotkanie trwało prawie 3 godziny, a ja mogłabym go słuchać nadal i przede wszystkim strasznie szybko minął ten czas. Spotkanie traktowałam jak czysto koleżeńskie, a nie jak randkę. Nie liczyłam, że z tego rozwinie jakiś związek. W pewnym momencie wyszedł temat X byłej i w sumie ja go sama zaczęłam. X powiedział, że jestem pierwszą osobą, z którą spotkał od czasu, kiedy z nią nie jest i że poniekąd był ciekawy reakcji.. Reakcji tego jak będzie czuł. Powiedział, że nie potrafi zapomnieć o byłej i że nadal nosi jej zdjęcie w portfelu i nie potrafi go wyrzucić, że nie jest gotowy na nowy związek i że nie chce mi robić nadziei. Powiedział, że jeżeli ona będzie chciała do niego wrócić, to on z nią będzie bez zawahania, ale jeżeli chodzi o mnie, to możemy być na etapie koleżeńskim. Mi to kompletnie nie przeszkadza, bo nawet mu powiedziałam, że ja te spotkanie traktuje jak koleżeńskie, a nie jak spotkanie, z którego miałoby wyniknąć coś głębszego. Powiem Wam szczerze, że po tym temacie jeszcze większej dostałam blokady. Nie wiem czemu.. Od tej pory w zasadzie mówił tylko on. Nie powiedziałam mu o tym, bo widziałam, że to był niezręczny temat dla niego. Zresztą przepraszał mnie kilkakrotnie, jeżeli mnie uraził nawet, kiedy wsiadał do busa. Po spotkaniu poszłam do pracy. Cały dzień towarzyszyło mi dziwne uczucie i nawet w niej mi nie szło. Na przerwie napisałam do X z przeprosinami za moją gadatliwość, a raczej jej brak. Odpisał, że nie mam go za co przepraszać i że on widział, że coś jest nie tak, bo pytał mnie czy jest ok, a ja mu mówiłam,, że tak. Napisał, że moje oczy i tak mnie zdradziły.  Mam ochotę do niego napisać, ale powiedziałam sobie, że poczekam aż on sam to zrobi. O ile w ogóle.. Czuję się źle. Męczy mnie to strasznie, bo czuję, że jednak nasze wczorajsze spotkanie popsuło nasze dotychczasowe relacje. Chociaż X twierdzi, że wszystko jest ok. Jednak ja mam inne odczucie. Chociażby dlatego, że jeszcze nic nie napisał, a jestem tego pewna, że nie śpi. Jak myślicie, co powinnam zrobić? Poczekać aż sam odezwie, napisać, a może zadzwonić?

2 września 2014 , Komentarze (17)

Jeju, ale się za Wami stęskniłam! Serio! To, że tutaj nie odzywałam wcale nie znaczy, że o Was nie myślałam. Ba! Myślałam i to codziennie! (przytul) Jak już wiecie powodem mojego milczenia jest praca, a Ci co nie wiedzieli no to już wiedzą :p Dzisiaj mam akurat wolne, więc postanowiłam coś tutaj naskrobać. Tyle mam Wam do powiedzenia, że już nie wiem co mam pisać (smiech) Zacznę od pracy. Generalnie jestem zadowolona chociaż zapierdziel niesamowity i dzięki temu w sobotę zwolniło się 10 osób, wczoraj dwie i wcześniej też kilka. I mówią, że pracy nie ma. Praca jest! Tylko my jesteśmy leniami, a te zwolnienia są tego dowodem, bo wszyscy co zwolnili powiedzieli, że jest za ciężko. A co oni myśleli, że będą siedzieć na dupach i jeszcze im za to zapłacą? Nikt nie mówił, że będzie łatwo! Ale nie powiem z siebie jestem dumna, że taka jestem dzielna 8) Jedynie cierpią na tym moje nogi, a w szczególności stopy. Mówię Wam mam takie pęcherze na palcach u stóp z każdej strony i pod stopami. Jednym słowem moje stopy są całe w pęcherzach. Są w opłakanym stanie i nigdy w życiu aż takich nie miałam. No, ale trudno. Mam nadzieje, że mi wybaczą :pJedynym mankamentem pracy jest to, że jem nieregularnie i do tego mało :? Rano wstaje jem śniadanie, ogarniam, idę do pracy. Po 4 przepracowanych godzinach mamy dopiero przerwę półgodzinną. Czasami bywa, że idziemy dopiero na przerwę po 5ciu, więc widzicie jak to u mnie wygląda z tym jedzeniem. Do domu jak wracam zazwyczaj koło 21 nie mam totalnie na nic ochoty. Jedynie idę wziąć prysznic i idę spać, bo padam na stojąco. Także przez ostatnie dni jem 2 posiłki dziennie czasami 3, ale to się zdarza sporadycznie :PP Uwierzcie mi, że nie mam kiedy jeść, a picie wody to w ogóle armagedon. Wczoraj wypiłam przez cały dzień herbatę i kilka łyków wody. W sumie od tygodnia nie piję praktycznie w ogóle wody. W pracy jedynie na przerwie, a przez resztę godzin nie piję nic, bo nie możemy na sklepie chodzić z piciem. Przedwczoraj jak wyszłam z pracy, to od razu wypiłam półtora litra na raz tak mi się chciało pić. Moje zdrowe i regularne jedzenie kwiczy i kuleje, ale mam nadzieję, że to się zmieni. A tym bardziej mam nadzieje, że Wy jesteście grzeczni, więc lepiej się przyznajcie jak to u Was wygląda :p

Tyle Wam miałam do powiedzenia, a teraz nie pamiętam już co Wam chciałam jeszcze napisać (smiech) To może pokażę Wam co sobie kupiłam w zeszłym tygodniu.

Legginsy, rozmiar 42.

Spodnie dresowe, rozmiar 40.

Cichobiegi do pracy za całe 10 zł (smiech)

Kurtka, rozmiar 42. Zdjęcie z internetu, bo zapomniałam zrobić. 

Jestem z niej bardzo zadowolona. Nie przemaka i przede wszystkim jest ciepła. Zakładam bluzkę na krótki rękaw i w zupełności to wystarcza nawet, kiedy jest zimno. 


Nie wiem, kiedy znowu się tutaj odezwę, ale miejcie się na baczności, bo będę do Was zaglądała w miarę możliwości ;) Jutro idę do pracy na 12, w czwartek znowu mam wolne i wtedy raczej coś tutaj napiszę (cwaniak) W piątek idę na 12, a w sobotę i niedziele na 8. Tyle dobrze, bo w niedziele byłam w pracy na 12 i zazdrościłam tym, którzy wyszli o 16 z pierwszej zmiany, a ja musiałam kisić do 20. Teraz rolę się odwrócą :D


I na koniec zdjęcie mojego dzisiejszego śniadania. Placki owsiano - otrębowe z jabłkiem i musem brzoskwiniowym - pycha! Łatwe, szybkie i sycące. Zjadłam tylko dwa i na pewno jeszcze nie raz zagoszczą u mnie w menu 8)

26 sierpnia 2014 , Komentarze (32)

Przyznam szczerze, że trochę jestem zmęczona, więc wpis zrobię krótki i treściwy :p

Całe szczęście jestem już po szkoleniu, które i tak miało trwać do 17, a w gruncie rzeczy skończyło przed 15 (uff) Samo szkolenie minęło w bardzo miłej atmosferze. Przede wszystkim dyrektor bardzo sympatyczny i co chwilę żartował i śmiał ;) Ogólnie cała załoga bardzo miła. Jest 3 kierowników (sami faceci) i powiem Wam, że co jeden to przystojniejszy i do tego młodzi :DGeneralnie cała załoga jest młoda, więc nie jest źle, bo szefostwo, kierownictwo itd. to sami młodzi ludzie. Większość z nich ma zaledwie ciut więcej niż 30 lat. Jutro mam dzień wolny, ale za to idę do pracy w czwartek w piątek i w niedziele. Jedyny plus, że w piątek i w niedziele idę dopiero na 12, to chociaż dłużej pośpię :D Jedynie w czwartek mam na 8, ale to zawsze lepiej niż na 6 :p

A teraz zaskoczenie jakie mnie naszło po powrocie do domu. Otóż mama do mnie mówi, że przyszły mi wyniki i że mam zgłosić do lekarza. Zaskoczona byłam, bo nie wiedziałam o co chodzi, a na żadne wyniki nie czekałam. Wyciągam kartkę z koperty, a tam zaznaczona glukoza i że mam zgłosić do lekarza pierwszego kontaktu. Ostatnio robiłam badania i nie wiedziałam, że będę miała pobieraną glukozę z krwi i zjadłam śniadanie, które składało bodajże - owsianka, kakao, miód i nektarynka. Z tego co wiem glukozę z krwi pobiera się na czczo i teraz się tak zastanawiam czy to, że zjadłam śniadanie miało wpływ na wysoką zawartość glukozy. Wiem, że najwyższa granica normy bodajże jest coś około 6 mmol/l, a ja miałam 7.01 :PP

Wybaczcie mi ten zagmatwany wpis, ale jednym słowem padam na twarz i nie przywiązywałam uwagi na to co pisałam. Tym bardziej, że robiłam go na szybko. 

25 sierpnia 2014 , Komentarze (36)

Na wstępie dziękuję Wam raz jeszcze za wszystkie gratulacje i miłe słowa (przytul) Prawdę mówiąc tylko Wy tutaj najbardziej widzicie zmianę w moim wyglądzie co nie zmienia faktu, że ja również ją widzę ;) W sobotę moja mama robiła imprezę urodzinową, zjechali goście i oczywiście byłam wołana w celu pokazania się. Ciocia, która ostatni raz widziała mnie dobre pół roku temu stwierdziła 'łe myślałam, że bardziej schudłaś, a Ty schudłaś tylko tak trochę i ten brzuch myślałam, że będziesz miała mniejszy, a on tylko trochę się zmienił'. Początkowo zrobiło mi się smutno i przykro tym bardziej, że ta ciocia nie należy do złośliwych, wręcz przeciwnie jest taka zwariowana i szalona, więc zszokowały mnie jej słowa. Rzadko się zdarza, a bynajmniej nie przypominam sobie sytuacji, by komukolwiek sprawiła celowo przykrość. Mało tego to jest najlepsza ciocia jaką mam, więc jej to wybaczyłam i było mi przykro tylko przez chwilę ;) 

Nieważne co mówią inni, ważne, że my dostrzegamy w sobie zmianę!

Idąc dalej tematem sobotniej imprezy przyznaje się bez bicia, że zjadłam kawałek tortu, ciasta i trochę sałatki z majonezem. Co najważniejsze bez wyrzutów sumienia! Raz na jakiś czas można sobie pozwolić ;) Wszystko jest dla ludzi pod warunkiem, że mamy w tym umiar. W razie czego mam usprawiedliwienie, że wczoraj zaliczyłam ćwiczenia 8) Jestem z siebie meeega dumna, bo zrobiłam 200 przysiadów(!), a przez ostatnie 4 dni robiłam 50. Idę jak burza, oby tak dalej, a mój tyłek za parę miesięcy będzie moim największym cudem (smiech)

I muszę się Wam kolejny raz pochwalić, bo komu jak nie Wam? (dziewczyna) Otóż wczoraj robiłam porządki co do cieplejszych ubrań jako, że dni są już chłodniejsze i wyciągnęłam mój płaszcz zimowy z tegorocznej zimy i doznałam szoku! Jest to jeden wielki namiot, który zaledwie z 7 miesięcy temu był na mnie dobry, a nawet przyciasny, gdy zakładałam coś grubszego pod niego. 

Poniżej wklejam zdjęcia, by nie było, że tylko sobie i Wam oczy mydle (swiety) 

Luźny namiot (smiech)

Ściśnięty namiot (smiech)

Do tych namiotów zalicza się jeszcze 'skóra', którą zakupiłam parę dni przed tym zanim zaczęłam odchudzać. Miałam ją na sobie zaledwie z 5 razy i tak teraz zalega mi w szafie i nie bardzo wiem co z nią zrobić. Mam jeszcze marynarkę, którą zakupiłam na wesele, na które miałam iść w listopadzie tamtego roku. Jest jeszcze większym namiotem niż ten płaszcz powyżej, ale stwierdziłam, że jak już dobije do celu, to pójdę do krawcowej, by mi ją pomniejszyła, bo jednak mi jej szkoda i co ważniejsze nie jest babcina jak te wszystkie ubrania, które nosiłam z czasów +25kg. Tym bardziej, że ani razu nie była noszona i nawet jeszcze nie ma ściągniętych metek, niczego. Szkoda wyrzucać, ale i szkoda oddawać, a krawcowa mi jeszcze z niej cudo przerobi w mniejszym rozmiarze, więc jeszcze niech sobie powisi i robi za przestrogę. Podobnie jak i ten płaszcz, który też będzie do pomniejszenia. 

PS. Teraz mi się przypomniało co do moich ud. Nie chce mi się wracać do początku wpisu, więc napiszę to tutaj. We wcześniejszym wpisie były uwagi, że je ściskam i w wiadomościach też mi to pisano. Nogi i łydki, a przede wszystkim uda mam grube chociaż na zdjęciu tego nie widać, ale absolutnie nie ściskam ich celowo. W ogóle ich w zasadzie nie ściskam one są takie przylegające, bo są grube, a nie że stosuje jakieś dziwne triki wyszczuplania czy coś w tym stylu ;) Na dniach postaram się zrobić zdjęcie w rozkroku, by nie było, że mi coś tam wisi pomiędzy udami (skóra czy coś) tak jak mnie już o to pytano ;) Oczywiście nie odebrałam tych uwag złośliwie, by nie było. 

Niby mam figurę typu jabłko, a nogi i tyłek lecą mi w żółwim tempie. Zawsze miałam z nimi problem, bo albo w udach mi się zatrzymywały spodnie, bo dalej wcisnąć przez ich grubość nie mogłam, albo zawsze miałam problem z kozakami, bo w żadne nigdy nie mogłam zapiąć w łydce, a ponoć jabłka mają szczupłe nogi. Brzuch też leci mi jak szalony co zresztą bardzo mnie cieszy, ale przy takim typie figury zlatuje on powoli, a u mnie wszystko na odwrót. Widać jestem dziwnym jabłkiem (smiech)

I teraz najważniejsze! Jutro czeka mnie ważny dzień, a mianowicie szkolenie i spotkanie organizacyjne odnośnie zaczęcia pracy tak, więc trzymajcie za mnie kciuki, by wszystko było ok (ninja)

23 sierpnia 2014 , Komentarze (134)

Uff! Całe szczęście już wszystko wporządku i zdjęcia do wpisu mogę dodać bez problemu 8)Tak więc dzisiaj mija równe 5 miesięcy odkąd wprowadziłam zdrowy styl życia i poniżej wklejam zdjęcia. Chyba nie muszę pisać, które przed, a które obecne ;)

Jestem w połowie drogi, więc jeszcze trochę pracy przede mną, ale wiem, że warto i dam z siebie jeszcze więcej niż dotychczas (cwaniak)

A na koniec coś z czym zgadzam się w 100%!

23 sierpnia 2014 , Komentarze (6)

Jako, że dzisiaj mija 5 miesiąc, to chciałam dodać zdjęcia porównawcze, ale niestety nie mogę dodać żadnych zdjęć do wpisu, bo wyskakuje tylko taka mała ikonka (kreci) Czy Wy też macie z tym problem czy tylko ja? Będę próbowała jeszcze później. Może się uda i coś w tej kwestii zmieni, bo póki co niestety z wpisu zdjęciowego nici i nie bardzo wiem jak to naprawić :?


22 sierpnia 2014 , Komentarze (49)

Bierze się do roboty! :p Dzisiaj znowu wstałam z rana. O 7 już byłam na nogach, bo zostałam obudzona, a tak miałam zamiar pospać dłużej i się wyspać :PP

Początkowo byłam wściekła na ojca za tą pobudkę, ale potem mi przeszło. Nie mogłam patrzeć na oczy tak mnie cholernie szczypały, ale na szczęście po czasie przeszło. Poszłam zrobić śniadanie po czym wzięłam się za przysiady. Nie powiem, jestem z siebie dumna, bo to już czwarty dzień, kiedy je robię i idzie mi z każdym dniem lepiej 8) Ogólnie moja kondycja powraca, bo zakwasy już przeszły jak ręką odjął. Wpłynęło to też bardzo dobrze na mój metabolizm, bo w ciągu godziny dzisiaj byłam 2 razy w toalecie (cwaniak) Moje jelita zdecydowanie się rozhulały (smiech) No, ale dobra nie będziemy tkwić dalej przy tym temacie (smiech)

Dzisiaj zrobiłam nareszcie chlebek bananowy, który miałam zrobić w zeszły weekend. Cóż kilka dni się to odwlekło, ale co się odwlecze, to nie uciecze :pSzczerze Wam powiem, że ten chlebek bardziej wygląda jak imitacja chlebka aniżeli chlebek (smiech) No, ale następnym razem będę już wiedziała co do poprawki i nieco go zmodyfikuje. Zdecydowanie dam mniej bananów i podwoje ilość produktów, by ten chlebek był wyższy i przypominał przynajmniej wyglądem, że nim jest (smiech)

Poniżej macie zdjęcie ciasta chlebowego (smiech)


Jutro mijają 4 miesiące odkąd wprowadziłam zdrowy styl życia, więc wypatrujcie wpisu, bo będą standardowo zdjęcia z czasów wagi ciężkiej i mniej ciężkiej ;)

Edit. Właśnie się zorientowałam, że jutro mija 5 miesięcy, a nie 4! Matko, kiedy to zleciało?! 


I na koniec pozdrowienia od Zuzki i ode mnie, miłego dnia (pa)


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.