Za bardzo nie wiem jak mam zacząć, więc zacznę od tego, że kilka miesięcy temu zaczęłam pisać z X. Tak go nazwijmy. Nasze pisanie zaczęło się na pewnym portalu, którego nazwy pisać nie będę z racji tego, że nawet chyba nie można, a wolę nie dostać pstryczka w nos Pisaliśmy tam kilka miesięcy. Nie wiedzieliśmy nawet, że tak blisko siebie mieszkamy. Wyszło to pewnego dnia i to całkiem przypadkiem. Oboje byliśmy przekonani, że mieszkamy od siebie daleko chociaż nie wiem czemu, więc nawet nie poruszaliśmy tego tematu. W gruncie rzeczy oboje się myliliśmy, bo dzieli nas zaledwie 15 minut drogi. X miał dziewczynę i wcale tego przede mną nie ukrywał. Z racji tego nie było nawet mowy o spotkaniu. X nie chciał spotkać ze względu, że nie był wolny, a ja, bo nie uznaje czegoś takiego jak spotkanie z zajętym facetem. Przechodząc do sedna sprawy. X ponad miesiąc temu jakoś w pierwszym tygodniu lipca usunął konto z tego portalu, na którym pisaliśmy. Tak nagle, bez słowa, z dnia na dzień. Nie ukrywam, że zrobiło mi się z tego powodu przykro, bo lubiłam z nim pisać. Jego zresztą też. Z drugiej strony nie miałam do niego żalu, bo w głębi czułam, że musiało się coś stać, że nie zniknął bez powodu. Miałam nadzieje, że jeszcze odezwie i odezwał.. wczoraj. Weszłam tam i była wiadomość od niego. Napisał, że nie ma zamiaru na nim zostać. Zostawił swój mail i że zniknie jak tylko odczytam wiadomość. Odezwałam się do niego na tego maila i tak nasza rozmowa trwała 3 godziny. Napisał, że nie zniknął bez powodu, a tym powodem okazała się już była jego dziewczyna, która z nim zerwała, bo przez przypadek dowiedziała, że piszę z innymi na tym portalu. Stąd nagle zniknął, bo próbował ratować ich związek, ale się nie udało. Napisał, że musiał być potem sam ze sobą. I tym oto sposobem zagadka rozwiązała, dlaczego ponad miesiąc się nie odzywał. Puenta tego wszystkiego jest taka, że X teraz chce się ze mną spotkać. Akurat ten tydzień odpada, bo jutro idzie do szpitala i nie wie, kiedy go wypuszczą, a ja też w tym tygodniu mam kilka spraw do załatwienia, więc zbytnio nie miałabym czasu na spotkanie. X nie może się doczekać tego spotkania, bo sam mi wczoraj o tym pisał. Ja mimo tego, że wyraziłam chęć spotkania mam dylemat. Nie wiem czy powinnam. Jak myślicie? Mam obawy czy X nie chce ze mną spotkać, dlatego, by na czas spotkania nie myślał o swojej byłej tym bardziej, że sam mi napisał, że boli go to rozstanie, ale nie chce o tym rozmawiać. I przede wszystkim mam blokadę. Szczerze powiedziawszy nigdy się z nikim nie umawiałam i jeżeli spotkam z X, to będzie mój pierwszy raz, jeżeli chodzi o 'randkę'. Jak wiadomo nigdy tego nie robiłam, bo wstydziłam się tego jak wyglądałam. Wiem, że teraz nie mam czego i wyglądam o niebo lepiej niż wcześniej, ale jednak mam jeszcze tę blokadę z czasów otyłości. Poniekąd to będzie dla mnie wyzwanie i szansa na to bym otworzyła się do ludzi, przestała siebie wstydzić i jednocześnie akceptować. Nie wiem czy dam radę. Boję się czy sprostam temu zadaniu, bo na dzień dzisiejszy mam ochotę dać tzw. dyla. Przestać się do niego odzywać i to wszystko odkręcić, by tylko się z nim nie spotkać. Z drugiej strony zdałam sobie sprawę, że jeszcze ogrom pracy mnie czeka i na dzień dzisiejszy, tym czym powinnam zająć, to tym co siedzi w mojej głowie. Strata kilogramów to jedno, a pokonanie tego co siedzi nam w głowie to drugie i z własnego doświadczenia wiem, że to drugie jest o wiele trudniejsze. Mega cholernie trudne jest to, by wyrzucić z głowy postrzeganie siebie jako wieloryba, Michelina i kij wie co jeszcze..
Koniecznie trzeba wprowadzić to w życie..
ChloeChic
18 sierpnia 2014, 11:33Idz i nawet jesli nic mialoby z tego nie wyjsc, to cwiczenie czyni mistrza i to bedzie dla Ciebie dobre doswiadczenie.
nowaja2014
18 sierpnia 2014, 13:03Chyba jednak zaryzykuje i pójdę.
violonia84
18 sierpnia 2014, 09:57Pewno idź nie masz nic do stracenia a może okazać się fajnym kolegą ja raz tak zaryzykowałam i dziś obchodzę 2 rocznicę ślubu a razem jestesmy 7 lat :)
nowaja2014
18 sierpnia 2014, 13:02O, gratuluję! :)
chyba_pesymistka
17 sierpnia 2014, 21:20idź, ale na luzaka! ;-)
nowaja2014
17 sierpnia 2014, 21:25To musiałabym pół litra obalić, by iść na luzaka :D
veni.vidi.vici
17 sierpnia 2014, 20:24Jeśli koleżeńskie spotkanie to ok-nie widzę przeszkód, aczkolwiek na randkę bym nie poszła z chłopakiem, który mając dziewczynę, wymienia wiadomości z innymi w internecie.
nowaja2014
17 sierpnia 2014, 20:27Jak najbardziej koleżeńskie tylko i wyłącznie.
veni.vidi.vici
17 sierpnia 2014, 20:31W takim razie poszłabym, nie masz nic do stracenia :)
nowaja2014
17 sierpnia 2014, 20:33Masz rację. Dzięki za radę :)
katy-waity
17 sierpnia 2014, 16:44podejdz do tego na luzie, przeciez to nie randka , tylko kolezenskie potkanie, tak?
nowaja2014
17 sierpnia 2014, 16:46Dokładnie tak. Jednak dla osoby, która nigdy się nie spotykała nie jest to takie łatwe jak mogłoby się wydawać :)
gameover
17 sierpnia 2014, 15:08cześć. z mojej perspektywy - idź, spróbuj, nic Ci się nie stanie. sama byłam w podobnej sytuacji, wszystko potoczyło się dobrze i nadal jesteśmy razem ;). to trochę niepokojące, usunięcie konta itd. z jednej strony - nigdy nie dowiesz się z iloma dziewczynami jeszcze pisał i jak ta wymiana wiadomości wyglądała. z drugiej - czy warto to roztrząsać? to normalne, że masz tremę. pomyśl, po prostu się spotkacie, to jeszcze nie jest nic wiążącego. spróbować warto... najwyżej skończy się tylko na tym jednym spotkaniu. sama pomyśl - lepiej żałować, że czegoś się nie zrobiło i całe życie rozmyślać nad tym co by było gdyby, czy spróbować i po prostu być bogatszą o nowe doświadczenie? pozdrawiam ;).
nowaja2014
17 sierpnia 2014, 15:47Cześć ;) Ja wiem, że nie byłam jedyną, z którą pisał, ale mi to w ogóle nie przeszkadzało i nie przeszkadza, bo nie myślę o tej znajomości poważnie. W sensie nie myślę, że z tej znajomości rozwinie się związek tylko bardziej kumpelstwo, pozdrawiam :)
spelnicmarzenie
17 sierpnia 2014, 14:51Możesz iść, ale odpowiedz sama przed sobą czy liczysz na kontynuacje tego związku? Był z dziewczyną a pisał z innymi - nawet jeśli wam wyjdzie pewnie po jakimś czasie to samo się stanie. Pozdrawiam
nowaja2014
17 sierpnia 2014, 15:44Właśnie nie liczę. Ja nie myślę o tej znajomości jako o rozpoczęciu związku. Wręcz przeciwnie.
karanu
17 sierpnia 2014, 14:50Taki emocje są normalne przed wszystkimi randkami! Zerwał z była ,jest wolny!! Ale że tęskni to ni. Nie znaczy czasami! Nie raz nam sie wydje że kochamy kogoś na zabój, ale spotykając kogoś innego dostajemy pstryczka w głowe , i mówimy to jet to!! Tamto to była przyjażn!! Idz kochana, przecież nie musi to być odrazu twój chłopak! Może być dobrym kumplem! Spotkacie sie na żywo i ocenisz! A teraz rób fryz, myśl o stroju, makijażu! I umawiaj sie ! Powoedzenia jesteś suuuuper dziewczyną!!
nowaja2014
17 sierpnia 2014, 15:43Właśnie to ona zerwała z nim. Spróbuje się jednak przełamać i pójść. Jestem tylko ciekawa czy pójdę, bo na dzień dzisiejszy bym nie poszła.
karola1993
17 sierpnia 2014, 14:40Ja też jestem za tym,żebyś poszła ;) jeżeli dobrze Ci się z nim pisało to rozmawiać na żywo też powinno :)
nowaja2014
17 sierpnia 2014, 15:42Właśnie problem w tym, że ja na żywo jestem wstydliwa, a tam jak z kimś piszę w ogóle. To moja największa wada. Chociaż z czasem mi ona mija. Jednak boję się, że zapomnę języka w gębie.
karola1993
17 sierpnia 2014, 17:33nie martw się ;) ja też taka jestem, zawsze się boję,że pójdzie coś nie tak,że się nie spodobam na pewno,że jestem za gruba itp. ale już kilka razy miałam takie spotkania z internetu i nie było tak źle ;) stres jest na pewno ale z czasem jakoś ustępuje, a jeśli rozmowa nie będzie się kleiła to sama zobaczysz,że widocznie nie pasujecie do siebie, będziesz to poprostu czuła ;) A jeśli jemu będzie zależało, to na pewno będzie ciągle zagadywał i podtrzymywał rozmowę a później zaproponuje kolejną. Życzę Ci powodzenia i nie martw się ;) Ps. Ja na pierwsze takie spotkanie z nerwów musiałam wypić kielona , ale nie polecam bo w drodze na randkę, było mi strasznie gorąco ;P
nowaja2014
17 sierpnia 2014, 17:40Dzięki za podtrzymanie na duchu, to wiele daje :) Początkowo myślałam sama o takim kielonku, ale jednak chyba wolę nie :D Spróbuje podejść do tego ze spokojem, bo przecież nic nie mam do stracenia, a zyskać mogę wiele. Przede wszystkim to, że nareszcie pierwszy raz w życiu przełamie tę barierę. Oby mi się udało :)
Maratha
17 sierpnia 2014, 14:31Ja bym na Twoim miejscu poszla na to spotkanie/randke. Znacie sie juz jakis czas i nawet jesli nie wydzie z tego romans stulecia to moze bedziesz miala fajnego kumpla. Schudlas ponad 20 kilo, dziewczyno, mozesz zatem wszystko :) i na pewno nie wygladasz zle. Przelam sie w koncu, najwyzsza pora!
nowaja2014
17 sierpnia 2014, 15:41Wiem, wiem, ale to takie trudne. Osobiście nie nastawiam się, że między nami coś będzie. Bardziej myślę o tym spotkaniu jak o zawarcia nowej znajomości :)