Wszystkie z was dookoła chudną a nawet jeśli wypadną z torów to na moment, mnie te Święta kompletnie z rytmu wybiły,
2 dni wytrzymałam bez jedzenia po 19,
ale co z tego, jak w ciągu dnia nadal nie przestrzegam diety.
Słodycze, makarony, ziemniaki i chleb to cholerstwo ciągle za mną chodzi,
siedzi w tej mojej głowie i siedzi.
A ćwiczenia szkoda słów, synek jest dość absorbującym dzieciaczkiem, potrzebuje uwagi ciągle mimo to że ma ponad rok ale to podobno taki okres, w wolnym czasie jak to bywa trzeba posprzątać troszkę coś do zjedzenia robić, po pracy nie ma opcji żebym ćwiczyła bo mam sesje na głowie i nie szczerze chyba to wszystko przerasta moje możliwości.
Nie wiem chyba to jest trochę za dużo, wychowywanie synka, sesja + pisanie pracy magisterskiej, sprzątanie pranie prasowanie gotowanie, no i oczywiście popołudniami praca.
Nie mówiąc o tym że jestem kobietą i czasem mam ochotę zrobić dłuższą kąpiel i takie tam zabiegi pielęgnacyjne ale nie ma czasu.
Nie powinnam tak ciągle marudzić wiem, ale nie umiem ogarnąć tego chaosu który mnie otacza aktualnie. Powinnam chyba sobie jakoś rozplanować to wszystko.
Pozdrawiam i podziwiam wszystkie zorganizowane Kobietki ;) jak macie jakieś pomysły na ogarnięcie mojego życiowego bałaganu to proszę pisać !!!